Miałem gorzką satysfakcję, czytając czwartkowy brytyjski: „Financial Times”. Od dawna – często także na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” – porównywałem agresję Rosji na Gruzję w 2008 r. do tej obecnej na Krym i wschodnią Ukrainę. Teraz w końcu zaczyna rozumieć to Zachód, w tym prestiżowy brytyjski dziennik ekonomiczny, który dał temu wyraz piórem Neila Buckleya.
Jasne, że dla wielu państw czy elit biznesowych w układzie euroatlantyckim łatwiej było być głuchym i ślepym. Kiedyś w sprawie sowieckiej zbrodni w Katyniu i innych zbrodni komunizmu, potem zabrania kawałka Gruzji, Smoleńska, wreszcie ostatniej napaści Moskwy. Ta polityczna ślepota miała całkiem konkretne, ekonomiczne uzasadnienie.
Obecnie to się zmienia. Lepiej późno niż wcale. Pytanie tylko, czy zmienia się na trwałe? I czy znowu pokusa zarobienia na milczeniu nie będzie silniejsza niż polityczny realizm i szacunek dla zasad? A może w przyszłości lepiej być mądrym Europejczykiem czy Amerykaninem przed kolejną rosyjską szkodą, a nie po niej? Może warto spytać o zdanie Polaków?
Mamy przecież sporo doświadczenia w obcowaniu z „białym” i „czerwonym” caratem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1204