Z materiału opublikowanego w :
https://www.facebook.com…
"O Matko moja, wiem ile Ty łez
Wylejesz za swego syna.
Wiem ile nocy niedośpisz, przecierpisz,
Boś Ty jest dla mnie ma matka jedyna.
Wiem, że Cię boli to serce matczyne
Za syna Twego męczarnie.
Wszak Tyś chowała niańczyła, karmiła
Myśląc, że on Cię na starość przygarnie.
Nie spodziewałaś się losu takiego,
Że syn Twój będzie ściganym tułaczem,
Niesprawiedliwie bandytą nazwany
Przez tych czerwonych moskiewskich siepaczy.
Mówi mi o tym Twe smutne spojrzenie,
Słowa miłości wymawiane z płaczem.
Ta cicha skarga, bolesne westchnienie.
I żal wyryty na Twym czole czasem.
I jak Ty cierpisz myśląc codziennie,
Że może syn Twój gdzieś w lesie ranny
Cierpi pragnienie lub głód straszliwy,
Zmarznięty miłości Twej ognia spragniony!
O Matko moja, wiem o Twym pragnieniu
Zadanym sercu przez straszy los syna!
Lecz czemuś po polsku pacierza uczyła
Mówiąc, że dla Ciebie jest ta mowa miła?
Czemu mój ojciec za ojczyznę zginął?
I dziadek walczył w powstaniu,
Brat znów przez Niemców został zamęczony
W młodości swej życia zaraniu?
I ja w ich ślady dlatego poszedłem,
By walczyć i zginąć za wolną ojczyznę,
By nie być pachołkiem czerwonej zarazy,
Choć w sercu mam moim krwawiącą się bliznę.
I choć zginę - to dla dobrej sprawy.
Dla dobra ojczyzny. Ty ofiaruj syna.
I nie smuć się nie płacz, lecz myśl zawsze o tym,
Że cierpisz za Polskę, za matkę jedyną."
Autorem wiersza jest nasz dzisiejszy Bohater.
"Warmiak" urodził się 10.02.1924 roku w miejscowości Zbójna (dzisiaj to wieś w Polsce położona w województwie podlaskim, w powiecie łomżyńskim, w gminie Zbójna). Był synem Stefana i Eleonory z Wilimczyków. Dzieciństwo spędził na Pomorzu, w Więcborku, gdzie ojciec służył w policji. Ukończył 2 klasy gimnazjum, a gdy wybuchła wojna, ewakuował się z matką i rodzeństwem w okolice Kolna, bo tu mogli liczyć na pomoc licznej rodziny. Wkrótce dołączył do nich ojciec, uczestnik kampanii wrześniowej.
Kolno zostało włączone do ZSRR, a przedwojenny policjant w świetle sowieckiego prawa był przestępcą. Aresztowany przez NKWD, nigdy już nie wrócił. Sowieci wysiedlili też siostrę Kazimierza, a jego starszy brat, Jan, zginął w 1943 roku w hitlerowskim obozie. To on, po wybuchu wojny sowiecko – niemieckiej, w 1942 roku wciągnął Kazimierza do Armii Krajowej.
"(...)„W naszej rodzinie była podniecona atmosfera, kiedy obaj bracia przygotowywali się do przysięgi wojskowej. Uczyli się słów na pamięć. Przysięga odbyła się w lesie w nocy gdzieś k. Czerwonego lub Kolna. Matka całą noc nie spała, denerwowała się, że w razie wpadki straci od razu dwóch synów” - wspomina siostra, Teresa Lenkiewicz.
Z domu wychodzili więc pojedynczo. Ale wspólnie wykonywali zadania zlecone przez AK na granicy Prus Wschodnich. Podczas misji zwiadowczej k. Jeży, Jana schwytali Niemcy, Kazimierz uciekł i wstąpił do oddziału Stanisława Olszaka „Szareckiego”. W 1944 roku brał udział w akcji na niemiecki majątek w Korzenistem, w boju pod Żelaznymi, w rozbrojeniu Niemców w Borkowie i rozbiciu kolejki wąskotorowej.
W okresie Powstania Warszawskiego partyzanci „Szareckiego” przygotowywali się do wymarszu na pomoc walczącej stolicy, ale odwołano rozkazy. Gdy jesienią 1944 roku front niemiecko - sowiecki ustabilizował się na linii Narwi, Stanisław Olszak zdemobilizował oddział. Wkrótce potem Armia Czerwona przystąpiła do nowej ofensywy i dla Kazimierza Lenkiewicza zaczął się kolejny etap konspiracyjnego życia.
Początkowo nie myślał o konspiracji. Chciał się uczyć. Złożył podanie do kolneńskiego gimnazjum. Zostało odrzucone. Trudno też było pozostać na wsi, bez zajęcia, gdzie wszyscy wiedzieli o przynależności do AK. Trzeba było szukać innego miejsca zamieszkania, jakoś się urządzić.
„Latem 1945 r. Kazimierz wyjeżdża do Pisza – Teresa Lenkiewicz dokładnie zapamiętała tamte lata. Przy ul. Rybackiej 7 wraz ze wspólnikiem z Wykowa zakłada sklep kolonialny, tam również zamieszkuje. Od 15 września Józef Tyszka otwiera w Piszu szkołę podstawową. Brat Kazimierz ściąga mnie do Pisza i zapisuje do kl. V. Jestem drugą polską uczennicą (...). W Piszu nie było prądu, wody i pełno gruzu. W jesienne wieczory na ulicach pustki, tylko słychać było pojedyncze strzały. Jednak życie toczyło się do przodu, przybywało nowych mieszkańców”.
Kiedy nadeszła wiosna 1946 r., władza przypomniała sobie o Lenkiewiczu. Dostał powołanie do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, formacji wykorzystywanej do zwalczania partyzantki! Miał przydział w Bieszczady, ale
„postanowił nie iść, gdyż nie chciał służyć ani w takiej jednostce, ani na tamtym terenie. Wyjechał z Pisza (...). Nawiązał kontakt z Hieronimem Rogińskim „Rogiem” (...), który był komendantem powiatowym Narodowego Zjednoczenia Wojskowego i dowódcą oddziału”.
Początkowo „Warmiak” był zwykłym żołnierzem, ale w 1948 r. został zastępcą dowódcy NZW na powiat Kolno. Brał udział w licznych akcjach bojowych w pobliżu Kolna, Ostrołęki i Pisza. Ich celem było zdobycie zaopatrzenia, pieniędzy na działalność konspiracyjną i propagandową, ograniczenie wszechwładzy funkcjonariuszy PPR i UB, karanie współpracowników reżimu. Niekiedy kończyło się to likwidacją agentury, bo tylko w ten sposób możliwe było zabezpieczenie własnych szeregów przed wsypą.
Zapleczem dla prowadzących walkę partyzantów były lasy Puszczy Piskiej i Kurpiowskiej.
Jednak nie zawsze puszcza zapewniała wystarczające schronienie. W styczniu 1949 r. funkcjonariusze piskiego Urzędu Bezpieczeństwa natrafili na leśny bunkier. Była śnieżna i mroźna zima. W schronie partyzanci akurat przygotowywali śniadanie. Na widok obławy zaczęli strzelać i rozbiegli się w różnych kierunkach, ale UB zabrało ich dokumenty, zapiski, notatki, maszynę do pisania i zbiór wierszy autorstwa Lenkiewicza. Według wspomnień jego siostry, na późniejszej „rozprawie był to jeden z głównych dowodów winy, gdyż ich treść godziła w „Państwo Polskie” i ZSRR”.
Podczas zimowej obławy „Warmiakowi” i jego kolegom udało się przeżyć. Czy dlatego, że sami obrońcy „władzy ludowej” wcale nie tak chętnie narażali własne głowy? Przed laty opowiadał mi jeden z nich, jak w okolicach Wiartla natknęli się w partyzanckim bunkrze na alkohol, który bardzo im pomógł przetrwać styczniowy mróz. Nieoczekiwanie opowieść znalazła potwierdzenie w zachowanych dokumentach. Dowodzący pododdziałem por. Adam Dzidowski z MO nie ruszył w pościg za uciekającymi, tylko
„po ustaleniu, że bandyci zbiegli natychmiast szedł do opuszczonego bunkra. Będąc w bunkrze wraz z podległymi mu ludźmi począł pić pozostawiony przez bandytów spirytus (...) i konsumować pozostawione artykuły spożywcze, przywłaszczając jednocześnie sobie część z pozostawionych rzeczy (...). Po dwóch godzinach (...) w bunkrze, por. Dzidowski wraz z całą grupą udał się w kierunku miasta Pisz nie pozostawiając nikogo przy bunkrze, celem zabezpieczenia (...). W drodze grupa por. Dzidowskiego spotkała (...) KBW (...). Z grupą KBW do bunkra wrócił ref. Niedźwiedź [funkcjonariusz UB], jednak nie zorganizował od razu pościgu za bandą, a tylko dopuścił (...), że przybyła grupa [KBW] zajęła się konsumowaniem pozostałej żywności.”
Zwykle jednak członkowie aparatu represji poważniej podchodzili do walki z „reakcją”. Agenturą obstawiono rodziny. Obserwowano mieszkania, gospodarstwa. Powołano specjalną grupę operacyjną, która miała rozpracować i zniszczyć oddziały NZW dowodzone przez H. Rogińskiego „Roga”. Toteż, gdy w lecie 1949 r. partyzanci dokonali rekwizycji w Lachowie pow. Kolno, natychmiast uruchomiono obławę. 21 lipca 1949 r. Lenkiewicz z kolegą Józefem Pielochem został otoczony we wsi Ruda, na Kurpiach. Podobno chciał popełnić samobójstwo, ale kierujący obławą szef UB Kalinowski okazał się dobrym psychologiem. Negocjował, tłumaczył, że jest młody, że powinien żyć. I „Warmiak” złożył broń. A 27 kwietnia 1950 r. sąd wojskowy w Białymstoku skazał go na karę śmierci.
6 czerwca 1950r. do Lenkiewiczów dotarł więzienny gryps:
„Kochana Mamusiu! - na oddartej kartce pisał Kazimierz pożegnalne słowa. Nie wiem, czy Mamusia ten list otrzyma, lecz (...) za wszelką cenę chcę, ażeby Mamusia się nie martwiła mym wyrokiem i sobie zdrowia nie odbierała. Kochana Mamusiu, trudno, wszystko jest w ręku Boga i jak on zechce, tak musi być. Przecież ja nie jestem pierwszy i ostatni, który ginie w takim wieku i w takich okolicznościach (...). Zresztą to dla mnie nie jest straszne, tak samo jak na pewno Tatusiowi i Jankowi, którzy, jeśli ginęli, to śmiało patrzyli śmierci w oczy...”
O wykonaniu wyroku najbliżsi nigdy nie otrzymali oficjalnego powiadomienia."
Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Kazimierz Lenkiewicz został zamordowany 02.08.1950 roku w więzieniu w Białymstoku o godz. 21:10.
Sąd Wojewódzki w Białymstoku postanowieniem z dnia 04.03.1994 roku uznał powyższy wyrok WSR za nieważny.
Autorem tekstu w cudzysłowie jest Waldemar Brenda. Inne dane podałem na podstawie Biuletynu Informacji Publicznej IPN.
W okolicy wsi Wykowo przy drodze Żebry – Wykowo znajduje się pomnik, na którym wspomniano o naszym dzisiejszym Bohaterze.
Źródła:
1. http://www.debata.olszty…
2. Źródło zdjęcia: https://tokolno.wordpres…
3. Biuletyn Informacji Publicznej IPN
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 747
„Są dwie Rusie. Pierwsza – Kijowska, ma swoje korzenie w kulturze światowej, a przynajmniej w kulturze europejskiej. Założenia dobra, honoru, wolności, sprawiedliwości Ruś ta rozumiała tak, jak rozumiał je cały świat zachodni. Jest też druga Ruś – Moskiewska. Jest to Ruś tajgi, mongolska, dzika, okrutna. Ruś ta uznała za swój ideał narodowy krwawy despotyzm i dziką wściekłość. Ruś Moskiewska od dawna była i zostanie całkowitym zaprzeczeniem wszystkiego, co europejskie, i zajadłym wrogiem Europy. […] Nie jestem dumny z tego, że jestem Rosjaninem, po prostu jestem pokorny wobec tego. I kiedy myślę o pięknie naszego języka, kiedy myślę o pięknie naszej historii przed przeklętymi Mongołami i przeklętą Moskwą, jeszcze bardziej haniebną niż sami Mongołowie, chcę się rzucić na ziemię i tarzać się w rozpaczy z powodu tego, co zrobiliśmy”.....