Macron mówił, że „NATO jest w agonii”. Tymczasem NATO ma się całkiem nieźle, zdecydowanie lepiej niż kilka lat temu, natomiast w kryzysie znalazła się nieformalna struktura G-20. Pokazał to jej ostatni szczyt. Struktura grupująca dwadzieścia – teoretycznie najbogatszych i najlepiej rozwiniętych- krajów świata, już od dawna była oskarżana o stosowanie specyficznych kryteriów doboru uczestników. Dla G-20 nie są istotne kryteria dotyczące demokracji i praw człowieka – o tym wiedzieliśmy. Jednak nawet wydawałoby się obiektywne miary ekonomiczne, które miały być podstawą do zakwalifikowania do niej – lub nie - danego kraju są stosowane, delikatnie mówiąc, selektywnie. Z naszym wzrostem gospodarczym i innymi wskaźnikami ekonomicznymi powinniśmy być w G-20, ale nie jesteśmy. Ostatnie spotkanie liderów „dwudziestki” pokazało, że w sprawach fundamentalnych G-20 całkiem się rozjeżdża. Co innego USA i państwa Zachodu, ale zupełnie coś innego Indie, które przecież są strategicznym sojusznikiem Waszyngtonu w Azji. Zamiast konkluzji najpotężniejszych (w teorii) państw świata obejrzeliśmy targowisko próżności, medialne ustawki, brak woli, aby starać się wypracować konsensus (pewnie i tak niemożliwy w tym gronie) ,wreszcie jakikolwiek brak pomysłu co do przyszłości. G-20 na naszych oczach przekracza granice braku powagi i śmieszności.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (19.07.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 579
To proste cesiek jak koń-strukcja tranzystora, na których pewnikiem świetnie się znasz. Światem rządzi Bóg.