Najlepszy uczeń Lenina i Stalina (1)

Kult Bieruta miał być symbolem jedności wszystkich  Polaków, oczywiście Polaków uznających wszechwładzę komunistów.
 
     W 1947 roku, gdy istniał zakaz obchodów święta Konstytucji 3 Maja, a milicja usuwała chorągwie narodowe z domów, „prezydent” Bierut wygłosił przemówienie radiowe, w którym wychwalał Konstytucję 3 Maja. To nawiązanie do tradycji narodowej, traktowanej oczywiście wybiórczo, zaprezentowano wizerunek Bieruta – ojca narodu, zakorzenionego w polskiej  historii. Bezpośrednie odnoszenie się do tradycji jest jedną z form legitymizacji.
 
     Bierut starał się wykazać związek swej władzy z bohaterami narodowymi – obejmował więc  protektorat nad obchodami rocznic związanych z historią, tradycją i kulturą Polski. W 1948 roku obchodzono 150. rocznicę urodzin Adama Mickiewicza, w 1949 stulecie śmierci Juliusza Słowackiego. W tym samym roku w obecności „Wysokiego Protektora Prezydenta Rzeczpospolitej Bolesława Bieruta” powołany został Komitet Honorowy Roku Chopinowskiego. Nazwisko Bieruta pojawiało się więc obok najwybitniejszych Polaków.
 
     Rokrocznie 1 stycznia Bierut wygłaszał orędzia noworoczne. Z okazji Nowego Roku, będącego komunistycznym odpowiednikiem Świąt Bożego Narodzenia, do „prezydenta” napływały życzenia z całego kraju. Gazety pełne były entuzjastycznych artykułów podkreślających, iż „wkraczając w Nowy Rok, naród polski z ufnością i wiarą patrzy w przyszłość, gotowy z jeszcze większym zapałem i energią walczyć w szeregach Frontu Narodowego pod wypróbowanym bojowym kierownictwem Polskiej zjednoczonej Partii Robotniczej, pod przewodem umiłowanego ojca narodu, towarzysza Bolesława Bieruta”.
     „Prezydent” był także gospodarzem dożynek i jak napisano w „Gromadzie” – „u stóp Prezydenta chłopi składają wspaniały wieniec dożynkowy”.
 
     Najważniejszym ze świąt było oczywiście święto 1 Maja. Centralnym miejscem obchodów była warszawska trybuna honorowa, na której zbierały się najwyższe władze PRL. W latach 1949-1956 jej wysokość wynosiła 4,5 m, a wewnątrz trybuny zainstalowano specjalne podwyższenie na którym stawał Bierut, sprawiając wrażenie znacznie wyższego niż w rzeczywistości. „Bierut – opisywał Paweł Sowiński – wraz z kierownictwem przyjeżdżał samochodem od strony placu Trzech Krzyży. Kolumna aut zatrzymywała się z tyłu trybuny. W tym momencie oczekujący na rozpoczęcie marszu jeszcze go nie widzieli. Społeczeństwo ujrzało Bolesława Bieruta dopiero z wysokości trybuny honorowej. Po powitaniu z dostojnikami oczekującymi na jego przyjazd patrzył na zegarek. Komentator kroniki filmowej oznajmiał, że jest punktualnie dziesiąta. Wchodził jako pierwszy na trybunę. Po nim dopiero w pewnym odstępie podążała reszta jego świty. Przez chwilę był więc na trybunie sam, tylko on i wiwatujące na jego cześć tłumy. On machał ręką, z dołu klaskali i krzyczeli: „Bierut, Bierut”. W trakcie pochodu, manifestanci zdejmowali przed nim czapki z głów, rzucali w jego kierunku kwiaty – w ten sposób mogąc poczuć łączność z „prezydentem”. Bierut pozdrawiał maszerujących uśmiechając się do nich..
 
     Kulminujący punkt integracji wodza z uczestnikami pochodu przypadał na czas obdarowywania. W roli ofiarodawców występowały dzieci – np. znany Jaś Lityński. „Czasem moment ten – pisze Sowiński – aranżowany był w taki sposób, aby wyglądało to na niespodziewany i spontaniczny odruch dziecka, które nagle zostaje podniesione w pobliże przestrzeni sacrum i może przez chwilę cieszyć się z obcowania z Bierutem. W domyśle miało to wywołać wrażenie, że z prezydentem może spotkać się każdy . Mały chłopczyk, który podchodził pod trybunę z kwiatami, został podsadzony przez pracowników ochrony. Jednak odległość, jaka dzieliła go od przebywających na trybunie, była nadal znacząca. Dopiero gdy Bierut z Cyrankiewiczem pochylili się z wyciągniętymi od dołu dłońmi, kontakt stawał się możliwy. Chłopiec podawał im kwiaty, przez chwilę dotykał ich dłoni. Kwiaty były udekorowane wstążeczką w barwach narodowych. Trudno przesądzić, czy był to efekt zamierzony, tak czy inaczej widzowie zobaczyli w tej scenie nie tylko Bieruta – przyjaciela dzieci, ale także Bieruta pozostającego w oddali, człowieka,  którym kontakt jest prawie nieosiągalny, a gdy już, to trwa bardzo krótko, jest zaledwie muśnięciem jego dłoni. To nadawało mu cech nadrealnych, wyróżniało go”.
 
     Istniała niepisana zasada, iż niemal każdy tekst musiał być zakończony cytatem z przemówień Bieruta. Cytaty te robiły wrażenie wersetów z Biblii. Odpowiednie zabiegi stylistyczne i językowe powodowały, że poprzez powoływanie się na Bieruta tworzono „tekst święty”. Wtrącanie „fragmentów z Bieruta” przyjmowało najczęściej formę bezpośredniego odniesienia się dom słów autora. Zwrot „Towarzysz Tomasz” był składowym elementem prawie każdego zdania –np. „towarzysz Tomasz zwraca uwagę na”, „mówił o tym towarzysz Bierut”, „Nieśmiertelną  prawdę nauki leninowskiej – mówił towarzysz Bierut – przyswajają sobie dziś polskie masy pracujące w codziennej pracy”. Przywoływanie słów Bieruta dawało niezwykłą wręcz siłę argumentów – nikt przecież nie mógł im zaprzeczyć, wątpić w ich prawdziwość.
 
     Bierut był najczęściej eksponowaną postacią na wydawanych w tamtym czasie znaczkach pocztowych. Na tle dymiących fabrycznych kominów, odbudowywanego miasta z jednej, a zelektryfikowanej, wyposażonej w traktory wsi z drugiej strony, pojawił się Bierut na znaczkach wydanych z okazji siódmej rocznicy Polski Ludowej w 1951 roku. W roku następnym z okazji 60. rocznicy urodzin pojawiła się specjalna seria znaczków z portretem Bieruta otoczonym wieńcem laurowym, z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka Bierutowi w czasie spaceru w parku towarzyszyła gromadka dzieci.
 
    Na temat znaczków z podobizną Bieruta pojawił się znamienny dowcip:
 
Do obiegu wprowadzono znaczki z podobizną Bieruta. Po jakimś czasie Bierut wzywa ministra poczty i pyta się czy nowe znaczki podobają się.
- Bardzo, panie prezydencie – słyszy w odpowiedzi.
- Przyklejają się dobrze?
- No, nie bardzo, podobno coś z klejem nie tak.
- To dziwne, sam sprawdzałem i wszystko było dobrze.
-Tak – tłumaczy minister – ale ludzie plują nie z tej strony .
 
     Do kreowania wizerunku Bieruta wykorzystywano wygląd – szczególną uwagę poświęcając jego uśmiechowi oraz wyrazowi oczu. „W każdej polskiej szkole, w każdej klasie, z portretu patrzyły „oczy nauczyciela narodu (…) z portretu patrzą na was oczy nieugiętego bojownika o Polskę ludu pracującego i niestrudzonego budowniczego takiej ojczyzny, o jakiej marzyły całe pokolenia najszlachetniejszych Polaków”. Oczy Bieruta miały być spokojne, dobre, łagodne , czyste, pogodne, serdeczne, troskliwe. Posiadacz takich oczu nie mógł być zły, nie mógł nie wzbudzać pozytywnych odczuć. A przecież w kontaktach międzyludzkich wielką uwagę poświęca się oczom rozmówcy. Po oczach można poznać charakter drugiego człowieka.
Kontakt z Bierutem miało niewielu Polaków, a fotografie były starannie selekcjonowane. Wystarczyło więc wielokrotnie powtarzać Polakom, że oczy Bieruta są takie a nie inne, aby ugruntować jego wizerunek – dobrego ojca narodu. Oczy Bieruta były także zmęczone i to zmęczenie miało być rzekomo wynikiem ciężkiej pracy. Wielokrotnie przypominano, że Bierut poświęca się dla dobra wspólnego i ciężko pracuje do późna – „Późna pora. Na wielu budowach warszawy, w niezliczonych fabrykach całego kraju pracuje nocna zmiana setek tysięcy prostych ludzi, tworzących swymi rękoma szczęście narodu. Nie spoczął jeszcze po pracy gospodarz kraju, budowniczy Polski ludowej, budowniczy jej dumnej stolicy. Oświetlone są okna belwederu. Tutaj pracuje Bierut”.
 
    Wanda Grodzieńska tak opiewała „ciężką pracę” towarzysza Tomasza:
 
Cień młodych liści pozdrawiał rano
Słoneczną drogę do Belwederu.
Na jedną chwilę w oknie przystanął
Znużony pracą Towarzysz Bierut.
Pióro miał w ręku. Pewnie wśród nocy
Rozważał pilne państwowe sprawy,
A teraz dobre zmęczone oczy
Patrzyły ponad mury Warszawy.
Jakby miał objąć ojcowskim wzrokiem
Obszar ogromnej naszej budowy,
Jakby marzeniem wznosił wysokim
Gmach niezniszczalnej Polski Ludowej,
Wtem twarz rozjaśnił na jedno mgnienie
Uśmiech serdeczny na Jego ustach:
Po Belweder w słonecznych lśnieniach
Przebiegły dzieci w czerwonych chustach”. 
 
     Zupełnie inny obraz Bieruta kreślił Józef Światło: „ Z fotografii i porterów na konferencjach i zjazdach  patrzą na nas chytre, lisie oczy. Na ustach czai się grymas uśmiechu, który ma być wyrazem dobroduszności i szczerości. Spójrzcie głęboko w te oczy i powiedźcie mu wzrokiem, że wiecie o nim wszystko. Wszystko to, co wstydliwie kryje i co chytrze maskuje”.     
 
Cdn.
 
 
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika szara_komórka

28-11-2011 [11:04] - szara_komórka (niezweryfikowany) | Link:

W czasach gdy Jaś Lityński podawał kwiatki Bierutowi, mi przez przypadek zdarzyło się w czasie bójki w klasie tak rzucić mokrą szmatką do ścierania tablicy, że ta przykleiła się do jednego z portretów wiszących nad tablicą (nie wiem czy to był Bierut czy Rokossowski)i nie można jej było szybko odkleić (za wysoko jak na małe dzieci). Była afera na całą szkołę, bo nauczycielka bojąc chyba się, że ktoś ją zakabluje "zmuszona" była jako pierwsza zgłosić to do dyrekcji. Ani ja , ani Jaś nie działaliśmy świadomie. Ale jednak te fakty miały chyba znaczenie w naszym życiu. Mnie nigdy nie przyszło do głowy umizgiwać się władzy (nie mówiąc o zapisaniu się do jakiejkolwiek reżimowej organizacji, nawet wtedy, gdy nie zdawałem sobie jeszcze ze wszystkich okoliczności sprawy). Jasio czyści buty kacykom i innym przebierańcom do dzisiaj, weszło mu w krew.

Obrazek użytkownika Godziemba

28-11-2011 [12:49] - Godziemba | Link:

Jaś wywodził się z domu, w którym zawsze umizgiwano się do komunistów.
Nie było więc żadnego przypadku w tym, iż to on podawał Bierutowi kwiaty.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika szara_komórka

28-11-2011 [15:45] - szara_komórka (niezweryfikowany) | Link:

Jak to się mówi: dzieci, kim się stają zawdzięczają "mleku matki i krwi ojca". Dziękuję bardzo za Pana blog historyczny. Pozwala on, jak sądzę nie tylko mnie (technicznej części społeczności)pogłębić wiedzę o najnowszej historii. Szczególnie potrzebne to sądzę naszej młodzieży nie zdającej chyba sobie sprawy z tego, że cały czas toczy się walka o przetrwanie naszej, jeżeli nie państwowości to na pewno suwerenności i niepodległości. Szkoła nie zwraca na to uwagi i myślę, nie jest to tylko wina programów.
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Joanna Cieszkowska

28-11-2011 [18:11] - Joanna Cieszkowska (niezweryfikowany) | Link:

Juz drukuje Mamie neich sobie przypomni. dziekuje bardzo za te przypominanke.