Motor - dominator, ale na koronację za wcześnie...

O czym można pisać po hicie? Tylko o hicie! Lublin Wrocławia nie zdobył, zdobył za to remis, o co łatwo nie było i bonus- co było dużo prostsze. Motor jest niepokonany, w Ekstralidze dominuje, co wcale nie oznacza, że nie przegra żadnego meczu do końca sezonu. System podwójnych play-offów w tym sezonie nie tylko zwiększa liczbę meczów, ale też wydłuża drogę do tytułu i podium. Aktualny wicemistrz Polski jest faworytem do złota, ale na koronację doprawdy za wcześnie. We Wrocławiu znów zabrakło punktów trzykrotnego mistrza świata Taia Woffindena, a w zasadzie nawet jednego punktu!
 
Po tej kolejce możemy strawestować greckiego filozofa Sokratesa i powiedzieć, że „Trochę więcej wiemy, a tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy”.
 
A swoją drogą krytykowano niektórych polskich jeźdźców, że jeżdżą po mistrzowsku w Ekstralidze, ale w Grand Prix „wożą ogony”. A co w takim razie powiedzieć o, przesympatycznym skądinąd, dwukrotnym mistrzu Europy ,w tym aktualnym- Duńczyku Mikkelu Michelsenie, który poza pierwszą GP w chorwackim Gorican, potem zbierał baty, ale na polskich torach  jest siła napędową Motoru. Albo, jak to można określić (zastrzegam prawa autorskie): „motorem Motoru”.
 
W pierwszej lidze zgodnie z przewidywaniami tnie się Bydgoszcz z Zieloną Górą. Właśnie spadkowicz przegrał nad Brdą, ale to „Zielonka” jest na czele tabeli - tyle, że bonus został w Kujawsko-Pomorskim. Tyle że dwa mecze zaległe ma Krosno, dodatkowo ukarane walkowerem za jeden mecz, który mieliby spore szanse zapisać na swoim koncie. Czyżby wiec: „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” i finalnie Podkarpacie pogodzi (albo pogoni…) Bydgoszczan i Zielonogórzan? Życie pokaże. Na pewno natomiast w pierwszej lidze nie ma takiego dominatora, jakim w Ekstralidze jest Motor Lublin...
 
Skądinąd patrząc na mapę polskiego żużla, można się tylko uśmiechnąć: kto by pomyślał dekadę lub dwie wstecz, że mistrzem południowej Polski nie będzie Unia Tarnów, czy Stal Rzeszów, tylko „Wilki” z obecnego miasta powiatowego, niegdyś wojewódzkiego.
 
W swoim stylu prezes Orła i zasłużony sponsor żużla Witold Skrzydlewski stawia do pionu zawodników. Jest przewidywalny – robi to systematycznie.
 
Zebrała się w sobie Stal Gorzów po wiadomych perturbacjach. Gdy słyszę, że sytuacja jest „ogarnięta” i sprawa prezesa, a w zasadzie już b. prezesa nie zaszkodzi bieżącemu funkcjonowaniu klubu – to się nawet z tym zgodzę: środowisko się skonsolidowało. Jednak na dłuższą metę może to być dla „Stalówki” największe wyzwanie w nowym tysiącleciu.
 
*tekst ukazał się na portalu interia.pl (13.06.2022)