Chwilę milczę, ale potem nawet nie usiłuję udawać, że jest inaczej. Niestety, ten człowiek z Kaukazu ma rację: układ euroatlantycki oddaje Południowy Kaukaz (i nie tylko) Rosji. Może nie tyle i nie do końca w wymiarze gospodarczym, ale politycznie na 100 procent. Tak dzieje się od przejęcia władzy w Waszyngtonie przez Obamę - w przypadku USA i od momentu agresji Moskwy na Gruzję - w przypadku Unii Europejskiej. To jest po prostu fotografia rzeczywistości. Fakt - i tyle. A że jest to z naszej strony duży błąd, to inna sprawa. Co z tego, że ten błąd czyniony jest w pewnej mierze przy sprzeciwie "nowej Unii", a mówiąc precyzyjnie: przy sprzeciwie części "nowej UE".
I ja i ten smagły, mówiący kilkoma obcymi językami człowiek, wiemy, że wybory prezydenckie w moim kraju też zdecydują, czy Polska powieli tendencję euro-amerykańską i weźmie z Kaukazu nogi za pas, pozostawiając go Moskwie, czy też będzie kontynuować dotychczasową politykę zaangażowania i rzeczywistej współpracy. To dla nich też ważne wybory.
Spotkanie z dyplomatą z Azerbejdżanu. Dość długie i bardzo szczere. Na tyle szczere, że p. M. mówi w końcu otwartym tekstem: "Uważamy, że Europa i USA w ostatnim czasie wychodzą z naszego regionu. Opuszczacie nas... ".