Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
WOJNA ZIMNA, CZY GORĄCA
Wysłane przez jazgdyni w 18-07-2014 [12:56]
Czy jutro będzie czarne i straszne?
Czy kremlowski tyran chce wojny światowej?
Te pytania muszą się dzisiaj nasuwać wszystkim zaniepokojonym i śledzącym sytuację światową. A w szczególności tym wszystkim, którzy ciągle mają świeżą pamięć Tragedii Smoleńskiej z 10 kwietnia 2010. Jakoś wszystko złe, co się dzieje na świecie, w pewien sposób kręci się wokół Rosji i jej cara – Putina.
Przerażone złotouste tuby tuskowego Systemu, funkcjonariusze propagandy i tzw. " eksperci", różne tam Hypkie i poplecznicy pani generał Anodiny, wiją się w konwulsjach, mówią coś kompletnie odwrotnego, niż po Smoleńsku i jak, wówczas kompletnie nie rozumieją sytuacji.
Mamy do czynienia z następnym etapem: - popełniono międzynarodowy mord na 298 cywilach z różnych krajów. Mord, wg. mnie z pełną premedytacją. Ale dlaczego? By znać odpowiedź też trzeba być pokręconym, obsesyjnym i co najważniejsze, bezkarnym psychopatą, wychowanym w cywilizacji, gdzie życie człowieka jest niczym. W szczególności, jeżeli chodzi o potęgę imperium.
Memento
28 czerwca 1914 roku arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg, wraz ze swoją żoną Zofią Chotek znajdował się w Sarajewie, gdzie celebrował swoją rocznicę ślubu.
Nie wiedział, że precyzyjnie sterowani wrogowie, mieli zrealizować plan jego zamordowania.
[...]Do samego Sarajewa para [arcyksiążę z żoną – przyp. jk] przybyła o godz. 10.07. Na dworcu miejskim czekała kolumna sześciu aut, w tym oliwkowoszara sportowa limuzyna marki Gräf & Stift ze składanym dachem dla wizytującej pary. W limuzynie z parą książęcą jechali także: szofer Leopold Lojka, szef straży przybocznej – hrabia Franz Harrach oraz wojskowy gubernator Bośni i Hercegowiny – Oskar Potiorek. Trasa przejazdu była publicznie podana do wiadomości kilka dni wcześniej. W trakcie przejazdu pierwszemu z zamachowców, Muhamedowi Mehmedbašiciowi, nie udało się rozeznać, w którym aucie siedzi arcyksiążę. Kolejny ze spiskowców, Vaso Čubrilović, nie odważył się strzelać, widząc w pojeździe Franciszka jego żonę.
Pierwsza próba zamachu miała miejsce ok. godz. 10.26 przy Moście Ćumurija. Nedeljko Čabrinović rzucił w kierunku auta ręczny granat, ale dzięki refleksowi kierowcy arcyksięcia granat odbił się od płóciennego dachu samochodu i eksplodując, zniszczył jadący następny samochód raniąc pasażerów, policjanta i osoby z tłumu. Para przybyła do sarajewskiego ratusza o godz. 10.30. Dziesięć minut później para opuściła ratusz z zamiarem odwiedzenia rannego w wyniku eksplozji Ericha Merizzi. Samochód z arcyksięciem, zwalniając na zakręcie na wysokości Mostu Łacińskiego, mijał kolejnego spiskowca, Trifko Grabeža, który nie chciał ryzykować postrzału postronnych osób. Drugi ze znajdujących się przypadkowo przy drugim przejeździe arcyksięcia zamachowiec, Gawriło Princip, oddał dwa strzały w kierunku pary arcyksiążęcej. Pierwszy strzał trafił Zofię Chotek w podbrzusze, druga kula przeszyła tchawicę i tętnicę szyjną jej męża. Oboje zginęli (atak G. Principa ok. godz. 10.50). Princip bezskutecznie próbował otruć się cyjankiem, został jednak natychmiast zlinczowany i pojmany przez policję. [1]
Czy terroryści biorący udział w morderstwie arcyksięcia i sterujący nimi mocodawcy wiedzieli i zdawali sobie sprawę, że właśnie zapoczątkowali najokrutniejszą w historii świata I Wojnę Światową?
Fakty i rozważania techniczne
Jestem inżynierem elektronikiem, również dzięki wielokrotnym kursom, dobrze zaznajomionym z norweską firmą Kongsberg. Obeznani z tematem elektroniki teatru wojny znają tą firmę, przodującą na świecie, a jeśli ktoś nie wie, to wyjaśniam, że dzięki nim latają wszystkie współczesne rakiety, od Tomahawka po Striełę.
Po co ta uwaga? Otóż po to, by wiarygodnie stwierdzić, że wystrzelenie rakiety, najprawdopodobniej z zestawu BUK, to nie kluski z masłem, czy naciśnięcie guzika. To cała skomplikowana procedura. A to z kolei implikuje cały logiczny ciąg rozumowania.
Wiemy już na pewno, na 100% - informacja Departamentu Stanu USA, że malezyjski samolot został zestrzelony pociskiem ziemia – powietrze, gdy leciał, co bardzo ważne, na wysokości 10 000 metrów. Dlatego jest to ważne, bo na takiej wysokości nie da się zestrzelić samolotu z rakiety odpalanej z ramienia, czy tym podobnej przenośnej wyrzutni. Nie – do tego jest potrzebny wysoce specjalistyczny sprzęt, na dodatek bardzo drogi.
Doniesienia tutaj - http://niezalezna.pl/57433-rosyjscy-terrorysci-transportuja-system-obrony-przeciwlotniczej-buk-zobacz-zdjecia-i-film pokazują, że wczoraj silnie opancerzona kolumna pojazdów wraz z systemem rakietowym BUK poruszała się w terenie kontrolowanym przez separatystów.
Czy ten cały ciężki sprzęt, podkreślam – wysoce specjalistyczny (kurs obsługi wyrzutni BUK trwa cały rok), to ukraińscy separatyści, czy może współdziałający militarny, wykwalifikowany personel rosyjski?
Zestaw rakietowy BUK, typu ziemia – powietrze, lub jego odmiany, zasięg 30 – 50 km, pułap 18 000 – 25 000 metrów, w zależności od wersji jest wprawdzie sprzętem całkowicie autonomicznym, to znaczy, mogącym strzelać samodzielnie, jednakże zazwyczaj pracuje pod nadzorem zespołu dowodzenia, gdzie prowadzi się śledzenie i wybór celu i gdzie wydaje się decyzje odpalania rakiet. Świadczy to dobitnie, że pijana, jak zwykle banda ledwie co przeszkolonych terrorystów nie mogła sobie dać rady z zestrzeleniem samolotu na tej wysokości i o tej szybkości, lub, co więcej, zestrzelić go pomyłkowo.
Tezy te niewątpliwie będą podważane wielokrotnie, szczególnie przez Rosjan, którzy w propagandzie nie martwią się logiką i faktami, podobnie, jak to miało miejsce w Smoleńsku.
Problem jedynie w tym, czy świat zechce to kupić. Oczywiście, zwykły człowiek to łyknie bez chwili wątpliwości, jak np. w Polsce poda mu to TVP, TVN, Polsat, czy GW. A nawet, ulubione źródło prorosyjskich, albo anty-ukraińskich internautów Russia Today. Ale czy kupią to, lub milcząco zaakceptują rządy i dowództwa USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Chin? (Niemcy świadomie pomijam, jako, że ich przywódca jest manipulowany przez Rosję).
Od ich postawy, od ich tak, czy nie, będzie zależał dalszy ciąg wydarzeń zapoczątkowany demonstracjami na Majdanie w Kijowie, podłą ucieczką byłego prezydenta Janukowycza, aneksją ukraińskiego Krymu przez Rosję, rozpoczęciem wojny hybrydowej na dawnych rubieżach Rzeczypospolitej i wczorajszym zestrzeleniem cywilnego samolotu. Jak widać, Putin próbkuje, w typowym rosyjskim tańcu – małymi kroczkami do przodu, ile tzw. zachód jest w stanie przełknąć, bez wywołania reakcji wymiotnej, czyli retorsji.
Reasumując moje rozważania w tym względzie – nijak nie mogę się zgodzić, że promoskiewscy terroryści ze wschodniej Ukrainy byliby w stanie rozwiązać szereg problemów technicznych i wojskowych by móc zestrzelić ten nieszczęśliwy samolot.
No więc, co się stało?
Opierając się na moich założeniach jedynymi siłami zdolnymi zestrzelić Boeinga777 były armia ukraińska lub armia rosyjska.
Ukraina nawet miałaby wspaniały motyw – z powodu swojej słabości militarnej, zmusić zachód do znacznie większego zaangażowania się w walki w obronie integralności Ukrainy. Lecz nie podejrzewam ich ani o taką głupotę i taką perfidną, złą wolę. Głupotę dlatego, że dziesiątki kamer satelitarnych i innych, skierowanych na ten zakątek świata, natychmiast by udowodniły, ze rakieta została wystrzelona z ukraińskiego terytorium i przez Ukrainę. Wtedy Ukraina miałaby cały świat przeciwko sobie. To już nie nawet ryzyko, to samobójstwo.
Tak samo Rosja, raczej nie byłaby na tyle bezczelna i nieostrożna, by strzelać ze swojego terytorium. Zresztą po co, jak można broń i rakiety przemieścić przez dziurawą, jak sito ukraińską granicę, co zresztą powyżej podałem w linku, wraz z profesjonalnym personelem i odpalić rakiety z okolic Doniecka – Ukrainy przecież, chociaż we władzy separatystów. Zawsze przecież potem można powiedzieć – to nie my i nie mamy pojęcia, kto to.
No dobrze, doszedłem do momentu, że jedyne co mi pasuje, to działanie rosyjskie, pod przykrywką ukraińskich separatystów, czyli klasyczna wojna hybrydowa. Ale dlaczego mieliby to zrobić?
By odpowiedzieć, trzeba się cofnąć wiele lat do tyłu, choćby do wojny gruzińskiej, sześć lat temu w 2008 roku, czy jeszcze dawniej, do wojen czeczeńskich – pierwszej w 1994 i drugiej w 1999. Dodając do tego Tragedię Smoleńską z roku 2010 mamy dosyć szeroki obraz imperialnej, ekspansjonistycznej polityki Kremla, a przede wszystkim Putina.
Jestem przekonany, że ten psychopatyczny kagiebista, znacznie nowocześniejszy i bardziej drapieżny od swoich poprzedników, może nawet na poziomie Dżyngis Chana, postanowił zrealizować ostateczny cel swojego mentora i wzoru, Józefa Stalina i najpierw odbudować Związek Radziecki w swoich najszerszych granicach: - od Kamczatki, do Przemyśla i od Afganistanu i Chin, po biegun północny, a następnie, sprytnie posługując się Niemcami, podporządkować sobie całą Europę.
Krok po kroku Putin posuwa się dalej, przystaje, patrzy na reakcję, czeka...
Jak dotychczas wszystko mu się sprawdziło. Tylko w 2008 roku paskudny polaczek, śp. Prezydent Lech Kaczyński, jak dotychczas jedyny mąż stanu takiego formatu, wart tysiąca Brzezińskich, stanął mu na drodze w Gruzji. Bez niego, Gruzja byłaby już od sześciu lat radziecką republiką.
Już dwa lata później, 10 kwietnia 2010, Prezydent Kaczyński za swoją bezczelność wobec Rosji i Putina zapłacił, wraz z 97 czołowymi przedstawicielami Polski, swoją tragiczną śmiercią.
Od listopada 2013 roku, gdy naród ukraiński nie dopuścił do sprzedaży Ukrainy i zawiązania poddańczego paktu z Rosją, Moskwa rozgrywa ukraińskie szachy.
Do chwili obecnej robi, co chce. I się śmieje. Europejskie lewaki i impotenci nawet za mocno nie krzyczą. A te ich sankcje? Śmiechu warte! W USA rządzi najsłabszy w dziejach prezydent, praktycznie kryptokomunista. W swojej idiotycznej naiwności, przeprowadził z Rosją tak zwany Reset, powodując, że ludzie na Kremlu omalże nie umarli ze śmiechu.
Więc Putin sprawdza, krok po kroku, na co jeszcze może sobie pozwolić.
Zestrzelimy cywilny samolot i jaka będzie reakcja. Nie będzie praktycznie żadnej? To za dwa lata opanujemy Estonię i Łotwę. Będzie reakcja, to się zatrzymamy i zaczniemy mącić i mataczyć. Jak przy Smoleńsku.
Jutro
Na pokładzie malezyjskiego Boeinga prawdopodobnie nie było Amerykanów. Pewnie planowo tak wybrano cel, żeby nie zmuszać Obamy do gwałtownych reakcji.
Jednakże, ci, co zestrzelili samolot, czyli wg. mnie ludzie powiązani z Rosją, zakładają pewne ryzyko. Tak, jak napisałem na samym początku, przy zabójstwie arcyksięcia Ferdynanda, sytuacja może się wymknąć spod kontroli i wybuchnąć światową zawieruchą.
W planach Rosji to dobry scenariusz. Potężne arsenały powoli im się starzeją. Z gospodarką, jak zwykle krucho. Cały naród za Putinem, na każdą wojnę pójdzie, jak w ogień. Europa, jak napisałem – bezsilny impotent. A Ameryka ma daleką drogę i dobrze wie, że 1000 rosyjskich głowic atomowych jest stale i bez przerwy skierowane na Amerykę, od Waszyngtonu po Los Angeles.
Może Tusk też chlapnął niedyskretnie, tak jak kiedyś Komorowski mówiąc – "prezydent gdzieś poleci", gdy w Sejmie wspomniał o dzieciach, które pierwszego września mogą nie pójść do szkoły?
Komentarze
18-07-2014 [13:19] - NASZ_HENRY | Link: Rosyjscy dywersanci
Rosyjscy dywersanci zestrzelił rosyjską rakietą, wystrzeloną z rosyjskiej wyrzutni Buk-M1, pasażerski malezyjski samolot. Ta wyrzutnia to była pewnie z opuszczonych ukraińskich magazynów. Obsługę stanowili zapewne żołnierze Specnazu czyli zielone ludziki Putina. Taka wyrzutnia z własnym radarem może pracować autonomicznie, rakiety są naprowadzane radiolokacyjnie, cel był duży, zasięg wystarczjący. Bandzior Putin znowu łże, że on nie miał z tym nic wspólnego ;-)
18-07-2014 [15:27] - jazgdyni | Link: Jasne, może pracować
Jasne, może pracować autonomicznie.
Lecz personel musi być bezwzględnie dobrze wyszkolony. To nie bazooka.
Jestem przekonany, że rozkaz przyszedł z góry.
Lądowanie Tupolewa w Smoleńsku też było prowadzone z Moskwy. Czyż nie?
18-07-2014 [15:23] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link: Retoryka : nie lata się nad
Retoryka : nie lata się nad terytorium objętym wojną - padła.
Z radością w głosie spiker ogłosił po wystąpieniu premiera : już można mówić o zestrzeleniu !!!!
Teraz pozostaje tylko ustalić.... no właśnie ! Ruszyła propaganda twierdząca że byle matoł potrafi wystrzelić rakietę i trafić nią w samolot. Rozbawiła mnie legenda o porzuconych poradzieckich magazynach broni.
18-07-2014 [16:11] - Marek1taki | Link: @autor Jeśli wykluczymy
@autor
Jeśli wykluczymy przypadkowe zestrzelenie (zamiast ukraińskiego samolotu wojskowego) to zostaje premedytacja. Za premedytacją stoi ten kto na niej skorzysta.
W Sarajewie za zamachowcami stali Niemcy i wojnę przegrali. A kto teraz sieje wiatr?
18-07-2014 [21:59] - jazgdyni | Link: Witaj Nie wiem, lecz może
Witaj
Nie wiem, lecz może chodziło o zatrzymanie ofensywy ukraińskiej w Doniecku?
Zobaczymy, czy teraz stanie.
18-07-2014 [16:23] - jazgdyni | Link: AKTUALIZACJA 1 Przechwycono
AKTUALIZACJA 1
Przechwycono rozmowy między prorosyjskimi terrorystami i prawdopodobnie rosyjskimi dowódcami.
To oni zestrzelili - mówią otwarcie.
Pozostaje problem - kim są terroryści, "zielone ludziki"?
19-07-2014 [15:30] - JaXY | Link: Za pozwoleniem
Za pozwoleniem !
„Przechwycone rozmowy” jak Pan był łaskaw nazwać ten przestępczy proceder, były
NIELEGALNE. Dlatego nie należy brać pod uwagę ich treści. Należy natomiast powołać
jakąś „komisje”, która ustali, kto, dlaczego i w jakim celu podsłuchiwał ??? Zresztą to
była prywatna rozmowa, jak to między wojakami „krasnoarmijcami” i nic Panu do tego.
Kłaniam się JaXY
18-07-2014 [21:45] - seaman25 | Link: Najlepsza, najpełniejsza
Najlepsza, najpełniejsza ANALIZA jaką można sobie wyobrazić! To powinno być na czołówkach wszystkich mediów, nie tylko polskich. Gratulacje dla Autora.
P.S. Należy to linkować gdzie się da, nawet do GazruryWybiórczej.
19-07-2014 [06:09] - jazgdyni | Link: Dziękuję. Starałem się jak
Dziękuję.
Starałem się jak najchłodniej i jak najbardziej ściśle trzymać się faktów i logiki.
Pozdrawiam serdecznie
19-07-2014 [08:49] - NASZ_HENRY | Link: Oto link z tezą
Oto link z tezą przeciwną:
http://www.defence24.pl/news_n...
Mam za to argument, że Buk wjechał z Rosji! W kolumnie, w której się poruszał jako ubezpieczenie jechały 3 czołgi. Miały one pancerz reaktywny typowy dla czołgów rosyjskich a nie ukraińskich T64. Musiały przejechać granicę a to znaczy, że Putin je wysłał. Ciężkie jest życie analityka ;-)
20-07-2014 [10:11] - jazgdyni | Link: Witaj Uważnie przeczytałem
Witaj
Uważnie przeczytałem link. Niestety facet myli się kompletnie i widać, ze nie miał do czynienia z ruskim sprzętem specjalistycznym.
W ogóle filozofia pola walki jest zupełnie inna. Amerykańska jest autonomiczna, w której, jak najmniejsze jednostki mogą działać samodzielnie, a ruska jest wybitnie zhierarchizowana. Dopiero całkiem niedawno siły SPETZNAZU zaczynają się przestawiać na system amerykański.
W podsłuchanych rozmowach było wyraźnie słychać, że to "cacuszko" - system BUK został dostarczony z Rosji wraz z obsługą.
Jeżeli mogłem mieć jeszcze jakieś wątpliwości, kiedy to pisałem, to teraz nie ma już żadnych. Chyba, że jest się odmóżdzonym.
Pozdrawiam
21-07-2014 [09:31] - NASZ_HENRY | Link: Witaj! Najważniejszą rzeczą
Witaj!
Najważniejszą rzeczą jest to, że był to celowo przeprowadzony zamach! Po analizie dostępnych faktów przychylam się do tezy, że samolot malezyjski został celowo zestrzelony. Najważniejszą przesłanką jest to, że radar wyrzutni BUKa 9S35M1 może skanować tylko drobny wycinek przestrzeni, jedynie w ograniczonym zakresie 6-12 stopni. Boeing został namierzony z dużej odległości (w chwili strącenia samolotu było to 18 km) co wskazuje, że operator wyrzutni wiedział kiedy, z jakiego kierunku i na jakiej wysokości pojawi się cel. W tej sytuacji wyrzutnia rakietowa 9A310M1 znalazła się w rejonie korytarza powietrznego nie przez przypadek. Operatorzy zestawu otrzymali informację o czasie przelotu obiektu jaki mają zestrzelić. Operatorzy nie musieli wiedzieć jaki samolot namierzają. Zestrzelili jednak pasażerski samolot! Pozostaje ustalić kto ich do tego zmusił ;-)