Fidel Castro i portki gniotące w kroku

Pamiętam ich. Gdy byliśmy nastolatkami zachwycali się Fidelem Castro, który utworzył reżim komunistyczny i sowiecką bazę militarną niewiele ponad 200 km od Florydy. Ten wówczas 35-letni niekonwencjonalny polityk, odziany w zielony drelich made in USA, był ucieleśnieniem rodzącego się wtedy „postępowego” luzu młodzieżowego. Przede wszystkim jednak „zrobił był wbrew” amerykańskim imperialistom ku uciesze „pokój miłujących narodów” ze Związkiem Radzieckim na czele...

Za parę lat – ci sami chłopcy i dziewczęta, moi równoletni miłośnicy brodacza z cygarem w zębach – wyklinali amerykańskich imperialistów, którzy wywołali wojnę w Wietnamie. Jak to można było zobaczyć na własne oczy w TVP, american boys gdy gruchnęli z armaty to zawsze w przedszkole, a jeśli walnęli napalmem to nieodmiennie trafiali w szpital, bandyci jedni...

To towarzystwo, dumne z wizji świata czerpanej wprost z Dziennika Telewizyjnego, jeden z moich kolegów nazwał – „przyjaciele wiosny”. Nie brakowało ich wokół nas na studiach i później w pracy. Ponieważ była to wszak inteligencja, pogłębiała swój światopogląd regularną lekturą „Polityki”, gdzie prezentowali się tacy liberałowie jak Mieczysław Rakowski i Jerzy Urban.

Dla wzmiankowanego towarzystwa Katyń nie stanowił żadnego problemu – „komisja Burdenki orzekła przecież w roku 1944, że tej zbrodni dopuścili się hitlerowcy”. Zresztą poruszanie tego tematu w ich towarzystwie traktowali jako faux pas,  podobnie jak napomykanie o „Archipelagu GUŁag” Aleksandra Sołżenicyna. Na rozwianie wątpliwości „przyjaciele wiosny” dysponowali niezawodną frazą – „Przecież takie okrucieństwo w Związku Radzieckim nie miało żadnego sensu, to byłoby po prostu nielogiczne”...

Zamiar likwidacji lekcji historii w liceach poznaliśmy jakieś dwa lata temu. Spotkaliśmy się wtedy przy jakiejś okazji towarzyskiej z „przyjaciółmi wiosny”, znajomymi z czasów studenckich. Gdy ktoś poruszył kwestię historii, byli oni pełni zrozumienia dla nowoczesnej i postępowej koncepcji rządu pana Tuska, a pani minister Hall w szczególności.

Uparłem się żeby im nie odpuścić. Wymusiliśmy z żoną wspólne przypomnienie sobie szkoły średniej z czasów po odwilży roku 1956. Wspominaliśmy tygodniowy rozkład lekcji i obowiązkowy egzamin z historii na maturze. Rezolutny „przyjaciel wiosny” tracąc koncept huknął – „Nie znam się na historii, jestem chemikiem, więc co tu będę deliberował!” Odpaliłem natychmiast – „Na szyciu też się nie znasz, ale jak ci krawiec uszyje spodnie, które cisną w renklody, to mu nie zapłacisz!”...

Ludzie, których zachwycały sukcesy Związku Radzieckiego i którzy skorzy byli do potępienia „amerykańskich zbrodniarzy w Wietnamie” wykazują niewątpliwe podobieństwo do tych, którzy dzisiaj dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej przez Mieżgosudarstwiennyj Awiacionnyj Komitiet  i Komisję Śledczą Federacji Rosyjskiej odruchowo uznają za wiarygodne. Nietrudno dociec, że tak wtedy, jak i dzisiaj wynika to z wizji czerpanej wprost z TVP i innych mediów tzw. mainstreamowych.

Jasna cholera, a co z samodzielnym myśleniem?!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość

18-04-2012 [20:26] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Sęk w tym, że im się właśnie wydaje, że myślą samodzielnie! Znajome lemingi zawsze z pełną powagą twierdzą, że one nigdy nie dałyby się zmanipulować, a wnioski wyciągają wyłącznie samodzielnie "w rozumie swym". I zupełnie im nie przeszkadza, że mówią całymi zdaniami zaczerpniętymi z telewizora...
Ze względu na poważne zaburzenia logicznego myślenia przekonywanie leminga logiczną argumentacją mija się, niestety, z celem. Jak dotąd nie udało mi się wymyślić żadnego mądrego sposobu na dotarcie do umysłu leminga, ale pracuję nad tym i nie tracę nadziei - skoro tak łatwo jest nimi manipulować, może należałoby sięgnąć do wrogiego arsenału socjotechniki?