|
|
Celarent bo chodzi mi o tą, jak mówisz <<ideologię "radź sobie sam" szczególnie w kryzysowych momentach>>. Nie znam się na systemie sponsorowania tego sportu ani na zabezpieczeniach. Wiem, że nie ma, nie powinno być takiej dziedziny zycia, w której jeden drugiego może olac. Zwłaszcza nie może mieć miejsce to w sporcie. Zwłaszcza zespołowym - z założenia. Możliwe, ze ci ludzie wcale tak nie myślą, ale przekazy telewizyjne były jednoznaczne od początku: zostawili ich samych, zostawili ich zywych i są coraz bardziej pewni, że ci zginął, że nie poradzą sobie... bo? BO W GÓRACH KAŻDY ODPOWIADA ZA SIEBIE. I poszło w świat: sa sytuacje, kiedy możesz mieć innych w tyłku i dbać wyłącznie o własną skórę. To nie tak. Co to za społeczenstwo! Na pewno nie naród. Bo w narodzie wszyscy jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Nie ma: w sytuacji wojny, kataklizmu... kradnę, rabuję, zawłaszczam -sobie, bronię -siebie a inni niech radzą sobie sami, bo to jest sytuacja ekstremalna i grozi mi śmierć jeśli będę oglądał się na życie innych. I tu nie chodzi o przechowywanie Żydów za co zabijali. Tu chodzi o wspólna też walkę w okopach i jakąkolwiek formę obrony przed wrogiem, czy przed żywiołem: nie zostawię na dachu człowieka, bo moze mi się łódka wywrócić jeśli będę próbował go ratować z powodzi; bo mi ogień trwałą ondulację spali, kiedy zbliżę się do pożaru... Bo mogę zginąć... Niestety dziś ludzie umierają samotnie na ulicy a przechodnie go mijają. Bo? Bo każdy odpowiada za siebie - w dżungli jaką jest życie. Nie pozwalam na takie kreowanie świata, społeczeństwa, zycia...Nie, nie zgadzam się. Dzięki Dogard. |
|
|
Celarent Od samego zaznania gór też nieczego tu sie nie dowiem. Raczej chodzi o naturę czlowieka, który dąży do pokonywania przeszkód, przeciwności, siebie samego. Góra daje ku temu okazje. Nie jest tworem żywym. Jesli nawet wspinając się zacnziesz do niej mówić będziesz gadał do siebie. Zostaw te wzniosłości. Góry sa piękne a Słowacki wielkim poetą był... Sa sytuacje, kiedy nic dla drugiego człowieka już nie jesteś w stanie zrobić.. To wasz wspólny a zarazem indywidualny dramat. Wczoraj u Lisa byli himalaiści. Jeden z nich powiedział to, o co mi chodzi: nie wyobrażam sobie, żebym mógł zostawić żywego człowieka samego w górze... Jego towarzysze potwierdzili to. Nie można zostawić zywego czlowieka samego, skazanego na smierć. Przed tym Lisem zaczęłam mieć wątpliwości. Ochy i echy, że nie rozumiem, że się nie znam zrobiły swoje. Dziś wiem, że na tym, o czym piszę znam się widać lepiej od was: mówię o człowieku, prawie moralnym i naturalnym też, o wartościach, priorytetach. Nie mówię o pieknie gór, o ryzyku i niebezpieczeństwie, o winie konkretnych ludzi w konkretnych sytuacjach. Jeśli ktoś czuje jednak się niekomfortowo w kontekście moich słów, poglądów i wyznawanych praw i wartości... nie moja wina. Nie znaczy, że mam je zmieniać. Raczej, że mam rację. |
|
|
szczegolnie w trudnych sytuacjach skonczyla sie wraz z uprzemyslowieniem wejsc przez messnera, ktory tak byl zabezpieczany technologicznie, logistycznie ,ze praktycznie nic mu nie grozilo.Kryly sie za tym ogromne pieniadze.Tych bez funduszy , jednak ambitnych, tylko bardziej motywowalo do konkurencji z jego wyczynami.Chcac mu dorownac dokonuja b.ryzykownych wejsc zimowych bez stosownych zabezpieczen zaplecza ratowniczego.jEDNOCZESNIE ROZPANOSZYLA SIE IDEOLOGIA" RADZ SOBIE SAM", SZCZEGOLNIE W KRYZYSOWYCH MOMENTCH.Zamiast pomocy, wspolpracy wzajemnej mamy pokaz czesto tchorzliwego indywidualizmu.Zniknal wspoltowarzysz wspinaczki jako czlowiek.Pozostal jedynie jako czesc , trybik wyprawy,ktory mozna spokojnie wyrzucic z mysli,serca,a nawet pamieci.Dzis juz nawet nie interesuje sie wspinaczka.Od czasu do czasu poogladam sobie skalkowcow , jest sporo filmow w necie. Tu mamy jasnosc--to wybitnie indywidualny sport, a nie pseudozespolowy jak u wspinaczy klasycznych. |
|
|
Autorko nie wiesz o czym piszesz. Aby zrozumieć góry, trzeba ich zaznać. Nie jestem himalaistą, moje doświadczenia związane są z naszymi Tatrami, są nich miejsca gdzie można zaznać pokory i braku możliwości decydowania za innych. Są miejsca, gdzie nikomu nie pomożesz, po prostu się nie da. Mało wiem o Himalajach, ale wiem o innej ilości tlenu, chorobach z tym związanych, nadludzkim wysiłku. Każdy kto idzie w góry zdaje sobie sprawę z tego, że może z nich nie wrócić. Kiedyś po jednym z tatrzańskich szlaków powiedziałem że nigdy tam nie wrócę, dziś znów chcę tam pójść - adrenalina, piękno, przyrody szacunek dla gór jest silniejszy. I wierz mi, dziś kiedy mam swoje dzieciaki, jest to bardziej trudne, bo czuje się odpowiedzialność również za tych co zostają na dole. Podejrzewam, że tych czworo ludzi wiedziało w co idzie, wiedziało że jeden błąd i nigdy nie wrócą, wiedziało że wybór jest pomiędzy własnym życiem a dobrym imieniem. Ich ocenę zostawmy Bogu, bo jesteśmy zbyt maluczcy, nigdy tam nie byliśmy i nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć. Częściowo pojąć to w jakiś sposób pomaga pokora nabyta w górach. |
|
|
Jeżeli "w górach każdy odpowiada za siebie"
to dlaczego tworzy się zespół?
Niech każdy startuje sam.
Pozorne bezpieczeństwo jest najgorsze.
Zawsze i wszędzie.
Bo osłabia świadomość zagrożenia. |
|
|
Celarent wychowali mnie na romantycznym modelu odwagi, heroizmu, poświęcenia, bohaterstwa i na wartościach, ktore nie podlegają okolicznościom - są zawsze te same i takie same. Nie jest popularne, wiem. trudno. Nie potrafię nie myśleć o tych, co zostali. Mam silnie rozwiniętą empatę wobec innych. I nie potrafię przestać myśleć o ich śmierci - w bezsilności, opuszczeniu, beznadziei, z braku jedynie sił, w sytuacji, w której ratunek zdaje się być na wyciągnięcie dłoni. Czyjejś dłoni. Nie potrafię wobec powyższego czuć dumy z tego, który w tamtych okolicznościach zachował do końca czlowieczeństwo. Osiągnął najwyższy szczyt, bo we wspinaczce nie chodzi i pokonywanie gór. To bez sensu. To siebie samego się pokonuje. On pokonał. I zwyciężył. Jest dla mnie Bohaterem. I już. I mnie też krwawi serce, ze został, że zostali, że nie wyszło. ten ostatni szczególnie zasłużył. I dlatego pragnę!!!!! by mimo, że już niby nie ma szans, że nikt w to nie wierzy, żeby zwlekli się jednak. Chcę tego! "Stałeś się odpowiedzialny za wszystko, co oswoiłeś" uczył Lis małego Księcia. To lektura na wykładach z etyki. tymczasem media znoszą odpowiedzialnośc za innych z człowieka. Nie. Nie i koniec. Jesteś zawsze odpowiedzialny za innych.Choć możliwe, ze nie zawsze jesteś w stanie tej odpowiedzialności sprostać. takiej zdolności służyć wina tez wspinaczka - skądinąd zespołowa!
kneblujesz mnie emocjonalnym krzykiem. nie wiem? nie rozumiem? Wytłumacz. Może zrozumiem. Czy nie o to chodzi? W odpowiedzialności również. Stałeś się właśnie za mnie odpowiedzialny w tej kwestii... Pozdrawiam. |
|
|
Celarent wyrokowania o cudzej winie. Heroizm, męstwo, odwaga to cechy, które nie są domeną wszystkich. Jeśli jednak ktoś chce uchodzić za herosa, niech nim będzie.
Nie potępiam tego sposobu na życie. Przeciwnie, każdy młody człowiek powinien coś w rodzaju takij szkoły zycia przejść. To kształtuje charakter, uczy pokory, rozsądku, odpowiedzialności i zachowania właściwych proporcji. Tu proporcje zostały zachwiane. Zasada "w górach każdy odpowiada za siebie" czyli jest sam ze sobą i dla siebie, całkowicie zgadza się z zasadą brania odpowiedzialnosci za swoje życie w ogóle, jednak bliski jest skrajnemu egoizmowi, ale to nie przeszkadza karać ludzi, którzy nie udzielili pomocy ludziom, których zycie zostało zagrożone i mogli, bo byli w pobliżu. Co powiedziałbyś o zostawieniu przez kogoś potrąconego na jezdni człowieka, tylko dlatego że ten poszkodowany się jednak rusza, to może jednak się doczołga? Zostawiłbyś tego człowieka i czekał? Przecież ulice Warszawy to też warunki ekstremalne. Niech by sobie radził sam. To jak? Głupie prawo? Piękny, niebezpieczny sport. Nie łatwo żyć z myślą o tych, co zostali. Czy z tego powodu, by im łatwiej było żyć nie można pytać o to, co i czy wszystko, co można, zrobiono dla tych ludzi, którzy umierali z mrozu, wyczerpania i bezsilności? Samotnie, wiedząc, że na nikogo nie mogą liczyć? Jesli jeden pomaga, znaczy można było, ale szanse powodzenia małe, bo jeden nie da rady. Czy nie po to jest zespół? Czy nie dlatego nikt nie lezie w takie miejsca sam? A jeśli nie dlatego, to dlaczego? Podziwiam odwagę, ale taką, która potrafi ratować nie tylko własny tyłek. Dosadne, ale prawdziwe. Oni ich zostawili. Czekali. My w Polsce też. Tysiące, miliony... Nie pomogło. Ciekawe dlaczego? Czy w tym kraju już wyprano wszystkim mózgi ze zrozumienia słowa "solidarność", "honor"...? Nie mówię: winni. Pytam, co zrobili i czy tak powinno być, bo żal mi ludzi. Kłóci się to zmoim rozumieniem człowieczeństwa i odwagi. |
|
|
Patologiczny antykomuch Szanowna Autorko!
Przeczytawszy to, co powyżej, aż mną zatrzęsło. Spokojnie, podczas logowania przeszło mi już, kiedy skupiłem się na arcytrudnym zadaniu matematycznym. ..
Proszę Cię jednka bardzo serdecznie byś nie pisała o sprawach, o których nie masz zielonego pojęcia. Bo ranisz moje serce i duszę jak i serca i dusze wszystkich, którzy o górach pojęcie mają.
No, proszę...:-)
Pozdrawiam |
|
|
Witaj,
Nie uważasz, że zawierając w tym samym artykule stwierdzenia, że nie masz pojęcia o chodzeniu po górach - a co dopiero o wspinaczce wysokogórskiej, odbierasz sobie prawo do poważnego wydawania opinii w tym temacie?
Masz oczywiście prawo nie zgadzać się z ich sposobem na życie, masz prawo nie rozumieć ich pasji, masz prawo krytykować ich "lekkomyślność" i wiele innych rzeczy. Nie masz jednak prawa nikogo oskarżać, bo nie masz pojęcia o czym piszesz.
Za dużo w tym kraju specjalistów od wszystkiego! |
|
|
Droga Celarent,
podpisuję się pod tym, co napisałaś, obiema rękoma:
'Jeśli „w górach każdy odpowiada za siebie” to oznacza jedynie tyle,
że cała idea wspinania się jest nic nie warta i z gruntu fałszywa.'
Masz rację!
Ta wyprawa to jakaś kpina!...
Zdobyli szczyt! co za sukces polskich himalaistów!!!
I co z tego, skoro dwaj z nich zginęli... :-(
Mam nadzieję, że ktoś z organizatorów odpowie za te śmierci.
I niech nam nikt nie wciska, że „w górach każdy odpowiada za siebie”.
Właśnie w górach jesteśmy za siebie i za innych najbardziej odpowiedzialni.
Nie jest tak, że liczą się tylko rekordy i sukcesy.
pozdrawiam serdecznie |