Czy Kazimierz M. to „dojście”?

Zrobiło się trochę szumu, ale premier Donald Tusk broni konsekwentnie swego kolegi po fachu, jak doniosła 20 lutego Dorota Gawryluk w portalu Dziennik.pl. Pani Dorotka konstatuje też rezolutnie – „Być może nasz rząd przez Marcinkiewicza i jego kontakty będzie się starał porozumieć ze spekulującym bankiem” – a więc dojście wice wersal!?... Obawiam się, czy aby Goldman i Sachs nie pękną ze śmiechu na tę wieść...

 

Czy światowego formatu instytucja finansowa Goldman Sachs zatrudniła pana byłego premiera z powodu wysokich kwalifikacji z dziedziny finansów? Z zawodu wszak nauczyciela fizyki, a z praktyki polityka, parlamentarzystę, który przez ok. rok był wiceministrem edukacji, niewiele ponad pół roku premierem, a przez nieco mniej niż pół roku pełnił obowiązki prezydenta Warszawy. Nawiasem mówiąc dla obcego banku pracuje też inny były premier z kręgu przyjaciół pana Tuska, a do czasu nominacji pracował obecny minister finansów. Może bankierom zależy właśnie na dojściach i to głównie do źródeł informacji?...

 

W latach 80. pracowałem w dużej firmie tzw. polonijno-zagranicznej, która parała się co najmniej w połowie produkcją spożywczą. Eksponowaną pozycję w tym przedsiębiorstwie miała dama, której jedyną kwalifikacją były koneksje w centrali WSS. Przypomnę, iż owa WSS posiadała w Polsce gęstą sieć sklepów spożywczych, rozlokowaną od zapadłych dziur do pryncypialnych ulic stolicy. Nikt więc się nie zdziwi, że dzięki temu dojściu półki we wszystkich tych sklepach uginały się od wyrobów owej, polonijno-zagranicznej firmy.

 

Z innym exemplum podobnego rodzaju spotkałem się już w pookrągłostołowej Polsce, pracując w pewnym przedsiębiorstwie budowlano-deweloperskim. Wzmiankowany osobnik był byłym wiceministrem. Co prawda, jeszcze z czasów komuny, ale jego lekkość w dochodzeniu dojść brała się stąd, że był na ty z panią minister budownictwa, a premierem był wówczas niejaki Włodzimierz Cimoszewicz...

 

Bardzo się uradowałem wieścią dostarczoną mi przez uroczą panią Dorotkę, że żyję sobie w kraju zarządzanym metodami wypracowanymi we wzmiankowanych powyżej firmach!

Jak się okazało dzięki TV Puls i Igorowi Janke, były premier jest zatrudniony przez firmę Goldman Sachs, która w rezultacie ataku spekulacyjnego na nasz pieniądz, zarobiła ileś tam miliardów zł. Nie jestem pewny, czy dla wszystkich jest oczywiste, że gdy w wyniku spekulacji ktoś zarobił, to inny musiał stracić – w tym konkretnym przypadku straciła Polska.