Czeski czas

W tym tygodniu na posiedzeniu Parlamentu Europejskiego omówiony będzie plan prezydencji Szwecji w UE. Nie milkną jednak echa półrocznego przewodnictwa Czech w Unii, które zakończyło się w ostatni dzień grudnia. Koalicyjny rząd z konserwatywnym premierem Petrem Fialą, liderem ODS – sojuszniczej dla PiS partii w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – został bardzo dobrze oceniony. Praga między 1 lipca a 31 grudnia 2022 „dowodziła” UE w sposób bardzo pragmatyczny, popychając do przodu sprawy, w których udało się zawrzeć konsensus ,nie wchodząc w ideologiczne spory. Czeski premier, zresztą drugi katolik na tym stanowisku - pierwszym był Petr Neczas - w historii Czechosłowacji, Republiki Czeskiej i Czech (ta ostatnia nazwa jest od niedawna oficjalnie przyjętym mianem kraju naszych południowych sąsiadów) znany jest z tego, że na gruncie wewnętrznym jest bardzo dobrym negocjatorem. Dopiero co rozmawiałem ze znanym czeskim politykiem, który od tego zaczął charakterystykę następcy Vaclava Klausa. Okazało się, że również w wymiarze międzynarodowym negocjuje bardzo sprawnie. Czeski gabinet, który jest ciekawą mieszanką konserwatystów, Partii Piratów (sic!) oraz ruchu politycznego skupiającego samorządowców ,  zaprezentował typowy dla swojego kraju pragmatyzm i był wierny mądrej zasadzie, iż „polityka to sztuka realizowania tego, co możliwe w danym miejscu i czasie”. Czesi zbierają pochwały, choć mają konserwatywnego premiera. Wbrew temu co pisała "Rzeczpospolita" nie zamierza on kazać swoim europosłom opuszczać prawicowego ECR i przenosić się do Europejskiej Partii Ludowej -  tam, gdzie zresztą jego ODS kiedyś był (mało kto już to pamięta, ale PiS też…).

W roku 2023 Czechy czekają wybory prezydenckie. Formacja premiera Fiali nie wystawia tam własnego kandydata. Przyjęła inną taktykę. Wśród całego peletonu kandydatów w umiarkowany sposób popiera… trzech z nich. Wszystko po to, aby w drugiej turze postawić na tego, który będzie miał największe szanse zatrzymać wybór dotychczasowego, przez dwie kadencje ,szefa rządu w Pradze Andreja Babisa. Ten przywódca partii ANO, która należy -zresztą z partią prezydenta Zełenskiego - do międzynarodówki liberałów jest poważnym kandydatem i Fiala zrobi wszystko, aby go zablokować, bo na dobra kohabitację liczyć tu nie można. Czy to zresztą nie paradoks, że Babisz, Słowak i były współpracownik komunistycznych służb bezpieczeństwa, który delegował do Komisji Europejskiej antypolską Verę Jourovą, przez dwie kadencje był premierem, a teraz kandyduje na prezydenta Czech?

*tekst ukazał się na portalu wprost.pl (16.01.2023)