Franciszek Fenelon -ciekawe uwagi o wychowaniu dziewczynek !

Po raz kolejny po wydłużonej przerwie wracam do pisania bloga na portalu Niezależna.pl Niestety covid nieco pokrzyżował moje plany i z konieczności musiały one ulec pewnym modyfikacjom.

Powracam jednak z ciekawym tematem dotyczącym stopniowych zmian wprowadzanych przez wolnomularstwo w zakresie wychowania dzieci i młodzieży. 

Pamiętam jak w trakcie moich studiów z psychologii, kilku wykładowców podkreślało fakt zmian wprowadzonych przez psychologów na początku XX wieku. Ponoć wszystko to, co było mówione wcześniej na temat wychowania dzieci i młodzieży było zwykłym absurdem, wyrazem niedojrzałości ludzkiej, objawem tępoty intelektualnej. Dopiero cudowny wiek XX zwany hucznie w podręcznikach psychologii rozwojowej i wychowawczej "wiekiem dziecka" wprowadził właściwe rozumienie potrzeb małego człowieczka. Niegdyś ślepo wierzyłam w te wszystkie brednie wypowiadane przez psychologów i im podobnych. Dziś, po dogłębnej analizie różnych materiałów wiem, że za konkretnymi zmianami w rozumieniu dziecka - jego potrzeb, rozwoju czy szeroko pojmowanego dobrobytu, stały zwyczajne loże wolnomularskie, nastawione na "naukowe" podważanie racji bytu społeczeństwa chrześcijańskiego. Psychologowie (i inni pomyleńcy w tym niektórzy filozofowie) korzystając z niewiedzy ludzi na temat przeszłości, przekazywanych rodzinnie tradycji i zwyczajów oraz obecnego w wielopokoleniowych familiach poglądu na świat, usiłowali radykalnie przeobrazić myślenie jednostek tworzących społeczeństwo. Kto dziś pamięta, że dawne polskie wychowanie i nauczanie dzieci rozpoczynano od kart Biblii. Nauka czytania nie była prowadzona na podstawie żadnych elementarzy ani skrótowych objaśnień zjawisk przyrody, ale opierała się na tekstach Nowego Testamentu, stopniowo obejmując treści zapisane w Starym Testamencie. Niebagatelną rolę odgrywały też różnorodne katechizmy, w których dokładnie objaśniano dane prawdy wiary. Trudno się dziwić, że niegdysiejsza młodzież była znacznie bardziej dojrzała niż obecne nastolatki. Nietrudno też zgadnąć, że górowała nad dzisiejszymi młodymi ludźmi wiedzą, mądrością i roztropnością. Z tamtej młodzieży wyrastali uczciwi, szlachetni i mężni dorośli. Prawie zupełne przeciwieństwo dzisiejszego społeczeństwa.

By się o tym wszystkim przekonać, trzeba znaleźć stare podręczniki czy różne publikacje traktujące o kwestii wychowania dzieci i młodzieży. 

Natrafiłam na jedną z takich publikacji. Została ona napisana przez arcybiskupa kamerackiego Franciszka Fenelona, urodzonego w 1651 roku we Francji. Jego poglądy na wychowanie dziewczynek były tak ciekawe i wartościowe, że zostały przetłumaczone na język polski przez Modesta Watta Kosickiego i wydrukowane w roku 1823 w Warszawie i Suwałkach. Książka nosi tytuł : "O wychowaniu młodzieży płci żeńskiej przez Fenelona Arcybiskupa kamerackiego. Dzieło po wielu wydaniach, na nowo roku 1818 w Paryżu przedrukowane, a przez Modesta Watta Kosickiego, filozofii doktora na język polski przełożone, z portretem Autora".

Chociaż nie ze wszystkimi uwagami autora mogę się całkowicie zgodzić, to i tak sądzę, że publikacja zasługuje na rozpowszechnienie. Z tego też względu przytoczę Państwu pewne jej fragmenty.

Fenelon napisał między innymi :

"Nic bardziej jak wychowanie dziewcząt nie jest zaniedbanym. (...) Wychowanie chłopców poczytanym jest za jedną z najważniejszych spraw dobra powszechnego i niewiele mniej od wychowania dziewcząt bywa pomijanym. (...) Mężczyźni nawet sami, którzy w rzeczach publicznych w ręku swoim całą posiadają władzę, nic dobrego światłymi naradami nie potrafią zdziałać, jeżeli im w wykonaniu przedsięwziętych zamiarów kobiety pomocnych nie podadzą dłoni.

Świat nie jest czczą marą: jest to zbiór razem wszystkich rodzin, a któż je i doskonalej urządzić, i czulszy nad nimi dozór mieć potrafi, niżeli kobiety, które oprócz przyrodzonej władzy i gospodarności, rodzą się starannymi, na najdrobniejsze szczegóły bacznymi, ujmującymi i zniewalającymi ? Lecz czy mogą sobie mężczyźni rościć nadzieję zakosztowania jakowej życia rozkoszy, jeżeli najściślejsza ich społeczność, którą jest związek małżeński, staje się źródłem goryczy ? W cóż się obrócą dzieci, które później składać się będą na cały ród ludzki, jeśli matki skażą ich serca we wczesnej młodości ? (...).

Nie ulega wątpliwości, że złe wychowanie kobiet, więcej niżeli złe wychowanie mężczyzn, nieszczęść wydaje; ponieważ zdrożności mężczyzn częstokroć pochodzą ze złego wychowania, które od swoich odebrali matek lub płodem są wyuzdanych chuci, które w nich inne kobiety w wieku pierwotnym obudziły.

Co za intrygi wystawiają nam dzieje ! Co za przewrotność ustaw i obyczajów ! Co za krwawe wojny ! Co za nowości przeciw religii ! Co za zaburzenia w państwach, których nierząd kobiet stał się przyczyną. Wszystko to jawnie dowodzi, jak ważnym jest przedmiotem dobre wychowanie dziewcząt.

Nieumiejętność dziewczyny staje się przyczyną jej nudów i czyni ją niezdatną do obmyślenia sobie zatrudnień niewinnych. Gdy dojdzie pewnego wieku, nie przykładawszy się do gruntownych przedmiotów, nie może ani w nich zasmakować ani powziąć ku nim szacunku : wszystko poważne posępną jej ukazuje postać; cokolwiek ciągłego natężenia baczności wymaga, znojnym dla niej staje się mozołem : lgnienie do rozkoszy, silne w wieku młodocianym, przykład rówieśniczek, zatopionych w zabawach, wszystko to czyni jej wstręt do życia porządnego i pracowitego. (...)

Byle tylko dzieci dobre z przyrodzenia usposobienia miały, można je uczynić posłusznymi, cierpliwymi i cichymi; gdy zaniedbując wiek pierwotny (niemowlęcy, ale też przedszkolny - dopisek mój), stają się na całe życie krnąbrnymi i niespokojnymi; krew ich burzy się, nałogi w nich powstają, ciało miękkie i dusza niemająca jeszcze do żadnego przedmiotu skłonności, pochyla się ku złemu; powstaje w nich pewien rodzaj drugiego grzechu pierworodnego, który w wieku dojrzałym staje się źródłem tysięcznych zdrożności.

Skoro dzieci do starszego przychodzą wieku, czyli gdy rozum ich zupełnie jest rozwinięty (tzn. ok. 6-7 lat - dopisek mój), wszystkie słowa do nich przemawiane zmierzać powinny do wpajanie w nie miłości prawdy, a pogardy ku wszelkiej obłudzie. Nigdy zatem nie należy zmyślać dla uciszenia lub doprowadzenia ich do jakiegoś postępowania; przez to uczą się chytrości, którą na zawsze zachowują w pamięci; potrzeba o ile to możliwe, prowadzić je rozumem. (...)

Starać się o to trzeba, ażeby dzieci więcej zasmakowały w dziejach świętych aniżeli w innych, nie przez mówienie im, że te są piękniejszymi, czemu by może nie chciały dać wiary, lecz dając im to odczuć, nic o tym nie mówiąc. Daj im poznać jak są ważnymi, osobliwszymi, podziwienia godnymi, pełnymi przyrodzonych obrazów i szlachetnej żywości. Dzieje stworzenia, upadku Adama, potopu, powołania Abrahama, ofiary Izaaka, przypadków Józefa, narodzenia i ucieczki Mojżesza, nie tylko stosowanymi są do wzbudzenia w dzieciach ciekawości, ale nadto odkrywając im początek religii, zakładają jej podstawę w umyśle dziecięcia. W zbyt grubej trzeba by być nieznajomości istoty religii, aby nie wiedzieć, że cała składa się z dziejów : zbiór to cudownych czynów wskazuje nam jej założenie, jej nieprzerwane trwanie, wszystko to, co dla nas pobudką stać się powinno do ścisłego wypełniania jej przepisów i niezachwianej wiary w jej prawdy. (...)

Oprócz nieocenionej korzyści z nauczania dzieci tym sposobem religii, źródło to dziejów przyjemnych, wcześnie w ich założone pamięci, zapala ich ciekawość ku rzeczom poważnym, czyni je czułymi na umysłowe rozkosze, sprawia, że wszystko ich zajmuje, co tylko usłyszą z innych dziejów, mających jakowy związek z tymi, które juz są im wiadome" (Reprint, Pułtusk, 2009; str. 59 - 129).

Proszę zwrócić uwagę w jaki sposób zostały zmienione akcenty w wychowywaniu dzieci (m.in. przez psychologię). Została zdjęta odpowiedzialność za wychowanie wartościowych dorosłych z matek, a przeniesiona na obcych pseudospecjalistów (lekarzyków, psychologów itp), którzy tworzyli szereg "norm", na których wzorować miały się kobiety. Nie dotyczy to oczywiście tylko wychowywania dzieci, ale też postępowania w małżeństwie, w stosunkach społecznych, środowisku pracy itd. Kobiety przestały ufać własnym matkom, babkom i innym kobietom z rodziny czy też wartościowym radom duchownych, którzy doskonale odzwierciedlali w swych rozważaniach tradycyjne wychowanie, a poczęły kierować się wytycznymi sporządzonymi przez tych, którzy przypisywali sobie autorytet przekraczający m.in. polskie zwyczaje. Stopniowo obce polskiej kulturze wskazówki stały się ważniejsze dla Polek niż zwyczajny ludzki rozsądek i dostrzeganie negatywnych konsekwencji "propozycji specjalistycznych". W XX wieku zaczęto coraz intensywniej akcentować potrzeby dziecka, rzekome prawidła jego rozwoju itd, pomijając tym samym główny cel wychowania - czyli ukształtowanie uczciwego i prawego człowieka.

Myślę, że nadszedł najwyższy czas, by dokładnie poznać krętactwa wszelkiego typu pseudo-nauk i zaznajomić się z tymi "zacofanymi" teoriami np. na temat wychowania, by jasno i wyraźnie dostrzec, w jak wielkim stopniu całe społeczeństwa zostały oszukane oraz poznać zasadnicze założenia leżące u podstaw rzekomych "odkryć naukowych".

P.s. Dziękuję Szanownym Komentatorom za dyskusję pod moim ostatnim wpisem.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika sake3

30-07-2022 [13:27] - sake3 | Link:

Długi ,patetyczny ,okraszony okrągłymi zdaniami tekst.Tylko co on wnosi?Jakie uwagi,jakie spostrzeżenia,wnioski i propozycje?Krytykuje Pani wychowanie dzieci na elementarzu i objasnianiu zjawisk przyrody,a przecież na elementarzu i poznawaniu przyrody, wychowywały się całe pokolenia.Czy szkoła jest siedliskiem wolnomularstwa bo uczy w róznych przedmiotach a nie tylko w żywotach osób świętych? Tytuł traktuje o wychowaniu dziewcząt,ale na czym to wychowanie ma polegać nie ma w tekście nic..Wiadomo tylko że kobieta  ma być pomocną dłonią w życu męzczyzny.i niczym więcej. Co Pani rozumie przez tradycyjne wychowanie ,jak wg Pani ma wyglądać,zeby móc polemizować.Przecież w wielu domach,rodzinach w tym w mojej tradycyjne wychowanie też funkcjonuje bez wzniosłych słów jakiegoś osiemnastowiecznego arcybiskupa. Zagadkowe wydaje mi się też ostatnie zdanie-o jakich rzekomych odkryciach naukowych oszukujących społeczeństwa Pani pisze. Świat się zmienia,i nie jest to wina nauki z elementarza .Za sto lat będzie inny i są to zmiany nieodwracalne. Dbajmy więc o to by podwaliny jaką jest rodzina zostały te same.