Dziura niedaleko Gopła

Węgiel, pozyskiwany metodą odkrywkową we wzmiankowanym regionie, przeznaczony jest na paliwo dla Zespołu Elektrowni Pątnów Adamów Konin S.A. W ramach prywatyzacji inwestorem strategicznym owego Zespołu został w marcu 1999 r. Elektrim S.A., który sprywatyzowany był za kadencji ministra Janusza Lewandowskiego we wrześniu 1991 r. Wspomniane firmy oraz Telewizja Polsat S.A., PAI Media S.A., Powszechne Towarzystwo Emerytalne Polsat S.A., Invest Bank, Polisa-Życie i kilka innych są naprzemiennie wzdłuż i w poprzek, posiadaczami wzajemnymi kontrolnych pakietów akcji. Wszystko to stanowi natomiast podstawę fortuny dżentelmena zajmującego czołową lokatę w rankingu zamożnych Polaków.

 

Kto nie chce ten nie wie, jakie spustoszenie terenu powoduje odkrywkowe pozyskiwanie węgla. Po prostu na olbrzymich połaciach kraju wykopuje się warstwę gruntu grubości kilkudziesięciu, a nawet kilkuset metrów. Po takim wydobyciu pozostaje księżycowy krajobraz, konieczna jest kosztowna i długotrwała rekultywacja terenu, a i tak region zostaje nieodwracalnie zmieniony.

 

Rozumiem argumenty mówiące, że wzrost gospodarczy oznacza rosnące zapotrzebowanie na energię. Pytam jednak, czy koncesja na wydobycie węgla metodą odkrywkową przewiduje regularne i pełne wpłaty (tak jak podatku) na fundusz rekultywacji krajobrazu? Przypuszczam, że jeśliby taką rzetelną opłatę wnoszono od początku i na bieżąco, koszty wydobycia spowodowałyby nieopłacalność wytwarzania energii w Zespole Elektrowni. A czemu nie potem, tylko już od razu? – bo prywatna firma wydobywcza może zbankrutować lub cudownie się rozpłynąć i tym sposobem zyski weźmie wspomniany dżentelmen, a za rekultywację zapłacimy my, podatnicy!

 

A co, ja fantazjuję? Proszę bardzo – „W dniu 9 sierpnia 2007 r. Zarząd Elektrim S.A., kierując się koniecznością sprawiedliwego zaspokojenia wierzycieli, złożył w Sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości Spółki z możliwością zawarcia układu”. Po 12 dniach upadłość została ogłoszona. Nawet ja zrozumiałem, iż ta upadłość jest natury taktycznej, ba jak można wyczytać ze sprawozdań Spółki, dokonywane są transakcje dotyczące akcji i obligacji na wartość kilkudziesięciu milionów euro każda.

 

Uniki Elektrim S.A. pozostają też chyba w związku ze sporami sądowymi: raz – z rodzimym Skarbem Państwa, a dwa – z zagranicznymi beneficjantami tzw. „płatności końcowej”. Szczęśliwie, w styczniu 2008 r. prokuratura umorzyła postępowanie z doniesienia Concord Trust z Nowego Jorku.

 

Elektrim S.A. ma od dawna doświadczenie w drążeniu różnych dziur. W roku 1998 wespół z Zarządem Warszawy utworzył spółkę Trasa Świętokrzyska, której powierzono inwestycję, polegająca na wybudowaniu mostu Świętokrzyskiego oraz wydrążenie dziury wzdłuż Wisły, mniej więcej od mostu Poniatowskiego do ul. Karowej, to jest tunelu Wisłostrady. Nawiasem mówiąc tunel za 210 mln. zł, otwarty w sierpniu 2003 r. (po rocznych sporach ze strażakami), nie rozwiązał żadnego problemu komunikacyjnego, ani jakiegokolwiek innego...

 

Z raportu NIK dowiedzieć się zaś można, że spółka Trasa Świętokrzyska miała kuriozalny schemat organizacyjny: 5 członków rady nadzorczej, 3 prezesów zarządu, 2 dyrektorów i 1 pracownik?! Oczywiście spółka ta nie była od pracy – do tego najęła sobie inwestora zastępczego, spółkę Zakłady Budownictwa Mostowego. Koszty funkcjonowania spółki Trasa Świętokrzyska osiągnęły 10,1 mln zł, z czego 8,6 mln NIK zakwalifikowała jako „wyrządzenie szkody majątkowej”.

 

Całe przedsięwzięcie NIK ocenił: „...Z naruszeniem prawa dokonano prawie 50 % wydatków na inwestycję... Nie opracowano całościowego harmonogramu rzeczowo-finansowego inwestycji... Zadania do wykonania, terminy i koszty realizacji poszczególnych etapów inwestycji były dowolnie ustalane przez inwestora (Trasa Świętokrzyska) i inwestora zastępczego (Zakłady Budownictwa Mostowego)...” Za inwestycję projektowaną na 255 mln zł Warszawa zapłaciła 440 mln zł. Na dokładkę – zgodnie z umową – przeniosła prawo własności ponad 38 ha Portu Praskiego na Elektrim S.A. Całokształt objęty był postępowaniem prokuratorskim, które umorzono w lipcu 2008 r. 

 

W Warszawie nie udało się spuścić Wisły, chociaż dziura wydrążona blisko brzegu, sięgała w głąb poniżej lustra wody. Co do Gopła, niczego nie można być pewnym. Opisane fakty świadczą chyba o tym, że chłopcy są niezmiernie utalentowani w robieniu rozlicznych szkód w otoczeniu prowadzonych przez siebie biznesów! Spuszczenie wody z wielkiego jeziora jest więc bardzo prawdopodobne. Tym sposobem zniszczona zostanie bezpowrotnie kraina legendarnej kolebki naszej Ojczyzny. I to wcale nie jest śmieszne!

Zaintrygowany protestem Greenpeace nad odkrywką węgła brunatnego w Wielkopolsce, zacząłem sobie pukać w Google to i owo. Po niedługim czasie nabyłem wiedzę, którą niniejszym podzielę się z Szanownymi Czytelnikami.