|
|
Anonymous @autor
Właśnie zamówiłem "Lata nadziei: 17 września 1939 – 5 lipca 1945" Mackiewicza, bo głównie z tego źródła pamiętam fakty wskazujące na ingerencje wywiadów w działania rządu londyńskiego, do którego Mackiewicz kilkakrotnie wchodził. Pamiętam, że pisał o wpływach sowieckich, brytyjskich i ponadnarodowych.
Pozdrawiam |
|
|
chatar Leon Czołem Waszeci! |
|
|
chatar Leon Temat na pewno wymaga rzetelnych badań.
Ad 4. Kwestia wpływu brytyjsko-sowieckiego czy raczej brytyjskiego i sowieckiego z osobna?
Pozdrawiam |
|
|
Anonymous @autor
1.To prawda, że część argumentów krytycznych wobec decyzji o wybuchu powstania to argumenty z perspektywy późniejszych czasów. Nie zmienia to wymowy faktów, o których wiedza dostępna była dowódcom AK by decyzji nie podejmować. Przede wszystkim znane były już losy akcji Burza z Powstaniem Wileńskim na czele.
2.”Krytyczna ocena powstańczego zrywu a w szczególności decyzji o jego podjęciu bezwzględnie musi być poprzedzona rzetelną i kompetentną analizą, wyczerpująco ukazującą wszystkie okoliczności działania oraz właśnie stan wiedzy polskiego rządu w Londynie a przede wszystkim polskiego dowództwa w momencie podejmowania decyzji.”
Całkowita zgoda. To samo dotyczy oceny pochwalnej wobec Powstania Warszawskiego. Dotychczasowa wiedza o kulisach działań rządu londyńskiego od jego powstania do czasów powojennych nie pozostawi miejsca na wątpliwości, że wielkie mocarstwa ingerowały już w samo jego powstanie a co dopiero w jego działania i Polacy rozgrywani byli przez ich agenturę. Pisze o tym Stanisław Mackiewicz w „Latach nadziei: 17 września 1939 – 5 lipca 1945”. |
|
|
Anonymous @autor
c.d.
3.”Alternatywą dla powstania, jak zwracają uwagę niektórzy historycy, było po prostu poddanie się sowietom. Można, owszem, fantazjować o jakichś innych możliwościach – rozpuścić Armię Krajową? Stworzyć front otwartej wojny z sowietami? Zacząć paktować z Niemcami? – tyle, że są to fantazje z gatunku coraz bardziej oderwanych od rzeczywistości.
O ile latem 1944 bieg wydarzeń był dla Polski niekorzystny, powstanie w strategii jego inicjatorów miało ten bieg odwrócić. Czy na pewno wszystko było wówczas absolutnie przesądzone?
Przecież to Niemcy przegrywali wojnę... „
Całkowity brak zgody.
-konsekwencją powstania było poddanie się sowietom
-były plany przeorganizowania AK w związku ze świadomością infiltracji jej szeregów przez Rosję
-skoro front otwartej wojny z sowietami oznacza fantazję oderwaną od rzeczywistości to czym było Powstanie Warszawskie?
-o Teheranie wiedziano
- skoro Niemcy przegrywali wojnę, to po co było tracić siły własne zamiast czekać na wyniszczenie się naszych wrogów
4. „wartość moich zdań jest nie niższa aniżeli wartość zdań obwiniających powstańców warszawskich o ułatwienie Stalinowi sowietyzacji Polski.”
Nikt nie obwinia Powstańców Warszawskich. Są poszlaki i dowody na brytyjsko-sowieckie parcie do wywołania powstania co – jak jesteśmy zgodni – powinno skutkować drążeniem tematu przez historyków. |
|
|
alchymista "Jest to jakieś niepojęte i ukryte założenie... pozwalających niemalże przenikać przyszłe losy świata." Tu jest pies pogrzebany. Problem polega na tym, że ze względu na tragedię naszych dziejów, oczekujemy od przywództwa, aby byli pół-bogami, prorokami, przewidującymi przyszłość i uprzedzającymi zagrożenia. Chodzi mianowicie o to, że złe duchy pod postaciami Stalina i Hitlera tak zaludniły nasza wyobraźnię, że potrzebujemy rozpaczliwie jakiegoś antidotum, kontr-herosa, który obojętnie jakimi metodami, po trupach czy bez trupów, pokonał by lub przechytrzył tych obydwu. Smutek po Piłsudskim zapewne, a i po Papieżu także.
Co do wiedzy o naturze "państwa o zmiennych nazwach z siedzibą w Moskwie (a czasem w Petersburgu)", zwanego w skrócie Moskowią, to uważam, że nasze elity były i są niedouczone, a w każdym pokoleniu tak samo naiwne i myślą, że teraz już będzie inaczej. Nie chodzi mi o ogólną znajomość historii Rosji - bo z tym nie jest tak źle. Chodzi o zrozumienie moskiewskiego ducha. A zrozumienie tego ducha przychodzi jako suma badań każdego z nas. Ktoś czyta teksty z wieku XVII, inny studiuje powstanie listopadowe, a ktoś czyta dokumenty Stalina, a dyplomaci i wywiad obserwuje to na bieżąco i z tego może powstać jakiś spójny obraz. Moskowia dzięki temu staje się przewidywalna. Ale często odrzucamy wnioski, które płyną z tych badań, bo są one zbyt straszne. Powiadasz, kto mógł przewidzieć, że Stalin... no wiesz. Myślę, że Piłsudski by przewidział. Bo do tego, żeby rozumieć Moskowię trzeba chyba być "Litwinem" i żyć na serio. My w Polsce mamy zbyt wielki dystans do samych siebie i do świata, aby w pełni zrozumieć zagrożenie zanim znajdziemy się w celi, z perspektywą długiej, nocnej rozmowy z Wolandem. |
|
|
chatar Leon Pozdrawiam nieśpiących o trzeciej. |
|
|
chatar Leon Pozdrawiam nieśpiących. |
|
|
gorylisko Dzieki Szanownemu koledze za rozsądny głos w dyskusji o Powstaniu Warszawskim...
równie dobrze można dzisiaj krytykować ciemnotę średniowiecza w zakresie anatomii człowieka
w końcu te ciemne średniowiecze nie próbowało użyć aparatury rentgenowskiej... ciemnota nieprawdaż ?
poruszył pan ważna kwestię, spojrzenia na sprawę Powstania z punktu widzenia tamtego czasu...
można tez krytykowac Napoleona, że pomaszerował na moskwę...tyle, ze mało kto dzisiaj wie iż moskwa a raczej
petersburg szykowała "wojnę wyzwoleńczą" dla jewropy całej... operacja nazywała "wielkie dieło"
tak, to łatwo mundorwac się z pozycji wiedzy dzisiejszego człowieka...choć z nia tez bywa róznie...
|
|
|
Marcus Polonus Zgadzam się całkowicie. Nie można przykładać psychiki dzisiejszego człowieka do wydarzeń w przeszłości jako wzorca postępowania, np. w podejmowaniu decyzji. Gdyby w godzinie "W", ktokolwiek zapytał się, czy to napewno się opłaci - zostałby w najlepszym przypadku powszechnie obśmiany i zignorowany jako tchórz i w dodatku idiota. Mój tata - chociaż nie musiał (był w ścisłym dowódctwie Kedywu/Antyku) - przewalczył całe 63 dni na Starówce i Sródmieściu jako dowódca drużyny (7 żołnierzy) i nigdy od niego nie usłyszałem, aby on i jego żołnierze mieli jakiekolwiek wątpliwości, co do celowości tej morderczej walki, z wrogami po obu stronach Wisły. Konieczność tej walki była dla nich tak oczywista jak oddychanie.
Najgorszym chwytem propagandy ośmieszającej Powstanie i pomniejszającej jego znaczenie jest komusze bełkotanie " przecież z góry było wiadomo, że powstanie skończy się klęską". Z jakiej góry? Komu było wiadomo? Ktoś już wtedy znał koniec, zanim się odbył początek? Kto? Wszystkich 118 żołnierzy Armii Ludowej? Swołocz komusza zawsze będzie zwalczać wszelkimi siłami takie symbole jak Powstanie Warszawskie, bo ten Symbol może uświadomić dzisiejszemu społeczeństwu, że są rzeczy w naszym życiu ważniejsze niż kasa, przekręty czy też pedalska tęcza - a jedną z tych rzeczy jest umiłowanie wolności - i tego te czerwone gnidy obawiają sie najbardziej. I dobrze.
Pozdrawiam MSP |