|
|
Marek Michalski Na co nam nazwiska, skoro możemy mieć numery? Sposób dawno sprawdzony w niemieckich obozach zagłady z użyciem amerykańskiej technologii (karty perforowane IBM).
Karty gorączkowe też zginęły dla bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa ochrony danych, a nie pacjentów.
To inny aspekt tego samego: „i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii lub liczby jej imienia”. |
|
|
Izabela Brodacka Falzmann @r102
Dziękuję, skorzystam. |
|
|
Izabela Brodacka Falzmann @ Marek Michalski
Ustawa o ochronie danych zaowocowała dla mnie tym, że o 2 w nocy walą w moje okna ratownicy pogotowia bo nie mogą trafić do pani Kowalskiej , być może pomyliła dzwoniąc numer mieszkania a tablicę lokatorów zdjęto. Tłumaczyłam zarządowi wspólnoty, że to niebezpieczne, zdarza mi się wyjeżdżać a kamienica ma dwa wewnętrzne podwórka. Można szukać chorego do rana. Nonsens tego obnaża znany dowcip- pielęgniarka wywołuje pacjentów:' "pierwszy pan z kiłą, a następny z rzeżączką". |
|
|
Izabela Brodacka Falzmann @ spike
Zdumiewające jest przeświadczenie takich "mądrych inaczej" jak ten ojciec o którym piszę, że niemożliwy jest jakiś kataklizm. Pamiętamy jak kilka lat temu twierdzono, że liberalna demokracja czyni niemożliwymi wszelkie wojny. Jak widać. Natomiast w globalne ocieplenie i pożar planety wszystkie Julki .chętnie uwierzą. Nawet gdy będą klapać z zimna zębami bo nie bedzie ich stać na ogrzewania. |
|
|
Izabela Brodacka Falzmann @NASZ_HENRY
Ja też serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję. |
|
|
Izabela Brodacka Falzmann @ ljontichy
Kiedy uczyłam matematyki w liceum imienia Żmichowskiej raz na kilka lat zdarzało się, że musiałam licealiście tłumaczyć sprowadzanie ułamków do wspólnego mianownika na torcie. Były to najczęściej dzieci dyplomatów, które wędrowały z rodzicami z placówki na placówką, nie zagrzały miejsca w żadnej szkole, albo zdawały egzamin eksternistyczny przed ambasadorem ( tak, przed komunistycznym ambasadorem). Nic dziwnego, że mieli braki ale dawało się nad tym dyskretnie zapanować. Teraz zdarza mi się to kilka razy w roku. To zasługa kalkulatorów, a obecnie - być może - sztucznej inteligencji. |
|
|
Marek Michalski cd.
Podobnie z pieniądzem elektronicznym. Za rządów Mateusza Morawieckiego otrzymałem ponad 100 telefonów bym zainstalował terminal płatniczy w gabinecie, bo jest dotowany przez państwo. Rozmowę skracałem pytaniem ile bank będzie mi płacił za obsługę operacji finansowej. W rzeczywistości pan premier wymyślił, żeby w interesie banków dotować z moich podatków urządzenie do obsługi transakcji finansowych i jeszcze bym za to płacił bankowi ze swojego przychodu 2%. Trudno o większą bezczelność.
W razie awarii prądu znika oczywiście dostęp do elektronicznej dokumentacji pacjenta, ale na co komu papierowa, skoro narzędzie stało się celem. A wszystko to w trosce o ochronę danych osobowych, do których dostęp i tak mają specjalnie uprawnieni a nieuprawnieni pytać się nie będą.
Na marginesie uprawnień dostępu do dokumentacji medycznej, to nie ma żadnych ograniczeń dla pederastów, bo ustawowo wprowadzono dokument kogo pacjent upoważnia. Dokument ten nie był potrzebny, bo lekarze wiedzieli kogo mogą i w jakim zakresie informować, a pacjent zawsze mógł ustnie i pisemnie upoważnić kogo chciał, np. konkubenta. |
|
|
Marek Michalski We wszystkich aktywnościach państwa mamy przejmowanie pałeczki przez kolejne rządy i kontynuacje projektów wikłających państwo w narzucane z zewnątrz pomysły. Gdy prześledzimy ETS, to początki znajdziemy w latach 90tych. Spodziewać się należy, że cyfryzacja i pieniądz elektroniczny też.
Cyfryzacja z narzędzia pomocnego w pracy przerodziła się w uzależnienie, które pracę utrudnia. Dodać należy, że cyfryzuje się patologiczną strukturę łącząc dublujące się, a niekompatybilne urzędy, np. US i ZUS. Przy okazji okazało się, że stosuję marksistowską nowomowę, bo było już słowo - najwidoczniej zbyt normalne – informatyzacja.
Jednym z przykładów mogą być recepty elektroniczne. Zasady pisania recept wydawały się jasne, proste i ustalone raz na zawsze. Zaingerowano jednak w funkcję recepty (informacja dla aptekarza o leku) najpierw regulując ustawowo, potem dodając funkcję rozrachunku finansowego, a następnie w ramach usprawnienia powstałych komplikacji „dla ułatwienia” zaczęto liczyć tabletki. Dzięki propagandzie ofiary systemu się cieszą, że w pandemii „dzięki cyfryzacji” recept mogły dostać lek, bo na normalnych zasadach (pacjent zna leki, które zażywa i je kupuje) już by go od dawna nie dostały.
Ten przykład dobrze oddaje miejsce, w którym jesteśmy. |
|
|
r102 W 1920 roku - bardziej zadziałał podobnie jak na większą skalę w 1941 - upadek systemu kontroli i terroru przy większej porażce - i Armia Czerwona się posypała...
Pani Izabeli - polecam lekturę "Limes inferior" Zajdla - tam to już on 50 lat temu dosyć dokładnie przepowiedział tak że nic nowego... |
|
|
spike Gdzieś wyczytałem, że już w latach 80 u.w., w USA przeprowadzona badania "wtórnego analfabetyzmu", także w kwestii podstawowego liczenia, okazało się, że tam gdzie były używane kalkulatory, tam ludzie mieli kłopoty z mnożeniem, a także dodawaniem, największy odsetek dotyczył kasjerek.
Sprawa cyfrowego pieniądza, jak najbardziej realna i groźna, przypomnę sprawę z Kanady, strajk kierowców TIRów, zostały im zablokowane pieniądze w bankach.
Innym całkiem realnym zagrożeniem jest nasze Słońce, które spowodowało awarię sieci energetycznej dużej skali, kilka stanów było wyłączonych.
Twierdzi się, że kolejna wojna nie będzie krwawa, jak to się przyjęło, z użyciem bomby A, owszem, ale będzie ona zdetonowana na wysokości orbity ziemskiej, nie spowoduje napromieniowania terenu, zniszczeń, ale powstały w wyniku wybuchu impuls elektromagnetyczny, wyłączy zasilanie, co z kolei wyłączy wszelką łączność w tym internetową, niezbędną w obecny operacja wojskowych, widzimy to na Ukrainie, wiadomo już od starożytności, że komunikacja z pola walki, może zdecydować o wygranej, znany przykład choćby "Wojny bolszewickiej". jak Polacy zakłócili bolszewicką komunikację, co dało naszym przewagę i przyczyniło się do wygranej nad liczniejszym wrogiem. |