Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Premier powinien odwiedzić Wałbrzych
Wysłane przez Seaman w 14-05-2011 [18:06]
W ośrodkach opiniotwórczych III RP trwają gorączkowe poszukiwania dobrych argumentów za dwudniowymi wyborami. Jak dotąd dominują uzasadnienia raczej błahe i wewnętrznie sprzeczne, żeby nie powiedzieć: wykluczające się wzajemnie. Jeśli chodzi o niekonsekwencję, to przodownikiem jest premier Donald Tusk, który wysforował się już tak dalece przed resztę, że doścignąć go niełatwo.
Na piątkowej konferencji prasowej w Gdańsku podzielił się swoimi przemyśleniami, że gdyby nie dwudniowe referendum, to byśmy nie weszli do Unii Europejskiej, pomimo że 80 procent Polaków chciało, żebyśmy weszli, ale nie mogli w ciągu jednego dnia zagłosować, więc byśmy nie weszli, a dzięki dwudniowym wyborom jednak weszliśmy.
Każdy, kto chociaż troszeczkę zna premiera, już teraz może się domyślić, że w następnym zdaniu z wdziękiem celebryty i bez mrugnięcia okiem sobie zaprzeczył. Opowiedział mianowicie o swojej intuicji, która zaszemrała mu w duchu, że dwudniowe wybory nie mają żadnego wpływu na wyniki w sensie, kto ile dostanie głosów, natomiast frekwencja będzie większa. Zatem teraz powinniśmy według premiera mieć dwudniowe wybory parlamentarne, chociaż sam twierdzi, że frekwencja nie ma wpływu na wynik. Być może premier sądzi, że dzięki frekwencji znowu gdzieś wejdziemy, jednak szczegółowej lokalizacji nie ujawnił.
Trzeba mimo wszystko oddać sprawiedliwość innym opiniotwórczym ośrodkom, że nie zasypują gruszek w popiele i w umiejętności sprowadzania do absurdu najprostszych kwestii usiłują dorównać premierowi. Wśród mediów na czoło wysuwa się Gazeta Wyborcza, która w tym celu zaangażowała aż całą koalicję organizacji pozarządowych „Masz głos, masz wybór” w osobie koordynatorki tej zbieraniny, Joanny Załuskiej. Opłaciło się Gazecie, bo jej rozmówczyni poszła na całość, co nie dziwota, bo nie po to organizacje pozarządowe biorą pieniądze również od rządu, żeby się krępować, gdy w grę wchodzi racja tegoż rządu.
Pani Joanna nie jest wcale gorsza od Tuska w tym sensie, że zaprzecza sobie z tą samą skwapliwością i szybkością, jaka prezentuje premier i już wkrótce może zagrozić jego niekwestionowanemu przodownictwu w tej dziedzinie. Szkoda, że nie ma już audycji satyrycznej „Dialogi na cztery nogi”, bo ta kobieta naprawdę się marnuje w organizacjach pozarządowych.
W jednym zdaniu z powagą godną sędziwego profesora socjologii oświadcza, że „nie ma badań, które by potwierdzały, że wysoka frekwencja służy jakiejś partii politycznej. To tylko intuicja, opinie niektórych polityków i publicystów”. Po czym dosłownie następnym tchem mówi, że są badania, które jej organizacja robiła i które wykazały, że spośród tych, których udało nam się przekonać do głosowania, 37 proc. zagłosowało na PiS, a zwolenników Platformy zareagowało na tę akcję ok. 50 procent.
Tak więc widzimy, że w kwestii uzasadnienia dwudniowych wyborów nie ma na razie przełomowego wynalazku, który mógłby dotrzeć nie tylko do idiotów. Natomiast powstaje całkiem nowy problem, bo z powyższych wypowiedzi wynika, że frekwencja nie ma żadnego wpływu na wynik wyborów, a zatem rodzi się pytanie, po co w ogóle zabiegać o frekwencję? Komu na tym ma zależeć, skoro to nic nie zmienia? Wydawałoby się, że właśnie premier Tusk powinien wyjaśnić zakręconemu narodowi, na czym w takim razie polega rzekomo dobroczynny wpływ frekwencji na demokrację, skoro nijak ma się rezultatu głosowania?
Niestety, premier nie tylko nie oświeca narodu, a wręcz sam wyraża pragnienie, żeby jego oświecić w tej materii - chciałby spotkać osobę, która uważa, że im większa frekwencja, tym mniejsza demokracja. Zatem jako spolegliwy obywatel postanowiłem pomóc premierowi wyjść z domu niewoli jego intelektu i podsunąć mu pomysł, jak rozwiać dręczące wątpliwości w tej konkretnej kwestii.
Otóż taką osobę i to niejedną premier niechybnie spotka w Wałbrzychu. Powinien koniecznie odwiedzić Wałbrzych. Oczywiście w tym celu musi odpuścić sobie jeden weekend w Sopocie albo po prostu wyjątkowo zacząć go później, jak to robią normalni ludzie, w piątek zamiast w czwartek. W mieście Wałbrzychu bowiem aż się roi od członków Platformy Obywatelskiej, którzy za pomocą różnych fantów nakłonili do głosowania ludzi, którzy w innym przypadku nie poszliby do urn wyborczych. W ten sposób wydatnie zwiększyli frekwencję wyborczą, a sąd uznał, że ten proceder właśnie zmniejszył demokrację.
Zatem premier Donald Tusk będzie miał z pierwszej ręki wyjaśnienie fenomenu ”im większa frekwencja, tym mniejsza demokracja”. Mało tego, dostanie od trzeciej władzy urzędowe potwierdzenie tego zjawiska na piśmie, że to jest autorski patent jego partii. Podróże bardzo kształcą.
Komentarze
14-05-2011 [18:40] - anna (niezweryfikowany) | Link: gruszki
Gruszki należy zasypywać popiołem, aby się upiekły, ale nie należy zasypiać ich w popiele, ponieważ się zwęglą. Zgadzam się z Pana analizą smutnej rzeczywistości.Pozdrawiam.
14-05-2011 [18:55] - Seaman | Link: Anna
Prawda, że powinien do tego Wałbrzycha pojechać?
Pozdrawiam:)
14-05-2011 [20:00] - Sobiepan (niezweryfikowany) | Link: Nawet zapisac sie jako kandydat na burmistrza!
A my mamy spokoj i juz! Na forum jednego miasta te jego androny nie beda tak wymowne!(od "wymawiac", nie od "znaczyc"!).On te demokracje rozumie po swojemu: co oglosi, to demokratyczne, nawet oszukanstwo ma znamiona demokracji. Nie moge dalej pisac, bo grozi mi logika premiera, a te Krzeminski juz opisal.Pan, drogi Seamanie, przenioslby ten psychiatryczny oddzial zamkniety do Walbrzycha. Niech on juz w stolicy zostanie , do wyborow.Pozdrawiam, moze przyjdzie wiosna?
14-05-2011 [21:24] - Seaman | Link: Sobiepan
"przenioslby ten psychiatryczny oddzial zamkniety do Walbrzycha"
Nie, ja tylko usiłuję powiedzieć, że sukcesu PO nie da się wytłumaczyć bez przeanalizowania sprawy Wałbrzycha.
Pozdrawiam
14-05-2011 [20:05] - cal (niezweryfikowany) | Link: wybory
wydaje mi się że na te numery Po , trzeba by było zacząć namawiać zwolenników PIS żeby uniemożliwić fałszowanie. żeby zwolennicy Pis poszli głosować w drugim dniu i tak na oko było by widać ilu ludzi jest przeciw PO,zakładam że POwcy idą w pierwszym dniu bo to wymyślił donek. jeżeli nie zagłosują w pierwszym dniu to pokażą że mają w d.... swoje słońce Peru.Więcej nie będzie dwudniowych wyborów sprzyjających 2-om milionom nieważnych głosów
14-05-2011 [21:25] - Seaman | Link: cal
"żeby zwolennicy Pis poszli głosować w drugim dniu "
Sorry, to nierealne.
Pozdrawiam
14-05-2011 [21:31] - Andrzej W. (niezweryfikowany) | Link: Seaman
No i cóż mam dodać Drogi Seamanie skoro już powiedziałeś wszystko w poruszonym temacie.Bardzo ładna paralela( to trochę nieadekwatny termin,ale innego w tej chwili w głowie nie znajduję)między Gdańskiem a Wałbrzychem.Fanem Twoim jestem.A jeśli czasem "mnie nie ma "pod Twoim art.to wiedz,że czytałem,ale nic dodać nie mogłem. Rzekłeś wszystko.Serdecznie pozdrawiam.
15-05-2011 [09:04] - Seaman | Link: Andrzej W.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.
15-05-2011 [07:11] - ksena (niezweryfikowany) | Link: powinien pojechac nie tylko do Wałbrzycha
przekrety większe i mniejsze były w wielu miastach,niestety protuskowa Komisja Wyborcza nie uwzględniła żadnych skarg,ani protestów.Tak bedzie i tym razem bez względu na to iludniowe będą wybory.
15-05-2011 [09:06] - Seaman | Link: ksena
"przekrety większe i mniejsze były w wielu miastach"
Dwudniowe wybory zostały przez Tuska wymyślone, żeby wałbrzyski proceder upowszechnić, żeby stał się normą.
Pozdrawiam
15-05-2011 [11:57] - Rajmund (niezweryfikowany) | Link: Nie życzę sobie
Wizyty w Wałbrzychu tej rudej szui. Nie będzie mi żadna POwska szmata zatruwała powietrza w rodzinnym mieście. Dość już tych, których mam na miejscu
15-05-2011 [19:38] - Seaman | Link: Rajmund
Daj spokój, rudy też człowiek...
Pozdrawiam:)