W rocznicę śmierci Dmowskiego: ani hagiografia ani potępieni

Wczoraj, 2 stycznia minęła 83 rocznica śmierci Romana Dmowskiego. Nie czas i miejsce pisać o tym, w czym lider Obozu Narodowego miał rację, a w czym jej nie miał. Szkoda też czasu i atłasu na z jednej strony potępianie w czambuł „Pana Romana” - jak go nazywali zwolennicy - i jego ideowych potomków, ani też z drugiej strony na polityczną hagiografię.
Dmowski nie był nieomylny, ale też przekreślanie myśli politycznej jego i jego obozu- czego z powodów ideologicznych domaga się lewica (czy liberałowie) - jest aintelektualne i po prostu żałosne.
 
Niestety, wbrew słynnemu i jakże efektownemu powiedzeniu Jerzego Giedroycia z paryskiej "Kultury", iż „Polską rządzą dwie trumny: Piłsudskiego i Dmowskiego” (autor powiedzenia: Jerzy Giedroyć) nie jest to nawet w niewielkiej części prawdą. To kompletny absurd. Dziś w Polsce główne linie podziału nie przebiegają między piłsudczykami a narodowcami, lecz między obozem patriotycznym a obozem kosmopolitycznym. A właśnie w obozie patriotycznym było, jest i będzie miejsce dla obu „Ojców Niepodległości”, jak również ich wyznawców czy zwolenników.
 
Dziś w Polsce za mało jest myślenia politycznego, chłodnej analizy rzeczywistości, zimnej kalkulacji, spokojnej, bez emocji i zdominowania przez polityczną „bieżączkę” oceny zysków i strat wynikających z takich czy innych decyzji państwa polskiego, zwłaszcza w obszarze polityki zagranicznej . Tymczasem wszystko to właśnie możemy czerpać z Dmowskiego szkoły myślenia politycznego. I to nawet wtedy, jeśli nie zgadzamy się z jego poszczególnymi decyzjami, a nawet polityczną taktyką czy strategią.
 
Dmowski, co by o nim nie powiedzieć, starał się myśleć o polityce na „long term”, długoterminowo. To też ważne w kontekście uprawiania polityki w Polsce Anno Domini 2023, gdzie dominuje myślenie „short term”, krótkoterminowe, bez szerszej perspektywy, bez myślenia długodystansowego, bez rozważania różnych scenariuszy geopolitycznej przyszłości. Dlatego też warto czytać Dmowskiego, abstrahując nawet od wewnętrznych uwarunkowań polityki polskiej sprzed 130 czy 90 laty. Nie chodzi o stawianie Romanowi Dmowskiemu pomnika, ale skorzystanie z jego opisu rzeczywistości europejskiej, w której liczą się interesy państw i narodów, a nie emocje i deklamacje. I to właśnie podejście dalej jest aktualne.
 
Tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (03.01.2023)