Otrzymane komantarze

Do wpisu: Gdyby PRL miał Bitcoina...
Data Autor
mjk1
Ale jednego nie można, kupić Ferrari za kryptowaluty i starego Poloneza też. Jak coś drgnie w tym temacie, proszę poinformować na blogu, będzie to żelazny argument na prawdziwość pańskich wywodów na temat kryptowalut.  
Grzegorz GPS Świderski
Giełda, mimo że jest rodzajem hazardu, to najważniejszy wynalazek nowoczesnej gospodarki: mechanizm, który pozwala przenieść kapitał z rąk pasywnych do tych, które potrafią go pomnożyć. Spekulacja to nie wada giełdy, tylko cena płynności — bez niej nie byłoby ani inwestycji, ani postępu technologicznego.To, że na giełdzie można zbankrutować, nie znaczy, że giełda jest zła. Na drodze też można zginąć, ale nikt nie likwiduje samochodów. Giełda, tak jak rynek, nagradza rozsądek i karze głupotę — i w tym właśnie tkwi jej moralny sens. Spekulacje giełdowe, nawet traktowane czysto hazardowo, są dla gospodarki bardzo korzystne. Wszystkie wielkie wynalazki — od kolei po Internet — były finansowane przez rynek kapitałowy. Bez giełdy nie byłoby Apple, Tesli, Starlinka ani Microsoftu.
Grzegorz GPS Świderski
Rozwiniętego Internetu nie da się wyłączyć w praktyce — można co najwyżej odłączyć kilka kabli, czy wprowadzić przepisy, które ludzie będą omijać. Blockchain nie działa w jednym kraju, tylko na tysiącach komputerów na całym świecie. A nawet gdyby ktoś fizycznie odciął całą sieć, transakcje i tak odtworzą się z kopii. Informacji nie da się zabić — można ją tylko opóźnić.Wenezuela próbowała, Iran próbował, Chiny próbowały. Efekt? Ludzie dalej używają VPN-ów, Starlinka, sieci mesh i portfeli offline. Każdy reżim może wyłączyć telewizję, ale nie może wyłączyć matematyki.Jednak rzeczywiście można wyłączyć Internet — ale trzeba to zrobić totalnie jak w Korei Północnej. Tylko że to trzeba było zrobić dawno temu, teraz jest już za późno. Dziś już jest za dużo w nim gospodarki, pieniędzy, administracji, ludzi i władzy. Państwa są od niego bardziej uzależnione niż obywatele. Teoretycznie można wyłączyć Internet, ale skutek byłby taki sam jakby w ogóle elektrownie wyłączyć i pozbawić ludzi prądu — skutkiem będzie albo rewolucja, albo szybka przegrana wojny z kimkolwiek.
spike
Kiedyś będąc na targach branżowych, zakwaterowałem się u pewnego hotelarza, który część swoich nieruchomości przeznaczył na wynajem. Wieczorami przychodził porozmawiać, także opowiedział o czasach PRL-u, dzięki którym dorobił się tego wszystkiego co ma, a ma sporo. Okazało się, że zaczął handlować, na początek różne drobiazgi sprowadzał, aż doszedł do złota, które z czasem sprowadzał głownie z Rosji, było dostępne i dość tanie, z tego kupił wszystko co ma i wygodne życie, ale musiał się wycofać, bo zainteresowała się nim rosyjska mafia, a z nimi nie ma negocjacji. Mimo ogólnej biedy, Polacy potrafili sobie całkiem dobrze radzić, dolary były nielegalne, jak ktoś je miał, musiał wymieniać na bony dolarowe, za które można było kupić wszystko, owszem tylko w Polsce. Waluta elektroniczna, jest poza oficjalnym obiegiem, nie ma żadnych gwarancji jej wartości, jak i wypłacalności, to waluta spekulacyjna, dla kombinatorów, podobnie jak giełda, źródło nieszczęść, które już były, są i jeszcze będą, niektórzy mówią, że ostateczne, padnie światowa gospodarka. Jakby nie patrzeć, obecne waluty mimo wad, mają więcej zalet.
mjk1
Gdyby wtedy był Internet, to by go wyłączyli. Jak Internet będzie dzisiaj zagrażał rządzącym, to też go wyłączą.Rządzący wyłączyli TVP, bo im zagrażała i żadna opinia publiczna, światowa, czy krajowa, wszystkie organizacje wolnościowe razem wzięta temu nie zaradziły z demokracją włącznie. A z garstki emerytów, którzy mieli odwagę bronić TVP zrobili pośmiewisko.  Ale jak ktoś chce wierzyć w "puklate" aniołki, niech wierzy.
u2
"45 lat życia w PRL-u"Urodziłem się w 1965 roku. Ponownie. Pamiętam, że byłem w poprzednim wcieleniu jakimś ukraińskim chłopem. Umarłem i nie chciałem wracać na tę płaszczyznę biedy z nędzą. Wielki Bóg Ramta zadecydował inaczej. Ale nie chcę z całych sił rozpowszechniać biedy z nędzą. I mam gdzieś Wielkiego Boga Ramthę:) 
Grzegorz GPS Świderski
Ale zmarnowali nam 45 lat życia w PRL-u. Gdyby wtedy był Internet, to by upadli dużo szybciej, a dodatkowo nie wylądowaliby tak miękko...
u2
"Bitcoina będę miał nawet jeśli nago przejdę granicę"Komuniści mają swoje metody, aby ich ofiara wydała wszystkie kody do BTC. To nie waluta ma znaczenie, ale ideologia. Jak ktoś szanuje prawa człowieka wywodzące się z chrześcijaństwa, to ma wsparcie w wielomilionowych masach. Komunistom nadal nie udało się ogłupić wielomilionowych mas, tak aby im sprzyjały. Jak ktoś sprzyja komunistom, to mamy powtórkę z Kuby, czyli z Cubanos Partizanos:)
Grzegorz GPS Świderski
To wszystko prawda — istotne były czynniki polityczne, a nie ekonomiczne. Ekonomicznie znaczenie miało tylko to, że gospodarka była w ruinie, co osłabiało władzę komunistów. Jednak gdyby władza całkowicie utraciła kontrolę nad walutą, to by jeszcze bardziej osłabła, co dałoby więcej siły nacisków politycznych. Ludzie używali dolarów, za co groziły szykany, nawet więzienie. Operowanie wtedy Bitcoinem i zagranicznymi giełdami wymiany, zamiast cinkciarzy pod bankami, byłoby dużo trudniejsze do wykrycia przez władzę. Dolary mogli mi na granicy skonfiskować, a Bitcoina będę miał nawet jeśli nago przejdę granicę. 
u2
"Gdy­by wte­dy ist­niał Bit­co­in, ca­ły PRL roz­padł­by się znacz­nie szyb­ciej."BTC jest używany np. w Wenezueli,  bo nie można ustalić kto wpłacił kasę. Ale reżim w Wenezueli ma się dobrze. Ba, nawet prowadzi akcje zaczepne w internecie. Więc nie jestem pewien, że BTC obaliłby reżim PRL. To raczej dogadanie się Gorbiego i Reagana obaliło komunę w PRL. Nikt nie przypuszczał po stanie wojennym, że komuna tak szybko runie, oprócz kilku wtajemniczonych. Jaruzel i Kiszczak dobrali sobie podatnych do zgody opozycjonistów i z nimi negocjowali przekazanie władzy. Paru księży bezpieka zabiła, aby postraszyć opozycjonistów i byli bardziej skorzy do zgody. Ale okrągły stół przebiegł w miarę bezkrwawo. 
Grzegorz GPS Świderski
Mam kolegę, który w czasach PRL-u jechał taksówką z dolarami, by kupić samochód. Był jeszcze młody i głupi, więc powiedział o tym taksówkarzowi, a nie wiedział jeszcze, że taksówkarze to konfidenci. Na miejscu, zanim doszło do transakcji, przyszła milicja i mu całą kwotę odebrała. Od tego momentu do dziś wszystko robi nielegalnie i potajemnie.
NASZ_HENRY
..,.,.,,. .... W maju 2021 roku chiński rząd ogłosił, że wszystkie transakcje związane z kryptowalutami są nielegalne. Tak też by było w PRLu 😉
Do wpisu: Kryptowaluta – pieniądz, którego państwo się boi
Data Autor
Alina@Warszawa
Podoba mi się stwierdzenie Autora: "Wie­lu twier­dzi, że kryp­to­wa­lu­ta nie je­st praw­dzi­wym pie­nią­dzem, bo nie stoi za nią pań­stwo, przy­mus i urząd skar­bo­wy. Tym sa­mym nie­świa­do­mie przy­zna­ją, że ich po­ję­cie pie­nią­dza to po­ję­cie nie­wol­ni­ka – coś ma war­to­ść tyl­ko wte­dy, gdy do­bry pan roz­ka­że ją uznać."Szkoda tylko, że nie ma nic o zależności kryptowalut od Internetu i ... prądu. Nie ma internetu, nie ma prądu, to nie ma kryptowalut! A banknoty (papier umownie uznany za wartościowy, za którym stoi państwo) są, złoto - jest, wszelkie dobra wartościowe typu biżuteria, nieruchomości, dzieła sztuki - są! I to wystarczy do określenia wartości kryptowalut. Ale jeśli ktoś ma forsy jak lodu, to może sobie kupować kryptowaluty co 5 minut. Niestety nie jest to biznes dla tych uboższych... Za duże ryzyko.
Dark Regis
Jest coś znacznie lepszego niż kryptowaluty, które są już koncepcją nieco przestarzałą, mało bezpieczną, politycznie niepoprawną, czyli aktywnie tępioną i energochłonną. Idzie szybkimi krokami nowa era AI-driven network, już nawet nie Web 3.0 choć oparta na sieciach semantycznych i agentach AI, nowy model detekcji intruzów, "hologramy" i dane nie dające się ani ukraść ani zniszczyć bez koordynacji ataku w wielu lokacjach ;) Na razie nie zdradzę więcej szczegółów, ale dzisiejsza rozmowa była bardzo owocna. Szkoda tylko, że stara idea programów antywirusowych odchodzi już bezpowrotnie do lamusa. Teraz w sieci zaczęły działać botnety oparte na AI i to one głównie okradają portfele. Ataki fileless przez przeglądarki i inne oprogramowanie połączone do sieci. Szczegóły w "Joe Sandbox". Tak więc będzie nowe. A wszystko dzięki dawno zapomnianej rozmowie "O ważeniu kul" :D To niestety nie jest temat dla każdego, bo wymaga znajomości wielu dziedzin, w tym kilku działów matematyki i informatyki, więc raczej nie odbędzie się tu klasyczna dyskusja "dyletantów".
Do wpisu: Matematyka zamiast banku centralnego!
Data Autor
Grzegorz GPS Świderski
Tak, ton argumentów ad personam zdradza więcej emocji niż zrozumienia. Warto ich unikać, bo to nie tylko błąd erystyczny, ale i forma samoponiżenia.Zauważam próby rozmycia różnic ontologicznych, sprowadzając problem do funkcji. Jednak pieniądz to nie tylko instrument wymiany — to architektura rynku i narzędzie władzy. I tu właśnie leży przepaść między MeFo a Bitcoinem.MeFo nie był żadną kryptowalutą analogową, tak jak dzisiejsze CBDC nie są kryptowalutami. MeFo był pieniądzem dłużnym, którego wartość wynikała z dekretu państwa i ze strachu przed niewypłacalnością wobec aparatu władzy. Zaufanie nie było efektem rynku — było produktem przymusu politycznego. W istocie MeFo było prototypem współczesnych CBDC: scentralizowanym narzędziem obejścia prawa i finansowania państwowego długu.Bitcoin natomiast jest anty-MeFo. To pieniądz, w którym zaufanie nie wynika z autorytetu, lecz z matematycznej niemożności fałszerstwa. W MeFo trzeba było wierzyć, że minister wykupi weksel — w Bitcoinie nie trzeba wierzyć nikomu: wystarczy sprawdzić kod.To prawda, że obie formy tworzą płynność poza głównym systemem — ale MeFo robiło to dla systemu, by go utrzymać przy życiu, a Bitcoin poza systemem, by go zastąpić.Schacht łatał dług. Nakamoto zlikwidował dłużnika. I dlatego jeden zapisał się w historii jako księgowy państwa totalitarnego, a drugi jako twórca pierwszego wolnego pieniądza w dziejach.Dolar, MeFo, złotówka, CBDC, euro — to różne nazwy tego samego zjawiska: państwowego pieniądza fiducjarnego, który istnieje tylko dzięki przymusowi politycznemu i może być dowolnie psuty inflacją przez decydentów. To wciąż ten sam model: centralna kontrola pod zmienionym logo. Gdy te waluty zostaną wyparte przez kryptowaluty, staną się całkowicie bezwartościowe — bo nie mają żadnej wartości użytkowej, w przeciwieństwie do złota czy kodu programu.Kryptowaluty to niezależny, rozproszony, cyfrowy, informatyczny mechanizm mający wiele zastosowań praktycznych — możliwy do użycia jako waluta, której nie da się zepsuć inflacją. To kompletnie inna jakość. I nawet jeśli nikt nie będzie ich używał do rozliczeń handlowych, pozostaną jednym z najważniejszych wynalazków w historii ekonomii, bo mają wiele zastosowań.
mjk1
Z przyjemnością przyjmuję pańską polemikę, choć muszę zauważyć, że jej ton zdradza więcej emocji niż zrozumienia. Otóż ani ja, ani nikt rozsądny nie twierdzi, że weksle MeFo były technicznym odpowiednikiem Bitcoina tak jak nikt, porównując karetę z samochodem, nie mówi, że oba mają ten sam napęd. Porównanie dotyczy funkcji ekonomicznej, nie technologii.Weksle MeFo pełniły bowiem dokładnie tę samą rolę, jaką dziś pełnią kryptowaluty w ideologicznym ujęciu ich zwolenników: były próbą obejścia oficjalnego systemu pieniężnego. Schacht, chcąc ominąć ograniczenia Reichsbanku, stworzył quasi-pieniądz krążący równolegle, akceptowany przez rynek nie dlatego, że miał pokrycie w złocie, lecz dlatego, że uczestnicy systemu mu ufali. I tu właśnie leży analogia — nie w blockchainie, lecz w mechanizmie zaufania zastępującego formalny pieniądz.Pisze Pan o „ontologicznej różnicy” między MeFo a Bitcoinem. Owszem, jest różnica, ale nie tam, gdzie ją Pan wskazuje. Schacht tworzył zaufanie polityczne, Nakamoto – matematyczne. Ale w obu przypadkach mówimy o narzędziu tworzenia płynności poza systemem. Oba powstały w reakcji na tę samą chorobę: brak pieniądza w obiegu w stosunku do realnej produkcji.Kto więc naprawdę rozumie historię pieniądza, ten widzi, że MeFo było prekursorem nie technologii, lecz idei alternatywnego pieniądza, w pewnym sensie „kryptowalutą analogową”. I nie trzeba tu żadnej erystyki, wystarczy elementarna wiedza ekonomiczna, by dostrzec, że każde takie rozwiązanie, czy to papierowe, czy cyfrowe, jest próbą wypełnienia tej samej luki: braku równowagi między wartością a płynnością.Zatem nie chodziło o to, czym MeFo było, lecz po co powstało. I w tym sensie – tak, było pierwszym historycznym przykładem tworzenia „pieniądza z niczego”, akceptowanego dzięki społecznemu zaufaniu. A czy owo zaufanie opiera się na dekrecie, czy na algorytmie, to już tylko kwestia epoki i technologii, nie istoty rzeczy.
Grzegorz GPS Świderski
Zgoda — plusy jazdy konnej nie powinny zasłonić nam minusów jeżdżenia samochodem. Dlatego ciągle są ludzie, którzy jeżdżą konno, a nawet mają bryczki i karaty! Mało tego, są też żeglarze pływający na żaglach w ogóle bez silników. Są też miłośnicy płyt winylowych i mieczy ze stali damasceńskiej. Więc nie ma obawy, że jakiekolwiek minusy cokolwiek ludzkości przysłonią — wszystko, co ma plusy, będzie kultywowane, nawet jeśli ma jeszcze więcej minusów. Więc nie ma obawy: kryptowaluty nigdy nie wyprą złota, tak jak rakiety nie wyparły szybowców.
Grzegorz GPS Świderski
Ten ko­men­ta­rz to kla­sycz­ny przy­kład ery­stycz­ne­go sa­mo­za­ora­nia. To pró­ba zdys­kre­dy­to­wa­nia roz­mów­cy, za­rzu­ca­jąc mu brak wie­dzy, gdy sa­me­mu po­peł­nia się fun­da­men­tal­ny błąd świad­czą­cy o kom­plet­nym nie­zro­zu­mie­niu te­go, czym są kryp­to­wa­lu­ty. Po­rów­na­nie Me­Fo do kryp­to­wa­lut to jak twier­dzić, że sa­mo­chód to ka­re­ta, bo ma­ją czte­ry ko­ła. Ale sa­mo­chód ma sil­nik spa­li­no­wy i to go czy­ni czymś kom­plet­nie róż­nym od ka­re­ty, tak jak kryp­to­wa­lu­ty ma­ją block­cha­in i kryp­to­gra­fię, co czy­ni je kom­plet­nie czymś in­nym niż wa­lu­ty opar­te na za­ufa­niu do lu­dzi. Lu­dziom nie na­le­ży ufać, a ma­te­ma­ty­ce moż­na, gdy się ją ro­zu­mie.  Za­rzut: „nie zna Pan hi­sto­rii pie­nią­dza” nie je­st ar­gu­men­tem — to atak ad per­so­nam, czy­li chwyt uży­wa­ny wte­dy, gdy koń­czą się me­ry­to­rycz­na wie­dza, a za­czy­na­ją się nie­zdro­we emo­cje i brak ele­men­tar­ne­go wy­cho­wa­nia. Za­le­cam więc przed ta­ką dys­ku­sją do­wie­dzieć się naj­pierw, co to są kryp­to­wa­lu­ty i czym je­st block­cha­in.  Przy oka­zji: gdy ktoś za­czy­na po­le­mi­kę od zda­nia o sztucz­nej in­te­li­gen­cji udo­wad­nia­ją­cej ab­sur­dy, zdra­dza je­dy­nie, że nie po­tra­fi udo­wod­nić ni­cze­go sa­mo­dziel­nie. Za­le­cam nie udo­wad­niać ab­sur­dów. Naj­pierw się my­śli, po­tem pi­sze.  Otóż róż­ni­ca mię­dzy we­ksla­mi Me­Fo a kryp­to­wa­lu­tą je­st za­sad­ni­cza — nie tech­nicz­na, tyl­ko struk­tu­ral­na i on­to­lo­gicz­na. Me­Fo by­ły na­rzę­dziem ukry­te­go dłu­gu pań­stwo­we­go — me­cha­ni­zmem po­zwa­la­ją­cym Re­ichs­ban­ko­wi fi­nan­so­wać zbro­je­nia po­za li­mi­tem bu­dże­to­wym. Ich war­to­ść wy­ni­ka­ła z de­kre­tu i przy­mu­su pań­stwa, nie z ma­te­ma­ty­ki. To by­ła for­ma cen­tra­li­za­cji, nie de­cen­tra­li­za­cji.  Kryp­to­wa­lu­ta to od­wrot­no­ść Me­Fo — brak emi­ten­ta, brak dłu­gu, brak in­sty­tu­cji gwa­ran­tu­ją­cej wy­kup. To nie we­ksel pań­stwo­wy, le­cz in­for­ma­tycz­ny pro­to­kół za­ufa­nia roz­pro­szo­ne­go. W Me­Fo za­ufa­nie wy­ni­ka­ło z przy­mu­su, w Bit­co­inie – z ma­te­ma­tycz­ne­go bra­ku moż­li­wo­ści nad­uży­cia. Me­Fo wy­ma­ga­ło za­ufa­nia do wła­dzy, Ethe­reum za­ufa­nia do do­wo­du ma­te­ma­tycz­ne­go. Nie­mniej na­wet za­ufa­nia nie trze­ba, gdy się ma­te­ma­ty­kę ro­zu­mie i wie, co je­st w niej nie­zbi­cie udo­wod­nio­ne.  Schacht stwo­rzył sztucz­ny pie­nią­dz kre­dy­to­wy, któ­re­go ist­nie­nie za­le­ża­ło od cią­głej eks­pan­sji go­spo­dar­ki wo­jen­nej. Block­cha­in two­rzy na­tu­ral­ny pie­nią­dz z ogra­ni­czo­nym wo­lu­me­nem, któ­re­go po­daż nie za­le­ży od wo­li emi­ten­ta ani od wzro­stu dłu­gu. Me­Fo by­ło na­rzę­dziem in­fla­cji po­li­tycz­nej, kryp­to­wa­lu­ta je­st na­rzę­dziem an­ty­in­fla­cji struk­tu­ral­nej.  W isto­cie więc Me­Fo to hi­sto­rycz­ny przy­kład fał­szy­wej de­cen­tra­li­za­cji — ukry­te­go pań­stwo­we­go ste­ro­wa­nia pod płasz­czy­kiem ryn­ko­we­go in­stru­men­tu. Bit­co­in to od­wrot­no­ść te­go me­cha­ni­zmu: praw­dzi­wa de­cen­tra­li­za­cja, w któ­rej wła­dza nad pie­nią­dzem zo­sta­je cał­ko­wi­cie ode­bra­na pań­stwu i w ogó­le ko­mu­kol­wiek.  Schacht był spryt­nym al­che­mi­kiem dłu­gu. Na­ka­mo­to je­st ma­te­ma­ty­kiem wol­no­ści. I mię­dzy jed­nym a dru­gim le­ży ta sa­ma róż­ni­ca, co mię­dzy ka­mie­niem fi­lo­zo­ficz­nym a fi­zy­ką kwan­to­wą.  Dla po­rząd­ku war­to przy­po­mnieć, że ist­niał w hi­sto­rii przy­pa­dek znacz­nie bliż­szy kryp­to­wa­lu­tom niż Me­Fo. W 1932 ro­ku w au­striac­kim mia­stecz­ku Wörgl bur­mi­strz wpro­wa­dził wła­sny pie­nią­dz lo­kal­ny dzia­ła­ją­cy po­za kon­tro­lą ban­ku cen­tral­ne­go. Nie był to pie­nią­dz opar­ty na dłu­gu, le­cz na do­bro­wol­nym za­ufa­niu spo­łecz­no­ści i re­al­nej wy­mia­nie dó­br — za­pro­jek­to­wa­ny tak, by za­chę­cać do ob­ro­tu, a nie do gro­ma­dze­nia. To był od­wró­co­ny przy­pa­dek pra­wa Ko­per­ni­ka–Gre­sha­ma: „zły” pie­nią­dz, któ­ry szyb­ko krą­żył, wy­pie­rał „do­bry”, któ­ry słu­żył do te­zau­ry­za­cji. Obieg ty­ch kwi­tów po­bu­dził go­spo­dar­kę tak sku­tecz­nie, że zo­stał za­ka­za­ny przez cen­tra­lę w Wied­niu. Sys­tem dzia­łał, bo opie­rał się na me­cha­ni­ce za­ufa­nia od­dol­ne­go, nie na de­kre­cie wła­dzy.  Je­śli więc już szu­kać po­przed­ni­ka Bit­co­ina w hi­sto­rii — bez ma­te­ma­ty­ki i kom­pu­te­ro­we­go al­go­ryt­mu — to nie w mi­ni­ste­rial­ny­ch we­ksla­ch Schach­ta, le­cz wła­śnie w tym ma­łym mia­stecz­ku w Ty­ro­lu, gdzie ma­te­ma­ty­ka eko­no­mii spo­łecz­nej wy­gra­ła eko­no­micz­nie z wła­dzą, ale prze­gra­ła po­li­tycz­nie.  I jesz­cze jed­no war­to za­uwa­żyć: otóż Me­Fo by­ło w isto­cie pier­wo­wzo­rem dzi­siej­szy­ch CBDC — cy­fro­wy­ch wa­lut emi­to­wa­ny­ch przez ban­ki cen­tral­ne, któ­re ma­ją peł­nić funk­cję no­wo­cze­sne­go pie­nią­dza, a w rze­czy­wi­sto­ści są tyl­ko bar­dziej pre­cy­zyj­nym na­rzę­dziem kon­tro­li i za­dłu­ża­nia spo­łe­czeń­stwa. Za­rów­no Me­Fo, jak i CBDC opie­ra­ją się na tej sa­mej lo­gi­ce: za­stą­pie­niu za­ufa­nia spo­łecz­ne­go przy­mu­sem sys­te­mo­wym pań­stwa, czy­li apa­ra­tu ter­ro­ru.  W obu przy­pad­ka­ch wła­dza nie zni­ka, tyl­ko ukry­wa się za tech­no­lo­gicz­ną fa­sa­dą. Schacht uży­wał pa­pie­ro­wy­ch we­ksli, współ­cze­sny bank cen­tral­ny uży­wa ko­du. Róż­ni­ca je­st ko­sme­tycz­na, isto­ta ta sa­ma: peł­na cen­tra­li­za­cja i ab­so­lut­na ob­ser­wo­wal­no­ść i ste­ro­wal­no­ść obie­gu pie­nią­dza.  Kryp­to­wa­lu­ty re­pre­zen­tu­ją do­kład­nie prze­ciw­ny bie­gun: brak cen­trum, brak dłu­gu, brak wła­dzy nad emi­sją. To dla­te­go apa­rat pań­stwo­wy tak pa­nicz­nie re­agu­je — bo po raz pierw­szy po­wstał sys­tem fi­nan­so­wy, któ­re­go nie da się zna­cjo­na­li­zo­wać.
mjk1
Postaram się jak najdelikatniej, żeby Pana nie urazić. Najpierw uwaga ogólna. Sztuczna inteligencja jest fantastycznym wynalazkiem i jest bardzo pomocna w wielu przypadkach. Nie potrafi jednak jednego. Nie potrafi zastąpić wiedzy, choć potrafi "udowodnić" każdy absurd a tak przynajmniej się wydaje tym, którzy tej wiedzy nie posiadają. To tylko taka ogólna uwaga i proszę absolutnie nie brać tego do siebie. Do rzeczy jednak.Próbuje Pan zbawić świat, łącząc szkołę austriacką z kryptowalutami  a na moje pytanie o kryptowalutę III Rzeszy, otrzymałem odpowiedź, którą trudno potraktować poważnie w świetle pańskich dotychczasowych rozważań:„III Rzesza nie miała kryptowalut, bo nie było wtedy Internetu.”Brzmi to mniej więcej jak stwierdzenie, że Rzym nie miał gospodarki, bo nie znał elektryczności. Taka odpowiedź pokazuje niestety, że nie rozumie Pan ani ekonomii, ani historii pieniądza. Przykro mi, ale nie ma Pan wiedzy na ten temat.Bo oto właśnie III Rzesza stworzyła w latach 30. system finansowy, który był w pewnym sensie prekursorem idei kryptowaluty, bez Internetu, bez blockchaina, ale z tą samą logiką: obieg równoległy wobec oficjalnego pieniądza, oparty na zaufaniu i umowie między uczestnikami.Mam na myśli weksle MeFo, genialny (i niebezpieczny) wynalazek Hjalmara Schachta. Formalnie były to zobowiązania prywatnej spółki „Metallurgische Forschungsgesellschaft” (MeFo), w praktyce – narzędzie do drukowania pieniądza poza kontrolą Reichsbanku. Przedsiębiorstwa dostarczające towary dla państwa otrzymywały zapłatę w tych właśnie wekslach, które można było wymieniać między firmami lub dyskontować w bankach.Innymi słowy – MeFo były tokenami zaufania, emitowanymi poza systemem, wymienialnymi, działającymi w zamkniętym ekosystemie i mającymi realną wartość, dopóki państwo gwarantowało ich wykup. Brzmi znajomo? To dokładnie ta sama logika, na której dziś opiera się większość kryptowalut z tą różnicą, że zamiast blockchaina była pieczęć ministerstwa.Różnica polega tylko na tym, że Schacht rozumiał mechanikę pieniądza, a nie jego fetysz. Nie potrzebował Internetu, by wiedzieć, że pieniądz to nie technologia, lecz umowa społeczna. To zaufanie, nie algorytm, nadaje mu moc obiegową.Dlatego, gdy ktoś dziś twierdzi, że „bez Internetu nie byłoby alternatywnego pieniądza”, zdradza po prostu brak zrozumienia, czym pieniądz jest w istocie. MeFo pokazały, że można stworzyć równoległy, pozabankowy system finansowy, który działał skuteczniej niż jakikolwiek altcoin, aż do momentu, gdy ujawnił swoją cenę: gospodarkę opartą na długu i zbrojeniach.Paradoksalnie więc, gdyby znał Pan historię MeFo, mógłby Pan podać III Rzeszę jako pierwszy praktyczny przykład kryptowaluty, tylko że wtedy musiałby Pan przyznać, że kryptowaluta nie zbawia świata. Tak jak MeFo nie zbawiły Niemiec, tylko przyspieszyły katastrofę.
tricolour
Owszem, możemy pójść dalej i cofnąć się do Adama i Ewy, którzy bez wstydu chodzili nago do czasu sięgnięcia po owoce drzewa wiadomości.Mnie bardziej chodzi o to - jak w filmie Barei, gdzie się mówi, że jedzecie do kraju kapitalistycznego, który ma jakieś tam plusy - by te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Grzegorz GPS Świderski
Nie było wtedy jeszcze Internetu. To tak jakby pytać jak Rzym zdołał się rozwinąć, nie znając maszyny parowej.
mjk1
To jak ta III Rzesza dała radę tak mocno się rozwinąć bez jakiejkolwiek kryptowaluty? Ma Pan jakąś teorię na ten temat?
Grzegorz GPS Świderski
Tak, prąd, komputery i łączność muszą być — gdy ich nie ma, pozostaje tylko złoto. Ale w tym możemy iść dalej — złoto też jest zbędne. Gatunek homo sapiens 90% swojego istnienia przeżył jako łowca-zbieracz i w ogóle nie potrzebował żadnego pieniądza, bo nie potrzebował handlu — wszystko, czego potrzebował, zapewniało 150-osobowe stado. W ogóle pojęcie własności nie było potrzebne. No i co z tego? Jak znikną autostrady, to będzie trzeba wrócić na konie, by bezdrożami się poruszać. Czy to znaczy, że drogi i samochody są zbędne, albo, że konie są lepsze? W Ameryce nawet koni nie mieli, a jakoś żyli i mieli dłużej trwające cywilizacje niż nasza. Bez sensu jest oceniać dzisiejszy system finansowy z punktu widzenia survivalu. Survivalowiec woli krzesiwo od złota.
tricolour
Rozumiem, jednakże nie o to chodzi.Chodzi o to, że takie złoto nie potrzebuje niczego więcej do swego istnienia. Natomiast pieniądz elektroniczny potrzebuje nośnika, by istniał. Wymieniłeś cały zespół przedmiotów, jedne mogą zastępować drugie, ale dalej coś musi być, by na tym "stał" pieniądz elektroniczny, a bez tego czegoś - nie istniał.Nie deprecjonuję walut typu Bitcoin tylko zwracam uwagę, że wymagają specyficznego środowiska do swego istnienia. Wyobraź sobie, że używasz dziś banknotu, którego wartość zależy od naładowania akumulatora w banknocie, a nie masz przy sobie ładowarki...
Grzegorz GPS Świderski
Nic o inwestowaniu w kryptowaluty nie pisałem. Ale zwróciłem uwagę na to na wyższym poziomie w podrozdziale: Zmien­no­ść, spe­ku­la­cja i wo­lu­men. Złoto nigdy nie było źródłem bogactwa — było tylko instrumentem jego pomiaru. Rezerwy złota II RP nie były wynikiem bogactwa, lecz konserwatywnej polityki monetarnej, mającej utrzymać wartość złotego po reformie Grabskiego. Polska oszczędzała w złocie, Niemcy inwestowały w przemysł, technikę i organizację państwa. Efekt był taki, że bogatszy był ten, kto potrafił produkować, nie ten, kto trzymał rezerwy.Złoto nie jest bogactwem, tak jak banknot nie jest majątkiem. To tylko token zaufania — wtedy kruszcowy, dziś może być kryptograficzny. Kryptowaluta, jeśli jest dobrze zaprojektowana, pełni tę samą funkcję, którą złoto pełniło przez tysiąclecia: ogranicza władzę emitenta i chroni przed fałszem wartości. Skąd bierze się bogactwo? Nie z kruszcu, tylko z kapitału intelektualnego, pracy, organizacji, współpracy, handlu, produkcji, wolności gospodarczej i zaufania.