Jak się okazuje, nie tylko ja zauważyłem, iż część obecnego obozu władzy bruździ Prezesowi. Robi wbrew, lub co najmniej popisuje się swoją zatwardziałością wobec zdrowemu rozsądkowi.
Prezes Kaczyński w sposób nieco zawoalowany, lecz jednak jednoznacznie i zdecydowanie, potwierdza istnienie ośrodków usiłujących betonować, czy też mulić rozpędzający się walec dobrej zmiany.
Ujęte to zostało dosłownie tak: „Musimy jeszcze przyśpieszyć (…) obiecuję, że bez względu na różne opory i płacze, zapewne także w naszym obozie, uwolnimy Polaków z tej niewoli”. [1]
Rzecz dotyczy oczywiście kredytów frankowych. Dyskusja opiera się na starciu dwóch stanowisk, z których pierwsze głosi „cierp ciało, coś chciało”, a drugie podważa zawarte transakcje, jako nielegalne, gdyż przy kredytach dołączano sprzedaż opcji kursu franka oraz, co moim zdaniem jest decydujące, przewalutowywano kredyty ze złotówek na franki jedynie wirtualnie – bez faktycznego pokrycia pieniądza we frankach, ze strony banków, co jednocześnie całkowicie falsyfikuje wykupienie opcji, czyli unieważnia całą transakcję.
Może na pierwszy rzut oka nie jest to aż tak jednoznacznie oczywiste, ale wystarczy porównać tę operację, na przykład, do sprzedawania świadectw udziałowych, potwierdzających nabycie sztabki złota. Wpłacający czuli się zabezpieczeni złotem, a co więcej się na giełdzie ugra, to ich. Problem jednak tkwił w drobnym szczególe, że żadnego złota, oprócz napisu na karteczce papieru „sztabka złota” nie było. Ta sprawa, znana jest pod kryptonimem „Amber Gold”, i tutaj, raczej nikt nie ma wątpliwości, gdzie leży racja.
Pojawiają się oczywiście dodatkowe argumenty, tzw. społeczne, czyli, nawet jeśli oponenci radykalnej zmiany tego stanu rzeczy, przyznają, że doszło do nieprawidłowości, straszą olbrzymimi stratami banków, które mogą zaowocować paraliżem całego systemu bankowego w Polsce. Jest to z kolei retoryką bardzo przypominającą rok 2008, kiedy banksterzy sprokurowali wielobilionowe manka, które w obawie przed wielkim krachem systemu bankowego, spłaciły rządy, czyli podatnicy. Kryzys opanowano więc tak, że okradzeni ludzie, zostali ponownie okradzeni, w ramach walki z rozkradaniem ich pieniędzy. Bardzo zgrabnie.
Teraz jednak skala malwersacji jest na tyle mała (44 do 320 mld zł [1]), że w żaden sposób nie zagrozi to całemu systemowi, a jedynie w znaczący sposób uszczupli nienależne zyski banków. Oczywiście argumenty, że część banków wycofa się z naszego rynku, lub ograniczy działalność w znacznym stopniu, są nie do pominięcia, lecz jeśli przyjrzymy się działalności banków polegającej w głównej mierze na drenowaniu z gotówki polskiego rynku oraz wytransferowywaniu jej poza granice, połączonego ze sprytnym unikaniem płacenia podatków, to może byłoby i dobrze, gdyby banki te się nieco wycofały.
Z drugiej strony osiągnęlibyśmy efekt programu 500+ bis, gdyż nie wpłacone bankom, i nie wytransferowane za granicę pieniądze, zostałyby wydane na naszym rynku, w znaczący sposób wpływając na ożywienie gospodarki, czego już szerzej nie będę omawiał, gdyż program 500+ i dobrodziejstwa z niego płynące, są sztandarowym przedmiotem propagandy rządu, którą raczej wszyscy znają.
Także, jeśli już musimy wybierać, wybierzmy rozwiązanie, które zwiększy ilość pieniędzy w Polsce, a nie zmniejszy – to chyba najprostszy, i najsłuszniejszy sposób podejścia do rozwiązania tego problemu.
[1] - http://wpolityce.pl/gospodarka/289294-uwolnimy-polakow-z-tej-niewoli-mowi-prezes-jaroslaw-kaczynski-o-frankowiczach
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5311
Mimo przekrętu towarzyszącemu kredytom frankowym, to szkoda że podobnie jak program 500+, proponowane rozwiązanie są jedynie propagandową zagrywką pod publiczkę. Kupowaniem wyborców. W tym wypadku o tyle żałosne że kredyciarze frankowi raczej nie byli elektoratem PiSu.
Jednak ważniejsze jest że nawet ewentualne postawienie na swoim niczego nie zmieni. Potrzebne są rozwiązania głęboko fundamentalne. Bo bez nich PiS nie zdziała wiele. Zakładając że faktycznie dąży do "dobrej zmiany".
Bo przecież cóż da taki pstryczek w nos banków? Kiedy ich potężni właściciele mogą przykładowo łatwo doprowadzić do np. obniżenia Polsce ratingu. Podniesienia ceny kredytu, niezbędnego do funkcjonowania takich bankrutów jak Polska. Łatwo mogą na różne sposoby doprowadzić do kryzysu gospodarczego w naszym kraju. Co spadnie na PiS.
Tylko odcięcie Polski od obcych zależności. Obcej struktury bankowej, czy politycznej w postaci UE, może wprowadzić realne zmiany.
Teoretycznie wiedzą o co chodzi.
https://www.youtube.com/…
@autor "program 500+ i dobrodziejstwa z niego płynące..."
Powalił mnie bezdech.
Jakbym dał cudzysłów, to byłbym podżegaczem wojennym, więc lepiej chyba tak, kto ma zrozumieć, ten zrozumie ;-)
Rząd wytransferowałby pieniądze za granicę, gdyby nie rozdał ich w ramach 500+? Wygląda na to, że trafił Pan na trop megaafery. No chyba że chodzi o to, że zabrałby się za zdejmowanie z Polski pętli zadłużenia, spłacając długi.
Nie rząd, tylko banki :-)
czego banki nie przechwycą, tego nie wydrenują.