Pan Ciasteczko i przyjaciele

Kukiz jest na okładce „Do rzeczy” - powiedziałem wczoraj przy stole.  - Ciasteczka? - zainteresowało się moje starsze dziecko. - Jakie tam ciasteczka mówię – Kukiz Paweł, muzyk taki i piosenkarz, sławna i zasłużona dla polskiej kultury postać.
Nie bacząc bowiem na przestrogi Toyaha kupiłem wczoraj nowy numer „Do rzeczy”. Oczywiście nie przeczytałem tam ani linijki tekstu, ale obejrzałem sobie dokładnie wszystkie zdjęcia, ze zdjęciem okładkowym włącznie. Tam rzeczywiście jest Paweł Kukiz pomalowany jak flaga narodowa. W środku zaś ten sam Kukiz w powyciąganej koszulce i z trzydniowym zarostem opowiada coś Wybranowskiemu. Coś czego ani słuchać, ani czytać absolutnie nie należy, bo to szkodzi szczególnie ludziom mającym słabszą psychikę. Jest tam coś o Tatarach i zagonach, jest też  o Rzeczpospolitej, czyli mamy u Kukiza ten sam mniej więcej zestaw gadżetów którymi kokietowali nas ludzie spod sztandarów niejakiego Mykoły Demko zwanego przez niektórych Mieczysławem Moczarem. Po co Kukiz to robi? Bo mu płacą, to proste. On jest człowiekiem do wynajęcia i jak ktoś przychodzi i składa mu propozycję to Kukiz ją przyjmuje albo nie, ale częściej przyjmuje. Latem promował swoją płytę za pomocą napisu „Zakazane:, a dziś w niebieskimi szkłami kontaktowymi w oczach, pan Ciasteczko udaje Tatara na zagonie buraków cukrowych, w jedynym, najprawdziwszym, prawicowym piśmie całego Universum, które nosi tytuł „Do rzeczy”.
A więc do rzeczy! Kiedy przeglądamy owo pismo, uderza nas nieprawdopodobna wprost ilość dziennikarzy niepokornych, o których wcześniej nie słyszeliśmy. Jacyś ludzie od filmu, od kultury i od sztuki, a wszyscy niepokorni. Zdjęcia dają małe, więc dokładnie nie widać jak wyglądają, ale większość ma okulary, znaczy się inteligenci. Od razu rzuca się też w oczy inna rzecz: najszczersza, rozpaczliwa i nie dająca się ukryć chęć przetrwania. Wszyscy ci ludzie właśnie złapali Pana Boga za nogi i gotowi są wypełnić każde polecenie, które przyjdzie z góry. Po prostu każde. Osiągnęli to co chcieli, są zapisani na liście w rubryce „niepokorni” i teraz pozostaje im już tylko walka o przetrwanie. A cóż to jest „przetrwanie” w przypadku tygodnika „Do rzeczy”? To jest przekonanie wszystkich dookoła, a przede wszystkim siebie samych, że jest normalnie. Normalnie to znaczy: dużo trzeba poprawić, ale to się da zrobić. Zacznijmy do polskiego filmu.
O filmie akurat pisze Gociek. Semka, a nie jak to sugerowano Gmyz, pisze o jedzeniu. Jest też coś o filmie zagranicznym, pisze o tym Wiesław Chełminiak, którego widzę po raz pierwszy w życiu, ale staż w niepokorności musi mieć długi, albowiem skronie u niego siwe, siwiuteńkie...Masłoń kilkoma pociągnięciami swojego niezrównanego pióra rozprawia się z Vargą z GW. A potem jest Horubała. I z niego akurat kawałek przeczytałem. Horubała napisał coś o swoim koledze, który jest autorem książki „Style życia i porządek klasowy w Polsce”. Tekst Horubały zaś nazywa się „Autoironicznie”. Autoironia w tym tekście polega zdaje się na tym, że Horubała poświęca go właściwie wyłącznie swoim znajomym i kolegom, oraz ich dzieciom. I dziwi się, i szczęśliw jest jednocześnie, że to wszystko tak pięknie i po myśli się układa. Chodzi oczywiście o następstwa pokoleń w instytucie socjologii UW.
Potem znowu jest ten Chełminiak, który pisze coś o Katherine Hepburn, tak jakby był co najmniej dobrym znajomym jej amerykańskiego biografa. Obok zaś jest Zychowicz, który reklamuje książkę o gwałcicielach z armii czerwonej. Ja się tu na chwilę zatrzymam, bo zbiorowe gwałty to jest ten rodzaj emocjonalnego szantażu, który w czasach Moczara nie miał zastosowania, z przyczyn obyczajowych. O tym się po prostu nie mówiło, ale dziś narracja tatarsko, zagonowa została o te gwałty wzbogacona i co jakiś czas, mniej więcej co miesiąc, musi się pojawić gdzieś taki opis. Po to, by młodzi chłopcy mogli oderwać się na chwilę od gier i skupić na czymś poważniejszym i głębszym. Potem jest na abarot Gociek, a na następnej stronie jakiś Dziedzina pisze o Watykanie. W ogóle w numerze jest dużo o Kościele, bo mamy przecież konklawe, no i Polacy to katolicy, a Kukiz ma co prawda krew tatarską, w kościele był w zeszłym roku, więc wszystko jest OK. Dalej jest tekst Wildsteina, który wziąłem za jakąś samokrytykę, za jakąś spowiedź dziecięcia wieku, bo on nosi tytuł „Dyktatura pospolitości”, ale się pomyliłem, to jest materiał o liberalizmie. Dalej nie chciało mi się przeglądać, więc zajrzałem od razu na koniec a tam Ziemkiewicz zadaje pytanie: skoro w III RP jest tak wesoło to dlaczego, u licha jest tak smutno”? I ja mu odpowiada od razu: bo opozycja jest koncesjonowana i przestraszona, że straci pracę w poczytnym tygodniku „Do rzeczy”. Na przedostatniej stronie oczywiście Łysiak. I Łysiak oczywiście pisze o gwałtach dokonywanych na wojnie, ale w innej konwencji niż Zychowicz, raczej takiej bardziej wesołej. Powołuje się nawet na księdza Bocheńskiego, który gdzieś tam napisał, jak to na wojnie gwałty są wykluczone, bo wszystkie panie są do dyspozycji żołnierzy. I on to pamięta, bo był żołnierzem. Cieszymy się, razem z Łysiakiem, że ksiądz Bocheński sobie pociupciał, ale jednakowoż nie jest to dla nas aż tak bardzo interesujące, jak się Łysiakowi zdaje.
Ja teraz chciałem zwrócić uwagę na jedno, mogę się oczywiście narazić kilku osobom, ale co tam, zwróćcie uwagę na bogactwo tej narracji, na ten zestaw narzędzi, z którym liderzy i publicyści „Do rzeczy” zamierzają zmieniać rzeczywistość na lepszą. Czegóż tam nie ma? Jest obrona okopów św. Trójcy i to ze trzy razy powtórzona, jest atak na liberalizm pod płaszczykiem samokrytyki, jest Semka i jego jedzenie, krytyka złych filmów, no a wszystko jeszcze okraszone, panie dziejski tymi gwałtami i księdzem Bocheńskim.
Jasne jest, że ten cały zestaw adresowany jest do ludzi przed trzydziestką, czyli takich, którym się jeszcze zdaje, że życie jest wieczne, a oni wszystko mogą zmienić, jak tylko rzecz jasna im się zachce, czyli jeszcze nie dziś. Takich najłatwiej robi się w bambuko, bo im czas przecieka przez palce. No i oni nie mają jeszcze pomysłu na życie, bo są młodzi. Mają jeszcze czas. Ponieważ my w większości, myślimy inaczej, nie możemy popierać ani takiego tygodnika, ani piszącej w nim ekipy, ani w żaden sposób identyfikować się z treściami tam zawartymi. To jest niemożliwe, bo my po prostu nie chcemy dać się oszukać.
I co ja jeszcze mogę im napisać: nie kłamcie. A jeśli nie potraficie tak prostej rzeczy to się chociaż nie odzywajcie.
To oczywiście żart, bo za tydzień znów kolejna odsłona kramiku z emocjami dla nastolatków. Nie przestaną. Nie ma szans. Pa kochani. Wracam do książki. Jeszcze trzy rozdziały, dwa epilogi i krótki wstęp. Do niedzieli powinna być gotowa.

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie... do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, W księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika chrisdigger

13-03-2013 [11:12] - chrisdigger | Link:

Berlin,Niemcy
Hotel Adlon Kempinski

*czwartek,17 stycznia 2013
smiertelny mit pawla lisieckiego smiertelny mit pawla lisieckiego
smiertelny mit pawla lisieckiego
smiertelny mit pawla lisieckiego
smiertelny mit pawla lisieckiego smiertelny mit pawla lisieckiego
smiertelny mit pawla lisieckiego*

--zdejmij lape z klawiatury -- Max Otto von Stirlitz
-- "Arbeit macht frei" --Dog niem.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

13-03-2013 [13:07] - Teresa Bochwic | Link:

Zapewne chodzi Panu o Pawła Lisickiego - to o nim napisał ciekawy artykuł Aleksander Ścios.
Lisiecki to Michał, który to finansuje.
Mimo wszystko dwie różne osoby.

Obrazek użytkownika chrisdigger

13-03-2013 [14:24] - chrisdigger | Link:

Berlin,Niemcy
Hotel Adlon Kempinski
--Pamietasz ? Zürich,kawiarnia.Mloda piekna kobieta popija kawe,podchodzisz do niej zalany w trupa, podpierasz sie na na krzesle i belkoczesz: bardzo mi sie spodobalas, nie spierdol tego.
Max Otto von Stirlitz byl wyraznie ubawiony wiwisekcja wspomnien.
--zamow piwo--odparl Dog.

Obrazek użytkownika jan.kalemba

13-03-2013 [11:23] - jan.kalemba | Link:

Tak jak był koncesjonowanym katolikiem niejaki Mazowiecki