Eksperci medialni

Od dziewięciu miesięcy ten sam widok w telewizorze - marsowa mina, ściągnięte brwi, ton głosu wykładowcy studium wojskowego - okazuje się, że to medialny ekspert. Czytam artykuł, przyczyny katastrofy wyłożone na stół – ekspert. Jaki ? Medialny. Wywiad na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej - z kim? Z ekspertem - a jakże - medialnym.

Tylko jest pewien problem. Większość ekspertyz była sporządzona na fałszywych przesłankach. Ile razy ekspert może zmienić ekspertyzę?
Kiedy ekspert przestaje być ekspertem? Z którą kolejną błędną swoją ekspertyzą?
I czytam artykuł Tomasza Hypkiego, który wielokrotnie występował w telewizji i w prasie w roli eksperta - ekspert supermedialny. I EM pisze:
„Ujawnione ostatnio stenogramy ze smoleńskiej wieży kontroli lotów nie zmieniają oceny tego, co stało się 10 kwietnia w Smoleńsku”

Czy w dalszym ciągu kogoś takiego można uważać za eksperta? Czy Hypki czytał polskie uwagi do raportu MAK? Połączył ze stenogramem?
Przecież gołym nieuzbrojonym okiem widać, ze to piramidalna bzdura. Ekspert ("Trudna prawda o polskich błędach" - Rzeczpopolita) pisze: „Trudno obarczać odpowiedzialnością rosyjskich kontrolerów lotów”.


Trudo obarczać, więc Hypki nie tylko nie obarcza, ale usprawiedliwia: Kontrolerzy pomagali Polakom – i oto cały zestaw usprawiedliwień eksperckich - medialnych:

· Kontrolerzy starali im się w miarę możliwości pomagać.
· Kontrolerzy dysponowali kiepskim sprzętem, który nie pozwalał na precyzyjne naprowadzanie samolotu przy złej pogodzie.
· Kontroler wypowiadający słynne słowa: „na kursie, na ścieżce” nie chciał wprowadzić polskich pilotów w błąd.
· Zapewne podawał te informacje w najlepszej wierze, opierając się na danych ze sprzętu, którym dysponował.
· Oficer na wieży kontroli lotów nie miał podanej na radarze dokładnej wysokości, na której znajdował się Tu-154, ponieważ jest to urządzenie nieprecyzyjne.
· Nieprecyzyjna informacja (o mgle – moja uwaga) mogła wynikać ze zmieniających się szybko warunków.
· Trzeba też pamiętać, że takie wartości zawsze podaje się w przybliżeniu, mgła jest zjawiskiem przyrodniczym.
· Informacja o widzialności nie była zresztą przeznaczona dla pilotów tupolewa, tylko dla załogi wieży.
· Zupełnym nieporozumieniem jest natomiast mówienie o naruszeniu sterylności wieży.
· Być może nie panował w niej idealny porządek, ale wszyscy, którzy w niej przebywali, starali się pomóc polskim pilotom. Każdy, kto widział amerykańskie filmy wie, jaka panuje tam atmosfera.

Czytam te argumenty z niedowierzaniem. Argument amerykańskich filmów przemilczę, ale sterylność. Czy w takim razie Błasik przeszkadzał? Dlaczego nie widzi belki w rosyjskim oku, a dostrzega źdźbło w polskim? Chociaż nie wiadomo, czy w ogóle generał Błasik był w kabinie – przypuszczam, że go w ogóle nie było. Czy Hypki widział kokpit?
Widzialność to informacja dla wieży, nie dla pilotów, a mgła jest zmienna – oto rewelacje eksperta, kłócące się ze zdrowym rozsądkiem czytelnika.
Kontrolerzy dysponowali kiepskim sprzętem, który nie pozwalał na precyzyjne naprowadzanie samolotu przy złej pogodzie. To, dlaczego naprowadzali?

Dlaczego chociaż raz nie powiedzieli – mniej więcej na ścieżce? Po co sześciokrotnie – „na kursie i ścieżce” - wprowadzali pilotów w błąd, skoro wiedzieli, że mają złe przyrządy? Czy odpowiedź na to pytanie nie interesuje polskiego eksperta?
Hypki pisze: „ po polskiej stronie przyczyny katastrofy wyjaśniają osoby, które wcześniej odpowiadały za bezpieczeństwo lotów w MON (…) Takie osoby nie powinny być dopuszczone do materiałów postępowania ani ich oceny”


A czy eksperci, którzy wielokrotnie się mylili, nie powinni zamilknąć w końcu? Nosi ich? Od studia do studia? Będą bronili starych tez? Przecież wiadomo, że wszystko, co kiedykolwiek wcześniej powiedzieli opierając się na założeniu, że piloci lądowali - czyli prawie wszystko - jest całkowicie skompromitowane?
Padła komenda „odchodzimy” ekspercie Hypki.

A eksperci rosyjscy? Pomagają polskim. Podsuwają argumenty, tłumaczą i objaśniają. Krajowi eksperci medialni - podkreślam medialni - mówią to samo co rosyjscy.