Czy Polacy i Węgrzy ,,przeorają” Europę?

Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak ocenia Pan to, co stało się kilka dni temu na Węgrzech? Partia premiera Orbana, miażdżąco pokonała konkurencję polityczną…
Ryszard Czarnecki, europoseł PiS: Viktor Orban i jego formacja trafnie odczytali marzenia oraz obawy Madziarów, którzy z jednej strony chcą przekreślić traumę związaną z zabraniem im wielkiej części terytorium państwa węgierskiego po traktacie w Trianon...

Co konkretnie się wtedy wydarzyło?
Po pierwszej wojnie światowej olbrzymia część ich ziem została włączona w granice Czechosłowacji, Jugosławii i Rumunii. Z drugiej strony współcześni Węgrzy widząc co się dzieje w Europie Zachodniej obawiają się inwazji muzułmańskich imigrantów, obawiają się przestępczości z tym związanej, także ataków terrorystycznych. Nadzieje Węgrów na budowę silnego państwa, a z drugiej strony obawy, lęki przed importowaniem problemów w postaci muzułmańskich imigrantów trafnie zdiagnozował i trafnie dokonał recepty Viktor Orban, który po raz czwarty będzie premierem (trzeci raz pod rząd). Dołączył on tym samym do „galerii”, tych polityków w Europie, którzy potrafili demokratyczny mandat utrzymać - mówię o Helmucie Kohlu i Angeli Merkel - przez wiele lat.

Skąd to porównanie?
Orban i Merkel co prawda za sobą nie przepadają, ale faktem jest, że po raz czwarty będą rządzić swoimi krajami.
Z jakich powodów Węgrzy zdecydowali się zepchnąć lewicę do kąta? Czy jest to wyłącznie wynikiem niechęci społeczeństwa węgierskiego do imigrantów?
To pytanie jest bardzo ciekawe, a odpowiedź na nie wcale nie jest jednowymiarowa. Lewica faktycznie uzyskała bardzo małe poparcie - 12%. Warto zaznaczyć też, że lewica dostała „potworne baty” i w Niemczech, gdzie uzyskała najgorszy wynik od czasów II wojny światowej. Ta sama lewica dostała najgorszy wynik we Francji w ostatnich sześćdziesięciu latach, w Holandii przesunęła się z drugiego miejsca w 2013 roku na miejsce siódme w 2017, w Hiszpanii w również doszło do jej powtórnej porażki wyborczej ,ale tez podziału . Natomiast w Polsce żadna lewicowa partia nie weszła do parlamentu. Kompromitacja węgierskiej lewicy jest częścią totalnego fiaska ideowo-gospodarczo-społeczno-politycznego lewicy europejskiej.
To przeważyło?
Oczywiście ważna jest tu węgierska specyfika. Dwie rzeczy przesądziły jeszcze dodatkowo o klęsce lewicy na Węgrzech, która przez parę kadencji sprawowała tam władzę.Po pierwsze lewica była w swoim czasie totalnie skorumpowana, wówczas lewicowy premier Węgier mówił „kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem” – Węgrzy długo tego im nie zapomną. Po drugie lewica węgierska została utożsamiona przez znaczną większość węgierskiego społeczeństwa jako formacja kosmopolityczna, obca narodowych tradycjom. Przegrała również dlatego, że przeciętni Madziarowie mieli poczucie, iż lewica miałaby ochotę „wypompować” wodę z Balatonu i w jej miejsce wlać wodę z Renu czy Sekwany - na to nie było zgody dumnych Węgrów.
Z jakich powodów premier Orban tuż po ogłoszeniu wyników ciepło wypowiadał się o Polsce?

Viktor Orban nie jest politykiem, który mówi Polsce komplementy niczym mówi się je pięknej kobiecie – jest on politykiem pragmatycznym.
Co to znaczy w praktyce?
Wie on, że Polska jest nie tylko liderem Grupy Wyszehradzkiej, ale że Polska jest także „spinaczem” trzech bloków państw w ramach „nowej Unii”. Polska spina bardzo różniące się między sobą kraje Grupy Wyszehradzkiej, kraje bałtyckie i kraje bałkańskie. Orban coraz bardziej liczy się z Polską, uważając, że stanie się ona „playmakerem” w skali regionalnej, a może nie tylko. Chciałbym zwrócić uwagę na coś o czym w ogóle się nie mówi. Orban, mimo iż oficjalnie bardzo opowiadał się za Trumpem, nadal nie ma najlepszych relacji z administracja amerykańską. Za kadencji Obamy wynikało to z faktu, że Biały Dom dbał wtedy bardziej „o swoich” na Węgrzech czyli liberałów i lewicę.

W czym natomiast dziś tkwi problem?
Teraz wynika to z faktu, że nowy rząd USA patrzy z dystansem na Węgry z racji tego, że są one odbierane jako kraj, który nie śpiewa w „europejskim chórze” sceptycyzmu wobec Rosji. Myślę, że premier Orban inwestując w relacje Warszawa-Budapeszt chce pokazać Amerykanom „my też jesteśmy ok”, co oznacza tyle co: my jesteśmy bratankami Polaków, a Polska po Brexicie stała się sojusznikiem numer jeden USA w całej Unii.

Polska opozycja twierdzi, że fakt, iż jesteśmy chwaleni przez Orbana bardzo źle o nas świadczy. Jej zdaniem oznacza to, że wkrótce będziemy mówić głosem Moskwy. Jaki jest związek Orbana z Putinem i czy faktycznie jest tak jak twierdzi polska opozycja, że Węgry są koniem trojańskim Kremla wprowadzonym do UE?
To co mówi polska opozycja jest totalną bzdurą. Oczywiście Viktor Orban prowadzi politykę znacznie większej otwartości - zwłaszcza w wymiarze gospodarczym - na Rosję. Ale nie jest on żadnym koniem trojańskim. Lider Fideszu jest pragmatykiem i wie, że miejsce jego kraju jest w Unii Europejskiej, a że ze względów ekonomicznych ma inne relacje z Rosją niż my to jest inna sprawa. Na tym polega przyjaźń między ludźmi, między narodami, że się przyjaciołom nie mówi z kim mają się spotykać z kim mają robić interesy itd. My nie chcemy i nie  możemy  dyktować Węgrom warunków, nie możemy mówić im co mają robić w związku z polityką wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Jeśli premier Orban nie pochwaliłby Polski to  opozycja u nas mówiłaby, że nawet premier Węgier się od nas odcina. Jak nas pochwalił to też jest źle. Zatem nie jest to w wymiarze intelektualnym poważny zarzut, do którego można by było odnieść się w sposób racjonalny. Jest to opozycyjny bełkot, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Premier Morawiecki, a za nim wielu komentatorów politycznych twierdzą, że Węgry z polityką prowadzoną przez Viktora Orbana mogą być przykładem dla Europy. Czy myśli Pan, że ta Europa będzie chciała z Węgier brać przykład?
Osobiście przyznam, że jestem sceptykiem w związku z ideą współczesnego europejskiego mesjanizmu, mającego polegać na tym, iż  Polska czy Węgry będą Chrystusem narodów, który pokazuje drogę Wspólnocie. Nie wierzę w chęć importowania doświadczeń znad Wisły czy znad Dunaju przez rządy krajów Europy Zachodniej. Trzeba dziś liczyć na wyborców krajów europejskich – tu możemy mieć nadzieję na to, że za przykładem Polski i Węgier zdecydują się na redefiniowanie polityki wewnętrznej swoich państw. W tym sensie nasze państwa mogą być przykładem, ale na pewno nie w takim sensie, że prezydent Macron siedząc w wannie krzyknie „Eureka !” i powie, że jednak Kaczyński z Orbanem  mieli rację...

*wywiad dla portalu Fronda.pl, pytał red. Tomasz Wandas