103 lata temu obroniliśmy Polskę i Europę przed sowiecką barbarią. Tak, jak blisko trzy i pół wieku temu nasi przodkowie obronili Europę przed imperium muzułmańskim w bitwie pod Wiedniem. Zgodnie z ironicznym polskim powiedzeniem, że „każdy dobry uczynek spotka zasłużona kara”, Austria, której niepodległość uchroniliśmy, wiek później stała się jednym z trzech – obok Rosji i Prus - naszych rozbiorców. A dwie dekady po zwycięstwie nad bolszewikami nad Wisłą Zachód, który dzięki nam ocalał, w milczeniu przyglądał się IV rozbiorowi Polski między dwa totalitaryzmy. Jak widać, historia się powtarza. Jednak nie tylko w wymiarze międzynarodowym – także wewnętrznym. Rozbiorom Polski sekundowała Targowica, składająca się z rodowitych Polaków, którzy uznali, że warto służyć rosyjskiej carycy. Po 230 latach mamy dziś w Polsce „neo-Targowicę”, która też sekunduje obcym i też prosi, aby „siły zewnętrzne” wreszcie zrobiły w Polsce porządek. Ale przecież to tradycja dłuższa niż ta z końca XVIII wieku. Już w czasach podziału dzielnicowego w średniowiecznej Polsce nieraz książęta, którzy przegrywali walkę o władzę na swoim terytorium, udawali się na przykład do Niemiec z prośbą o posiłki. Zmieniły się czasy, ale żebranie o obcą interwencję - pozostało.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (16.08.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 383