Otrzymane komantarze

Do wpisu: JERZY BOROWCZAK – FUNKCJONARIUSZ KŁAMSTWA
Data Autor
Serdecznie dziekuje za te cenne informacje. Takie wlasnie relacje wraz z wieloma innymi tworza calosc obrazu. Znam to zdiecie z kwiatami w stoczni. Dobrze, ze opisal Pan jego geneze. Jesli chodzi o karetke w wojsku to opieram sie na jego wlasnych wypowiedziach, a ze one zmieniaja sie czesto to juz wiemy wszyscy. Dobrze, ze potwierdzil Pan wlasnym swiadectwem jego klamstwo co do udzialu w strajku '88. Borowczak twierdzi nawet, ze prowadzil podziemna dzialanosc w czasie stanu wojennego co jest jednym z najbardziej aroganckich jego klamstw. Lista jest dluga. Wielu swiadkow potwierdza to o czym Pan pisze. I to jest bardzo wazne, bo kiedys ta nasza historie odbierzemy i klamcy w rodzaju Borowczaka stana w konfrontacji z tymi wszystkimi relacjami. Raz jeszcze dziekuje i pozdrawiam Lech Zborowski
Tak więc kiedy 31 sierpnia "Bolek" ustalił z Kiszczakiem zakończenie strajku, dnia następnego czyli 1 września ok. godz. 14-ej, przez Bramę nr 2, wyszli strajkujący i skierowali się w stronę kościoła św. Brygidy na mszę. W kilkoro osób udaliśmy się z miejsca gdzie była spółdzielnia (na Suchaninie na ul. Małcużyńskiego), m.in. w towarzystwie Jurka. Kiedy przybyliśmy pod stocznię ok. 13-tej, zatrzymywała nas milicja ale dała podejść pod bramę. Wtedy też w którymś momencie Jurek zniknął nam z oczu. Kiedy wreszcie brama się otworzyła, w pierwszym szeregu obok ks. Jankowskiego, zobaczyliśmy Borówę z naręczem kwiatów. Szedł na równi z innymi tak, jakby w tym strajku uczestniczył. Jest zdjęcie dokumentujące ten fakt, w czasie gdy pochód szedł ul. Łagiewniki, które jeszcze niedawno zobaczyć można było na planszach obok Pomnika Stoczniowców. Była także tv która kręciła materiał z wyjścia z stoczni. Kolejnego dnia czyli w piątek, już na terenie rafinerii przystąpiliśmy do zleconych nam prac. W którymś momencie do mnie i Jurka podszedł p. Łęcki i zapytał Jurka wprost - Jurek a ja ciebie widziałem wczoraj w telewizji, to ciekawe bowiem cały czas byłeś przecież w rafinerii. Na to Borówa mocno zmieszany odparł - A bo mnie ks. Jankowski poprosił żebym pomógł mu nieść kwiaty i tak jakoś wyszło. To jest właśnie ten element układania fałszywego obrazu, osoby rzekomo zawsze na pierwszym froncie walki z komuną.
Z kolei w sierpniu 1988 r. nie uczestniczył w proteście jaki odbywał się na terenie Stoczni Gdańskiej, ba nawet nie był włączony w żadną strukturę wspierającą. W tym czasie Spółdzielnia wykonywała prace na terenie Rafinerii Gdańsk ale z powodu strajku w stoczni, gro osób, tych które nie były poza Gdańskiem na zleceniach, wykonywało wszelkie prace wspierające, m.in. Lech Kosiak był doradcą strajku w Remontówce, choć faktycznie przewodził tamtejszemu komitetowi, spora część zajmowała się drukiem pism strajkowych i ich kolportażem. Borówa jednak siedział na terenie rafinerii, w zasadzie sam, bo reszta była przy strajku. W pewien sposób usprawiedliwieniem było też i to, że jednym z jego zadań było udobruchanie i uspokajanie inspektorów technicznych rafinerii, że sp-nia swe nałożone zadania wykona w terminie ogólnego remontu (chodzi o to że rafineria miała określony przestój, wynoszący ok. miesiąca do półtorej). Przedstawicielem ze strony rafinerii był głównie, inż. Wawrzyniec Łęcki który na swych blogach też doskonale umieszczał rysy charakteru Borówy jak i Donka.
Z mojej strony chciałem dodać garść wspomnieniowych sytuacji z Borówą, z czasów świetlikowych. Tak więc swego czasu Jurek albo "mały Staszek", bowiem i tak Sp-ni go zwaliśmy, opowiadał szeroko o swych przygodach z czasów pobytu na Bliskim Wschodzie. O ile dobrze pamiętam te jego opowieści, to zajmował się dowożeniem cysterną wody do punktów kontroli ONZ oraz do szpitali polowych, więc tu jakby nieco rozmija się to z byciem kierowcą wojskowej karetki, choć tu akurat mogę się mylić. Opowiadał o pewnej zażyłości z pielęgniarka z Australii, co być może było nie tylko młodzieńczym flirtem ale też robieniem wywiadu/rozpoznania na wojskowe czy też PRL-owskie potrzeby. Opowiadał, jak to nieźle się koledzy obłowili na złocie ale on nie ryzykował, być może nie musiał?!.
Niestety jestem dosyc daleko i w tym czasie nie bede w poblizu moich dawnych kątow. Mam nadzieje, ze bedzie jeszcze okazja na spotkanie. Pozdrawiam Lech Zborowski
O tego typu wywiadach myślałem już właściwie od samego początku, czyli jeszcze za czasów mojej pracy w RAS. Ale przecież wówczas nie było takich możliwości. I dopiero gdy zobaczyłem pierwsze filmiki Klaudiego na YouTube, odszukałem go i rzuciłem taką propozycję. On pochwycił to od razu, niemiej skazany byłem na taki "warsztat" jaki on reprezentował. Starałem się to jakoś poprawić, ale niestety nikt w to nie chciał się włączyć. A szkoda. Natomiast co do telefonu, to też nie zaniechałem tej sprawy i zeznałem to przed prokuratorem w IPN-ie, stąd inne osoby które coś wiedzą na ten temat powinny dołożyć swoje zeznania, by może odblokować hamulce temu prokuratorowi. Ja pod koniec czerwca pojawiam się w Gdańsku i będę tam do piewszych dni września. Gorąco pozdrawiam!!
Sznowny Panie Serdecznie dziekuje za te slowa wsparcia. Ma Pan racje, ze brakuje nam pani Ani. Czasami kiedy brakuje mi zapalu do dawania swiadectwa to wlaczam sobie wideo z jej spotkania w Wegrowie. Ona tam siedzi tak bardzo zmeczona. Pojechala tam z innego wczesniejszego spotkania. Na jej twarzy widac prawdziwe przemeczenie. Jednak opowiada historie i odpowiada na pytania. A przeciez robila to juz setki razy wczesniej. I kiedy to ogladam to natychmiast odczuwam wstyd za swoje zwatpienie i spadek checi. Ona zawsze bedzie nam przypominac o naszym obowiazku. Serdecznie pozdrawiam Lech Zborowski
... , wpisy i pozniejsze komentarze - to >>>PERELKI<<< dla Polakow. Wiele sie z tych artykulow i innych Pana wypowiedzi mozna dowiedziec , nauczyc . Brakuje , och jak brakuje P.Anny Walentynowicz !!! Jej szczerosc , prawdomownosc , niezlomnosc ... Boze. Wielu opozycjonistow , ale tych prawdziwych opozycjonistow , powinno nam przekazywac to co bylo ich udzialem w tamtych czasach. Nie powinni sie zamykac w sobie .Trzeba moze wykrzyczec to co sie stalo w sierpniu a szczegolnie w pozniejszym okresie tej "niby odzyskiwanej wolnosci" Prosze pisac , prosze nam ta swoja wiedze przekazywac jak najobszerniej. Jest BEZCENNA !!! . Pozdrawiam Pana Serdecznie - Boguslaw Henryk Kaczorowski
Znam Twoje (mowie na Ty po dawnym MKZowym obcowaniu) wypowiedzi na pamiec juz od dawna. Byloby dobrze kiedys omowic rozne tematy bo mozemy wzajemnie wiele sobie uzupelnic. Uwazam na przyklad za rzecz niezwykle wazna, a zupelnie pomijana sprawe telefonu do Walka w czasie obrad KK w stoczni w noc wprowadzenia stanu wojennego. Ja sam dowiedzialem sie o niej zaraz po wejsciu do stoczni dwa dni po tej nocy. Wiele osob o tym rozmawialo. To byl szok. A dzis cisza. I tak jest z wieloma zdarzeniami, ktore powinny powalac z nog juz wiele lat temu. Moze uda sie nam kiedys pogadac. Swoja droga - informacje w Twoich wywiadach sa niezwykle cenne, ale sam wywiad moglby byc lepiej poprowadzony i przez to przyciagnac wiecj zainteresowanyh. Prowadzacy za czesto odchodzi od tematu wrzucajac swoje trzy grosze. Troche niepotrzebnie. Jego swiete prawo, ale taka jest moja opinia. Pozdrawiam Lech Zborowski
Już pod koniec lat 50-tych sowieckie tajne służby miały świadomość, że komunizm nie wytrzyma konkurencji z Zachodem. W tym celu zaczęto przygotowywać scenariusze zmiany ustrojowej, o czym dowiadujemy się od samego Suworowa (szpiega KGB zbiegłego na Zachód). W pierwszej fazie tych przemian pod koniec lat 70-tych w Polsce powstają osiedla "za żelazną bramą", gdzie mają zamieszkać wybrani komuniści, którzy uwłaszczą się na majątku narodowym. Natomiast dla pełniejszego zabezpieczenia się przed kolejnym „społecznym protestem” lokowali swoich agentów typu Bolek (L. Wałęsa) wśród opozycji w celu przejęcia i neutralizacji tych protestów. Jednak skala protestu w Sierpniu ’80 pokrzyżowała ich plany i ostatecznie dopiero wprowadzenie Stanu Wojennego umożliwiło dalszą kontynuację tych zamierzeń. Natomiast na Zachodzie wpływowe grupy interesu (masoneria) dążyły do przejęcia wpływów nad Polską. W tym celu wprowadzają do opozycji swoich rezydentów i pod pozorem finansowania opozycji, wspierają ich działania. Komuniści mają pełną świadomość, że osłabiona i podzielona opozycja nie stanowi dla nich już żadnego partnera, a za rezydentami masońskimi stoi przecież potęga Zachodu. Tworzą więc już w roku '84 scenariusz Okrągłego Stołu do którego jako czynnik wiarygodności dopuszczony będzie Kościół i opozycja, co potwierdza A. Golicyn (Trzecia Faza Przemian). Tak więc Okrągły Stół stał się porozumieniem pomiędzy komuną i masonerią, a dopuszczeni opozycjoniści i Kościół stanowili jedynie przykrywkę. To tam zawiązuje się przyszła agentura, czasami zwana "grupą trzymającą władzę". Stąd obecna scena polityczna w Polsce to walka dwóch ideologii, liberalnej (masońskiej) z chrześcijańską a nie kłamliwie nazywana wojną POlsko – Polską.
http://www.youtube.com/w… http://www.youtube.com/w… http://www.youtube.com/w…
Niestety sila internetu jest ciagle niewykorzystana poprzez fakt, ze prawicowe media internetowe nie wspolpracuja w przekazie historycznej prawdy. Dlatego wlasnie takie swiadectwa jak Anny Walentynowicz tona gdzies posrod wielu innych informacji i nie sa widoczne. Dziekuje za ich przywolywanie. Pozdrawiam Lech Zborowski
NASZ_HENRY
z Anną Walentynowicz przynoszą wiedzę o wielu nieznanych faktach http://www.pomniksmolens… Obecnie tylko dzięki Internetowi prawda dociera do ludzi ;-)
Rzeczywiscie jest to maly czlowieczek i byc moze tylko pomagier, ale szkodliwosc jego dzial;ania wcale nie jest mniejsza niz dzialanie tego duzego oszusta. Pozdrawiam Lech Zborowski
Dziekuje bardzo za slowa uznania i odbieram je jako wsparcie i zoobowiazanie do dalszego dzialania dla tak potrzebnej historycznej prawdy. Co do Walesy to wszystkie okreslenia jakich Pan w stosunku do niego uzywa sa jak najbardziej wlasciwe. Sa jednak moim zdaniem przykrywka dla moralnej zgnilizny. On to oczywiscie robi w sposob naturalny. Juz w czasach WZZow byl dla wiekszosci z nas rodzajem ulicznego cwaniaka. Jego najlepszy kolega z tamtych czasow (rowniez TW) nazywal go "cwaniakiem z bąblem w nosie". Walesa żerowal na takich, ktorych byl w stanie zagadac swoim belkotem. W momencie kiedy ktos wzial sie za niego i nie zwazajac na ten belkot zaginal go prosta logika ten czlowiek gubil sie i stawal sie tak malenki jak tylko mogl. Przy tym jest on z natury wielkim tchorzem. Mowie to od lat aby ludzie zdali sobie sprawe, ze bez sily sluzb, ktore za nim staly ten czlowiek nigdy by nie zaistnial. Przypisywanie mu takich czy innych cech przywodczych jest bzdura. Prosze kiedys przyjrzec sie jego mimice kiedy z kims rozmawia. On ma to, co moj ojciec nazywal "mysie oczka" czyli rozbiegane oczy, ktore nie moga patrzec w oczy rozmowcy. Pozdrawiam serdecznie Lech Zborowski
Ma-Dey
oraz zyczenia wytrwałości i zdrowia składam Panu, za tę upór w wysiłkach i dążeniu do przekazania nam prawdy, oraz zapewne niełatwą drogę prowadzaca do osiagniecia tego celu.Uważam bowiem osobiście-a życie mnie nauczyło, iż takim osobnikom jak rzeczony Wałęsa nie mozna wierzyć nawet w sprawach niedoczyczących historii np. z nim zwiazanych, bo moim zdaniem ma wszelkie objawy patologicznego kłamcy i megalomana, oraz manipulatora , który już taki jest i nic tego nie zmieni-typ taki!.Ale przeciez my po to mamy mózgi aby sie nimi posługiwać i mysle ze to co Pan akurat robi(oddziela prawdę od fałszu), pozwala nam uwierzyć w to iż używając go we włsciwy sposób, nie damy sie zwieźć tym manipulatorom i oszustom.Wielkie dzięki.!!!
POmagierem duzego oszusta zwiazkowego..
Do wpisu: JAK DOSZŁO DO SIERPNIOWEGO STRAJKU CZYLI ODDZIELMY PRAWDĘ OD
Data Autor
Dopiero teraz trafilem na Panski wpis i dlatego odpowiadam z pewnym opoznieniem. Przede wszystkim dziekuje za wytrwalosc jakiej wymagalo przeczytanie tego tekstu. Jak staralem sie wyjasnic we wstepie nie jest to artykul pisany osobno. Postanowilem opublikowac ten rozdzial ksiazki nad ktora pracuje. Rozdzial jest dlugi i dlatego podzielilem go na kilka czesci, ktore i tak sa dlugie. Taki wlasnie podzial wydal mi sie najbardziej sensowny. Pomyslalem, ze jesli ktos zainteresowany nie bedzie mial wystarczajaco czasu na jednorazowe przelkniecie tego fragmentu, to moze przerwac i wrocic do tego zachowujac pewien logiczny ciag. Niestety nie znalazlem innej recepty na pokazanie tematu planowania i rozpoczecia strajku jak ten wypelniony spora iloscia szczegolow gdyz mowa tu glownie o intencjach, rozmowach, planach, a przede wszystkim klamstwach. W takim wypadku nie moglem ograniczyc sie tylko do wspomnien. Wlasnie ukazal sie drugi fragment tego rozdzialu dotyczacy bardziej Walesy i jego przybycia do stoczni. Mam nadzieje, ze starczylo Panu wytrwalosci aby i przez to przejsc. Mam rodzine i przyjaciol rozsianych po calej Polsce i wiem, ze postrzeganie wydarzen gdanskich bylo uformowane przez oficjalna propagande. Ale przeciez nie moglo byc inaczej. Nawet w Gdansku prawda zostala zduszona przez ta nieprawdopodobnie nachalna machine. Moj sp. ojciec dostawal ode mnie informacje na biezaco i rowniez potrzebowal czasu aby uwierzyc w to co sie wokol nas dzialo. Nam samym trudno bylo przebic sie z jakakolwiek prawda. Panowala wowczas zasada "kto nie z nami ten przeciwko nam" i tepiono nas w kazdy mozliwy sposob. Lacznie z nasylaniem bojowek, o czym pisze w ksiazce. Ja rowniez uwazam, ze czas jest nieublagany i prawda wyjdzie na jaw. Trzeba jednak temu pomagac i ja rozprzestrzeniac wszelkimi sposobami. Nasi "bohaterowie" wiedza, ze nie mozna tych swiadectw obalic w konfrontacji wiec stosuja metode zamiatania pod dywan i przemilczania, liczac, ze to sie roplynie w powietrzu. Prozne ich nadzieje. Pozdrawiam serdecznie Lech Zborowski
Mnie również nie udało się dogłębnie i z uwagą wszystko przeczytać w tym długim artykule. Ale mając 69 lat i przeżywszy ten czas z dala od Gdańska (w Radomiu),miałem początkowo jak wielu Polaków wyobrażenie o strajku w stoczni i powstaniu Solidarności ugruntowane przez oficjalną propagandę.(próbowałem nawet, zainspirowany przez swojego szefa - byłego sybiraka - zorganizować w naszym zakładzie odział solidarności). I już wtedy spotkałem się z próbą opanowania przez prezesa naszej spółdz. pracy, komisji zakładowej związku. Poznałem wówczas pokrętne gierki przedstawicieli PZPR-u. Dzisiaj po latach gdy się przyglądam rozgrywkom ludzi którzy się na karkach prawdziwych społeczników solidarności i braci robotniczej dorwali do władzy, jak się nawzajem podgryzają mogę śmiało powtórzyć za Panem Zborowskim, że kłamstwo jest trudno zapamiętać i wcześniej czy później kłamca sam się zaplątuje w swoje kłamstwa, natomiast ten co mówi prawdę nie musi pamiętać co mówił od początku. Poza tym pycha zwykle zabija pyszałka, bo staje się niewiarygodny. Ostatnie "sprzeczki" między Wałęsą i Borusewiczem w tym mnie utwierdzają. Dlatego będę powracał do Pana artykułu i do następnych które się ukażą aby dowiedzieć się jak najwięcej o blagierach "z górnej półki władzy". Szkoda tylko że takie artykuły nie mogą się ukazać w bardziej dostępnych mediach. może wtedy ludziom otworzyłyby się oczy i nie głosowali na kłamców i oszustów.
Do wpisu: Lech Wałęsa czyli największe kłamstwo sierpniowej rewolucji
Data Autor
Dziekuje serdecznie. Nietety na ten czas czeka nas inny film czolowego tworcy PRL. Z tym dotarciem do Polakow to jak juz pisalem sprawa nielatwa, bo medialna zapora mocna i gruba. Niemniej wierze, ze czas zrobi swoje. Bedziemy opowiadac dalej. Pozdrawiam Lech Zborowski
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
i bezcennym swoim świadectwem. Ten przekaz, tak ważny dla naszej świadomości historycznej powinien dotrzeć do wszystkich Polaków. Powinien powstać odkłamujący film dokumentalny o strajku, jego bohaterach i podsuniętych przez bezpiekę figurantach. Powyższy wpis jest gotowym scenariuszem. Wielkie dzięki. Pozdrawiam serdecznie, Janko Walski
Nie zgadzam sie z okresleniem Panskich wspomnien jako skromniejsze. W skladaniu calej prawdy liczy sie kazdy kawalek Puzzla. Czytalem naprawde doskonale i czesto wrecz otwierajace oczy wspomnienia ludzi, ktorzy pisali je dla siebie gdyz byli przekonani, ze dla innych nie beda mialy znaczenia. A tak nie jest. Ja mialem szczescie lub nieszczescie (zaleznie jak sie na to spojrzy), ze znalazlem sie przy wielu "glosnych" dzis wydarzeniach. Byla to w duzej mierze sprawa przypadku gdyz w WZZach dzialalem niejako poza zasiegiem radaru bezpieki wiec mialem pewna swobode. Nie mysle tez, ze w poczatkowym przyjmowaniu wtlaczanych nam wszystkim klamstw bylo tak wiele naiwnosci gdyz jak Pan sam powiedzial dzialala (i dziala do dzis) machina propagandy (niejakiego dr. Josefa), ktora szczelnie odgordzila spoleczenstwo od dostepu do prawdy. Klamstwo, ktorym ja zastapiono bylo podawane haslowo i bez wchodzenia w szczegoly. Ponadto jak mozna bylo przekazac prawde jesli drzwi mediow byly i sa dla niej zamkniete? Nalezy tylko zalowac, ze nie potrafimy wykorzystac sily internetu. Wiemy przeciez, ze mozna by na tym polu przebic ilosciowo kazdy inny rodzaj srodkow przekazu. Jednak tak dlugo jak kazde forum dziala osobno (nawet jesli pod tym samym haslem) to caly ten potencjal jest tylko teoria. Tak czy inaczej prosze pisac swoje relacje, bo jak mowila sp. Anna Walentynowicz "Piszcie swoja historie, bo napisza ja inni i napisza zle". Pozdrawiam Lech Zborowski
Nie mam dzisiaj szczescia i "zgubilem" napisana juz do Pana odpowiedz, ktora zwyczajnie poszla gdzies w cybernetyczna przestrzen, na ktorej sie zupelnie nie znam. Odpowiem jeszcze raz majac nadzieje, ze odpowiedzi sie nie zdubluja. Pisze Pan o niewielkiej widowni. Ja wiem jednak, ze widownia istnieje gdyz przez cale lata dostaje mase pytan i prosb o relacje. Czesto tez spotykam pytanie dlaczego dzialacze WZZow tak dlugo milczeli? Jest to oczywiscie nieporozumienie gdyz opowiadamy od lat, tylko te relacje sa zawziecie usuwane w cien i pomijane przez wszelkie media. I niech Pan nie sadzi, ze tylko te glownego nurtu. Juz przy pierwszym odcinku moich wspomnien wyslalismy notki do kilkunastu najbardziej znanych mediow prawicowych. Nie prosilismy przy tym o publikacje tekstu tylko o pomoc w rozprzestrzenieniu informacji o nim. Jestesmy juz po drugim odcinku i nie dostalismy do tej pory ani jednej, nawet negatywnej odpowiedzi. Pomine zwykly zwyczaj kuruazyjnego potwierdzenia otrzymania wiadomosci, po prostu cisza. Zero. Nie chce komentowac zachowania "naszych" "prawicowych" dziennikarzy i wchodzic w przyczyny takiej postawy. Taka jest jednak rzeczywistosc. Sa swiadkowie, ktorzy probuja wypelnic swoj obowiazek opowiedzenia prawdy, ale tak dlugo jak elektroniczne media dzialac beda na zasadzie "kazdy sobie rzepke skrobie" to miedzy swiadectwami i ich potencjalnymi odbiorcami bedzie jeszcze duza przestrzen, w ktorej funkcjonuja klamcy i ich propaganda. Co do ksiazki, to pracuje nad nia czego przykladem jest publikowany rodzial. Robie to jednak obok codziennej pracy i obowiazkow wiec zabiera to nieco wiecej czasu. Serdecznie pozdrawiam Lech Zborowski
Bardzo dziekuje za potwierdzenie potrzeby dawania swiadectwa prawdzie. Kiedys bedac w programie Jana Pospieszalskiego mialem do dyspozycji zaledwie kilkadziesiat sekund i to z przerwami na slowne przepychanki, ale probowalem Polakom powiedziec, ze sa swiadkowie, ktorzy chetnie opowiedza te prawde. Problem lezy w dostarczeniu tych swiadectw do zainteresowanych. Powtarzam to niemal jak przyslowiowa zdarta plyte w wielu komentarzach, ale to jest wlasnie ta sciana, ktora tych klamcow chroni. Jedyne na co licza to wlasnie powolne rozchodzenie sie prawdy o nich. Dlatego trzeba te prawdy powielac w kazdy mozliwy sposob. My sami bedziemy opowiadac, bo tak naprawde to ten publikowany w czesciach rozdzial jest tylko mala czastka. Pozdrawiam Lech Zborowski
Cat
Dzięki za uchylenie kurtyny "kuchni " 80 roku . Potwierdza to  moje przemyslenia i logiczne ukladanie agentów bezpieki w procesie strajków lata 80 roku .Cale szczęście że im sie to spod kontroli wymknelo .Czekam na następne prawdy i serdecznie pozdrawiam.