Chaotyczna pomoc rządowa dla powodzian

1. Wezbrane wody powodziowe spływają do Bałtyku co już parę dni temu dzięki wnikliwej analizie przewidywał przebywający na zalanych terenach Marszałek Komorowski. Media poświęcają coraz mniej czasu na informacje z terenów dotkniętych powodzią. Zagrożenie dla życia wielu tysięcy ludzi na szczęście minęło, zaczyna się ciężka i żmudna harówka związana z uprzątaniem ogromnych zniszczeń co na pewno medialne nie jest.

Rząd najpierw chciał usuwać skutki powodzi tylko przy pomocy rezerwy ogólnej budżetu w wysokości kilkuset milionów złotych ale powiadomiony przez wojewodów o szacunkach strat, a także po przeprowadzonych sondażach pokazujących nastroje na zalanych terenach , trzeba było ogłosić przeznaczenie znacznie większych sum na pomoc powodzianom.

2. Premier Tusk chyba zrozumiał ( a raczej podpowiedziały mu sondaże), że skala szkód powodziowych jest tak ogromna, a poszkodowani ludzie tak rozgoryczeni (Marszałek Komorowski zrezygnował z odwiedzenia powodzian w zalanym Sandomierzu bo doniesiono mu,że chlebem i solą nie zostanie tam powitany), że nie ma innego wyjścia tylko trzeba przedstawić program odbudowy ze zniszczeń powodziowych, w tym program pomocy dla gospodarstw domowych, aby choć trochę uspokoić narastające niezadowolenie społeczne.

Ogłosił więc, a jakże razem z przebywającym przypadkowo w tym samym miejscu Marszałkiem Komorowskim, że rząd przeznaczy na ten cel 2 mld zł ale bez nowelizacji budżetu. Pieniądze mają bowiem pochodzić z rezerwy budżetowej przeznaczonej na współfinansowanie projektów unijnych(co zapewne opóźni ich realizację).

Padły również kwoty o które mogą się ubiegać gospodarstwa domowe, których mienie ucierpiało w wyniku powodzi. Premier wymienił kwoty 6 tys.zł, 20 tys zł, a nawet 100 tys zł i teraz tylko takie pieniądze funkcjonują w świadomości oczekujących na pomoc.

3. Kwota 6 tys zł to miały być pieniądze na pierwsze potrzeby skierowane do wszystkich gospodarstw domowych doświadczonych przez powódź wypłacane przez gminne ośrodki pomocy społecznej niejako od ręki.

Kiedy jednak powodzianie zaczęli się zgłaszać do gmin po te pieniądze okazało się,że ich uzyskanie wymaga wypełnienia 16 stronicowego kwestionariusza, w którym znajdowały się między innymi pytania o konflikty rodzinne, karalność członków rodziny, a nawet ewentualne zażywanie narkotyków.

Dopiero po ponad tygodniu pokazywania absurdów tego kwestionariusza przez ubiegających się o te pomoc, zdecydowano się go ograniczyć do wypełniania dwóch pierwszych stron. Ale wypełnienie kwestionariusza to nie wszystko. Pracownik ośrodka pomocy społecznej musi odwiedzić ubiegających się o pomoc i udokumentować fotograficznie skalę zniszczeń powodziowych.

Co więcej okazało się, że kwotę 6 tys. zł mogą dostać tylko te rodziny, którym woda zalała domy po sam dach. Ci którym zalała tylko piwnice 500 zł, piwnice z wyposażeniem 1tys. zł, mieszkanie do wysokości 1 m-2 tys zł i tak dalej. Powodzian czekają więc niemiłe niespodzianki, ale przecież cała złość skupi się i tak na bog ducha winnych pracownikach gmin, bo przecież dobry Premier Tusk  jeszcze lepszy Marszałek Komorowski obiecali po 6 tys zł wszystkim powodzianom.

4. Podobnie będzie zapewne z uzyskaniem kwoty 100 tys. zł bo przecież powodzianie zapewne nie zwrócili uwagi, że mówiono o kwocie do 100 tys zł po ocenie zniszczeń przez rzeczoznawcę.

Po pierwsze trzeba będzie zapewne czekać całymi tygodniami na te wyceny, ponieważ rzeczoznawców jak zwykle będzie mało, a ubiegających się o tę pomoc dziesiątki tysięcy.

Po drugie przyznanie takich pieniędzy będzie wymagało zapewne sporządzenia obszernej dokumentacji, bo skoro otrzymanie 6 tysięcy tzw. pierwszej pomocy jest obwarowane dostarczeniem wielu dokumentów i wypełnieniem obszernego formularza, a także dokumentacji zdjęciowej to jakie papiery trzeba będzie wytworzyć,żeby otrzymać kwotę 16 razy większą?

Nie chcę nawet sobie wyobrażać jak będzie wyglądało szacowanie szkód rolniczych ponieważ trzeba będzie pewnie sfotografować uprawy na na tysiącach hektarów i udowodnić, że na zalanych polach już w tym roku już nic nie urośnie. Co więcej zapewne pomoc będzie przysługiwała tylko tym rolnikom, którzy ubezpieczyli przynajmniej 50% swoich upraw.

5. Łatwo jak widać rzuca się kwoty, które poszkodowani mają dostać, znacznie trudniej doprowadzić do tego, żeby szybko i sprawnie, a przy okazji zgodnie z obowiązującymi procedurami je dostali.

A co mają zrobić samorządowcy, których zostawiono samych sobie ze zniszczoną infrastrukturą techniczną ( drogami, wodociągami,kanalizacją, oczyszczalniami ścieków, wysypiskami śmieci), a także społeczną (szkołami, ośrodkami zdrowia, bibliotekami itd) . Nikt już nie mówi o jakichkolwiek pieniądzach, które mogliby przeznaczać na usuwanie zniszczeń w infrastrukturze.

O usuwaniu zniszczeń w obwałowaniach,porządkowaniu zanieczyszczonych cieków wodnych także nikt nie mówi, będą zapewne czekały do następnej powodzi. Bez nowelizacji budżetu więc zapewne się nie obędziemy, pomoc finansowa będzie docierała do powodzian powoli co tylko będzie tylko pogłębiało ich frustracje, a za wszystkie niedociągnięcia odpowiedzialni będą samorządowcy.

Premier i kandydat Platformy na prezydenta byli dobrzy, zapowiedzieli szybkie przekazanie dużych pieniędzy na usuwanie skutków powodzi, a że ich ciągle nie ma albo są przyznawane w znacznie mniejszej wysokości to przecież nie ich wina.

Wezbrane wody powodziowe spływają do Bałtyku co już parę dni temu dzięki wnikliwej analizie przewidywał przebywający na zalanych terenach Marszałek Komorowski.