Wyniki wyborów w Polsce mają kolosalne znaczenie na arenie międzynarodowej. To, co napisałem nie jest przykładem jakiejś narodowej megalomanii i uznania, że nasz kraj spełnia niebotyczną globalną rolę – jest po prostu stwierdzeniem faktu. Na Polskę skierowane były oczy państw naszego regionu i całego Starego Kontynentu, ale też nawet szerzej. Trudno się dziwić. Rzeczypospolita już za prezydenta Donalda Trumpa stała się partnerem numer 1 USA w Unii Europejskiej i jest to kontynuowane za prezydenta Joe Bidena. A dodatkowo rola państwa polskiego wzrosła po rozpoczęciu przez Rosję wojny w Europie Wschodniej.
Polska była "frontmanem". Czy dalej nim będzie ?
Polska przez wiele środowisk politycznych w UE-27 była odbierana jako „frontman” w walce z narzucaną przez Brukselę przymusową relokacją nielegalnych imigrantów i często po prostu głośno mówiła to, co inne kraje po cichu myślały. Stąd też swoisty fenomen trzymania kciuków za rządzącą naszym krajem formację przez partie polityczne naszego regionu Europy, które wszak są członkami Europejskiej Partii Ludowej (!), a więc rodziny politycznej, w której jest PO i PSL.
Na wieczorze wyborczym Prawa i Sprawiedliwości byli – co umknęło uwadze dziennikarzy - liderzy niektórych partii politycznych z szeroko rozumianej Europy Środkowowschodniej, dla których Polska jest punktem odniesienia. Dodajmy, że ich partie są w ścisłej czołówce poparcia w swoich krajach. W ostatnim czasie rozmawiałem o wyborach w Polsce z politykami z Rumunii, Węgier (nie z FIDESZ-u!), Słowacji, Słowenii i wszyscy oni w dobrze pojętym interesie ich krajów, trzymali kciuki za Obóz Zjednoczonej Prawicy. Z drugiej strony wybory w Polsce były ważne nie tylko dla naszych przyjaciół, ale też wrogów w Europie Zachodniej. Olbrzymia większość niemieckiej klasy politycznej nie kryła się nawet ze wsparciem dla „demokratycznej opozycji” . Podobnie rządzący Francją, Holandią czy Danią. Z kolei Włosi z opcji rządzącej, Hiszpanie i Francuzi z opozycji mieli już zupełnie inne, bo skierowane w naszym kierunku, sympatie.
Niemiecko-unijny federalizm z Polską w tle
Warto pisać jednak nie o sentymentach i życzeniach zwycięstwa, które dopływały do nas z różnych krajów i tak naprawdę z różnych stron sceny politycznej Europy. Warto przede wszystkim zadać sobie pytanie, jaka w tym kontekście będzie przyszłość naszej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim, czyli Europejskich Konserwatystów i Reformatorów ? Dotychczas opierała się ono na sojuszu trzech partii rządzących w trzech państwach UE: polskiego PiS-u, Braci Włochów i czeskiego ODS-u (oczywiście sojusz ten był uzupełniony przez formację, która wchodzi do rządu jako partia numer 2 - to przypadek Partii Finów czy wspierającą rząd i wchodzącej w skład koalicji parlamentarnej z rządzącej Szwecja partią Moderata – to przypadek Szwedzkich Demokratów). Jeżeli teraz nie uda się w Polsce powołać rządu z udziałem PiS to czy zmaterializują się krążące od miesięcy plotki mówiące o przejściu partii premier Włoch Giorgii Meloni i premiera Czech Piotra Fiali do Europejskiej Partii Ludowej? Oficjalnie tematu nie ma, a reprezentanci obu tych rządzących ugrupowań zdecydowanie temu zaprzeczają. Czy tak samo będzie jednak po przyszłych wyborach europejskich w czerwcu 2024, jeżeli jednak PiS znajdzie się w opozycji? Oby nie, choć rozważać pewnie trzeba różne scenariusze.
W najbliższą środę 25 października Komisja Spraw Konstytucyjnych europarlamentu ma przyjąć w Brukseli sprawozdanie przygotowane przez pięcioro posłów z różnych grup politycznych (bez eurorealistycznego EKR i eurosceptycznej „Niepodległość i Demokracja”), które sprowadzają się do daleko idących zmian w traktatach europejskich, będących milowym krokiem w kierunku stworzenia federalistycznego superpaństwa.
Z Parlamentu Europejskiego sprawa trafi z czasem do Rady Europejskiej, a więc na forum, gdzie reprezentowane są rządy państw członkowskich. Z całą pewnością Polska rządzona przez PiS zawetowałaby ten rewolucyjno-euroentuzjastyczny projekt. Czy jeśli nastąpi w Polsce zmiana rządu, też możemy na to liczyć? W oczywisty sposób nie, bo nawet oficjalnie deklarujący sprzeciw wobec wejścia Polski do strefy euro PSL jest przecież członkiem Europejskiej Partii Ludowej, której przedstawiciel - prof. Sven Simon podpisał się pod owym, zakładającym formalno-prawne i polityczne unijne trzęsienie ziemi, projektem.
Dopiero co w TVP Info wystąpił poseł Koalicji Obywatelskiej – Platformy Obywatelskiej Michał Krawczyk, który przedstawił iście karkołomną tezę, iż unijny pakt migracyjny będzie szczególnie pomocny także w kontekście... muru na granicy Polski i Białorusi (!). To tak jakby powiedzieć, że dwa plus dwa równa się pięć, a czarne jest białe. To jednak pokazuje, że nawet czasem taktycznie krytykująca założenia polityki imigracyjnej UE opozycja, jak jest już po wyborach, zgadza się i zgodzi na wszystko, co proponuje Bruksela. To jednak tylko przedsmak tego, co stanie się, jeśli partie obecnej opozycji utworzą rząd, który będzie reprezentował Polskę na forum UE, bezrefleksyjnie lub całkiem świadomie wspierając proimigracyjne regulacje Brukseli. I tego właśnie obawiali się w kontekście wyniku wyborów w Polsce nasi bliżsi i dalsi sąsiedzi, którzy wiedzieli, że jadą z Rzeczpospolitą na jednym, sprzeciwiającym się nielegalnej imigracji, wozie.
Coraz więcej kompetencji dla Brukseli, która ingeruje w kampanię wyborczą w Polsce
Nie przypadkiem, wręcz ewidentnie ze względu na wybory parlamentarne w Polsce przesunięto w Parlamencie Europejskim termin głosowania nad wspomnianym już projektem Komisji Konstytucyjnej PE, który w rewolucyjny sposób ma zmienić cały „ustrój” Unii Europejskiej. Nie chciano tymi tak daleko idącymi zmianami wystraszyć wyborców w Polsce którzy, nawet jeśli nie głosują na PiS, to niespecjalnie są gotowi poprzeć kontrowersyjną, stojącą zresztą w sprzeczności z tym, co zakładali katoliccy „Ojcowie Zjednoczonej Europy” ,jak Robert Schuman i Alcide De Gasperi – ideę Stanów Zjednoczonych Europy. Patrząc w szerszym kontekście międzynarodowym to z innym rządem w Warszawie czyli bez oporu Polski na Radzie Europejskiej taki projekt będzie można znacznie łatwiej zrealizować. I wiedzą o tym w Budapeszcie, Pradze, Bukareszcie, Lublanie, czy Bratysławie (nie przypadkiem wymieniam te właśnie stolice). Tą ostatnią Bruksela postraszyła: zapowiedziano, że jeżeli powstający rząd Słowacji nie będzie respektował zasadniczych kierunków polityki zagranicznej UE, to odetną im środki z KPO! Przypomnę, że obszar polityki zagranicznej i bezpieczeństwa nie jest „uwspólnotowiony” i cały czas jeszcze podlega kompetencjom państw narodowych, a nie Brukseli. Jak widać- już tylko w teorii.
W kontekście tego, co napisałem, nie dziwi wcale, że wielu państwom UE i samej Komisji Europejskiej (to nie znaczy, że wszystkim komisarzom) zależało, aby po wyborach w Polsce stworzyć inny niż dotychczas rząd. I to dlatego z funduszy KE pójść miały grube miliony euro dla różnych fundacji w Polsce, pod pozorem przygotowania materiałów zwiększających frekwencję w wyborach parlamentarnych. Tymczasem te klipy, umiejętnie targetowane do określonych grup wyborców, zwłaszcza młodych, jednoznacznie, grając na emocjach, uderzały w rząd, a akt głosowania przeciwko ekipie rządzącej uczyniły wręcz aktem „moralnym”. Słowem: zrobiono wszystko, aby w Polsce zmienić rząd, wiedząc, że to może skruszyć opór wobec Brukseli w szeregu innych państw.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (23.10.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2287
I mniemam ,że te miliony ludzi , którzy Polski suwerennej nigdy nie szanowali, i w nią nie wierzą, już od dziesięcioleci widzą przyszłość swoich dzieci na tym mitycznym zachodzie, w Unii. Te starsze Panie , które cieszą się tak na samą myśl ,że będziemy w Unii. To znaczy będziemy kimś lepszym, w Europie. I nasze dzieci będą w Unii. Bezpieczne.
I jak tu teraz powiedzieć ,że jest coś takiego jak Polska, własna armia, własny rząd, obowiązek obrony.
Mentalnie byliśmy przegrani już od lat. Elity boją się mysli o suwerenności jak ognia i zarzekają się ,że tylko uczestnictwo w Unii. Bo taki jest stan umysłu Polaka. Taka arytmetyka. Tylko ,że unia jest mechanizmem wrogiego przejęcia. Czy wyobrażamy sobie ,że ten polski lud to teraz zrozumie ?
Być może nie zauważyli w PiS-ie dążenia do takiej Polski.
Piszę o naiwnym euroentuzjazmie, który nie widzi , że przegrana oznacza spadek na niższy poziom państwowości.
Niestety. Czasy Stefana Batorego i Zygmunta Wazy to niedościgniony ideał i nie będzie w post PRLu też żadnego bogacena się. Ani porównania do potęgi tamtych czasów. Pozostaniemy biedni, bo taką rolę nam tu naznaczono. Biedni , bierni, leniwi i grzeszni , źli.
Rejestr głosujących musi mieć opcję wpisywania faktu wielokrotnego głosowania z podaniem numeru komisji wyborczej. To da się zrobić w ciągu tygodnia, dwóch, zanim PKW orzeknie o ważności wyborów. Konieczne jest, aby ludzie, którzy wprowadzają dane do rejestru nie mieli związku z komisjami, której protokoły wprowadzają!
Można się spodziewać wielu nieprawidłowości. Albo wszystko okaże się w porządku, wówczas PKW będzie mogła orzec z czystym sumieniem o ważności wyborów.
Utworzenie tego rejestru powinien zarządzić prezydent A. Duda natychmiastowym dekretem, bo jest to sprawa ustrojowa, strategiczna. Bo jeśli na skutek dosypania ok. 10% fałszywych głosów, albo wielokrotnego głosowania na antypolską opcję, ta opcja przejmie władze w Polsce, to jest to bezpośrednie zagrożenie dla państwa i jego obywateli, nawet tych, którzy w swojej naiwności, słuchając ruskiej propagandy w TVN-24, głosowali na PO/KO. Że już nie wspomnę o bezpośrednim zagrożeniu życia prezydenta A. Dudy, a kto wie, czy również nie J. Kaczyńskiego, który w 2010 nie poleciał z bratem do Smoleńska .... Chyba warto wydać pieniądze na to sprawdzenie, które z resztą nie ma precedensu w naszej najnowszej historii. Czas najwyższy na ten precedes wobec bezczelności Tuska i jego czerwonych dzwońców.
e-posłów też wybiera naród, ale dlaczego oni nie są obligowani do reprezentowania i obrony polskich interesów, najczęściej innych krajów, dlaczego nie ma tego wymogu.
Pewnym jest że e-posłowie innych krajów reprezentują interesy swoich krajów, nie było jeszcze w e-parlamencie e-posła niemieckiego, francuskiego etc., który by głosował na niekorzyść swojego kraju, można przyjąć za pewnik, że swoje działania uzgadnia ze swoim rządem, np. jak była sprawa transportu, gdzie Francja naciskała na swoją korzyść, ich e-posłowie o to walczyli, polscy e-posłowie głównie ci opozycyjni, nie bronili polskich interesów, do tego nie ponoszą za to odpowiedzialności politycznej, a to jest ewidentna zdrada, polskie prawo przewiduje sankcje za takie działania, dlaczego ich nie stosuje ?
Przykładowo oficjalna linia partii każe mówić o złej UE, Niemcach i PO. Niestety! Rzeczywistość, która wyłania się ze wpisu kształtuje się inaczej.
Polska przez wiele środowisk politycznych w UE-27 była odbierana jako „frontman” w walce z narzucaną przez Brukselę przymusową relokacją nielegalnych imigrantów i często po prostu głośno mówiła to, co inne kraje po cichu myślały. Stąd też swoisty fenomen trzymania kciuków za rządzącą naszym krajem formację przez partie polityczne naszego regionu Europy, które wszak są członkami Europejskiej Partii Ludowej (!), a więc rodziny politycznej, w której jest PO i PSL.
Okazuje się bowiem że wiele osób, frakcji w UE uważało działania Polski za leżące w ich interesie. Trzymali kciuki ale woleli się nie wychylać. Kto? Członkowie Europejskiej Partii Ludowej do której należy PO i PSL oraz której przewodniczącym był D. Tusk a jest zły i knujący przeciw Polsce M. Weber. Z jakiegoś jednak powodu to właśnie tam ukryli się sympatycy działań PiS.
Którego sojusznicy dla odmiany okazują się ... dość szczególni.
W ostatnim czasie rozmawiałem o wyborach w Polsce z politykami z Rumunii, Węgier (nie z FIDESZ-u!), Słowacji, Słowenii i wszyscy oni w dobrze pojętym interesie ich krajów, trzymali kciuki za Obóz Zjednoczonej Prawicy
Poza Węgrami autor nie precyzuje wyraźnie jakie to opcje reprezentowali ci politycy. Ale Węgry są znamienne gdyż okazuje się że FIDESZ czyli Orban żadnym sojusznikiem PiSu nie był. Czyli największy eurosceptyk w Europie, który ma najwięcej zatargów z UE, który faktycznie się stawia UE nie wspierał PiSu. Za PiSu nie było nigdy żadnej współpracy Polska Węgry. Mimo że od czasu do czasu oba te kraje popierały te same niepopularne w UE projekty.
Olbrzymia większość niemieckiej klasy politycznej nie kryła się nawet ze wsparciem dla „demokratycznej opozycji” . Podobnie rządzący Francją, Holandią czy Danią. Z kolei Włosi z opcji rządzącej, Hiszpanie i Francuzi z opozycji mieli już zupełnie inne, bo skierowane w naszym kierunku, sympatie.
Okazuje się także że przykładowo PiS popiera opozycja wobec Macrona. O której autor sam pisał że są w istocie lewakami lubiącymi Putina.
PiS wspierała także Meloni, która jak każdy zauważył prowadziła dwuznaczną politykę w sprawie imigrantów, umożliwiając im w istocie masowy napływ na Lampedusę.
Jeśli więc ktoś zada sobie trud (wiadomo że nikt tego nie zrobi) by uważniej przyjrzeć się szczegółom zauważy jak szemrane jest towarzystwo wspierające PiS. Natomiast to wspierające PO ma swoje, ukrywane przed ważnymi ludkami, pragnienia.
Rzeczy tu jeszcze ludzi zaskoczą.
"Przykładowo oficjalna linia partii każe mówić o złej UE, Niemcach i PO."
Warszawski szambonurek chwalił się, że nazywano go "dupiarz", do ciebie bardziej by pasował, kolejny raz "dupcys" ile wlezie.
Co do Partii Ludowej to jak napisałem. Jest czymś innym ich propaganda maluje. Wkrótce się okaże zresztą. Te tzw ciche trzymanie kciuków za antyimigracyjne ruchy Polski oczywiście nie jest takie ciche skoro Czarnecki o tym wie.
PiSowcy niestety mają swoje szczególne postrzeganie świata. Wydaje im się że są jedynymi ludźmi na świecie, którzy nie chcą imigrantów. Nie dociera do nich że obecnie w całej Europie takie antyimigracyjne ruchy są bardzo silne. Nasilają się choćby dzięki takim wydarzeniom jak wojna w Izraelu, która wysłała Palestyńczyków na ulice w Europie. Ludzie nie chcą tego bałaganu.
Ale są siły, które tego chcą.
Są też politycy, którzy wiedzą że nadszedł czas by popłynąć na fali obecnych nastrojów. I zrobią to.
Jak myślisz, kto?
I nie pisz mi sake o łapówkach i przekrętach bo PiSowcy w tej działce dali czadu zdrowo. Trzeba naprawdę żyć w jakiejś izolatce by uważać PiS za jakąś nową jakość w polityce. Chyba w polityce żenady. Która tylko trzymała się w kupie dzięki silnej łapie amerykańskiego kontrolera tej zbieraniny.
@sake zadajesz pytania ale ciebie chyba nie interesują odpowiedzi bo ciągle to samo.
Piszesz: Niemcy dotuja organizację i wyłożyły fundusze na zakup statków przewożących imigrantów z Afryki
Czemu nie napiszesz Polska dotuje i organizuje kanały przerzutowe ludzi z Indii do USA?
Niestety nie rozróżnia pan,migracji zarobkowej a uchodźczej
Ukraińcy w 2022 przybyli do nas jako migracja zarobkowa?
Merkel mówiła Niemcom że obcy przybywają grzać się w socjalu czy może że zaczną się asymilować i pracować?
Patrzysz na wszystko ze swojego wybiórczego punktu widzenia.
Panu zależy tylko na tym by oskarżyć PiS.
Nie. Mi zależy na tym by pokazać że PiS robi to co ludzie tutaj zarzucają innym. W szczególności Niemcom. Po prostu niech rzeczy znajdą się w perspektywie. Która pokazuje złożony obraz. W szczególności zaś pokazuje że w polityce trudno o świętych. I w Polsce. I w Niemczech. Jednak co do tego drugiego nie trzeba nikogo tu uświadamiać. Warto jednak sobie uświadomić że te złe rzeczy, które zła UE ma nam aplikować nie służą także im.
Że tam też ludzie nie są z tego zadowoleni i mają inne problemy na głowie niż marzenia o odtworzeniu III czy innej Rzeszy.