Sowieckie naloty na okolice Warszawy 16-17 stycznia 1945

17 stycznia 2020 roku zamieściłam tu tekst, który przywołuję poniżej. Jest to wspomnienie ciągle aktualne.
Okazało się, że datę nalotu na Pyry określiłam dokładnie, na 17 stycznia; określają ją daty na grobach ofiar, pochowanych na pyrskim cmentarzu. Podobnie podałam datę nalotu na Grodzisk Mazowiecki, tymczasem tam nalot miał miejsce 16 stycznia. Grodzisk do dziś czci na stronach internetowych i w mieście pamięć swoich mieszkańców, którzy padli ofiarą sowieckich strzelców, nadlatujących samolotami w dniach tzw. wyzwolenia.
W 75 rocznicę nalotu miasto Grodzisk zamieściło informację o zbrodni tutaj: https://grodzisk.pl/2020/01/75...
Poniżej poprawiony tekst ze stycznia 2020 roku.

Przekaz rodzinny od wielu osób:
"W styczniu 1945 r. Sowieci rozpoczęli ofensywę na froncie nad Wisłą, na którą Warszawa tak czekała w lipcu i sierpniu  1944. Był mróz. Wojska rosyjskie zbliżały się, Niemcy uciekali. Rankiem 17 stycznia ludność Pyr wyległa na szosę piaseczyńską, witać polskie wojsko z czołówki pancernej I Armii Berlinga. Tłumy witały powracających z Rosji Polaków. Przecież wszędzie, i tam, mógł być ktoś z bliskich, przecież walczyli z Niemcami.
Nagle nadleciały od strony Piaseczna trzy samoloty sowieckie. Nikt się nie spodziewał, co sie stanie. A one ostrzelały i zbombardowały ludność na szosie. Dwie kuzynki, szesnastoletnia Dzidka, i Krystyna, z koleżanką dziewczynek, Misią, rzuciły się we trzy do rowu, twarzą w dół. Dzidka objęła obie rękami przez plecy. Zginęła, posiekana wzdłuż ramion serią, tamte ocalały pod jej ramionami. Zginęło wtedy około 40 osób, rannych było około 100."
Tyle przekaz rodzinny.
Podobny nalot z 16 stycznia 1945 r., ale na terenie pobliskiego Grodziska Maz., opisała ze szczegółami piętnastoletnia Anna Dębska, sławna rzeźbiarka, uczennica Ksawerego Dunikowskiego:

„Dom moich rodziców w  Grodzisku Mazowieckim pękał już w szwach od miesięcy. Prawie każdy dom w całym miasteczku przepełniony był uciekinierami. Tuż przed wkroczeniem Rosjan Niemcy przestali już prawie egzekwować swoje kary. Warszawscy wygnańcy starali się jakoś przetrwać, handlowali czym się dało. Na dużym rynku miasteczka koczowały cale rodziny. (...)
Gdy tak na rynku kłębił się ten tłum niezliczony jak mrówki w mrowisku, nagle zjawiły się jak błyskawica samoloty rosyjskie. Rycząc silnikami pikowały tuż nad ziemią, widać było twarze lotników, tak nisko przelatywały nad ludźmi. Tłum nawet ich się nie przestraszył.
– To Rosjanie, oni przecież nie będą do nas strzelać, oni na Niemców polują – słychać było okrzyki. (...)
Wtedy to nagle, w ten niczego nie spodziewający się tłum bezbronnych cywilów, składający się głownie z kobiet, dzieci, radzieccy <dzielni> piloci zaczęli rzucać bomby rozpryskowe. Bomby te rozrywając się tuż nad ziemią, siekły nieszczęsnych niezliczoną ilością odłamków, rozszarpywały ludzi na strzępy, pruły im brzuchy, odrywały nogi, ręce.
Brudny śnieg na rynku miasteczka spurpurowiał w mgnieniu oka od krwi mordowanych.
Potworne krzyki masakrowanych bezbronnych ludzi wzniosły się pod niebiosa, musiały dochodzić nawet do tych ruskich pilotów, ciągle pikujących nisko, jakby nacieszyć się chcieli swoim DZIEŁEM. Rosyjskie bomby nie zabiły ani jednego Niemca, za to zabiły i zmasakrowały kilkuset Polaków. Rosjanie musieli doskonale wiedzieć, że tłum na rynku składał się głównie z warszawskich uciekinierów. Nie w smak było komunistom, że część warszawiaków uszła z życiem z Powstania. (...)
Zobaczyliśmy pierwszych rosyjskich żołnierzy [na nadjeżdżających ciężarówkach]. Zamrożone potworne, spiętrzone ciała nieszczęśliwców były już nieco odciągnięte od głównej drogi, którą teraz paradowali zwycięscy Czerwonoarmiejcy...
Tłum gromadził się coraz większy. Czerwonoarmiejcy na ciężarówkach machali przyjaźnie rękami. Tłum stał zwartym szpalerem, niektórzy machali do żołnierzy rękami, większość stała jednak bez ruchu i bez słowa, jak my z ojcem”.
Anna Dębska (1929–2014), Samo życie. Nakładem własnym Autorki, „Edytor”, Wyszków, wydanie bez daty, ok. 1998.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika AŁTORYDET

19-01-2023 [16:39] - AŁTORYDET | Link:

Masakra na grodziskim rynku, w dniu 16 stycznia 1945 roku ma zadziwiająco ubogie piśmiennictwo. Zginęło ok. 400 ludzi, w ogromnej większości wypędzonych po Powstaniu, warszawiaków. O ile wiem, nie sporządzono imiennej listy ofiar. To ogromne i wstydliwe zaniedbanie, Ciekawe, że przy "wyzwoleniu" Grodziska zginęło czterech gwardzistów. Upamiętniono ich okazałym obeliskiem na miejscowym cmentarzu. Warto zapytać, jak zginęli, skoro Grodzisk zdobyto bez walki ( bo te toczyły się w oddalonym o 14 km Żyrardowie, gdzie niemiecka samoobrona paliła rosyjskie czołgi, jeden po drugim)? Otóż "bohaterscy " gwardziści, popili się jak świnie, po czym pokłócili i i obrzucili granatami... A sprawa miała miejsce w miejscowym zakładzie fryzjerskim..