
Z wiekiem, jeżeli się tylko nie pochorowało na głowę, co niestety nie jest take rzadkie, zdobywa się co raz więcej doświadczenia i człowiek staje się mądrzejszy.
To właśnie my – ludzie po 50-tce, miłe i zawsze piękne panie; dziarskie, siwe chłopaki, spowodowaliśmy, że prezydent Andrzej Andrzej Duda ostatecznie wygrał i jak w 1920, nie dopuściliśmy, by tym razem lewacki neo-bolszewizm zalał świat.
Historycy za 100 lat nazwą to kolejnym Cudem nad Wisłą.
Niestety, Dobra Zmiana, a przede wszystkim ideologia konserwatywna i tradycjonalistyczna przegrała wśród młodzieńczego elektoratu tragicznie.
Dodam, że do tej "młodzieży zaliczam wszystkich wyborców od 18 do 40 roku życia.
Sprawa jest stosunkowo prosta dla socjologicznej i antropologicznej analizy. Młodzi zawsze byli i są buntownikami. Często za to płacili własną krwią i życiem.
Ja osobiście nigdy nie spotkałem młodzieńca, czy dziewczyny, którzy nie byliby rewolucjonistami – choćby tylko potencjalnymi.
Ponad 100 lat temu już to wyraźnie zdefiniowali nasi dziadowie.
„Kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie sk…..synem – mówił Józef Piłsudski”.
A inni twierdzą, jak to historycy, że ów tekst, aczkolwiek nieco dłuższy, miał wypowiedzieć właśnie Otto Bismarck – i brzmiał on tak: „Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie sk….synem, ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi”.
Czyli prosta sprawa – młodość musi się wyszumieć, jest "durna i chmurna" (wg. Mickiewicza)/
Sięgając do własnych wspomnień – bez przesady powiem, że byłem niesłychanym buntownikiem, a nawet, o zgrozo, obrazoburcą. Byłem zawieszony w ogólniaku, mimo, że byłem przewodniczącym uczniowskiego, bodajże tak to szumnie było nazwane, parlamentu. Parę razy uciekłem z domu i nawet trzęsąc się w nocy spałem na stadionie Arki. Nienawidziłem mundurów i etykiet. Zwalczałem czerwone harcerstwo i ZMS. A gdy potem nastał 1968 i zacząłem łykać Simone de Beauvoir i Jean-Paul Sartre'a zafascynowany egzystencjalizmem i dążeniem do wolności, co oczywiście zmusiło mnie do bycia hippisem, a dalej zacząłem studiować Herberta Marcuse'a i Noama Chomsky'ego i tak dalej, to musiałem potem zostać anarchistą, socjalistą, a nawet komunistą (tu był wówczas spory wybór – marksista, trockista, wojujący, Che, maoista i zwykły bolszewik).
Zmądrzałem szybko, w wieku 26 lat, gdy poszedłem na morze, wyrywając się z akademickich sofizmatów. Choć ponownie w 1980 znowu mi odbiło, angażując się, na szczęście na krótko (a może na nieszczęście, bo kolesie, którzy wtedy byli ze mną porobili fantastyczne kariery) w sterowaną rewolucję Solidarności.
Tak więc wzorowo spełniłem postulat Piłsudskiego i mam pewność, że teraz sk.....synem nie jestem.
Młodym w takich popieprzonych czasach pomaga w tym, że nie przepadają za konserwatyzmem i nie znoszą Andrzeja Dudy i ok. 65% w wieku 18 – 29 głosuje na Trzaskowskiego,wiele rzeczy oprócz wspomnianego, naturalnego buntu. To nowatorskie technologie, wpływ lewactwa zachodu z libertynizmem, LGBT i Netflix, pop-kultura, Owsiak i pranie mózgów. Studentom mącą krypto-bolszewiccy profesorowie. Młodych na dorobku zniewalają, gównie finansowo, korporacje, bo jak młody nie będzie głosować, jak mu każą, gdy ma na 30 lat potężne kredyty na wszystko, co posiada.
Ja byłem zakręcony w ich wieku po 1968, ale to nic, w porównaniu z tym jak oni są zakręceni, że aż muszą ratować się marychą na co dzień, koksem w weekendy i "szotami", aż padną.
PiS nigdy nie miał na nich dobrego przełożenia. Zresztą dla mnie, ciągle młodzieńca (Ha,ha), też są nieco zgredowaci.
A jeżeli we wszystkich młodych środowiskach Kurski jest niewybaczalnym obciachem, to niestety, indukcyjnie obciachem jest też Andrzej Duda – Adrian, Maliniak, itp.
Pan prezydent Andrzej Duda powinien sobie dać spokój ze staraniami zaprzyjaźnienia się na siłę z młodymi. Im ON będzie się bardziej starał, tym będą go bardziej nie szanować i kpić z niego.
Lecz tuż pod samym nosem objawiła się gwiazda, ktoś niesłychanie bliski, ktoś, kto w sposób naturalny jest w stanie podbić polską młodzież.
Ja doznałem iluminacji, tego niespodziewanego błysku w mózgu, w trakcie obserwacji niedzielnych wyników exit poll po 21:00. No... może trochę oszukuję, bo usłużne wiewiórki nieco mi szeptały, że kroi się dobry projekt dla młodych.
Tą nadzieją dla Dobrej Zmiany zdobycia przychylności młodych jest nie kto inny, jak córka prezydenta Kinga Duda.
Przez pięć lat Andrzej Duda dość dokładnie izolował rodzinę od polityki i mass-mediów. Nie wysyłał córeczki, jak kabotyńska rodzina byłego prezydenta Kwaśniewskiego, na bal księżniczek do Paryża.
Kinga pracowicie studiowała, a zdobywane nagrody i wyróżnienia zaprowadziły ją do Londynu.
Jednak w niedzielę coś się zmieniło. Ja tego nie słyszałem, ale Kinga podobno po wyborach powiedziała: - "Nie jadę do Londynu, jadę do Lądka-Zdroju".
Czyli córka prezydenta zostaje w kraju. Pora, by coś teraz zrobiła dla Polski i dla ojca.
Panienka Duda, już na pierwszy rzut oka prezentuje wiele talentów. Przede wszystkim jest mądra i potrafi publicznie dobrze mówić. I chyba wszyscy się zgodzą, że dziewczyna jest bardzo ładna. Pewien jestem, że atutów posiada więcej.
Konserwatywny tata i skromna mama zapewne mieli spore opory by córka ich stała się celebrytką. Sam się im nie dziwię, bo też niechętnie przystałbym na taką karierę mojej córki, czy wnuczki.
Lecz czasami trzeba się poświęcić.
Donald Trump, który przede wszystkim jest biznesmenem, a potem prezydentem, natychmiast po wyborze zrobił z córek – Ivanki i Tiffany celebrytki, asystentki, generalnie osoby publiczne, które mają miliony wejść w internecie.
Panie prezydencie Andrzeju, proszę zadzwonić do amerykańskiego przyjaciela, by poradził jak to się robi. A może by nawet podesłał paru specjalistów?
Tak więc – krok pierwszy – pani Kinga Duda zatrudniona w pałacu na stanowisku asystenta prezydenta, do spraw komunikacji z młodzieżą.
Już rechoczę, jaki wrzask się podniesie ze strony antypisu, jak włączą syreny tefałeny i gazety. A chwilę potem Stokrotka będzie dniami i nocami błagać o wywiad w "Kropce nad i".
Krok drugi - własny portal internetowy, konta na Facebooku i Tweeterze, duża aktywność na Instagramie. Komunikacja po polsku i po angielsku. Fan-kluby. Blog i vlog. Streaming z wydarzeń i podkasty. Nektar z Polskiej Poziomki kontra Sok z Buraka.
Krok trzeci - asystent prezydenta musi mieć świetny zespół. Doradców i kumpli.
Powiem tu zdecydowanie, bo wydaje mi się, że ani prezydent Duda, ani premier Morawiecki i ich otoczenia, a już na pewno, czego niestety żałuję, prezes Kaczyński nie czują bluesa, jak za moich czasów się mówiło ( dzisiaj to zapewne – nie kumają muzyki alternatywnej i już pewnie by nie zatańczyliby "Dance Monkey" (Ooh I see you, see you, see you every time
And oh my I, I, I like your style https://youtu.be/q0hyYWKXF0Q 1 miliard 150 milionów wyświetleń) ). A kto to jest Billie Eilish panie prezydencie? Córka wie.
Tak więc, nie daj Boże, żadnych Kurskich i Sławomirów, żadnych ponurych Szefernakerów, żadnych młodych, smutnych Wildsteinów. To nie towarzystwo dla pokolenia 2000.
To musi być co najmniej ktoś poziomu Michała Rachonia z TVP Info, niegdyś solidnego szajbusa, który wiedział, jak powitać Putina w Sopocie, a dzisiaj najlepszego anchormana wszystkich polskich telewizji.
Osobiście, jako mózgowca zespołu widziałbym Mikołaja "Jaoka" Janusza, dziennikarza radiowego i telewizyjnego, felietonistę, performera oraz osobowość internetową. A na dodatek Współtwórcę i reportera grupy performersko-reporterskiej Pyta.pl założonego w 2005, założyciela i lidera zespołu muzycznego Pytong. To geniusz, prawdziwy diament, na dodatek ADHD, multiinstrumentalista, filozof i intelektualista radzący sobie w życiu. Ma niebywały talent do kontaktów z ludźmi. No i wie, jak mówią młodzi, co kaman.
Paru zgredów też jest potrzebnych. Niezły jest Adam Bielan, ale już jego koledzy rzecznicy są nieco za sztywni. I jeszcze coś mi się nasuwa, to już prawdziwy zgred, a nawet zgredzisko – profesor Andrzej Zybertowicz. On na pewno czuje bluesa.
Ku własnemu zaskoczeniu zaproponowałbym do zespołu posłankę Klaudię Jachirę. Oczywiście po wypraniu mózgu z głupich poglądów. Potrzebna jest, by nauczyć Kingę naturalnego luzu i skłonności do spontanicznych wygłupów.
Oczywiście Eda Sheerana, czy wspomnianą Billie Eilish, wraz z ich wizażystami, jako przyjaciół Kingi, ojciec mógłby z Donaldem załatwić na parę miesięcy.
Ale już całkowicie na serio – to nie jest głupi pomysł takie podejście do młodych. To fajni ludzie. Można ich zjednać sympatią i szczerym podejściem.
Przez pięć lat PiS traktował internet, wszędobylskie smartfony i laptopy jako coś niepoważnego.
Ja przepraszam, jeżeli fajną panienkę, która zaśpiewała skoczną pioseneczkę o małpce, a na klipie tańczą same zgredy, wysłuchało ponad miliard klientów, to już jest coś poważnego.
Przyznam, że nie za łatwo w pełni zrozumieć pokolenie 2000. Ja się nieustannie uczę. Lecz jestem emeryt, więc mam czas na to i mam chęci.
Prezydent Duda nigdy młodych w pełni się nie nauczy. Lecz on ma cały sztab ludzi.
I piękną córkę, która tego zrozumienia już się uczyć nie musi.
Kingo Duda! Do roboty! Pomóż tacie. I pracuj dla nas.
.................
Zgred – wg Słownika Slangu Miejskiego, to: 1/ Osoba podstarzała; 2/ Rodzic, opiekun, ojciec; 3/ Nauczyciel
Jachira, tak. Kinga nie.
Kinga się nie nadaje. Za ładna, za subtelna, Za mądra, przynajmniej na first look. Do tego córka, co przekreśla z definicji. Już lepsza byłaby znajda.
Stanowisko, które proponujesz, jest dla zdziry, wiec musi być rasowa, nie udawana, bo się wysypie przy pierwszym elokwentnym słowie. Jachira ma nawet odpowiednie nazwisko...
I powiem ci, że w Londynie miała ciężej.
PIS musiałby się dobrze zastanowić, czy przyda im się w boju granat bez zawleczki.
A przede wszystkim nie dopuszczać go do siebie i nie przejmować się nim.
Nie wiem, szkoda dziewczyny na to bagno internetu.
Przytoczę cytat z Pułtuska:
"Niezależnie od tego, kto wygra te wybory, chciałabym zaapelować do państwa o to, żeby nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu. Ponieważ niezależnie od tego, w co wierzymy, jaki mamy kolor skóry, jakie mamy poglądy, jakiego kandydata popieramy i kogo kochamy, wszyscy jesteśmy równi i wszyscy zasługujemy na szacunek."
To najprostsze w świecie uprawianie pedagogiki wstydu i promowanie praw mniejszości. Równie dobrze mogłaby powiedzieć: Nastaną czasy, że Polacy będą się bali wyjść z domu a murzyni, czerwoni i pederaści będą mogli obnosić się z rasizmem, marksizmem i dewiacją. Jeśli ktoś nie widzi związku z klękaniem przed murzynami w USA, propagandą lewicy w mediach czy rozpędzaniem protestów wobec marszów LGBT w Lublinie i Rzeszowie to jest szczęśliwym socjalistą. Może i dobrze.
Na zakończenie kampanii starsza wezwała do pojednania środowisk wiernych Unii Demokratycznej/Unii Wolności, na któą zresztą jej rodzina zawsze głosowała - chyba nie ma wątpliwości skąd wzięła hasło o "pięknym różnieniu się".
Po ogłoszeniu wyników młodsza odwołała się do aktualnych haseł walki rewolucyjnej. To już nie jest walka klas, tylko rasizm (świeżo wciągnięty na sztandary w USA) i libertynizm seksualny (panna Dudówna jeszcze kojarzy miłość z sercem a nie innymi częściami ciała ale dzieci szkolne już nie będą miały możliwości takiego przedłużania dzieciństwa).
Ten ruch nie może być zaskoczeniem. Ta partia już ma obsadzone stanowiska z ramienia PiS: Morawiecki, Gowin, Emilewicz, klimatysta. Gliński zostanie dalej pilnować PiS, a Szumowski jest wydelegowany do innego rytu, ale kto wie - jest multipotencjalny, bezpruderyjny ideologicznie i już bardzo się zasłużył.
mamy sobie odpuścić?
ŻE NIGDY,ALE TO NIGDY NIE BEDZIESZ NIKOMU Z NICH DORADZAŁ....NICZEGO!!! :-))
Jest tam Szczerski i jeszcze kilku doradców,których cesarz Gaozu założyciel dynastii Han...kazał ściąć po roku...i tę operacje powtarzał co rok...z 300 doradcami juz innymi.
Cześć ----jutro skoro świt o 4 rano wylatujemy....kierunek E i to daleki...16 godzin w samolocie...i jeszcze później przesiadka...ale chcącemu się krzywda nie dzieje :-))
Doradcą nigdy nie byłem. Konsultantem owszem.
Fai buon viaggio
Już rozpoczęli akcje hejterskie i trolle ruszyły do boju, by ją zdyskredytować teraz już tak, by jej się odechciało jakiejkolwiek aktywności publicznej.
Zapewne zobaczymy, czy to twarda sztuka, czy, jak tu piszą koleżanki, delikatna panienka i szkoda jej do tego całego bagna.
A i tak decyzja będzie należała do ojca.
Ja w każdym bądź razie naciskam.
Nie zdyskredytować tylko ustawić w takim świetle - do którego zresztą jej bliżej i dobrze sie w nim prezentuje - by była w opozycji do rodziny. Wtedy będzie musiała albo zniknąć albo się wyraźnie opowiedzieć, co ją zniknie.
Dla połowy społeczeństwa zawsze będzie wrogiem. To takie proste...
Wiesz, takie stwierdzenie - dla połowy społeczeństwa i tak...- zawsze mnie wkurza, bo to uproszczenie to medialne fałszerstwo.
Po pierwsze - do głosowania było uprawnionych ok. 30 mln Polaków. Duda dostał nieco ponad 10 mln, Trzaskowski nieco poniżej 10 mln, a skąd wiemy co myśli pozostałe prawie 10 mln wyborców? Więc uczciwie o żadnych połowach nie może być mowy.
Poza tym Trzaskowski w tej rozgrywce dostał 10 mln, bo stworzono atmosferę wspólnego antypisowskiego frontu, gdzie dzisiaj i Czarzasty i Kosiniak-Kamysz, dali się jak tanie dziwki wyr...ać, Wątpię czy jeszcze kiedyś uda się taka formacja. Generalnie eksperci twierdzą, że obecnie pułap elektoratu PO to 24 - 28%, a elektoratu PiS 40 - 44%.
Poza tym zakładasz, że kto dzisiaj jest wrogiem, to na zawsze jest wrogiem. A to nieprawda. Poza tym ona jest wrogiem tylko, że to Duda, lecz nie jest wrogiem jako Kinga. Bo tu jest raczej nieznana. Więc ma szansę, jak potrafi, by mieć wrogów coraz mniej.
Takie jest życie kolego. Panta rei.
Tak, na wybory nie poszło 10 milionów obywateli i nie wiadomo, co sądzą. Skoro nie głosują, to ich zdanie nie ma znaczenia - skoro teraz na wybory nie poszli, to pewnie nigdy już nie pójdą wiec kij z nimi. Materiał na cmentarz.
A z PiS jest tak jak z prymusem w szkole, bez przerwy chwalonym przez nauczycieli (TVP) i dawanym jako przykład - cześć klasy nabożnie stara się dorównać, druga część wała nie lubi i tylko czeka na wywrotkę, by rżeć z uciechy.
I jeżeli po tych wszystkich plusach, tarczach, zwolnieniach zusach, ledwo, ledwo, dwoma procentami wygrywa, to najwyższy czas zrozumieć, że kapelusz nabiera wody. Skoro się z rozdziawą obiecało 100 tyś mieszkań, to nie można wybudować 990 sztuk w pięć lat, bo to w piaskownicy większa wydajność jest. Itp.
Final countdown.
1. W kampaniach wyborczych dużo się obiecuje. Wszyscy chcą tego, ale pojmują, że nie da się wszystkiego spełnić w tzw. demokracji. Tylko w państwie autorytarnym jest to możliwe. Zostawmy frankowiczów, bo dobrze im tak - za głupotę trzeba płacić. Ponadto z tych 700 tyś. gdzieś 680 tyś. to bogate cwaniaki. Każdy rozsądny wie, że kredyt powinien być w walucie, w której się zarabia. A te obiecane 100 tyś mieszkań. Za komuny obiecano 1000 szkół na 1000 lecie państwa. I wykonano to, bo demokracji nie było. A teraz by dać 100 tyś mieszkań, samorządy terytorialne muszą oddać tereny. A im to zwisa. Trzeba znaleźć deweloperów, którzy zechcą budować coś, co niespecjalnie się im opłaca. Itd. Ta obietnica niestety nie mieści się w mocy sprawczej władzy centralnej. Reasumując - oceniać należy po całościowym bilansie zrealizowanych obietnic, a nie wyciągać tylko pojedyncze porażki. Jak myślisz, ile swych obietnic zrealizowałby Trzaskowski i które pobieżnie kosztowałyby ok. tysiąca miliardów, czyli bilion zł. Tak oceniamy na zimno wiarygodność, a nie jak ty - emocjonalnie - czy się lubi, albo nie lubi kogoś.
2. TVP MUSIAŁO zacząć z grubej rury i pojechać nachalną pro-pisowską propagandą, by odbić się od dna i zrównoważyć potężną medialną propagandę antypisu. Było to konieczne, bo jak widzisz 10 milionów Polaków chce mieć coś jeszcze oprócz TV Trwam. Teraz nawet ja osobiście, m.in. poprzez Michała R. i jeszcze kilku z TVP walczymy o nowe standardy i wysłanie na emerytury tych już nie nadających się, by wreszcie TVP stała się tv wysokich standardów. Kłopot taki, że brak ludzi.
3. Wygrano 500 tysiącami głosów. Jak wiesz, Donald Trump przegrał w liczbie głosów, a jest prezydentem bo ich system jest taki, że to reprezentanci decydują. I zgódź się w końcu, że w polityce nie jest ważne (jak też w życiu), czy w wyborach wygrywa się 10 głosami, czy 5 milionami. Podział jest 10 mln na 10 mln, ale ten co wygrał ma wpływ na całość - na 30 mln wyborców.
4. Tarcze, zusy, plusy - olewaj. Patrz tylko na dwa aspekty - 1/ Żyje się tobie lepiej (uczciwiej), czy gorzej; 2/ Jak międzynarodowe instytucje oceniają sytuację Polski.
Warto się starać subiektywne przekonania jakoś uczciwie obiektywizować.
1. Nie mam problemu z frankowiczami. I tak są zarobieni bez względu na rozwiązanie. Jawna niesprawiedliwość. Jednakże obiecanie 100 tysięcy mieszkań, bez pokrycia, powoduje, że teraz nikt nie wierzy w żadne już obietnice - gdzie milion aut?
2. Nie zauważyłem - a oglądam - żadnej chęci podniesienia standardów TVP. Lepsze wrogiem dobrego. Tyle, że dobre jest tandetne.
3. Wygrać mozna i jednym głosem. Ale jest tez pojęcie ceny zwyciestwa. Dano sto miliardów złotych, a nie wymagano by kasa z tarcz wylądowała na rachunkach polskich banków. Wylądowała w większości za granicą, ale gospodarka jest krajowa. Może być nieciekawie.
2. Jeszcze nie zuważysz. Pewna pani nadal rządzi Wiadomościami. A wiesz, kto to pan Mazur? Radzę posłuchać Trójki, która niedawno pozbyła się śmierdzącego balastu i teraz chce się jej słuchać jak 30 lat temu. Nie bądź niecierpliwy.
3. Cena zwycięstwa? Ja to rozumiem jako jakąś transakcję. Chyba walnąłeś bąka. Skąd wiesz, że 100 miliardów wylądowało u obcych? Podaj chociaż jedno wiarygodne źródło.