4 miliony na klub, U-24 w II lidze

Żużel na szczęście jest dyscypliną, która "dzieje się" na otwartych stadionach, a więc łatwiej jest mu funkcjonować w okresie pandemii. Zatem kibice żużlowi (i piłkarscy) mogą mieć więcej nadziei niż siatkarscy, że obejrzą mecze "na żywo", a nie za pośrednictwem TV.
Napisałem, że żużel to sport otwartych stadionów, a nie hal, ale każdy prawdziwy kibic wie, że są w wyjątki. Np. słynne już Millennium Stadium w Cardiff, stolicy Walii, na którym to co prawda stadionie, a nie hali, ale za to z zamykanym dachem, parę razy obserwowałem Grand Prix. Do tego dochodzą jeszcze ostatnie Mistrzostwa Europy na żużlu na lodzie, które obyły się w... hali używanej przez łyżwiarzy szybkich w Polsce, w Tomaszowie Mazowieckim.

W gronie klubowych prezesów, ekspertów i kibiców rozgorzała dyskusja o ostatnim pomyśle Ekstraligi, która chce wymusić na klubach, aby wystawiły w rozgrywkach II Ligi pełne drużyny złożone ze swoich rezerwowych jeźdźców, jednak tylko tych z nieprzekroczonym limitem 24 lat. Szereg osób atakuje za to Ekstraligę - zwłaszcza oczywiście prezesi i skarbnicy klubów - ja bym jednak tego pomysłu nie odrzucał. I mówię to ja, człowiek który nie raz, nie dwa, nie trzy, Ekstraligę i PZMot krytykował za różnego rodzaju dziwne "innowacje".
Oczywiście rozumiem, że pomysł ten narodził się w momencie przypływu oceanu pieniędzy do Ekstraligi z tytułu kontraktu telewizyjnego (prawie ćwierć miliarda złotych na cztery lata transmisji). To oznacza, mniej więcej cztery miliony złotych na plusie rocznie dla każdego ekstraligowego klubu. Stąd władze żużla uznały, że kluby mogą "dosypać" do faktycznego powiększenia składu i wystawienia drużyny rezerwowej (takiej powiedzmy U-24) na zapleczu eWinner Ligi.

Naprawdę tego pomysłu bym z góry nie dyskwalifikował, chociaż jako były szef wrocławskiej Sparty (przez osiem lat byłem prezesem i wiceprezesem wtedy jeszcze Atlasu Wrocław) doskonale rozumiem prezesów klubów Ekstraligi, którzy wolą myśleć o spektakularnych transferach, które mogą zapełnić im "Majstra" albo przynajmniej medal albo przynajmniej play-offy albo przynajmniej, żeby nie spaść - a nie inwestować w tych, którzy właśnie ukończyli wiek juniora i nie mogą już "łapać się" na pierwszy skład jako młodzieżowcy właśnie. A jakie Państwo mają na ten temat zdanie?
Namawiają mnie, żebym napisał o "Trójkącie Bermudzkim": Maksym Drabik - szef POLADA - Sąd Dyscyplinarny POLADA. Jak wiadomo, w prawdziwym Trójkącie Bermudzkim giną statki, zaś w tym polskim, sportowym "Trójkącie Bermudzkim" może zginąć na dłuższy czas dwukrotny mistrz świata juniorów (raz wicemistrz) i medalista DMŚ - Maks Drabik. Ale jednak zacisnąłem zęby, choć było niełatwo i nie napiszę. Żeby się jednak nikt nie cieszył za bardzo, to z góry grożę, że mogę napisać za tydzień...

*tekst ukazał się na portalu interia.pl (18.03.2021)