Otrzymane komantarze

Do wpisu: O co chodzi Angeli Merkel?
Data Autor
Ula Ujejska
Może sitwa szykuje sobie obrońcę, tak na wszelki wypadek ?
NASZ_HENRY
W kontaktach z Merkel tłumaczka Dukaczewskiego już nie zarobi ;-)
Do wpisu: Jak zostać BOR-owcem Andrzeja Dudy
Data Autor
Zgadzam się ze wszystkimi postulatami Pana Jakuba Brodackiego zawartymi w artykule. Pięknie powiedziane.
a tak a'propos. oprócz pana sasiada z blogu;jakoś nikt się nie zajął nowelizacja ustawy w/s TS.jego oxfordzka ekscelencja puszcza baki o konstytucyjnym zamachu stanu na prezydenta elekta.poza notka tutaj na NB i na portalu wpolityce.pl nic więcej się nie ukazało..czy to oxfordzka ekscelencja puszcza takiego zgestniacze powietrza.. czy jest coś o czym ja nie wiem??czy to jest ponad miarę by ktoś coś głośno powiedział na konferencji prasowej??czy to też zwykły "prasowy fake"baaa..sama pogloska o tym wystarczy na blokadę sejmu jaką zrobiły związki zawodowe przy okazji ustawy UPTO 67.....
Ja napiszę panu tak..niech cloeu tego będzie rozmowa Galilejczyka z setnikiem..to pan odpowiada za to co robi jego sługa.w/s stosunków pol-ukraińskich.ogłosić w specjalnie zwołanej konferencji prasowej CAŁKOWITA NEUTRALNOŚĆ!!jedyne co można zagwarantować to otwarcie "korytarza sanitarno-humanitarnego".zas w gabinetowych rozmowach zapowiedziec zamrożenie stos.dyplom.do czasu aż wierchowna rada nie wyda proklamacji potepiajacej OUN-upa..musi wydać także zapowiedź zmianę nazw ulic,placów,ZBURZENIA WSZYSTKICH POMNIKÓW GIEROJOW,zmianę narracji w mediach i zmianę wszystkich podręczników.. p.s. Pisze to jako cudem "niedorzniety".."obcy etnicznie" obywatel w 2gim pokoleniu (mój ojciec żył przed laty w woj tarnopolskim)
Do wpisu: Pięć lat w piekle
Data Autor
Valdi
A siódmego tygodnia Prezydent będzie odpoczywał :))) Rety Lenin gnije. Aleksander Prochanow - "Operacja hexogen" Cały rozdział poświęcony konserwacji mumi Lenina ... Okropność.
angela
A niby jak ma to zrobic, jak caly sejm i senat ich, aaaaa?
Ujawnienie aneksu raportu o rozwiązaniu WSI było moją pierwszą myślą po zwycięstwie Prezydenta Dudy. W następnym dniu można również zaprosić p. W. Sumlińskiego z przedstawicielami prokuratury (zreformowanej), aby porozmawiać nt. związków byłego prezydenta z tą szacowną organizacja (bynajmniej nie prokuraturą).
Do wpisu: Po debacie
Data Autor
NASZ_HENRY
„Andrzej Duda was wyduda!” - pod takim hasłem sztab Bronisława Komorowskiego straszy kandydatem PiSu! Krótkie pytanie do sztabu Bronisława Komorowskiego https://www.youtube.com/… i sztab leży ... i kwiczy ;-)
Wszystko sie zgadza Panie Jakubie tylko , no wlasnie tylko - pilnujmy wyborow !!!. Ta banda jest zdolna do wszystkiego. Pozdrawiam
Motyw z miniflagą PO jest wielce symboliczny i przekomiczny. Kiedy Pan doktor Andrzej Duda ustawił swój podarunek na pulpicie Bronisława, to przez ułamki sekund pomyślałem ,że ulubieniec Karolaka, w całym bezkresie swojej umysłowej ociężałości, zaraz przeparaduje z głupawym uśmieszkiem ,przez całe studio i ustawi gadżet u Olejnej. I co? Trzeba było długo czekać? Normalny profesjonalny dziennikarz to za taki numer by zrąbał asertywnie Bronia i zażądał natychmiastowych przeprosin. No ale MO to przecież nie dziennikarz!
Mikołaj Kwibuzda
Gdyby u leśnych dziadków z Pałacu Namiestnikowskiego ktoś miał olej w głowie, to p. Komorowski z powodów zdrowotnych zrezygnowałby teraz z wyborów i do drugiej tury musieliby stanąć pp. Duda z Kukizem. Wtedy to organizacja rządząca, a nie PiS, wyhodowałaby sobie przyszłego koalicjanta. Ale na szczęście, to przekracza wyobraźnię, a zwłaszcza odwagę "strategów" politycznych formatu p. Kamińskiego czy innego Kozieja. Wynik oficjalny będzie pewno mocno podrasowany na korzyść delegata organizacji rządzącej, toteż realna przewaga dra Dudy musi być jak najwyższa.
Do wpisu: Prezydent wiecujący (i częstujący kawą)
Data Autor
alchymista
@JacBiel Miałem to samo napisać o Pańskiej ;-) Święty Stanisław - Patron Polski. To na pewno postać którą trzeba cenić. Dawniej królowie przed koronacją pielgrzymowali do Jego Grobu. To dośc czytelny symbol uległości i pokory nie wobec kościoła, lecz wobec Korony Królestwa Polskiego - Rzeczy Wspólnej, Rzeczypospolitej, która nie jest tylko własnością króla. Ciało Królestwa zrosło się niczym poszatkowane ciało Świętego Stanisława, gdy znalazł się godny korony - taki, który by nie nadużywał władzy dla własnych zachcianek, nie był tyranem. Wszystko to prawda. Tyle, że w czasach Św. Stanisława nie było jeszcze Sejmu. Owszem, niektórzy badacze sądzą, że pewne reliktowe formy wolnej elekcji były zawsze, ale to jeszcze nie jest parlament. Pewne instytucje sądowe (wiece) mogły poprzedzać Sejm, ale nie były Sejmem. Zjazdy możnych przekształciły się później w radę senatu, nie w Sejm. Zwracam też uwagę, że Zakon Krzyżacki też miał swój parlament, a Świętego Stanisława już nie. Więc to, o czym Pan pisze to jest nasza specjalnośc. To jednak nie wyklucza tego, co napisałem. Rzecz w tym, że szlachta nie musiała płacić podatków. Aby więc król nie uchodził za tyrana, musiał szlachtę poprosić o zgode na podatki. W ten sposób parlament legitymizował politykę królewską, bo inicjatywa opodatkowania nie wychodziła od szlachty, lecz od króla. I to w sposób ewidentny - to król zwoływał Sejm, a nie szlachta. Do końca dynastii jagiellonów król nie miał obowiązku zwoływania Sejmu, była to jego wyłączna decyzja. Stopniowo na barki Sejmu król przerzucał coraz więcej decyzji i kompetencji. Ale ciągle uczestniczył w Sejmie z faktycznym prawem weta na etapie konkludowania obrad. Również międzysejmowe obrady rady senatu konkludował król (aż do roku 1641) i w dodatku miały one charakter tajny!
JacBiel
Lubie takie szerokie, syntetyczne opisy: „W ten sposób rząd/król/elita* (*niepotrzebne skreślić) legitymizuje swoją władzę – tak właśnie w średniowieczu pojawił się parlamentaryzm i tak funkcjonuje on do dziś” Jednak wolę opis Konecznego, który średniowieczny proces „dzielenia się władzą” widział nieco inaczej: „… rozpoczyna się WALKA społeczeństwa o wpływ na państwo, walka o ingerencję (…) W Polsce zaczęło się to od sporu biskupa krakowskiego Stanisłąwa Szczepanowskiego (kanonizowanego w r. 1254) z królem Bolesławem Śmiałym oto, żeby Kościół miał prawo otrzymywac i przyjmowac testamentowe zapisy dóbr. Jak wiadomo sprawa skończyła się klątwą, a potem zabójstwem biskupa, wreszcie wygnaniem króla-zabójcy.” [F.Koneczny – Dzieje administracji w Polsce str. 12]. Także Pańska wizja, jest zdecydowanie zbyt cukierkowa i uładzona w tej kwestii.
Do wpisu: Kilka prywatnych porad dla nadzorujących przebieg wyborów
Data Autor
alchymista
@Francik (odpowiedź na komentarz z godz. 20:46) Można spróbować, ale trzeba pamiętać, że pracując w OKW nie ma czasu na zajmowanie się wszystkim naraz. Bądźmy realistami - to nie jest zadanie dla członków OKW. A więc próbować można - i tylko tyle. Trzeba koncentrować się na wykonaniu zadania, czyli sprawnej organizacji uczciwych wyborów, a nie na wielu dodatkowych celach. Nikt z nas nie ma kompetencji śledczych i nie możemy przewidzieć wszystkich metod fałszowania. Natomiast pełnomocnicy RKW mogliby się tym zająć - podejrzewam jednak, że nie mają sił przerobowych.
alchymista
@Francik Mówiąc o "pełnym składzie" mam na myśli wachtę, a nie całą komisję in gremio. Praktyka powszechna jest taka, że część członków komisji przychodzi rano razem z przewodniczącym lub wiceprzewodniczącym i dyżuruje do wczesnego popołudnia, kiedy to przychodzi druga zmiana. Na to kto pracuje w pierwszej, a kto w drugiej zmianie, nie mamy wielkiego wpływu, jest to kwestia dobrej woli. Jesli, powiedzmy ktoś mieszka zbyt daleko od siedziby komisji, lepiej go umieścić w drugiej zmianie, niż ryzykować, że nastąpi tragiczne spóźnienie. Bywa też i tak, że jedna lub dwie osoby będą miały wachtę "pomiędzy", to znaczy np. przyjdą pracować trochę później, niż pierwsza zmiana, ale też wyjdą później. W pełnym składzie komisja MUSI pracować z chwilą zamknięcia lokalu wyborczego
Francik
Kolejna metoda fałszowania możliwa do zastosowania to głosowanie poza miejscem zamieszkania przy wykorzystaniu zaświadczenia o prawie do głosowania. Po wykonaniu dobrej kolorowej kopii zaświadczenia można głosować w kilku miejscach. Myślę, że nasi członkowie komisji powinni zapisywac sobie dane osób dopisanych do spisu na podstawie zaświadczenia (zrobić zdjęcie zaświadczenia). Potem należałoby sprawdzić, czy to samo nazwisko nie powtarzało się w kilku komisjach. Pięć lat temu były relacje w Internecie o powszechnym wykorzystaniu tej metody w drugiej turze - były wakacje a w mediach była akcja nawołująca do brania zaświadczeń i głosowania w miejscowościach wypoczynkowych. W wielu takich miejscowościach frekwencja była nadzwyczaj wysoka. Wykrycie tej metody jest możliwe poprzez skrupulatne sprawdzanie oryginalności zaświadczeń (utrudnia to fakt, że nie są to druki ścisłego zarachowania. Potem tylko porównanie danych osób dopisanych do spisów w różnych komisjach. Ale takie dane trzeba zgromadzić i porównać - konieczne jest zorganizowane zgromadzenie takich danych i ich porównanie.
Francik
Bardzo ważna jest uwaga o konieczności wyczucia sojuszników, ale także przeciwników. Zazwyczaj głosy liczą członkowie komisji w parach. Pamiętam, że kiedyś miałem w komisji pyskatą "czerwoną". Poprosiłem osobę, wktórą oceniłem jako uczciwą, by liczyła w parze z tą pyskatą. Wszystko się potem zgadzało. Warto jeszcze zwrócić uwagę na kilka spraw. Zazwyczaj po południu - gdy skończy się natłok wyborców po porannych mszach - komisja pracuje w niepełnym składzie - członkowie dzielą się na grupy, które idą na obiad. Gdy jedni wrócą wychodzą inni. należy zadbać, by w tym czasie nie została w lokalu grupa naszych "przeciwników", w których wyczuliśmy kombinatorów. Gdy tacy się dogadają i nikt im nie będzie patrzył na ręce - zrobią co chcą. Oprócz dopisywania krzyżyków przy liczeniu, by unieważnić "nieodpowiednie" głosy niebezpieczna jest (podejrzewam, że często stosowana) metoda dosypywania głosów za tych, którzy do wyborów nie chodzą. Członkowie komisji, którzy znają ludzi w swoim obwodzie wiedzą, kto zazwyczaj głosuje, a kto nie. Można więc dosypać trochę głosów, gdy uczciwi członkowie komisji są poza lokalem, a potem podpisać się na liście za tych wyborców, którzy nie przyjdą głosować. W wyborach europejskich był opisany przez media lokalne przypadek, gdy jedna pani przyszła niedługo przed zakończeniem głosowani i komisja odmówiła jej wydania karty, bo... już głosowała. Wskazywałoby to na wykorzystanie tej metody. Poszlaką na powszechne wykorzystywanie tej metody jest to, że w obu turach mają być osobne spisy wyborców. Kiedyś był jeden spis z dwiema rubrykami na podpisy wyborców w obu turach. To zwiększało ryzyko wykrycia przy zastosowaniu tej metody: kombinatorzy w drugiej turze wrzucają kartkę za osobę, która nie głosowała w pierwszej turze, ale ta przychodzi na drugą turę i okazuje się, że przy jej nazwisku jest podpis z pierwszej tury. Fałszerstwo zostałoby wykryte.
alchymista
@Sir Winston Robię co mogę, dziękuję za uznanie.
alchymista
@Galiński Celne uwagi! Myslę, przypuszczam, że zjawiska tego nie upubliczniono, bo jest to mrówcza robota - to raz. A dwa, bo dane dla wyborów samorządowych na stronie PKW są niewiarygodne. Nie mozna ich więc przepuścić przez programy bazodanowe i mieć pewność co do wyniku w skali kraju. Trzy - liczba głosów nieważnych podczas wyborów samorządowych wzrosła nie tylko na skutek fałszerstw, lecz także na skutek manipulacji kartą do głosowania (książeczka). Trudno więc rozróżnić przyczynę zjawiska. Rozkrzaczenie systemu informatycznego ma złe i dobre strony. Zła jest taka, że opozycja lub RKW muszą mieć własny wiarygodny system informatyczny, co jest obecnie prawie niewykonalne. Nie mówię, że niemożliwe, ale wymagałoby ogromnego wysiłku. Dobra jest taka, że następuje liczenie ręczne. Niestety PKW upiera się przy systemie informatycznym. Z bardzo wybiórczej analizy, jaką zrobiłem tutaj: http://niepoprawni.pl/bl… wynika, że dla wyborów parlamentarnych, alarmujący odsetek głosów nieważnych wynosi w skali: - okręgu wyborczego powyżej 6%; - powiatu powyżej 8% - gminy powyżej 10% Analizując konkretne gminy łatwo uchwycić konkretnych sprawców. Czasami jest to nawet 15% głosów nieważnych, ale w małej skali to może byc przypadek. Dlatego ciężko kogokolwiek złapać za rękę. Taka analiza ma walor operacyjny, poznawczy, a nie śledczy czy sądowy. Kolejny problem do rozwiązania dla statystyków to dane porównawcze. W każdej kampanii rozkład sił politycznych jest nieco inny, więc liczba głosów nieważnych może w związku z tym być mniejsza lub większa. Obstawiałbym, że gdyby (odpukać) PiS został rozbity, to wówczas liczba głosów nieważnych nagle zmalałaby do 3-4%. Kolejny problem, jaka jest "norma" głosów nieważnych. Nie znam się na tym i moje ustalenia są wybiórcze. Żałuję, że specjaliści tego wysiłku nie podejmują.
Sir Winston
Z ust mi Pan to wyjął, Panie Jakubie! Mam, co prawda, nadzieję, że Ruch Kontroli Wyborów zadbał o podobne instrukcje w formie broszury dla wszystkich swoich członków, ale przecież nie tylko RKW może dbać o prawidłowość wyborów, nieprawdaż? Po Pańskim powyższy tekście porzucam więc zamiar popełnienia podobnego. Jeśli chodzi o komisję obwodową, nie mam nic do dodania... może za wyjątkiem rzucenia okiem na wyłożone długopisy. Wiem z doświadczenia, że pojawiały się już takie, których absolutnie nie powinno być w lokalu wyborczym. No i - przypomnienia o wzięciu ze sobą spisu telefonów. Sugerowałbym Administracji umieszczenie tej notki w rubryce 'dyskusja dnia'. Niech nie zjedzie z listy do 10 maja. Dziękuję i pozdrawiam
Z dostępnych w internecie wyników wyborów w komisjach obwodowych można w prosty sposób wyłowić komisje, w których ilość głosów nieważnych była ponadprzeciętna czy wręcz niewiarygodnie wysoka. Nie wiem dlaczego , mimo szumnych zapowiedzi, nie wykonano i upubliczniono żadnej profesjonalnej analizy tego "zjawiska". Przecież wytknięcie palcem konkretnych niewiarygodnych komisji było by rodzajem ostrzeżenia, że fałszerstwo nie jest doskonałe, że można je wykryć i napiętnować mimo, iż nie ma to skutków prawnych. W moim miasteczku, w wyborach do rady miasta, w komisjach, procent głosów nieważnych wahał się od 5.0 do 13,7 . Pierwszy i ostatni obwód to niczym nie różniąca się dzielnica blokowa! Komisje obwodowe to nie mityczny system informatyczny, to konkretni ludzie z imieniem i nazwiskiem, dobrze by było żeby poczuli osobistą odpowiedzialność za prawdziwy wynik wyborów!!!
Do wpisu: Pszenica i GMO
Data Autor
Docent zza morza
Celem GMO jest bez watpienia redukcja ziemskiej populacji - ma nas przeciez byc max. 500 milionow. Haslo: kamienie z Georgii albo Georgia stones Stad sie bierze ta wbudowana bezplodnosc, przenoszona na organizmy karmione ta "strawa". U ssakow laboratoryjnych wystepuje w czwartym pokoleniu -pewnie i ludzkie owieczki beda rownie powoli podtruwane, by sie za szybko nie polapaly... Nasza bieda, ignorancja oraz pazernosc kopia nam wspolny grob - bo polscy rolnicy sprowadzaja tania, nafaszerowana GMO karme z USA, eksportujac drozsza, ale zdrowa, te wyhodowana w Polsce - np do Szwecji, ktora zakazala upraw GMO u siebie. Pozdrawiam.
Jabe
Dziwi mnie to straszenie GMO (czy tam F1). Nigdy nie zetknąłem się z racjonalnym uzasadnieniem lęku, który budzi. Inne metody uprawy, bądź mała pula genetyczna, nie spowodują raczej, że nas pożre marchewka. Czy to nie jest tak, że przeciwnicy GMO i zwolennicy homeopatii to ta sama grupa ludzi?
alchymista
Panowie, dziękuję za komentarze. Jednak wbrew pozorom tekst nie jest poświęcony GMO, tylko roślinom mieszańcowym. Czy są lepsze niż GMO? Szkoda, że nie ma wśród nas biologów.