Tadżycki dziennik

4 listopada

Lot na trasie Warszawa ‒ Istambuł, Istambuł ‒ Duszanbe. Opuszczam Polskę przed piętnastą, na miejscu jestem po czwartej w nocy. A już przed dziewiątą spotkanie z szefem parlamentu Szukurjonem Żuchurowem. Noc jest krótka. Mogłem lecieć przez Moskwę, wtedy byłbym wcześniej, ale od kiedy jestem na „czarnej liście” Putina, to podróż do stolicy Tadżykistanu mogłaby skończyć się na stolicy Federacji Rosyjskiej.

Tylko tureckie i rosyjskie linie latają praktycznie do wszystkich krajów Azji postsowieckiej. Wyraźnie widać rywalizację między Ankarą i Moskwą o azjatycką część dawnego ZSRS. Aktywa Rosji to oczywiście język rosyjski jako środkowo-azjatycka „lingua franca”, niebywała popularność rosyjskiej telewizji, co oczywiście ma polityczne konsekwencje oraz historyczne uzależnienia i często także formalne więzi ekonomiczno-celne (w przypadku Kazachstanu i Kirgistanu). Aktywa Turcji to jednak też język (choć w tym przypadku tadżycki to matka języka Persów: do dziś są w zasadzie tożsame, różnią się jedynie alfabetem), bo w większości krajów tego regionu mówi się językami wywodzącymi się z tureckiego. Jak powiedział mi w Brukseli ważny polityk z Turkmenistanu: „Turcja i Turkmenistan to jeden naród, ale dwa państwa”... Ale poza językiem atutem Ankary jest też bardzo ekspansywna gospodarka, która już niedługo – gdy chodzi o PKB ‒ prześcignie rosyjską.

5 listopada

Uczę się egzotycznych nazwisk tadżyckich polityków i wysokich urzędników: Olim Salimzoda, Szarif Rachimzoda, Jabbor Achmedow, Olimion Bobojew, Bibidawlat Awzalszojewa, Hokimjon Cholikow, Mahmadali Watanzoda, Jurahon Majidzoba, Rustam Latifzoda (lider Partii Agrarnej, niby to opozycyjnej), Abdurahim Chaikzoda, Nizomiddin Zohidi, Erkichon Rachmatullozoda... Część tych dygnitarzy ma jeszcze rosyjskie końcówki nazwisk. Jeszcze, bo dobry przykład dał prezydent Emomali Rahmon, który kiedyś był... Rachmonowem. Nazwisko zmienił już osiem lat temu. Rządzi prawie ćwierć wieku, wie co robi.

Długa rozmowa z prezydentem Tadżykistanu. Przez grzeczność nie pytam, jak zdobywa się prawie 84% poparcie przy 87% frekwencji... Zresztą z wyborów na wybory Rahmon się poprawia, bo w przedostatnich miał „tylko” 76% głosów! Tadżycki dyktator ma na tyle dużą inteligencję emocjonalną, żeby w rozmowach ze mną czy innymi europejskimi politykami eksponować kwestię zagrożenia ze strony radykalnego islamizmu: wie, że tu zawsze znajdzie z nami wspólny mianownik ‒ mianownik obawy.

Duszanbe jest zamożną stolicą bardzo biednego kraju – najbiedniejszego w tej części Azji. Jej burmistrz ma na imię Mahmud i zarządza aglomeracją (jak na warunki tadżyckie), w której mieszka 800 tysięcy ludzi. Tadżycka stolica przez 32 lata, za czasów sowieckich nazywała się inaczej – bo Stalinabad. Parlament tu mają mały, ale dwuizbowy, jak w Polsce. „Majlisi Oli” ‒ Zgromadzenie Najwyższe składa się ze Zgromadzenia Reprezentantów czyli „Majlisi Namoyandagon” (ma tylko 63 członków, za to pięcioletnią kadencję niczym… Parlament Europejski) i ichniego senatu ‒ „Majlisi Milli” czyli Zgromadzenia Narodowego (ma 33 przedstawicieli, z czego jedna czwarta mianowana jest przez prezydenta).

To niesamowity kraj, bo ponad połowa terytorium położona jest na więcej niż 3 000 metrów n.p.m.!

6 listopada

Tadżykistan jest muzułmańskim krajem, ale jego władza bardzo obawia się radykalnej wersji islamu. Prezydent Rahmonow odbębnił wprawdzie wizytę w Mekce, ale chyba głownie po to, żeby odebrać argumenty z ręki islamskiej parlamentarnej opozycji. Wtedy była jeszcze tolerowana, dzisiaj żadnego muzułmańskiego fundamentalisty nie ma w tadżyckim sejmie, choć coraz więcej jest tadżyckich absolwentów tureckich, irańskich czy arabskich uczelni, którzy po studiach wracają i marzy im się szariat. Według różnych danych 90 do 97% mieszkańców Tadżykistanu to muzułmanie, w zdecydowanej większości sunnici ‒ 17 na 20. Na ulicach widać dużo samochodów i są to dobre auta. Biedę klepie się za rogatkami stolicy. Jeżdżąc przez parę dni po Duszanbe, nigdy bym nie powiedział, że dwóch na pięciu Tadżyków to bezrobotni! Zero protestów, żadnego niezadowolenia.

7 listopada

„Rosja jest głównym strategicznym partnerem Tadżykistanu” ‒ piszą unijni analitycy. W czasach Związku Sowieckiego komuniści nie zbudowali tu w praktyce żadnego przemysłu, ale po upadku ZSRS udzielili wsparcia finansowego państwu Tadżyków i pilnowali granic Tadżykistanu w czasie wojny domowej, która pochłonąć miała do 100 tysięcy ofiar. Rahmonow dłuższy czas romansował z Amerykanami, USA miały tu nawet swoją bazę, ale jednak wybrał małżeństwo (z rozsądku?) z Federacją Rosyjską. To tutaj znajduje się druga co do wielkości rosyjska baza militarna poza granicami Rosji. Stacjonuje tu 7 tysięcy rosyjskich żołnierzy i „specjalistów”. Duszanbe wydzierżawiło Moskwie bazę niczym Ukraina swoje bazy na Krymie. Czy historia się powtórzy? Na razie Rosjanie mogą przebywać tu jeszcze przez 27 lat.

Jak każda nacja środkowo-azjatycka, Tadżycy mają masę swoich rodaków-emigrantów w Federacji Rosyjskiej. Spora większość z tych 800 tysięcy (cała ludność tego kraju wynosi raptem dziesięć razy więcej...) pracuje w ojczyźnie Putina nielegalnie, a zarobione pieniądze przesyła do ojczyzny. Jasne, że zapaść gospodarcza Rosji musiała spowodować wyschnięcie tej rzeki pieniędzy płynącej z Rosji do Tadżykistanu.

Kraj Tadżyków językowo należy do strefy wpływów Iranu, politycznie do strefy wpływów Federacji Rosyjskiej, a ekonomicznie coraz bardziej góruje nad nim cień wielkiego sąsiada – Chin. Z czasem wpływy Pekinu będą rosnąć, Moskwy stopniowo maleć – wraz z rozwojem... islamu. Tylko Teheran pozostaje tu niewiadomą.

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (13.01.2016)

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

18-01-2016 [10:12] - NASZ_HENRY | Link:

Żeby tyle latać to trzeba mieć zdrowie ;-)