Z okazji wczorajszej rocznicy wyzwolenia Auschwitz przypominam postać Tadeusza Pietrzykowskiego - króla ringu w Auschwitz.
„Jeśli tego młodzieńca o nieskalanej twarzy spotkacie przypadkiem na swej drodze, ustąpcie mu przezornie miejsce. Leży to doprawdy w waszym interesie.“Tak pisała o nim prasa II RP.
Dojechali, pięścią i butem wyrzucają ich z pociągu. Pędzą ich przed siebie niczym bezrozumne zwierzęta, golą niczym owce, znakują jak krowy. Następnie słuchają motywującej przemowy:
„Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty. Jeśli są w transporcie Żydzi, to mają prawo żyć nie dłużej, niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące”.
Tak wyglądały pierwsze godziny w Auschiwtz w pierwszym transporcie trafiło tam 728 więźniów. Wśród nich było przynajmniej dwóch wybitnych sportowców: nr 349 Bronisław Czech i nr 77 Tadeusz Pietrzykowski. Klika następnych miesięcy to nieustające pasmo bólu, upokorzeń i postępujące zezwierzęcenie. Któregoś dnia do Pietrzykowskiego podchodzi inny więzień i mówi:
- Jest sprawa za dodatkową porcję margaryny i chleba możesz boksować z Dűnningiem. Zgadzasz się?
- No pewnie.
Wieść o tym szybko rozeszła się po obozie.
- Tadeusz co Ty chcesz zrobić? On jest ze 30 kilo cięższy od Ciebie i znacznie wyższy!
- Jack Johnson też był znacznie wyższy i cięższy niż Stanisław Kiecal, mimo to Staszek stanął do walki
- No i Johnson omal go nie zabił
- Ponieważ Kiecal i Johnson mieli wiele dróg do wyboru, ja mam tylko jedną. Co się stanie z Dűnningiem jeśli przegra? Nic, jeśli wygra też nic. U mnie zmieni się wszystko, nawet jeśli mnie zabije to przynajmniej nie zdechnę jak zwierzę. Jeśli wygram wszystko może się zmienić. (Więcej o walce Kiecal vs Johnson https://www.facebook.com…)
- Wierzysz im? Wierzysz, że naprawdę dadzą Ci dodatkową porcję jedzenia? Dlaczego?
- Bo jeśli go pokonam głodny będą ciekawi kogo pokonam najedzony. Oj przestań już jęczeć, wygram i koniec.
Miała to być jego najważniejsza walka. Nie o pieniądze, nie o pas, nie o medal, sławę, kobiety itp. Walczyć miał o życie, jedzenie, lub przynajmniej prawo do godnej śmierci.
Podobno w takich chwilach ludziom przelatują przez głowę różne obrazy. Na pewno wspominał genialnego Stamma, który wielokrotnie mówił: „niech machają i nie trafiają, to ich męczy, strasznie męczy“. „Król uników” - tak go nazywano. Jako 20-latek zdobył mistrzostwo Warszawy w wadze koguciej. W walce o krajowy championat doszedł do półfinału. Jego przeciwnik kapo Walter Dűnning to przedwojenny wicemistrz Niemiec w wadze średniej 69-75kg, był sadystą znienawidzonym przez więźniów. Teddy walczył w wadze koguciej 52-56 kg, teraz wyniszczony nadludzką pracą ważył ok 40kg. Czy można się dziwić, że Walter był pewny siebie?
Walczą w zwykłych roboczych rękawicach. Od początku Niemiec szedł do przodu niczym taran, jego ręce pruły jednak jedynie powietrze. Teddy świetnie pamiętał lekcje od Stamma – niech macha, niech nie trafia, niech się męczy. W pierwszej rundzie Teddy praktycznie nie zadał ciosu, Walter machał, machał za dużo jednak nie trafił. W drugiej czuł, że Niemiec się już zmęczył ciągłymi atakami. Jego oddech stawał się coraz głośniejszy i chrapliwszy. W końcu jakiś głos zahuczał mu w głowie TERAZ!!! Nadszedł czas zemsty za bicie, gnojenie, katowanie i poniżanie. Zaczął od tułowia raz, dwa za Wiznę, 3-4 za Bzurę na żołądek, 5-6 za Warszawę prosto w gębę. Krwawy Walter jest cały we krwi, nie pierwszy to raz w tym obozie ale pierwszy raz jest to jego krew. Początkowe zdziwienie zamienia się w przerażenie.
Więźniowie oglądający walkę szaleją. Wrzeszczą: tłucz go!! Bij Niemca!! Tłucz go!!! 7-8 za Palmiry znowu w twarz, Walter pęka psychicznie i rzuca rękawice na znak poddania. Niemcy dotrzymali słowa, Teddy otrzymał dodatkowo, półbochenka chleba i kostkę margaryny. W obozie walczył wielokrotnie, dzięki dodatkowym porcją jedzenia i pracy przy zwierzętach (praca przy zwierzętach również była przywilejem zawsze można było kraść im jedzenie), jest w lepszej formie.
Ile walk stoczył? Dokładnie nie wiadomo może 40, może 60. Podobno przegrał tylko jedną. Niemcy początkowo go szanowali i podziwiali w końcu jednak zaczęli się go bać i nienawidzić. Był dla jeńców niczym długie włosy dla Samson. Był źródłem ich siły i nadziei na poprawę losu. Był tym który na ringu oddaje za poniżenia i upokorzenia.
Niemcy nie mogli tego dłużej tolerować.
Gestapo powoli zastanawia się jak się go pozbyć. Tadeusz spotyka w Auschwitz znajomego sprzed wojny, byłego sędziego bokserskiego Hansa Lütkemeyera, który teraz pełnił funkcję lagerführera obozu w Neuengamme. Nie zastanawia się, prosi o pomoc, Lütkemeyer załatwił Tadeuszowi przeniesienie. Ostatnim który z nim rozmawiał w Auschiwtz był, krawy Walter. Na pożegnie dal mu dwie pary prawdziwych rękawic bokserskich..... W nowym obozie Teddy również stawał do walk bokserskich (stoczył ich ok. 20). Z Neuengamme trafił do Bergen-Belsen – to tam zastał go koniec wojny.
Po wojnie wrócił do Polski próbował wznowić karierę. Jednak ciało wyniszczone latami spędzonymi w obozie odmawiało posłuszeństwa. Dalsza kariera nie ma sensu, zostaje trenerem. Zmarł 18 kwietnia 1991r. Choć jego osiągnięcia czysto sportowe nie dają podstaw do umieszczenia go na liście 100 najlepszych sportowców II RP, to jego sława, niezłomna postawa i siła którą dawał innym każe mi to zrobić.
Dziś kiedy patrzycie na walki bokserskie których stawką są miliony dolarów, pasy, medale, kobiety, sława itp. wspomnijcie Tadeusza Pietrzykowskiego. Walczył o półbochenka chleba i margarynę. Wygrał walkę o życie, godność i umysły więźniów.
Cześć i Chwała Bohaterom.
Źródło :
https://m.facebook.com/s…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1142
To po co tutaj włazisz mało masz Russia today- tam wal tam twoje miejsce.