Deficyt w handlu zagranicznym wskutek drogiej energii

Zarówno w złotych, euro, jaki w dolarach w I półroczu br. odnotowaliśmy znaczący deficyt w handlu zagranicznym - poinformował Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że w tym czasie nasz import (w cenach bieżących) przeważał nad wartością wyeksportowanych z Polski towarów i usług. A jednocześnie w I półroczu br. w porównaniu z I półroczem 2021 r. wzrosła wartość zarówno eksportu, jak i importu - z tym, że tego pierwszego w mniejszym stopniu.
Większa wartość importu to wynik ogromnego wzrostu cen na źródła energii (m.in. węgiel i gaz) sprowadzanych jeszcze w I kwartale z Rosji, a także - w całym I półroczu - z Chin i USA. Jak można dowiedzieć się z danych GUS w całym tym okresie import z USA wzrósł o 133,8% (w zł) - i odpowiednio - o 109,9% (w USD) oraz 130,3% (w euro). Z kolei z Chin, w zależności od rodzaju waluty - o odpowiednio 40,3% (w zł), 26,8% (USD) i 38,4 (euro). Zaś z Rosji - o 64,9% (zł), 50,5% (USD), 63,1% (euro).
Co jednak istotne największy udział w eksporcie ogółem Polska ma z krajami rozwiniętymi - 87,8% (w tym krajami UE 76,3%). Także w imporcie - z krajami rozwiniętymi - 61,6% (w tym z UE 52,5%). Te ostatnie wielkości zmniejszyły się jednak nieco na korzyść krajów rozwijających się w porównaniu z I półroczem 2021 r.
Natomiast najmniejszy udział obrotów naszego handlu zagranicznego odnotowano w I półroczu br. z krajami Europy Środkowo-Wschodniej, który w eksporcie ogółem wyniósł 4,3%, a w imporcie 8,1%, wobec odpowiednio 5,4% i 6,8% w analogicznym okresie 2021 r.
Co istotne jednak w pierwszych sześciu miesiącach br. - jak wspomniałem - mimo wciąż nie całkowitego odrodzenia się gospodarki po okresie pandemii COVID-19, a następnie w wyniku wojny Rosji w Ukrainie, w I półroczu br. znacząco wzrosła wartość zarówno naszego eksportu, jak i importu. Ten pierwszy wzrósł o ok. 20% (w zależności od waluty o 9,1% w USD do 20,8% w zł). Zaś import - o ok. 30% (w zależności od waluty od 20,3% w USD, do 33,1% w zł).
Mimo powstałego deficytu, (tj. nadwyżki importu nad eksportem), wynoszącego 11,6 mld euro (12,9 mld USD; 53,1 mld zł) eksperci finansowi zachowują jednak optymizm ze względu na dobre wyniki handlu zagranicznego Polski z krajami rozwiniętymi. Jak zwrócili uwagę analitycy PKO Banku Polskiego w ramach wymiany handlowej z krajami rozwiniętymi, w tym z UE i strefą euro odnotowano w tym czasie nadwyżki. Ich zdaniem w sumie duży deficyt w handlu zagranicznym ogółem stanowi efekt deficytu w handlu z krajami rozwijającymi się, w tym z Chinami (2. miejsce na liście źródeł polskiego importu) oraz z Rosją (3. miejsce).
Zmiana salda handlowego w ostatnim czasie i wysoka pozycja Rosji to efekt wzrostu cen surowców energetycznych - wartość importu z tego kierunku w I półroczu br. wzrosła bowiem o 62% r/r. Jednocześnie jednak „silny wzrost importu odnotowano także w relacjach z USA, o 74,8% r/r, przy czym największy wkład do wzrostu miał import gazu ziemnego. Jak już pokazały dane z bilansu płatniczego za czerwiec, eksport z Polski trzyma się mocno, nawet mimo silnego spowolnienia w przetwórstwie Niemiec” - konkludują eksperci PKO Banku Polskiego.
Z kolei według komentarza NBP, istotnym wsparciem dla naszego eksportu w I półroczu br. była sprzedaż paliw oraz używanych samochodów na Ukrainę.
Zaś w moim wywiadzie dla filarybiznesu.pl Łukasz Tarnawa, główny ekonomista powiedział m.in., że trend wzrostu deficytu w naszym handlu zagranicznym w pierwszych sześciu miesiącach br. stanowi w dużej mierze efekt cenowy.
- W odniesieniu do cen surowców, głównie energetycznych w Europie Środkowo-Wschodniej, także w Rosji, mamy gigantyczne wzrosty. A przecież myśmy jeszcze importowali sporo surowców energetycznych z Rosji w pierwszym kwartale br., jeszcze były wówczas otwarte rynki. Dopiero stosunkowo niedawno zamknęliśmy import stamtąd, zgodnie polityką sankcji.
Zdaniem eksperta zaczęły się także powiększać zapasy, bo można było przewidzieć, że w związku z wojną na Ukrainie zamkniemy kurek importu z Rosji, bądź Rosja sama go zamknie. - Wobec tego firmy robiły zapasy różnego rodzaju surowców. To spowodowało jeszcze dodatkowo wzrost importu. Więc w dużej mierze ta dysproporcja między nim, a eksportem, nie jest efektem ogromnego popytu, który byłby trwały i bardzo dynamicznego popytu importowego w Polsce, lecz słabości eksportu. A przy tym w dużej mierze efektu cenowego wynikającego z szoków surowcowych i w jakimś stopniu budowania zapasów. To głównie dlatego import jest istotnie większy, niż eksport. Choć to zjawisko będzie stopniowo słabło w trakcie roku - przewiduje Tarnawa.