Wigilia według red.Michnika

Od pewnego czasu nie cieszą mnie już moje profetyczne zdolności. Jeszcze niedawno byłem dumny kiedy w oparciu o posiadaną wiedzę, w oparciu o prostą analizę byłem w stanie przewidzieć jakieś zdarzenia czy posunięcia polityczne. Oczywiście perspektywa czasowa tych wieszczeń nie była tak długa jak u Lecha Wałęsy, który już w latach 70-tych przewidział obecną sytuację, więc już wówczas werbował i szkolił UB- eków do dzisiejszej walki w obronie demokracji. U mnie te zdolności rozciągały się mniej więcej na okres kwartału. Dziś jednak mnie to nie cieszy. Przewidzieć ruch red. Michnika to jak przewidzieć kierunek, w którym pójdzie koń zaprzężony do kieratu. Zawsze przed siebie i zawsze po okręgu. Niezmiennie.

https://www.salon24.pl/u/siuku...

Pisząc  notkę o obyczajach cmentarnych kultury czerskich czerepów przewidziałem, że i Wigilia oraz Boże Narodzenie - jako bardzo ważne święta - nie zostaną pozostawione same sobie i  kaganek światłości Gazety Wyborczej i tu zostanie użyty by objaśnić nam wszystkie zawiłości, genezę i sposoby  celebry tych najważniejszych świąt w roku. Zmieniono jednak modus operandi, tym razem nie ma listów od czytelniczek. Słusznie, to bardzo sprytne i inteligentne posunięcie. Każdy z Bożym Narodzeniem obyty, wyrosły w atmosferze tygodnia poprzedzającego święta, wie że nasze babki, matki i siostry w tym czasie kompletnie nie mają czasu na pisanie listów do redakcji. Sięgnięto więc po metodę nieco inną, wysłano na wigilijne przedpola prawdziwą haubicę, Magdę Gessler. Ma się rozumieć haubicę w sensie siły rażenia argumentów, a nie powierzchowności, gabarytów  i fizis.

Jak zatem wygląda ten czas przygotowań  do Wigilii i świąt wg Magdy Gessler, czyli według Gazety Wyborczej. Tragedia. O ile święta organizowane przez babcię i mamę  Madzi to kres cudowny, celebra, przepiękne wspomnienie dzieciństwa i fantastyczna atmosfera ( z akcentem na pierwszą sylabę ) o tyle święta organizowane w domach, w których Madzia raczej nie była to kompletna klapa. Ten karp się poci jak Łysek z pokładu Idy przy robocie. Ja też bym się pocił gdyby ktoś stał mi z młotkiem nad głową, tyle że ten karp poci się tłuszczem. Do tego te sterczące ości jak żebra u Naszej Szkapy Mostowiaków i jeszcze ten wszechobecny smród mułu w całym domu. Beee ! Biesiadnicy żarliwie się modlą żeby ten karp wreszcie spłynął  ze stołu. No i to karygodne używanie polskiej cebuli do sałat. Jest zbyt ostra, potrzebna jest cebula biała. Żal, że moja babka nie doczekała sklepów Lidla, mają tam świetną białą cebulę. Ech ! zmarnowane to były święta przez głupią, polską cebulę.

Dlatego też po przeczytaniu wywiadu z Magdą Gessler powiedziałem małżonce mojej Zofii : DOŚĆ ! Dość świąt robionych na siłę, na staroświecką modłę, nie będziesz mi tu smrodzić mułem. Dość świętowania w sposób, który nie przystaje do nowych czasów. Dość życia w poczuciu wstydu i winy. Trudno to co już kupione i zrobione podziel na porcje i zamroź. Najwyżej bigosem podrażnię Angoli w kantynie. Ich tolerancja i kulinarna otwartość kończy się na bigosie. Uszka się podsmaży z białą cebulką, a barszcz wylej. Zadzwonię do polskiego sklepu i odmówię karpia, niech mu zrobią defibrylację i wpuszczą do strumienia, niech i on spędzi święta z bliskimi. Choinkę odniosę do lasu i wetknę w poszycie, może stanie się cud i puści korzenie. Redaktora Kraśkę też wycięli z Woronicza, a jak pięknie puścił korzenie na Wiertniczej.

Nie ! Oni po następnych wygranych wyborach - za to co dziś muszą przeżywać - zrobią nam taką " norymbergę " że będziemy żałować żeśmy się nie pomieniali z Hansem Frankiem na miejsca. Kinga Rusin już zapowiedziała, że ktoś odpowie za mordowanie drzew. Bo w Polsce morduje się drzewa, a w okresie świąt trwa rzeź choinek - niewiniątek. Mało tego, mordując drzewa niszczy się grzybnie trufli, co powoduje masową smierć głodową dzikich świń. Każdy głupi Francuz i Kinga Rusin wie, że Podlasie to europejskie centrum trufli. Cena 1300 euro za kilogram na hurcie w Hajnówce. Proszę czytelników jesteśmy we władaniu telewizji, a pośrednio we władaniu idiotów. Ja tego nie wymyśliłem. Dlatego ja swięta odwołuję. W tym roku skromnie. Trudno, śledzie w oliwnej, korzennej zalewie, więc do maja wytrzymają. Pierwszego Maja zrobię dopiero wieczornicę, taką jaką obchodziła większość lokatorów z Alei Przyjaciół, Alei Róż oraz Koszykowej i dalej na Klonowej u generałów. Tak będzie lepiej.

A dziś skromnie, kupiłem śledzie, takie same jakie przysługiwały byłym aktywistom KPZU i jakie otrzymywał  ojciec Michnika w kołchozie " Oktiabrskoje "  Z marchwi, pietruszki i kartofli zrobi się bałandę. Będzie miło. A prawdziwą Wigilię zrobimy sobie w wieczór poprzedzający równonoc, w punkcie Barana sobie zrobimy święta. To będzie cudowna Wigilia, z goloneczką, schabikiem duszonym w śliwkach, karkóweczka też się znajdzie...  i wieprzowa galantynka też. Aż mi ślinka cieknie. A jak ktoś mi znowu zarzuci, że nieprawidłowo celebruję święta to zrobię mu takie powstanie wielkanocne, że najstarsi Irlandczycy nie pamiętają. Muszę tylko znaleźć płytę z kolędami " My ze spalonych wsi... " oraz " Spoza gór i rzek... "