BISKUPA GUZDKA TEORIE MĘSTWA, PRAWDY, NARODU, ZGORSZENIA...

Tytułowe teorie tytułowego Biskupa zostały objawione w wywiadzie, który pierwotnie ukazał się nieco ponad rok temu w kwartalniku „Pastores”, lecz całkiem niedawno jego treść została powtórzona przez portal Fronda. Przypomnienie rozważań Księdza Biskupa nastąpiło już po (a może i w związku?) uwieńczeniu błyskotliwej kariery oficerskiej Józefa Guzdka, której spektakularną emanację stanowi przemiana podporucznika-biskupa w biskupa–generała.
Tym samym generał Guzdek wzmocnił i zaszczycił szeregi komorowskiej elity generalskiej, czyli drużynę takich tuzów od bezpieczeństwa i wojskowości, jak generał–szogun z Koziej…, czy docenieni za męstwo, prawość i kompetencje wykazane w batalii smoleńskiej, generałowie Parulski, Janicki, a ostatnio Szeląg.
W przypadku biskupa Guzdka ten skok nominacyjny to jednak żadne zaskoczenie, gdyż już wcześniej błysnął niezwykłym talentem w dziedzinie wojskowej strategii. Awans ze stopnia szeregowca do stopnia podporucznika, dla wielu nie tak błyskotliwych, żmudny, żeby nie powiedzieć niewyobrażalny, Biskup zaliczył po kilkudniowym kursie w szkole oficerskiej.
Lecz niech podli zawistnicy nie próbują nic insynuować; samorodne talenty, czasem nawet po dwa w jednym, zdarzają się przecież, czego najlepszym przykładem wspomniany już inżynier-ceramik Janicki Marian, u którego dostrzeżono (i doceniono !) niezwykły wprost talent w dziedzinie bezpieczeństwa.
Nie wszyscy, niestety mają podobne zdanie, a niektórzy, samorodny talent generała Janickiego poznali, że się tak wyrażę, w sposób dobitnie praktyczny, do tego stopnia, że już swojej opinii na jego temat wypowiedzieć nie mogą.
W przypadku biskupa Guzdka, w nawet najmniejszym stopniu nie śmiem sugerować, że być może rozminął się on z powołaniem, gdyż ponad wszelką wątpliwość mamy tu do czynienia z absolutnie integralną powołań dwoistością.
Lecz dość już tych dygresyjnych złośliwości; czas przejść do istoty poważnych treści przekazanych nam w roku 2014 przez Biskupa polowego, a przypomnianych przez katolicki portal w sierpniu roku 2015. Bo Biskup porusza sprawy poważne nad wyraz.
Jak dla mnie treść wywiadu z Księdzem Biskupem jest  – szczególnie przez pryzmat wydarzeń, które od jego udzielenia zaistniały – naprawdę poruszająca.
Może właśnie z powodu faktów ostatniego roku rzeczony portal dokonał przypomnienia tego, co wówczas  Biskup powiedział ? Może to przypomnienie ma charakter szyderczej ironii? Nie wiem, być może i taka intencja jest możliwa. Ja jednak powtórzę : wypowiedzi Biskupa brzmią naprawdę poruszająco. 
I właśnie dlatego uważam, że koniecznie słowa Księdza Biskupa należy rozpropagować, poświęcając im nieco więcej uwagi oraz komentarza. To, co powiedział wówczas biskup Guzdek zasługuje na propagowanie w zakresie absolutnie jak najszerszym.  Ja tutaj, proszę państwa, wcale nie ironizuję.

Biskup Guzdek zaprezentował w wywiadzie niezwykłą wręcz umiejętność autopromocji. Sam siebie prezentuje  tak, że wprost uderza fakt niezbity, iż – o ile Biskup nie korzysta z usług jakiejś agencji od wizerunku – to z pewnością posiada, oprócz już wymienionych, także niewątpliwy talent marketingowy. Potrafi się, Ksiądz Biskup, że się tak wyrażę, sprzedać…
Jest zatem mowa i o szczerości, i o otwartości na innych, o prawdzie,  o dawaniu świadectwa, a unikaniu zgorszenia, o odpowiedzialności za słowo, i  – a jakże – o męstwie, którego Mu nie brakuje. Zdaniem Jego samego..
Słowem biskup niezłomny, taki, co to się grzechowi nie kłania, wzór duszpasterza. Niestety, zawsze znajdą się  nienawistnicy, którzy skonfrontują biskupią autoprezentację z codziennością Jego posługiwania, i idyllę biskupiego samopoczucia zechcą popsuć.

"Biskupowi nie może zabraknąć męstwa. Nie wolno mu też odwracać się od prawdy i lękać się spotkania z niewygodnymi pytaniami.” – mówi w wywiadzie Biskup polowy Wojska Polskiego. Wobec tak energicznie ośmielającej zachęty impertynencją byłoby nie spróbować skonfrontować Księdza Biskupa z prawdą faktów oraz niewygodnymi pytaniami.

Niemała część wywiadu dotyczy przypadku księdza pedofila z Legionowa oraz reakcji jego przełożonego, czyli samego biskupa Guzdka, który swą postawę w tej sprawie prezentuje jako pełną męstwa, a rozwiązanie problemu jako modelowe.
O ile Biskup, przedstawia nam całą sytuację rzetelnie, to być może do podjętych przez Niego kroków trudno się przyczepić. Nie będę tu prowadził śledztwa na temat całego przebiegu biskupiej reakcji. Rażą mnie jednak nieadekwatne do sytuacji, górnolotne sformułowania, w sytuacji, gdy opowiada się o sobie samym. Lecz to kwestia pokory i wrażliwości, może jeszcze paru innych cnót. Nie każdy otrzymuje talenty wszystkie na raz, nie jego wina…

Lecz chciałoby się powiedzieć Księdzu Biskupowi, że dziś ( a nawet „wczoraj”; sprawa dotyczy roku 2012 ) przepraszać za czyny pedofilskie jakiegoś księdza to już żadne męstwo. Biskup wprawdzie udał się na miejsce przestępczych czynów księdza, lecz nie obawiał się chyba linczu ze strony miejscowych wiernych? Zostało natomiast już wypraktykowane, że antykatolickie, a więc większościowe i wciąż nadzwyczaj wpływowe media z zadowoleniem przyjmują każdy gest uderzania się w piersi Kościoła za wynaturzenia pojedynczego księdza. Dla siebie, Ksiądz Biskup, mógł także oczekiwać uznania ze strony tak zwanego salonu, przy jednoczesnym ataku na Kościół jako całość. No, chyba żeby Biskup wykrzyczał tę oczywistą dla wszystkich nie-idiotów  prawdę, że prominenci świata mediów i grupy rządzącej, atakujący Kościół za jakieś zupełnie marginalne przypadki dewiacyjnych ciągot pojedynczych duchownych, sami propagują pedofilię, i to bez zahamowań, w wersji - że się tak wyrażę -extrem pervers, już nawet usiłując obniżyć granicę seksualnej inicjacji do lat czterech i to w sposób instytucjonalny, przy użyciu państwowego szkolnictwa. To ci dopiero zboczeńcy, Księże Biskupie !

Narazić się bogatym i wpływowym, pokazując ich prawdziwe oblicze, to właśnie, jeśli mnie rozum nie zwodzi, nazywa się męstwem. Gdybym dokonywał lektury tych rozważań biskupa Guzdka ten roku temu, to może chętniej bym wierzył, że taki  etap męstwa jeszcze zostanie przez Księdza Biskupa osiągnięty. Lecz po wydarzeniach, w których od tamtego czasu Jego Ekscelencja występował, w tym punkcie wyjątkowo małej wiary jestem…
Zatem męstwo księdza biskupa Guzdka należy traktować tak nieco z mrugnięciem okiem. Można rzec, à rebours…

Biskup Guzdek po ujawnieniu afery z księdzem pedofilem udał się na cały dzień do parafii, w której ksiądz ów pracował. Oto fragment wywiadu :
„ Podjąłem problem wiary oraz troski o jej rozwój. Wskazałem też na dramatyczne skutki zgorszenia. Owszem, „wiara jest z tego, co się słyszy”, czyli z głoszonego Słowa, ale jest również z tego, co się widzi, czyli ze świadectwa chrześcijańskiego życia. W przypadku zaistnienia zgorszenia najlepszym lekarstwem jest prawda: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”” (J 8,32).
Jaka piękna katecheza! I jakież to szlachetne, że Biskup dostrzega, iż zgorszenie przynosi dramatyczne skutki! Trzeba jednak zatrzymać się tutaj przy pojęciu zgorszenia, gdyż posiada ono dwa znaczenia i dwa aspekty, z których jeden – dla katolickiej wspólnoty i dla każdego wiernego z osobna – fundamentalny.
Sens ich obu nie jest tożsamy, choć przyczyną zgorszenia  w obu znaczeniach może być ten sam grzeszny czyn.

Oto mamy przypadek księdza pedofila. Jego postępowanie spowodowało zgorszenie wiernych, lecz w znaczeniu wywołania silnych emocji, wzburzenia, negatywnych odczuć w stosunku do sprawcy ( bo przecież tylko idiota zaczadzony kłamstwami antykatolickich propagandówek będzie  w takim przypadku przenosił swą niechęć na Kościół). Czyny upadłego księdza  wzbudziły z pewnością obrzydzenie, może nawet zgrozę. Spowodował zatem sam pedofil odrazę w stosunku do siebie i obrzydlistwa, którego się dopuścił. Zgorszenie zatem nastąpiło, lecz w wersji – powiedziałbym- błogosławionej, zatem pożądanej, choć lepiej oczywiście, abyśmy nie mieli takich okazji do okazywania naszej dezaprobaty i obrzydzenia. Lecz skoro ohyda już zaistniała, błogosławiona jest  właśnie taka, a nie inna reakcja wiernych. Wspólnota oceniła i potępiła czyn upadłego nieszczęśnika w sposób właściwy; nie ma mowy o zobojętnieniu sumień. Zło nie zostało uznane za dobro, ani nawet nie próbowało dobra udawać.
Ksiądz – sprawca nie przekonywał wiernych, że nic złego nie uczynił, że czynił dobro, że postępował z miłości, że jego czyny są zgodne z Prawem Bożym, że to także przejaw miłości. Dokonywał ich w ukryciu, jak na przestępstwo przystało, być może samemu czując, że to grzech, pod którym upada, a gdy wyszły na jaw, w pierwszym odruchu obrony wypierał się ich, tym samym także potwierdzając, że  pedofilia to zło. Zatem pedofil nikogo nie zwiódł, zło nie zwyciężyło, musiało się ukrywać, sprawca odżegnywał się od swych czynów, zło przegrało.

Upadły ksiądz dopuszczający się pedofilii obraża Boga, wyrządza krzywdę dziecku (możliwe, że niepowetowaną), zniekształca, a w przypadku braku opamiętania rujnuje swe kapłaństwo i człowieczeństwo, niekiedy – jak delikwent z Legionowa – ponosi surową karę, ale czy jest w stanie znieprawić członków wspólnoty ?
Mamy do czynienia z człowiekiem upadłym pod wpływem Złego, ale nie podnosi on buńczucznie głowy, aby bezwstydnie głosić antymoralność, czy nieudany falsyfikat Prawdy próbujący udawać jej oryginał.
Dlatego w tym najważniejszym dla wierzących sensie ksiądz, czy inny członek Kościoła o takich skłonnościach nie spowoduje zgorszenia wiernych.

Ja tutaj wcale nie pomijam ofiar zwyrodnialstwa. W przypadku faktycznych zachowań pedofilskich jakichś zupełnych wyjątków osobniczych spośród księży, ich ofiary mogą zostać pokaleczone emocjonalnie w taki sposób, który doprowadzi do ich deprawacji. Lecz  naturalna, więc właściwa reakcja wspólnoty w stosunku do czynów pedofila i niego samego, a także wszelka pomoc udzielona skrzywdzonym dzieciom stają na przeszkodzie znieprawieniu tych  młodych ludzi.
Zło będzie pojawiać się zawsze, także wśród tych, którzy ślubowali Bogu wierność. Lecz nie odnosi zwycięstwa, gdy jest zaledwie marginesem podlegającym właściwym ocenom etycznym przy zastosowaniu probierza w postaci niezmiennych kryteriów. Dla katolika takim integralnym i niezmiennym kryterium jest Prawo Boże wyrażone w Dekalogu, nauczaniu Jezusa Chrystusa i znajdujące odzwierciedlenie w głosie Urzędu Nauczycielskiego Kościoła katolickiego.
Od zła, które musi się ukrywać dużo groźniejsze jest zło, które bezwstydnie wystawia się na widok publiczny, dokonując swej autoprezentacji w charakterze rzekomego dobra.
Istnieją wśród członków Kościoła, także duchownych, czyny dużo groźniejsze niż marginalna pedofilia, która nie próbuje  dobra udawać, bo spośród wierzących nikt się na taką manipulacyjną podmianę znaczeń nie nabierze.
I tu docieramy do drugiego rodzaju i aspektu zgorszenia, zgorszenia  w znaczeniu wywierania demoralizującego wpływu na innych, ich zmanipulowania w celu deprawacji, znieprawienia, aż do duchowego upadku, do odrzucenia Bożego Prawa. I właśnie ten rodzaj zgorszenia, zgorszenia jako przekleństwa dla zdeprawowanego, lecz także dla całej  wspólnoty wiernych, musi jako najgroźniejszy stanowić dla katolików, nade wszystko dla Pasterzy, przedmiot ich szczególnej uwagi, obserwacji, troski i wyczulenia.
Mowa tu o aktach zgorszenia, w których zło absolutne jest reklamowane jako najwyższe dobro człowieka. To ten sam rodzaj gorszącej zachęty, zamętu i zwodzenia na wertepy manowców, których ofiarami padli pierwsi ludzie, a których doświadczają wszystkie pokolenia. Ta walka toczy się i dziś, a rola, jaką odgrywa w niej biskup polowy Józef Guzdek nie jest niestety przykładem autentycznej odwagi jako daru Ducha Świętego, A to właśnie arena tej walki stanowi najlepszą okazję do okazania męstwa, które jest zarazem Świadectwem wiary.

Z perspektywy Kościoła  właśnie ten rodzaj zgorszenia posiada znaczenie fundamentalnie najgroźniejsze. To już nie zupełny margines w postaci pojedynczego osobnika w ukryciu dokonującego grzesznego, choćby najobrzydliwszego aktu, lecz dusz zwodziciele usiłujący poprzez akty publicznej manipulacji wywierać znieprawiający wpływ na innych, zwłaszcza na członków katolickiej wspólnoty, dokonywać zmanipulowania wiernych złem udającym dobro, przekonywać do fałszu udającego prawdę, propagować jako zgodne z dobrem człowieka, zatem i z Bożą Wolą, więc błogosławione, akty podważające Dekalog, Magisterium, czy sakramentalną dyscyplinę.
Mają też w tym antydziele fundamentalnego zgorszenia swój udział duchowni - na szczęście nieliczni – reklamujący w bezwstydnej ostentacji zdradę Dekalogu i Chrystusowego nauczania. Bez ich udziału znieprawienie choćby drobnej części wiernych byłoby niezwykle utrudnione. I to właśnie oni przyjmują na swe sumienia główny ciężar odpowiedzialności za groźne zgorszenie wiernych, lecz także za spustoszenie dokonywane w doczesnej sferze społeczno – państwowej.
Gdy zasiew deprawacji zaczyna się dokonywać na poziomie rządzenia, wszelkie gesty poparcia, choćby tylko publicznego pokazywania się z rządzącymi siewcami kąkolu stanowią moralną odpowiedzialność konkretnych duchownych za wzrastanie chwastu zagłuszającego pożyteczne ziarna Prawdy.

Zabijanie bezbronnych, obrzydliwa homoseksualna propaganda, rozmowy o możliwości eutanazji jako rzekomego humanitaryzmu, reklamowanie satanizmu in vitro jako błogosławionego aktu życia ( już nawet brutalny gwałt na katolickich sumieniach poprzez zmuszenie do finansowania tego aktu przeciwko Bogu), gender-demoralizacja od najmłodszych zaczynając, wprowadzenie tabletki  umożliwiającej zabijanie poczętego życia już nawet w domowym zaciszu, także przez nastolatki i bez wiedzy rodziców. A przy tym księża, kardynałowie, także biskup Guzdek powodujący zgorszenie najniebezpieczniejsze, bo nie tylko w  wymiarze religijnej praktyki, lecz przecież nade wszystko w aspekcie duchowym, udzielając Najświętszego Sakramentu tym, którzy podjęli rzecz najstraszniejszą – walkę z Bogiem.
W przypadku gorszyciela na najwyższym urzędzie państwowym, nie pomogą księżom – współsprawcom zgorszenia pokrętne tłumaczenia, że dopiero podpisanie ustawy o zabijaniu i zamrażaniu ludzi stanowi cezurę, której przekroczenie może być podstawą do ewentualnego (!) nieudzielania bluźniercy Komunii Świętej.
Osobnik ów zanim złożył formalny podpis pod ostatnim cyrografem, wielokrotnie publicznie promował tego typu gorszący satanizm reklamując go jako dobro człowieka. Już wtedy dokonywał publicznej prezentacji zła jako dobra, kłamstwa jako prawdy. Zaś największą manipulację zatruwającą sumienia i umysły stanowiła w tym wszystkim prezentacja wroga Bożego Prawa jako członka katolickiej wspólnoty, dokonywana przez niego samego i przez niektórych księży.
Przypominać trzeba o podpisaniu- na przekór stanowisku Episkopatu Polski -antykatolickiej konwencji, oraz określaniu głosów przeciwnych temu parafowaniu, więc także głosu Kościoła, mianem „hańby międzynarodowej.”
Już po tym fakcie, kolejne Komunie Święte stały się udziałem gorszyciela – publicznego piewcy zła. Można powiedzieć, że były to Komunie nie tylko świętokradcze, lecz także rozzuchwalające. Uczestniczył w tych gorszących sytuacjach także Biskup polowy. Ma zatem także on swój udział w walce z Bogiem, ale też w dalszej deprawacji osobnika, o którym mowa, oraz jemu podobnych.
W tej sytuacji biskupia deklaracja, która znalazła się w omawianym tu wywiadzie – „zero tolerancji dla podwójnego życia”- nie jest nawet groteskowa. Jest tyleż obłudna, co żałosna.

Warto przytoczyć tutaj słowa Księdza  Henryka Zielińskiego :
„Nie grzech jest najważniejszy, ale postawa grzesznika. Nawet najdrobniejszy grzech nie może być odpuszczony bez postawy pokutnej. A cóż dopiero, kiedy ktoś swoje błędne przekonania usiłuje narzucać Kościołowi jako obowiązującą normę. Bo jak inaczej zrozumieć publiczną deklarację: „Jestem katolikiem, dlatego jestem za życiem i dlatego jestem za in vitro?
Być może autor tej deklaracji jest lepszym i mniej grzesznym człowiekiem niż wielu biskupów i księży. Nie nam o tym sądzić. Ale nikomu, choćby był prezydentem, a nawet papieżem, nie wolno uparcie zła nazywać dobrem, podpierając się przy tym Kościołem. W tym jest sedno problemu z Komunią.”-
( „ Kto poza Komunią?” – Fronda )

W tegoroczne Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny arcybiskup Wacław Depo powiedział :
„Nam nie grozi – demagogicznie rzecz ujmując – państwo wyznaniowe, ale – jak mówił św. Jan Paweł II – zagraża nam kłamstwo udające prawdę i grzech udający dobro."
Biskup Guzdek takiego zagrożenia nie dostrzegł  i chyba nadal nie dostrzega. To porażające podwójnie, gdy chodzi także o doktora nauk teologicznych.

I znowu trzeba wspomnieć, że źli ludzie byli, są i będą, realne zgorszenie w sensie znieprawienia, zwiedzenia wiernych, spowodowania zamętu w jakiejś części wspólnoty dokonało się wtedy, gdy niektórzy księża, także kardynał i biskup zaaprobowali podstępną walkę z Bożym Prawem i nieposłuszeństwo wobec Kościoła, próby jego rozbijania od wewnątrz, i jakby nic się nie stało udzielali szydercy- bluźniercy Komunii Świętej.
A przecież Święty Paweł głosi: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej.
Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije.” ( 1 Kor, 11, 26-29)

Najświętszy Sakrament, Ciało i Krew Pańska zostały potraktowane przez opisywanego tu Biskupa niczym towar, przedmiot transakcji wymiennej. Biskup Guzdek - bluźniercy Komunię Świętą  dla celów jego wyborczego marketingu, a wkrótce, bluźnierca - Biskupowi Guzdkowi generalski awans dopychany kolanem. Transakcja z jednej i drugiej strony świętokradcza, niegodziwa i uzurpacyjna.

Biskup polowy Wojska Polskiego przyjmujący awans od tego, który tuż po katastrofie smoleńskiej, bez dowodów, a nawet wbrew faktom oczerniał polskich oficerów-pilotów. Lecz nade wszystko, na guzdkowej generalskiej nominacji widnieje podpis tą samą ręką uczyniony, co pod ustawą przeciwko Bogu, bo przeciwko życiu bezbronnych, którzy poskarżyć się nie mogą. Czy słyszycie już ten szatański rechot?
W tej sytuacji, brak lęku u Biskupa nie jest przejawem męstwa, lecz zaślepienia w swej cynicznej głupocie.
A Jezus wciąż przestrzega: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”( Mt 25,13).

Pięć lat temu wszyscy przekonaliśmy się ostatecznie o kompetencjach  i rzetelności Janickiego Mariana w dziedzinie bezpieczeństwa. Niech uważają podążający za duszpasterską praktyką Biskupa Guzdka oraz posłuszni Jego wskazaniom, aby nie przekonali się definitywnie i znacznie boleśniej o Jego kompetencjach oraz rzetelności w zakresie bezpieczeństwa życia duchowego, a w ostatecznym rozrachunku  kompetencjach w kwestii życia wiecznego.
Oby, ani biskup Guzdek, ani przez Niego zwiedzeni, na prośbę skierowaną do Oblubieńca - „Panie, panie, otwórz nam” - nie usłyszeli niczym panny nieroztropne:
”Zaprawdę powiadam wam, nie znam was.” ( Mt 25, 12)

W przypadku  pożałowania godnego wydarzenia, którym była ta demoralizująca hucpa z wręczaniem generalskich awansów przez osobnika pozbawionego przez Polaków moralnych uprawnień do tego aktu, już nie tylko męstwo, lecz zwykła ludzka przyzwoitość winna nakazywać nieprzyjęcie generalskiej nominacji, zwłaszcza w sytuacji ordynarnie bezczelnego wykorzystania swych ostatnich pięciu minut przed eksmisją z Pałacu, z chamską zmianą tradycyjnej daty tej uroczystości. Przyzwoitość, honor, lecz też dobre wychowanie nakazywały zaczekanie na decyzję nowego Prezydenta, któremu Naród powierzył mandat zaufania. Biskup Guzdek zamiast cech, które u duchownego winny stanowić stan zupełnie naturalny okazał mentalność oportunistycznych trepów. Jeśli ktoś miał jeszcze cień wątpliwości, to już go mieć nie powinien. Biskup Guzdek uświadomił wszystkim, że gdy daje się wyrwać dla siebie jakiś profit, to żadne aksjologiczne dylematy nie istnieją.

A przecież jeszcze rok temu Biskup tak ładnie i mądrze powiadał o intencjach i czystości motywacji :
„Pojawiał się bowiem problem: czy ten, kto przychodzi do ordynariatu polowego, nie myśli bardziej o wojskowym mundurze, gwiazdkach i belkach na pagonach, aniżeli o kapłaństwie? Czasami te motywy były różne. Dlatego pierwszą i podstawową rzeczą w formacji seminaryjnej jest oczyszczenie motywów. Powód wstąpienia do seminarium ma być jeden: chcę być kapłanem, by służyć Chrystusowi i Kościołowi, bez względu na miejsce posługi.”
Prawda, że chwalebne słowa ? Szkoda, że okazały się zupełnie bez znaczenia, bo nie odnoszone do siebie. Okazały się fałszem w Jego ekscelencyjnych guzdkowych ustach.

Wracam do sprawy legionowskiej. Biskup Guzdek przeprosił za postępowanie podległego Mu księdza- nieszczęśnika, mówił też o konieczności stawania w Prawdzie nawet, gdy jest ona najtrudniejsza, bo : „ Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli .”
Wprost narzuca się w tym momencie skojarzenie z odprawioną przez Biskupa polowego Mszą Świętą w intencji zmarłego Wojciecha Jaruzelskiego.
W krótkiej homilii, biskup Guzdek powiedział wtedy: „ Jako chrześcijanie jesteśmy apostołami prawdy i miłosierdzia”; mówił też o modlitwie „w intencji pana generała” oraz o „długim życiu zmarłego, pełnym dramatycznych decyzji.”
 W myśl wypracowanego przez funkcjonariuszy propagandy III RP schematu zakłamywania prawd najoczywistszych, zdradę i zbrodnie Biskup określi jako „dramatyczne decyzje”, sowiecki pełnomocnik ds. zniewalania i mordowania Polaków to dla Biskupa „pan generał”, a wszystko z dumnym mottem na ustach, że jako chrześcijanie jesteśmy „apostołami prawdy”.
A co z ofiarami „dramatycznych decyzji pana generała”? Co z bliskimi jego śmiertelnych ofiar, ze zmarnowanym życiem wielu Polaków?
Czy spotykając się ze wspólnotą w Legionowie, pedofilskie czyny księdza Jacka S. nazwał Ksiądz Biskup dramatycznymi życiowymi decyzjami?
Ksiądz- pedofil jednak nikogo nie zabił, efektem „dramatycznych decyzji pana generała Wojciecha” były liczne trupy.

Przy takim zestawieniu nie sposób odrzucić przekonania, że w przypadku księdza S. biskup Guzdek mógł sobie pozwolić na błyśnięcie męstwem, w przypadku środowiska „pana generała” zimna kalkulacja wskazała, że tu męstwo byłoby niebezpieczną brawurą. Biskup Józio buduje swe męstwo w oparciu o kalkulacyjny arkusz zysków i strat. Własnych.

W wywiadzie z księdzem biskupem Guzdkiem pada jeszcze kilka ważnych Jego deklaracji :
„Ponadto należy zachować duży dystans i nie wiązać się z żadnym z ugrupowań politycznych. Stawiam to jako jeden z priorytetów w ordynariacie polowym. (…) partia to także tylko część narodu. Zaś Kościół jest powszechny, otwarty dla wszystkich ludzi dobrej woli. Mamy być dla wszystkich.”
Porażająca ta pozorna prawda biskupiej deklaracji, w rzeczywistości zaś bełkotliwa fałszywka. A może pogarda wobec Narodu traktowanego jako zbiorowisko zniewolonych kretynów? Co naprawdę myśli o nas Ksiądz Biskup tego tutaj nie ustalimy. Ale i nie ma potrzeby. Skupmy się na tym, co powiedział.

Albo Kościół ma być dla wszystkich ludzi dobrej woli albo w ogóle dla wszystkich. Ponieważ założenie, iż istnieją wyłącznie jednostki dobrej woli należy uznać za niedorzeczność, zatem wygląda na to, że Biskup w zdaniu ostatnim swej guzdkowej teologii rozszerzył otwartość Kościoła także na ludzi złej woli. Tkwi w tym pewnie także biskupia ostrożność na wypadek, gdyby ktoś zechciał jednak Biskupa podręczyć prośbą o wykazanie choć jednego, jedniutkiego przykładu dobrej woli ze strony zgrai od ośmiu lat Polską administrującej, z jej prominentami, Tuskiem, Komorowskim, Kopacz, Sikorskim. Ze szczególnym uwzględnieniem lat posmoleńskich. Zaznaczam, generalska szarża dla Biskupa Guzdka się nie liczy…

Nie trzeba już nawet nękać Księdza Biskupa prośbą o wymienienie ugrupowań politycznych stanowiących Jego zdaniem reprezentację jakiejś części Narodu, choć interesujący byłby ten pokaz czarnego humoru jakby wprost z Latającego Cyrku Monthy Pythona w biskupim guzdkowym wydaniu.
Taki występ byłby wprawdzie mało zaskakujący, lecz jednak bezcenne byłoby móc ujrzeć, jak Biskup Guzdek z patetyczną powagą wymienia ugrupowania polityczne reprezentujące Naród Polski : Partia Obywatelska spłacająca dług wdzięczności wobec swych niemieckich sponsorów, uwieczniona dla potomnych na taśmach prawdy, Sojusz Lewicy Demokratycznej  jeszcze z paroma stalinowcami w składzie, który kremlowską pożyczkę już chyba spłacił, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe jako rolnicy-narodowcy, autentyczni reprezentanci polskiej wsi, zatem dużej części Narodu. Tak, taka manifestacja guzdkowego patriotyzmu oraz Jego rozumienia Narodu byłaby jednak nie do przecenienia.

Moja prosta, lecz niezmanipulowana percepcja rzeczywistości (zaznaczam, jako człowieka od zawsze bezpartyjnego, i niech tak zostanie) podpowiada mi jasno, że w Polsce mamy tylko jedną partię polityczną reprezentującą Naród ( pomijam jakieś patriotyczne ugrupowania niszowe, które nie stanowią zagrożenia dla grupy dzierżącej władzę), a wokół zgraję zdrajców -złoczyńców, którzy za wszelką cenę i przy użyciu wszelakich wpływów, także zagranicznych, i także biskupich, usiłują nie dopuścić, aby ta jedyna partia niepodległościowa nie przejęła steru rządów w Polsce.
Przykładów złej woli wymienionych zbieranin, zwłaszcza Partii Obywatelskiej i jej przechodzonej prostytutki zwanej koalicjantem nie warto Biskupowi uświadamiać, skoro Jego wrażliwość w tym względzie jest usytuowana poniżej poziomu Jego męstwa.
Warto natomiast zwrócić uwagę, że deklarował Biskup zachowywanie samemu i nakazywanie  swym podwładnym jednakowego dystansu zarówno do partii kierującej się wartościami katolickimi i państwowymi, jak i do współtworzących lewacką machinę do ataków na Kościół i wartości chrześcijańskie oraz dokonującej absolutnej dewastacji Polski w absolutnie każdym wymiarze. Niech Biskup Guzdek nie zasłania swego oportunizmu rzekomym poparciem części społeczeństwa dla  wymienionej zgrai złoczyńców. To, że jeszcze niektórzy nienależący do sitwy chcą na nią głosować, to nie tylko kwestia medialnej propagandy. Duchowni tacy, jak Ksiądz Biskup mają w tej deprawacji i zidioceniu swój znaczący wkład.

W niedawno wygłoszonej homilii arcybiskup Marek Jędraszewski mówi: „W komunizmie walczono z krzyżem i z Kościołem, z ich obecnością w przestrzeni publicznej. To samo dzieje się dzisiaj. Tym razem w imię postępu, otwartości na nowoczesność czy europejskości.”
A Ksiądz Biskup Guzdek oczywiście nie potrafi przyporządkować walki z krzyżem i Kościołem do konkretnych formacji. Ksiądz Biskup będzie nas przekonywał, że każda struktura, która zwie się polityczną, reprezentuje część Narodu oraz narodowe interesy, a Kościół jest dla... wszystkich.

W Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny  arcybiskup Stanisław  Gądecki wygłosił ważną homilię, w której powiedział  „Człowiek może być tylko obrazem Boga albo obrazem bestii. Może służyć temu, co święte albo stać się niewolnikiem zła. Może uczynić świat ołtarzem Boga albo przekazać świat demonom. Tu nie ma miejsca na neutralność (…)
 I tak oto pozostaje nam do wyboru jedna z dwóch dróg. Program szatana, który głosi: amor sui usque ad contemptum Dei, czyli miłość własna posunięta aż do wzgardzenia Bogiem, albo program Chrystusa, który brzmi: amor Dei usque ad contemptum sui, czyli umiłowanie Boga aż do wzgardzenia sobą (św. Augustyn)”.

W to samo Święto, arcybiskup Wacław Depo dopowie jeszcze : „Sługa Boży ks. kard. Stefan Wyszyński mówił 3 września 1970 r.: „Myślenie, które nas zobowiązuje w Polsce ochrzczonej, nie pozwala nam na rozdzielanie spraw Kościoła i narodu – jak gdyby życie narodu nic nas nie obchodziło.”

Skoro arcybiskupi Gądecki, Depo, Jędraszewski, czy  Dzięga ( także inni hierarchowie) wypowiedzieli się po stronie Prawa Bożego i jednoznacznego nauczania Kościoła katolickiego, za integralnością spraw Kościoła i Narodu, oraz w obronie dyscypliny Sakramentów, to  jednoznacznie wybrali program Boga.
Gdy biskup Guzdek udzielał Komunii Świętej publicznemu bluźniercy, więc gorszycielowi, to wybrał program szatana. Tak, tak – nie, nie. Nie ma trzeciej drogi. Jakakolwiek próba wskazywania na możliwość istnienia czegoś pośrodku jest dziełem ojca kłamstwa. Niech się nikt nie oszukuje, że można Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Tak diabła się nobilituje, a Boga obraża.

Jest zupełnie oczywiste, że Biskupowi Guzdkowi bliżej do zwyrodniałych struktur- na szczęście odchodzącej - władzy, o czym świadczy  i ta Komunia Święta dla Komorowskiego, i ten generalski awans przyznany ( i przyjęty, wszak do tego tańca wręczający potrzebował partnera) w sposób, może i prawnie dopuszczalny, lecz bezczelnie chamski i moralnie niegodziwy. Zawołanie biskupie księdza Józefa Guzdka brzmi :” Tobie, Panie, zaufałem.”
Po politowania godnej współpracy Biskupa w tym pokazie arogancji i pychy, czas chyba zaproponować Biskupowi zmianę zawołania.
Uczciwsze będzie :” Wszystko, co nie zabronione dla mnie - Guzdka dozwolone!” 
Pozostaje jeszcze tylko mały zgrzyt w postaci pytania od wiernych: lecz czy moralnie godziwe, Księże Biskupie? I czy przypadkiem, nie deprawujące, gdy Biskup swym zachowaniem sankcjonuje uzyskiwanie niezasłużonych przywilejów z tego jedynie powodu, iż posiada się dobry układ z władzą? Lecz, cóż znaczą te wątpliwości maluczkich wobec  tak  kusząco smakowitych konfitur?

Zatem Biskup, ani nie stawał w Prawdzie, ani nie był niezaangażowany ( dzicz barbarzyńskiego stadła nie nagradza nie swoich), lecz nawet ta przytoczona Jego deklaracja – z pozoru neutralna- w kontekście rzeczywistości ostatniego 25 – lecia, ze szczególną kumulacją zjawisk budzących zgrozę, w okresie tuż przed i w całym okresie po 10.04.2010 roku, stanowi oczywiste manipulacyjne zakłamywanie rzeczywistości. I to bez żadnej finezji. Dla przestępczych struktur dzierżących władzę to z pewnością zysk; manipulacja stawiająca na jednej płaszczyźnie pospolitych szkodników, a obok polityków kierujących się wartościami, nobilituje oszustów, szkodzi i poniża uczciwych. Cóż, jest Lasek od propagandy smoleńskiej, jest i biskup Guzdek…

I jeszcze jeden cytat z guzdkowej prawdy:
„Nie może być tak, że siedzący pod amboną biją brawo kaznodziei, który krytykuje nieobecnych. Tu trzeba zapytać: cóż to za prorok, któremu biją brawo? Przecież wszyscy potrzebujemy nawrócenia. Kiedy my się zmienimy, wtedy i świat się zmieni.”

Oto kolejna fałszywka politpoprawnego bełkotu bez treści. Biskup przesiąknięty kłamstwami lewackiej propagandy sam staje się ogniwem w łańcuchu manipulacji. Ileż takich propagandowych kłamstw wdrukowano jakiejś części tego społeczeństwa przy pomocy pseudointelektualnego bełkotu pseudoautorytetów, czy pseudochrześcijańskiego rozmywania odpowiedzialności i pod pozorami miłosierdzia unikania nazywania zła złem.
Nie spodobała się widać Biskupowi  prawda o rządach Jego promotorów. Nie spodobały się smoleńskie homilie, nic dziwnego skoro bliżej mu było do smoleńskich kłamców. Księże Biskupie, oni mają swoje propagandowe, decybelowo najgłośniejsze ambony, z których łżą i deprawują dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Nieustający przemysł kłamstwa i pogardy do wszystkich, którzy nie należą do ich zwyrodniałego stada.
Czy także ambony, które dzięki kapłanom niezłomnym służą jeszcze temu, do czego w Bożym zamyśle zostały przeznaczone, czyli do głoszenia Prawdy, chciałby Ksiądz Biskup także zawłaszczyć na potrzeby przemysłu szatańskiej dyktatury relatywizmu i kłamstwa?

Zgoda, co do potrzeby nawrócenia. Potrzebujemy go wszyscy. Lecz może niech ten proces także biskup Guzdek rozpocznie od siebie samego. W sposób publiczny, skoro grzech i zgorszenie też publiczne były. Bo nawrócenie to nie pstryknięcie palcem, jak choćby w przypadku tej zamiany stopnia podporucznika na generała brygady. To nawet nie sam akt Spowiedzi świętej, po którego wypełnieniu już można się poczuć super komfortowo. Pozostaje jeszcze pokuta i zadośćuczynienie, pozostają skutki grzechu, które trzeba ponieść. W przypadku  przynajmniej kilkupłaszczyznowego zgorszenia, którego Biskup był uczestnikiem ( i ciągle jest, skoro nie nastąpił akt ekspiacji),  zadośćuczynienie to przyznanie się do błędu, publiczna skrucha i akt pokuty. Rezygnacja z funkcji Biskupa polowego Wojska Polskiego, wycofanie się z życia publicznego i pokuta w jakimś klasztorze. Zbyt radykalna rada ? Lecz cóż to jest wobec życia wiecznego? Warto też Biskupowi przypomnieć, iż jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, to „ odkładać pokutę i nawrócenie aż do śmierci.”
Lecz może wcale to księdza Biskupa nie trwoży?  Może ja tutaj jednak kwestię powołania księdza Guzdka nadinterpretowuję ?
Wszak Jezus nawet do swych uczniów kieruje słowa: „Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą” (J 6,64a)

Nie wiem, jak wygląda teraz sumienie tego nieszczęśnika, byłego już księdza – pedofila z Legionowa. Wiem natomiast, że poniósł surowe konsekwencje, a ze skutkami swego grzechu będzie się musiał mierzyć aż do śmierci. Nie wiem, być może żałuje, może pokutuje, może dokonuje się w jego przypadku akt nawrócenia. Wiem natomiast, że wcale nie jest wykluczone, że jego sumienie wygląda dużo schludniej niż sumienie – arcyzadowolonego z siebie – biskupa Guzdka.
Tak, to wcale nie jest wykluczone, natomiast pewne jest, że od przeprosin za księdza pedofila, znacznie bardziej potrzebny jest akt przebłagania Boga za czyny i słowa biskupa Guzdka.

Słowa Księdza Biskupa wypowiedziane w wywiadzie naprawdę dogłębnie  mnie poruszyły. Biskup powiada: „ We wspólnocie Kościoła dzieje się wiele zła z powodu braku odpowiedzialności za wypowiadane słowo.”
Tak, słowa są ważne, lecz największy dramat rozgrywa się w sferze złych czynów.

I dlatego, wypada się zgodzić ze słowami księdza biskupa Józefa Guzdka, gdy mówi On :
„Owszem, „wiara jest z tego, co się słyszy”, czyli z głoszonego Słowa, ale jest również z tego, co się widzi, czyli ze świadectwa chrześcijańskiego życia. W przypadku zaistnienia zgorszenia najlepszym lekarstwem jest prawda: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”
Ta ważna treść pasterskiego przesłania wymaga jednak pewnego uzupełnienia. Brak świadectwa  chrześcijańskiego życia, dezintegracja postulowanej zgodności głoszonego Słowa z realiami postępowania, zwłaszcza w przypadku Pasterza, jest właśnie jedną z podstawowych przyczyn dramatycznych skutków zgorszenia.
Zgorszenia w znaczeniu najgroźniejszym, antyświadectwa promocji zła jako dobra, obłudy jako stanu zupełnie naturalnego. I dlatego w sytuacji, z jednej strony bełkotliwych manipulacji, a z drugiej dramatycznego rozmijania się biskupiego przesłania z faktami Jego duszpasterskiej posługi deklarację Księdza Biskupa jakoby stosował On w życiu zasadę „zero tolerancji dla podwójnego życia” należy przyjąć jako wskazanie adresu dla następującej treści  Chrystusowego przepowiadania :
„Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa.  Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.”( Mt 23, 24-28).

„Jeśli biskupowi zabraknie męstwa…”, rodzi się wówczas groźba niebezpiecznego zgorszenia. Istnieje jednak nadzieja, że zgorszenie zostanie zneutralizowane,a może nawet zażegnane przez męstwo autentycznych Pasterzy.
Lecz, oprócz tego, gdy biskupowi brakuje męstwa, to jego udziałem staje się hańba, którą zmyć z siebie może wyłącznie on sam.

I to już, Księże Biskupie Guzdek, nie jest, niestety, żadna ewentualność hańby, lecz absolutna pewność jej wystąpienia.

http://www.fronda.pl/a/bp-guzdek-jesli-biskupowi-zabraknie-mestwa,55559.html
http://www.fronda.pl/a/kto-poza-komunia,55673.html
http://www.fronda.pl/a/mocne-slowa-bp-jedraszewskiego-w-imie-neutralnosci-swiatopogladowej-przeprowadzana-jest-ateizacja-naszego-narodu,55922.html

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

30-08-2015 [11:55] - NASZ_HENRY | Link:

Mało że grzeszny to trep ;-)

Obrazek użytkownika Andrzej W.

30-08-2015 [13:26] - Andrzej W. | Link:

Właśnie, trep! Z zastrzeżeniem, iż mamy na myśli ten gatunek mentalności, właściwie pozagatunek.
Pozdrowienia.
A.

Obrazek użytkownika xena2012

30-08-2015 [12:16] - xena2012 | Link:

oszałamiające kariery można zrobić w Wojsku Polskim widać wybitnych jednostek i talentów u nas dostatek.W ekspresowym tempie niektórzy uzyskują szlify generalskie,mamy nawet szoguna. Ale i obowiązuje zasada,zadnych tam patriotyzmów,żadnych patriotycznych kazań.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

30-08-2015 [13:30] - Andrzej W. | Link:

Jest tak, jak Pani pisze, tylko, czy w związku z tym posiadamy już naprawdę Wojsko Polskie ?
Serdecznie pozdrawiam.
A.

Obrazek użytkownika Sir Winston

30-08-2015 [23:19] - Sir Winston | Link:

Trafny tekst. Trafna homilia, chciałoby się rzec ;-) Jak zwykle.

Wie Pan może, jak potoczyły się losy księdza prałata Żarskiego?

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Andrzej W.

31-08-2015 [07:41] - Andrzej W. | Link:

Dziękuję. Nie wiem, niestety, nic na temat dalszych losów księdza Żarskiego. Może doczekamy i Wojska Polskiego z autentycznymi duchownymi.
Pozdrawiam Pana.
A.