Otrzymane komantarze

Do wpisu: Kard. Jorge Mario Bergoglio, papież Franciszek. Katecheza I.
Data Autor
Interesująca i inspirująca refleksja. Wielkie dzięki! A że wojna trwa... skoro kiedyś anioł upadły odważył się Bogu powiedzieć "non serviam", to się właśnie zaczęła. W międzyczasie dostajemy ostrzeżenia o fałszywych prorokach, o wilkach w owczej skórze, itd. Krzepimy się także zapewnieniem, że bramy piekielne go (=Kościoła) nie zwyciężą. Być może na tej samej fali pozwalamy również się zauroczyć jakąś fascynującą legendą o Franciszku. Tymczasem kiedyś Jezus i Kościół, a dziś Franciszek nie potrzebują uznania kibiców. Tam potrzebny jest każdy z nas jako zadowolony katolik, ale zwalczający zło w sobie i wokół siebie, nawet to mało dokuczliwe.
Do wpisu: Oferta miłości PO: jazda bez trzymanki za 50 zł/ dzień.
Data Autor
Barszcz
Trafny opis. Podsyłam dalej, niech inni czytają. Pozdrawiam.
Jestem admiratorem Pani przemyśleń. Kolejny tekst, z pozoru nieodkrywczy, ale jakże potrzebny, bowiem przekazuje chętnemu czytelnikowi jakby w pigułce diagnozę bieżącej sytuacji. Docierają do nas wieści o nadchodzących protestach, z różnych zresztą przyczyn. Czy powyższe skutkować będzie poważniejszym przesileniem, czas pokaże. Warto się jednak przygotować. Sugerowałem swego czasu, by Pani wysłała swój tekst o wyborach (i całej ich otoczce) do Centrali PIS-u. Nawet wielkim wypada pomagać. Ukłony.
Tylko to trzyma tę ekipę. Chyba zbilża się godzina W. Gniew narasta.
Do wpisu: Wspinaczka himalaistów na niewysoki szczyt człowieczeństwa
Data Autor
Celarent
bo chodzi mi o tą, jak mówisz <<ideologię "radź sobie sam" szczególnie w kryzysowych momentach>>. Nie znam się na systemie sponsorowania tego sportu ani na zabezpieczeniach. Wiem, że nie ma, nie powinno być takiej dziedziny zycia, w której jeden drugiego może olac. Zwłaszcza nie może mieć miejsce to w sporcie. Zwłaszcza zespołowym - z założenia. Możliwe, ze ci ludzie wcale tak nie myślą, ale przekazy telewizyjne były jednoznaczne od początku: zostawili ich samych, zostawili ich zywych i są coraz bardziej pewni, że ci zginął, że nie poradzą sobie... bo?  BO W GÓRACH KAŻDY ODPOWIADA ZA SIEBIE. I poszło w świat: sa sytuacje, kiedy możesz mieć innych w tyłku i dbać wyłącznie o własną skórę. To nie tak. Co to za społeczenstwo! Na pewno nie naród. Bo w narodzie wszyscy jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Nie ma: w sytuacji wojny, kataklizmu... kradnę, rabuję, zawłaszczam -sobie, bronię -siebie a inni niech radzą sobie sami, bo to jest sytuacja ekstremalna i grozi mi śmierć jeśli będę oglądał się na życie innych. I tu nie chodzi o przechowywanie Żydów za co zabijali. Tu chodzi o wspólna też walkę w okopach i jakąkolwiek formę obrony przed wrogiem, czy przed żywiołem: nie zostawię na dachu człowieka, bo moze mi się łódka wywrócić jeśli będę próbował go ratować z powodzi; bo mi ogień trwałą ondulację spali, kiedy zbliżę się do pożaru... Bo mogę zginąć... Niestety dziś ludzie umierają samotnie na ulicy a przechodnie go mijają. Bo? Bo każdy odpowiada za siebie - w dżungli jaką jest życie. Nie pozwalam na takie kreowanie świata, społeczeństwa, zycia...Nie, nie zgadzam się. Dzięki Dogard.
Celarent
Od samego zaznania gór też nieczego tu sie nie dowiem. Raczej chodzi o naturę czlowieka, który dąży do pokonywania przeszkód, przeciwności, siebie samego. Góra daje ku temu okazje. Nie jest tworem żywym. Jesli nawet wspinając się zacnziesz do niej mówić będziesz gadał do siebie. Zostaw te wzniosłości. Góry sa piękne a Słowacki wielkim poetą był... Sa sytuacje, kiedy nic dla drugiego człowieka już nie jesteś w stanie zrobić.. To wasz wspólny a zarazem indywidualny dramat. Wczoraj u Lisa byli himalaiści. Jeden z nich powiedział to, o co mi chodzi: nie wyobrażam sobie, żebym mógł zostawić żywego człowieka samego w górze... Jego towarzysze potwierdzili to. Nie można zostawić zywego czlowieka samego, skazanego na smierć. Przed tym Lisem zaczęłam mieć wątpliwości. Ochy i echy, że nie rozumiem, że się nie znam zrobiły swoje. Dziś wiem, że na tym, o czym piszę znam się widać lepiej od was: mówię o człowieku, prawie moralnym i naturalnym też, o wartościach, priorytetach. Nie mówię o pieknie gór, o ryzyku i niebezpieczeństwie, o winie konkretnych ludzi w konkretnych sytuacjach. Jeśli ktoś czuje jednak się niekomfortowo w kontekście moich słów, poglądów i wyznawanych praw i wartości... nie moja wina. Nie znaczy, że mam je zmieniać. Raczej, że mam rację.
szczegolnie w trudnych sytuacjach skonczyla sie wraz z uprzemyslowieniem wejsc przez messnera, ktory tak byl zabezpieczany technologicznie, logistycznie ,ze praktycznie nic mu nie grozilo.Kryly sie za tym ogromne pieniadze.Tych bez funduszy , jednak ambitnych, tylko bardziej motywowalo do konkurencji z jego wyczynami.Chcac mu dorownac dokonuja b.ryzykownych wejsc zimowych bez stosownych zabezpieczen zaplecza ratowniczego.jEDNOCZESNIE ROZPANOSZYLA SIE IDEOLOGIA" RADZ SOBIE SAM", SZCZEGOLNIE W KRYZYSOWYCH MOMENTCH.Zamiast pomocy, wspolpracy wzajemnej mamy pokaz czesto tchorzliwego indywidualizmu.Zniknal wspoltowarzysz wspinaczki jako czlowiek.Pozostal jedynie jako czesc , trybik wyprawy,ktory mozna spokojnie wyrzucic z mysli,serca,a nawet pamieci.Dzis juz nawet nie interesuje sie wspinaczka.Od czasu do czasu poogladam sobie skalkowcow , jest sporo filmow w necie. Tu mamy jasnosc--to wybitnie indywidualny sport, a nie pseudozespolowy jak u wspinaczy klasycznych.
Autorko nie wiesz o czym piszesz. Aby zrozumieć góry, trzeba ich zaznać. Nie jestem himalaistą, moje doświadczenia związane są z naszymi Tatrami, są nich miejsca gdzie można zaznać pokory i braku możliwości decydowania za innych. Są miejsca, gdzie nikomu nie pomożesz, po prostu się nie da. Mało wiem o Himalajach, ale wiem o innej ilości tlenu, chorobach z tym związanych, nadludzkim wysiłku. Każdy kto idzie w góry zdaje sobie sprawę z tego, że może z nich nie wrócić. Kiedyś po jednym z tatrzańskich szlaków powiedziałem że nigdy tam nie wrócę, dziś znów chcę tam pójść - adrenalina, piękno, przyrody szacunek dla gór jest silniejszy. I wierz mi, dziś kiedy mam swoje dzieciaki, jest to bardziej trudne, bo czuje się odpowiedzialność również za tych co zostają na dole. Podejrzewam, że tych czworo ludzi wiedziało w co idzie, wiedziało że jeden błąd i nigdy nie wrócą, wiedziało że wybór jest pomiędzy własnym życiem a dobrym imieniem. Ich ocenę zostawmy Bogu, bo jesteśmy zbyt maluczcy, nigdy tam nie byliśmy i nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć. Częściowo pojąć to w jakiś sposób pomaga pokora nabyta w górach.
Jeżeli "w górach każdy odpowiada za siebie" to dlaczego tworzy się zespół? Niech każdy startuje sam. Pozorne bezpieczeństwo jest najgorsze. Zawsze i wszędzie. Bo osłabia świadomość zagrożenia.
Celarent
wychowali mnie na romantycznym modelu odwagi, heroizmu, poświęcenia, bohaterstwa i na wartościach, ktore nie podlegają okolicznościom - są zawsze te same i takie same. Nie jest popularne, wiem. trudno. Nie potrafię nie myśleć o tych, co zostali. Mam silnie rozwiniętą empatę wobec innych. I nie potrafię przestać myśleć o ich śmierci - w bezsilności, opuszczeniu, beznadziei, z braku jedynie sił, w sytuacji, w której ratunek zdaje się być na wyciągnięcie dłoni. Czyjejś dłoni. Nie potrafię wobec powyższego czuć dumy z tego, który w tamtych okolicznościach zachował do końca czlowieczeństwo. Osiągnął najwyższy szczyt, bo we wspinaczce nie chodzi i pokonywanie gór. To bez sensu. To siebie samego się pokonuje. On pokonał. I zwyciężył. Jest dla mnie Bohaterem. I już. I mnie też krwawi serce, ze został, że zostali, że nie wyszło. ten ostatni szczególnie zasłużył. I dlatego pragnę!!!!! by mimo, że już niby nie ma szans, że nikt w to nie wierzy, żeby zwlekli się  jednak. Chcę tego! "Stałeś się odpowiedzialny za wszystko, co oswoiłeś" uczył Lis małego Księcia. To lektura na wykładach z etyki. tymczasem media znoszą odpowiedzialnośc za innych z człowieka. Nie. Nie i koniec. Jesteś zawsze odpowiedzialny za innych.Choć możliwe, ze nie zawsze jesteś w stanie tej odpowiedzialności sprostać. takiej zdolności służyć wina tez wspinaczka - skądinąd zespołowa! kneblujesz mnie emocjonalnym krzykiem. nie wiem? nie rozumiem? Wytłumacz. Może zrozumiem. Czy nie o to chodzi? W odpowiedzialności również. Stałeś się właśnie za mnie odpowiedzialny w tej kwestii... Pozdrawiam.
Celarent
wyrokowania o cudzej winie. Heroizm, męstwo, odwaga to cechy, które nie są domeną wszystkich. Jeśli jednak ktoś chce uchodzić za herosa, niech nim będzie. Nie potępiam tego sposobu na życie. Przeciwnie, każdy młody człowiek powinien coś w rodzaju takij szkoły zycia przejść. To kształtuje charakter, uczy pokory, rozsądku, odpowiedzialności i zachowania właściwych proporcji. Tu proporcje zostały zachwiane. Zasada "w górach każdy odpowiada za siebie" czyli jest sam ze sobą i dla siebie, całkowicie zgadza się z zasadą brania odpowiedzialnosci za swoje życie w ogóle, jednak bliski jest skrajnemu egoizmowi, ale to nie przeszkadza karać ludzi, którzy nie udzielili pomocy ludziom, których zycie zostało zagrożone i mogli, bo byli w pobliżu. Co powiedziałbyś o zostawieniu przez kogoś  potrąconego na jezdni człowieka, tylko dlatego że ten poszkodowany się jednak rusza, to może jednak się doczołga? Zostawiłbyś tego człowieka i czekał? Przecież ulice Warszawy to też warunki ekstremalne. Niech by sobie radził sam. To jak? Głupie prawo? Piękny, niebezpieczny sport. Nie łatwo żyć z myślą o tych, co zostali. Czy z tego powodu, by im łatwiej było żyć nie można pytać o to, co i czy wszystko, co można, zrobiono dla tych ludzi, którzy umierali z mrozu, wyczerpania i bezsilności? Samotnie, wiedząc, że na nikogo nie mogą liczyć? Jesli jeden pomaga, znaczy można było, ale szanse powodzenia małe, bo jeden nie da rady. Czy nie po to jest zespół? Czy nie dlatego nikt nie lezie w takie miejsca sam? A jeśli nie dlatego, to dlaczego? Podziwiam odwagę, ale taką, która potrafi ratować nie tylko własny tyłek. Dosadne, ale prawdziwe. Oni ich zostawili. Czekali. My w Polsce też. Tysiące, miliony... Nie pomogło. Ciekawe dlaczego? Czy w tym kraju już wyprano wszystkim mózgi ze zrozumienia słowa "solidarność", "honor"...? Nie mówię: winni. Pytam, co zrobili i czy tak powinno być, bo żal mi ludzi. Kłóci się to zmoim rozumieniem człowieczeństwa i odwagi.
Patologiczny antykomuch
Szanowna Autorko! Przeczytawszy to, co powyżej, aż mną zatrzęsło. Spokojnie, podczas logowania przeszło mi już, kiedy skupiłem się na arcytrudnym zadaniu matematycznym. .. Proszę Cię jednka bardzo serdecznie byś nie pisała o sprawach, o których nie masz zielonego pojęcia. Bo ranisz moje serce i duszę jak i serca i dusze wszystkich, którzy o górach pojęcie mają. No, proszę...:-) Pozdrawiam
Witaj, Nie uważasz, że zawierając w tym samym artykule stwierdzenia, że nie masz pojęcia o chodzeniu po górach - a co dopiero o wspinaczce wysokogórskiej, odbierasz sobie prawo do poważnego wydawania opinii w tym temacie? Masz oczywiście prawo nie zgadzać się z ich sposobem na życie, masz prawo nie rozumieć ich pasji, masz prawo krytykować ich "lekkomyślność" i wiele innych rzeczy. Nie masz jednak prawa nikogo oskarżać, bo nie masz pojęcia o czym piszesz. Za dużo w tym kraju specjalistów od wszystkiego!
Droga Celarent, podpisuję się pod tym, co napisałaś, obiema rękoma: 'Jeśli „w górach każdy odpowiada za siebie” to oznacza jedynie tyle, że cała idea wspinania się jest nic nie warta i z gruntu fałszywa.' Masz rację! Ta wyprawa to jakaś kpina!... Zdobyli szczyt! co za sukces polskich himalaistów!!! I co z tego, skoro dwaj z nich zginęli... :-( Mam nadzieję, że ktoś z organizatorów odpowie za te śmierci. I niech nam nikt nie wciska, że „w górach każdy odpowiada za siebie”. Właśnie w górach jesteśmy za siebie i za innych najbardziej odpowiedzialni. Nie jest tak, że liczą się tylko rekordy i sukcesy. pozdrawiam serdecznie
Do wpisu: Szczawiem ich wysłać na szczaw. Bez jaj i śmietanki.
Data Autor
Celarent
nieufności. Przy takiej konfiguracji sił politycznych, układach i zobowiązaniach polityków, przy takim zaangażowaniu Moskwy w sprawy polskie, wsparciu ruskich serwerów, wsparciu mediów i sondażowni... Tak, to tylko mrzonki. Dlatego bzdurą jest próbowanie się wyłącznie ludzkim językiem, na poważnie, tematami serio... Takich trzeba owszem, na spokojnie, ale ich własną bronią, może poza metodą samobójstw seryjnych i grupowych. Skoro syn premiera mówi: jestem debilem, to tak nalezy go tytułować. Jeśli Niesiołowski wyjeżdża z tym szczawiem, trzymajmy się tego. Jeśli Rostowski opodatkowuje co sie da piszmy do niego z propozycjami i donosami na niepłacących polityków, piszmy z donosami na polityków do ich US. Czemu nie. Jak zabawa to zabawa. Za okupacji Polacy śpiewali: Siekiera, motyka, bimber, szklanka... Co dziś możemy poza kpiną z głupoty i podłości wykształciuchów, karłów moralnych i zaprzańców polskości? Niech im szczaw bokiem wyjdzie a pestki z mirabelek w slepą kiszkę wejdą. I oby trafili na stół jakiegoś hirurga G. co to się nad ilością waciów nie rozczula. Wybory byłyby realnie wygrane, gdyby przed wyborami dostać wladzę w swoje ręce. Tylko wtedy można by choć próbować zadabać o iich prawidłowy, uczciwy przebieg, obsługę i wyniki. Bez tego zostaje jedynie ulica a ruskie czołgi w dalszej perspektywie, jako konsekwencja bratniej pomocy, ćwiczeń i konsultacji polsko-rosyjskich. To, co lepsze? Daliśmy ciąła z tym odwołaniem. Trzeba było lepiej się d tego przygotować, lepiej się zorganizować. A my patrzyliśmy biernie i liczyliśmy na cud.
Marian Konarski
to mrzonki. Ale nawet gdyby, to co do tego czasu pozostanie z Polski ?
Do wpisu: Wirtualny polski świat Bpa. Pieronka:"Nie przejmuję się tym"
Data Autor
Celarent
i potrafią zobaczyć w nich jedynie atak na Kościół, szczególnie hierarchiczny. Księża są z ludu, fakt, ale lud wiarę zawsze budował dzięki ewangelizacji Powołanych. Mam wrażenie, ze wielu z tych Powołanych zapomniało "do czego" i potrzebuje solidnych rekolekcji. Ataki lewaków na Kościół powinny być otrzeźwieniem i pobudką do odnowy a sa powodem do okopywania się i obrony w formie kontrataku. Co to ma wspólnego z Ewangelią? O Ewangelii sie dużo i pieknie mówi. Tymczasem ona jest nie do samego opowiadania, ale przede wszystkim do życia. "Zanim powiesz komus jedno zdanie z Ewangelii, pokaż mu to sobą, jakbyś był niemową". Niektórzy biskupi mówią: Lisa trzeba pominąć, trzeba uszanować władzę, bo ją ma - nie trzeba krytykować. Krytykowac trzeba tych, ktorzy krytykują, czegoś się domagają. Krytykować trzeba Radio Maryja. Ktoś przeoczył chyba, że sam przeszedł swoiste rekolekcje lewackie i sam staje się lewakiem a na pewno innych ku temu popycha.
Celarent
bo czy piękne, nie wiem. Dramatyczne. Boli to, że ludzie, od których chce się kierownictwa zdolni są tylko do pustych słów. Czasem sa to słowa zawierające praawdę, ale za tą wypowiedzianą prawdą stoją przeczące im postawy i czyny. dziś jak nigdy dotąd pojmują, że Kościół porzebuje papieża, który da nam - katolikom na całym świeie - mądrych a przede wszystkim świętych przywódcó duchowych. Takich, dla których od medialnych wystapień i sympatii ludzi z pierwszych stron gazet i pierwszych szeregów władzy, ważniejsze będzie, ilu wiernych pociągną za sobą do nieba, oraz to, czy potrafią oni i chcą zbudować swoją ojczyzne na wartościach:prawdzie, dobru i pieknie - Bogu.
Piekne slowa prawdy - piekne ..... Serdecznie pozdrawiam Boguslaw Henryk Kaczorowski.
Kiedy myślę Kościół, właśnie tak myślę. Dobrze, że jesteś, z taką troską myślisz i mówisz głośno. Dziękuję
Wielkie dzięki za mądre i ważne (zwłaszcza dzisiaj gdy nasi hierarchowie nie mówią jednym i silnym głosem) słowa ... Pozdrawiam
Do wpisu: Rzućmy 40 mln. bomb na stół Rostowskiego z polskiej Bułgarii
Data Autor
Celarent
ja też nie wszystko czytam. Prasy "ichniejszej" nie kupuję, nie z nerwów, ale by im nie nabijać kabzy. Ale mam coś jeszcze, wnerwia mnie, kiedy widzę, że niby rozsądni i ludzie, którzy, jak wiem, mają prawicowe poglądy, kupują i czytają szukając tam informacji. Jakby nie do konca do nich docierało,że to co im się serwuje jest jeśli nie fałszywe, to tendencyjne. W sumie na jedno wychodzi. Póki co, nie widzą potrzeby myśleć o Bułgarii, wydaje się im zbyt odległa. Orzeł wychowany w kurniku też podziwiał latających braci a jednak za sprawą "kurzej mądrości" poprzestał na grzebaniu w piachu. Takim trzeba powtarzać: jesteś orłem, spróbuj się wzbić a możesz polecieć. Bułgarzy a wcześniej Węgrzy, zwłaszcza Węgrzy, pokazali jak to się robi. Dlatego o tym cicho, nie dlatego, że oni są daleko a nas to zupełnie nie dotyczy.
Gratuluję skojarzeń z Bułgarią. Osobiście nie liczę, ani nie oczekuję, że obecna TV będzie pokazywać prawdę. Ona realizuje i będzie realizować medialną politykę prorządową. Tak długo, jak długo trwać będzie ten rząd. A rządowi zależy, by przed publicznością ukrywać niewygodne fakty, przeinaczać zdarzenia ze strony opozycji, zajmować publiczność występkami z kronik policyjnych. Bo za to mają płacone. Ja tych rządowych mediów nie oglądam, nie czytam, nie słucham. Wiem, co się dzieje po ich stronie, bo czytam dziennikarzy i blogerów prawicy. I jestem im wdzięczny, bo otrzymuję informacje w sposób, który mnie nie irytuje. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo muszą denerwować moich dziennikarzy i blogerów oczywiste kłamstwa lub przemilczenia. Mnie to jest oszczędzone. Celarent - dziękuję Pani.
A w mediach atmosfera paniki przed prawicowym puczem. I to ma przykryć mama Madzi,ustawki partnerskie itp. W telewizorniach do walki zaangażowano "autorytety", Środy,Kuczyńskie i tym podobne lewactwo - medialna histeria.
Celarent
bo podobieństwo miedzy sytuacją Bułgarii i Polski w wielu kwestiach jest powalające. Jeśli piorą umysły Polaków sukcesami, wizją dobrobytu i korzysci jakie przyniesie eurowaluta, to może dla równowagi mogliby Polacy uswiadomić sobie, że my również - jak Bułgaria - nie jesteśmy żadną wyspą błogości wolnej od "bezpośrednich skutków kryzysu". Polacy usłyszeli, że tam padł rząd, że jest źle, że ludzie wyszli na ulice, że domagaja się walki z korupcją, niezaleznych sadów, ustaw progospodarczych i antymonopolowych, ale Polacy nie zdają sobie sprawy, że zjawiska, które tam do tego doprowadziły są u nas normą, na którą jest spore przyzwolenie społeczne. O walkę z tym przyzwoleniem idzie. Tego nie pokonasz bez głębszej refleksji u obywatela. Tu chodzi o doniesienia telewizyjne raczej i formę jaka miały, jeśli miały. Ilu Polaków czyta gazety? przeciętny Polak włącza telewizor i chłonie. Puszka mówi mu co się dzieje i dlaczego. Nie robi przy tym porównań, które są niewygodne naszym rządzącym. Tego nie analizują. Nie ma związku między biedą i patologią, patologią i brakiem zasad moralnych. Nie ma związku między sprzeciwem Bułgarów a Polaków? Pewnie, my inaczej: głoddujemy, chorujemy, likwidujemy firmy i znosimy bezrobocie, płacimy rachunki i kwiczemy w długach, tłumaczymy dzieciom niedostatek, czekamy do pierwszego... Wolę opowieść o Bułgarii podobnej Polsce, gdzie obywatele zdobyli sie na odwagę i mobilizację i przepedzili hoołotę, która rujnuje ich kraj. Wolę to po stokroć od Matki Madzi czy od zagłodzonych dzieci, które żyłyby, gdyby rodzice nie żyli w biedzie tak głębokiej, że zatracili poczucie przyzwoitości, moralności i litości wreszcie, od historii lekarzy, którzy nie zrobili badań smiertelnie choremu dziecku. Historie poruszają, co? I to chodzi, by społeczeństwo poruszało co innego niż powinno.