Porozumienie klimatyczne zawarte ale zobowiązania „wielkich” mgliste
1. Wprawdzie we wczorajszych przemówieniach prezydenta Francji Hollanda i sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona na podsumowanie konferencji klimatycznej COP 21 w Paryżu, słychać było radość z zawarcia porozumienia klimatycznego 195 krajów świata ale gdy przyjrzeć się głównym jego zapisom to widać, że jednak „twardych zobowiązań” w zasadzie nie ma.
Rzeczywiście porozumienie jest ale zawiera ono między innymi ważny zapis, że „różne kraje mają różne zobowiązania dotyczące redukcji gazów cieplarnianych, co wynika między innymi z poziomu rozwoju gospodarczego. Dojście do szczytu emisji może zająć państwom rozwijającym znacznie więcej czasu”.
Z tego zapisu wynika, że do roku 2030 emisja CO2 na świecie nie tylko nie będzie maleć ale znacznie wzrośnie z obecnych 36 mld ton do 55 mld ton CO2 rocznie, co oznacza że wiele krajów które podpisały porozumienie, redukować CO2 wcale nie będą.
2. Przypomnijmy tylko, że dwaj najwięksi emitenci CO2 na świecie, Stany Zjednoczone i Chiny przedstawiły swoje cele redukcyjne ale jak się okazuje mają one zupełnie różny charakter.
Prezydent USA Barak Obama wprawdzie zadeklarował redukcję CO2 o 26-28% do roku 2025 (w stosunku do roku 2005) tyle tylko, że z takim celem redukcyjnym nie zgadzają się Republikanie (którzy póki co mają przewagę w Senacie) i w związku z tym raczej nie pozwolą na przeforsowanie tego rodzaju ograniczeń.
Wyjątkowo ostrożne są w tym zakresie Chiny zadeklarowały w Paryżu zaledwie łagodniejszy (ale jednak ciągły wzrost emisji ) do roku 2030, a dopiero po tej dacie mają zacząć redukować emisję CO2.
Z kolei państwa słabiej rozwinięte chętnie deklarowały zmniejszenie emisji CO2 ale tutaj warunek jest bardzo wyraźny i zaadresowany do najzamożniejszych państw świata o środki finansowe na specjalny fundusz, który miałby im umożliwić realizację takiej polityki.
Chodzi o niebagatelną sumę 100 mld USD rocznie, poczynając od roku 2020, które miałyby być kierowane do biedniejszych krajów umożliwiając im nie tylko redukcję CO2 ale także realizację celów rozwojowych.
Taki zapis wprawdzie w porozumieniu z Paryża się znalazł ale tak naprawdę nie bardzo wiadomo według jakich proporcji najbogatsze kraje świata miałby ten fundusz zasilać, w tej sytuacji zebranie w każdym roku 100 mld USD i przekazanie krajom biedniejszym, należy chyba pomiędzy bajki włożyć.
3. Liderem forsującym jak najostrzejszą politykę klimatyczną w Paryżu, była niestety Unia Europejska, która nie oglądając się na inne kraje świata, sama podjęła ambitne cele redukcyjne najpierw w 2008 roku, a później w 2014 roku.
Pod tymi pierwszymi konkluzjami obowiązującymi do roku 2020 podpisał się ówczesny premier Donald Tusk, pod tymi drugimi do roku 2030 podpisała się premier Ewa Kopacz i w związku z tym są one zobowiązujące także dla naszego kraju.
Przypomnijmy tylko, że na posiedzeniu Rady w październiku w Brukseli ówczesna premier Kopacz zobowiązała się do wyraźnego podwyższenia poziomu redukcji CO2do roku 2030 o 40% i udziału energii odnawialnej w całkowitym zużyciu energii do 27%.
Przy tym uzyskała ona darmowe pozwolenia na emisję CO2dla elektroenergetyki na poziomie 40% do roku 2030 (wcześniej miały wygasnąć do roku 2020) i 50% udział Polski w funduszu solidarnościowym, który będzie tworzony ze sprzedaży 2% pozwoleń na emisję CO2.
4. W świetle „mglistych ustaleń” na konferencji w Paryżu co więcej zgody na wzrost emisji CO2 do roku 2030 dla słabiej rozwiniętych państw świata, Polska powinna rozpocząć ofensywę dyplomatyczną dotyczącą renegocjacji europejskiego pakietu klimatycznego.
Nie ma najmniejszego powodu, żebyśmy redukowali naszą emisję CO2 w podobnym tempie jak najbogatsze kraje Europy Zachodniej, skoro wiele krajów świata o podobnym poziomie zamożności jak Polska, ma zgodę na to aby ich emisja CO2 do roku 2030 mogła rosnąć.
Polska przecież nie chce wzrostu poziomu emisji, chce ją ograniczać ale w takim tempie na jakie może sobie pozwolić aby nie godziło to we wzrost gospodarczy i nie powodowało redukcji miejsc pracy.
Polskiej delegacji pod przewodnictwem ministra Szyszko udało się wprowadzić do zapisów porozumienia lasy pochłanianie CO2 prze lasy jako rozwiązanie, które powinno być brane przy ostatecznym rozliczaniu krajowej emisji CO2 ale mimo tego wywiązanie się z redukcji wynikającej z brukselskich zobowiązań, grozi zarówno utratą konkurencyjności dla naszych przedsiębiorstw i ogromnym wzrost kosztów nośników energii dla gospodarstw domowych.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2767
mam propozycję, dość radykalną: SKOŃCZYĆ TRAKTOWANIE TEJ BZDURY SERIO !!!
WPŁYW LUDZKOSCI NA ZMIANY KLIMATYCZNE JEST TAKI SAM JAK WPYW DUZEGO MROWISKA NA POGODĘ W LONDYNIE
Nie wiadomo.
Globalne ocieplenie jest faktem i tylko nie jest jasne co jest jego przyczyną.
Nie sądzę także by ograniczanie emisji CO2 było jakieś złe samo w sobie. Problemem jest po prostu kasa.
Jeśli dla elity jest to okazja by narzucić światu swoje opatentowane technologie to faktycznie jest to klasyczny pretekst do skoku na kasę. Jeśli jednak owe technologie byłyby dostępne za darmo, byłyby pieniądze na małe lokalne fabryczki produkujące ekologiczne komponenty dla elektrowni itp. to nie byłoby w tym nic złego. Po prostu powstałaby nowa gałąź gospodarki z miejscami pracy. Nie różniąca się wiele od np. przetwórstwa śmieci. Zarówno one jak i CO2 są produktem ubocznym naszej cywilizacji i po prostu należy mieć je pod kontrolą.
no jaaasneee... czyli epoka lodowcowa to efekt zbyt restrykcyjnej polityki ograniczenia CO2 i dlatego neanendarlczycy wymarli bo w ramach ograniczenia emisji CO2 wsuwali surowe mięcho co jest wberew zaleceniom komisji jewropejskiej... bo to niezdrowo... ;-)
ja rozumieć mnóstwo dobrze, że interglacjały to chwilowe okresy intensywnego puszczania bąków przez mamuty, mastodonty i inne dinozaury czy tygrysy szablozębe...ociepliło się zdrowo ale potem znowu restrykcje na gazy cieplarniane i zrobiło się tak, że przemysł lodówek padł...bo ogólnie chłodno się zrobiło ;-)
Nikt nie neguje że ocieplanie klimatu może mieć różne przyczyny. Sam z racji swoich zainteresowań oraz wykształcenia wiem być może lepiej niż ktokolwiek tutaj zaglądający jak często zmieniał się klimat na przestrzeni ostatnich kilku tysiącleci. Właściwie to można śmiało rzec że zmiany klimatu są regułą. Stałe warunki nie trwają długo.
To raczej pokazuje że klimat jest delikatną sprawą i emisja CO2 może mieć znaczenie. Jeśli bowiem przykładowo wiemy że od 100 lat nie zmieniła się siła promieniowania Słońca to logiczne jest szukanie przyczyn ocieplenia na Ziemi.
Ale nie o to mi chodzi bo zależności klimatyczne są tak skomplikowane że trudno o jednoznaczne wyroki.
Chodzi mi o CO2. Ostatnio oglądałem na Discovery niemiecką elektrownię węglową. I bardzo przypadła mi ona do gustu bo po prostu nie marnowało się dosłownie NIC. Każdy odpad był sprytnie przetwarzany i dalej dostępny do użycia w budownictwie itp. Tak samo było z CO2. Gaz był sprytnie chwytany, przetwarzany i ostatecznie stawał się produktem do sprzedaży. To było efektowne, elektrownia w która obok prądu produkowała różne półprodukty do przemysłu.
I właśnie tak to sobie wyobrażam. Po prostu czemu bezmyślnie coś wyrzucać (CO2 do atmosfery) skoro można coś z tego zrobić i sprzedać?
I tylko jest zapewne jeden haczyk. Technologia, patenty, własność intelektualna. Że najprawdopodobniej ktoś trzyma na tym łapę i będzie chcieć na tym zarobić. Że nie będzie chodzić o to CO2 tylko o kasę.
byłbym zapomniał...a jak kontrolować nie kontrolowaną erupcję metanu z zadnich części krów i innej rogacizny ?
poprzez ubój rytualny wedle przepisów pięcioksiągu ?
HUcpa klimatyczna górą! Telefonia komórkowa lasuje mózgi ;-)