Piszę te słowa w Brukseli. Po szóstej rano ryk silników i klaksonów traktorów, które zjechały dziś chyba z całego kraju do stolicy Królestwa Belgii i nieformalnej „stolicy” Unii Europejskiej. Belgowie – zarówno francuskojęzyczni Walonowie, jak i niderlandzkojęzyczni Flamandowie są pragmatyczni. Nie są dziwakami, którzy robią sobie „fun”, robiąc traktorowy rajd na miasto centralne.
Na brukselskim lotnisku Zaventem przyjezdnych wita napis mówiący, że belgijska stolica to „Heart of Europe”, czyli „Serce Europy”. Zawsze widząc ten slogan, tylko wzruszam ramionami. Przecież już blisko 40 lat temu wybitny brytyjski historyk Norman Davies (Walijczyk skądinąd, ale wszystkie jego żony były Polkami...) napisał „opus magnum” – naprawdę wielkie dzieło o historii Polski zatytułowane właśnie „Heart od Europe”. Ta wspaniała książka promowała Polskę i nasze dzieje w anglosaskim świecie, w którym jest bardzo wiele stereotypów na temat naszej ojczyzny. Dla mnie więc zawsze, z racji oczywistych, to Rzeczypospolita będzie „sercem Europy”, a nie Belgia.
Wracając jednak do Belgów. Rolnicy z tego kraju robią dokładnie to samo, co farmerzy z sąsiednich Francji i Holandii, ale też przecież rolnicy z Niemiec. A nasi, z Polski też protestują.
Ten w zasadzie ogólnoeuropejski protest ludzi pracujących na roli wynika z jakże ideologicznej, oszalałej wręcz w założeniach, polityki klimatycznej, która uderza nie tylko w przemysł, ale jak widać też w rolnictwo. Nie dziwmy się więc, że rolnicy w Europie Północnej, Europie Południowej, ale także w naszym regionie Starego Kontynentu protestują.
Tak właśnie jest, gdy ideologia wygrywa z normalnością, a lobbing z pragmatyzmem i zdroworozsądkowym podejściem do rzeczywistości.
Na ostatnim kongresie międzynarodówki skupiającej partie „Zielonych” z całej Europy, współrządząca Niemcami „Grüne Partei” ni mniej, ni więcej, tylko zaproponowała, w końcu, z jakąś odrobiną pragmatyzmu, aby „rozrzedzić” wyśrubowane kryteria unijnego „Zielonego Ładu”. Tyle, że jest już za późno...
Niestety te unijne normy ekologiczne, nijak mające się do życia ludzi i rzeczywistości społeczno-gospodarczej uderzają w nasz kraj i naszych rolników.
*tekst ukazał się na portalu wio.waw.pl (01.02.2024)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 639
Rolnicy to ostatnia zorganizowana siła w świecie zachodnim, która zbudowana jest na starych, dobrych europejskich zasadach człowieka, który jest panem swojego życia, osoby odpowiedzialnej za otaczający go mały świat, osoby będącej twórcą. Ta osoba, która była kiedyś symbolem tego świata, przez co wydawała się tak atrakcyjna dla otaczających ją społeczeństw. Silny właściciel. Silna tradycja. Silna rodzina.
Ale to wszystko należy już do przeszłości. Globalny kapitalizm korporacyjny systematycznie angażuje się w dehumanizację. I musi też odczłowieczyć „człowieka ekonomicznego”, człowieka będącego twórcą rzeczywistości, do funkcji konsumpcji. Dlatego rolnik jest wrogiem obecnego liberalnego porządku świata. Torturuje biedną bestię i lepiej w ogóle nie jeść mięsa. Dręczy ziemię i nie pozwala, aby wszędzie rosła trawa, krzaki i drzewa. Honoruje tradycyjny sposób życia i stara się chronić swój osobisty świat.
Ogólnie rzecz biorąc, rolnicy są gatunkiem społecznym, którego świat zachodni już nie potrzebuje.
I się go pozbędą.
Zimną, czy podgrzewaną?
smuteczek !