Przeglądam np. „Oblężenie Warszawy w fotografii Juliena Bryana” - zbiór zdjęć z Września 1939 roku, wstrząsających, tragicznych, pokazujących, że Niemcy bezwzględnie i cynicznie bombardowali ludność cywilną, a nie tylko polskie oddziały czy obiekty strategiczne (redakcja: Jacek Zygmunt Sawicki i Tomasz Stempowski). Zdjęcia zaistniały na Zachodzie głównie dlatego, że robił je amerykański fotoreporter (Polak miałby mniejszą siłę przebicia). Dalej: „Stanisław Mikołajczyk w dokumentach aparatu bezpieczeństwa” (tom 1) - książką zawierającą pasjonujące informacje nie tylko o funkcjonowaniu de facto opozycyjnego wicepremiera w rządzie komunistycznym, ale również o jego wcześniejszym działaniu na emigracji jako premiera legalnego rządu RP oraz o całym mechanizmie osaczania człowieka-legendy, który dla milionów Polaków po wojnie był nadzieją na wolność i niepodległość (wstęp Janusza Gmitruka, wybór dokumentów: Witold Bagieński, Franciszek Dąbrowski, Franciszek Gryciuk). Ciekawa jest też praca „Kryptonim Klan”, będąca zbiorem dokumentów mówiącym o rozpracowywaniu przez SB NSZZ „Solidarności” w Gdańsku od września 1980 do września 1981 (przy czym chodzi o struktury krajowe Związku). Na 10-lecie IPN należy złożyć tej zasłużonej placówce i ludziom w niej pracującym życzenia spokojnej pracy w dokumentowaniu polskiej historii, zapełnianiu białych (czy czerwonych...) plam z najnowszych dziejów naszego kraju. Spokojnej pracy - bez ingerencji PO i SLD, które od dawna podnosiły łapy na tę tak ważną dla Polski instytucję. A słychać, że kolejne zmiany personalne są już na celowniku komisarzy politycznych IPN. Komisarzy z rządu i wewnętrznych...
IPN ma 10 lat. Kapelusze z głów przed tą instytucją. IPN wykonał wielką robotę na odcinku lustracyjnym, ale nie można zapominać o jego olbrzymich osiągnięciach w zakresie edukacji narodowej. Jego dorobek wydawniczy jest doprawdy imponujący. Właśnie wertuję kilka jego ostatnich pozycji i kiwam głową z podziwem. Doprawdy: chwała IPN-owi.