Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Bardzo skomplikowany sukces w Brukseli
Wysłane przez Seaman w 31-01-2012 [13:10]
Materia unijnej polityki stała się do tego stopnia zawiła, że zaszła pilna potrzeba stworzenia wyspecjalizowanych szczytów. Gubią się w tej nowej klasyfikacji szczytów unijnych nawet specjaliści z Gazety Wyborczej. Tomasz Bielecki rozpoznał tylko dwa typy euroszczytów, tymczasem prezydent Nicolas Sarkozy wymienił aż trzy. Będą trzy rodzaje szczytów: 27 państw całej UE, państw paktu fiskalnego, czyli euro plus, oraz państw strefy euro, jeśli tematyka dotyczy wspólnej waluty – orzekł francuski mistrz szczytowania.
Czyli mamy do wyboru, do koloru – szczyt siedemnastki euro, dwudziestki piątki fiskalnej euro plus oraz dwudziestki siódemki ogólnounijnej. Ale przecież pozostały Anglia i Czechy, które są poza paktem fiskalnym i poza strefę euro, zatem mogą sobie ustanowić swój szczyt dwójki euro minus. Poza tym jeśli od dwudziestki piątki fiskalnej odejmiemy siedemnastkę euro, to otrzymamy osiem krajów spoza strefy euro, które aspirują do niej i one też mają prawo do swojego szczytu, nie można ich dyskryminować. Dla odróżnienia niech będzie to szczyt ósemki euro plus minus. Już z pobieżnego wyliczenia mamy zatem unię co najmniej pięciu prędkości.
O ważności tej materii dla unijnych przywódców świadczy fakt, że na wczorajszym szczycie nawet kwestia ratowania strefy euro zepchnięta została na dalszy plan. Natomiast negocjowano zażarcie formuły nowych szczytów i kto może być zaszczycony uczestnictwem. A przecież mamy także inne podziały w tej dziedzinie, jako to: szczyty przełomowe i tuzinkowe; formalne i nieformalne, a także nadzwyczajne i zwyczajne. Jeśli tak dalej pójdzie, to trzeba będzie mianować specjalnego komisarza ds. szczytów unijnych. Kto wie czy nie powstanie nowa dyscyplina naukowa: propedeutyka szczytowania.
Trzeba powiedzieć, że na wczorajszej konferencji Donald Tusk nie był takim radosnym skowronkiem, jak zwykle bywa po szczycie, bo też miał twardy orzech do zgryzienia. Jak tu przekonać opinię publiczną w Polsce, że przystąpienie do paktu fiskalnego sankcjonującego odrębne szczyty strefy euro jest sukcesem premiera, którego mocno nagłaśnianym celem było wykreślenie z paktu odrębnych szczytów euro? Tusk nie podołał temu szlachetnemu wyzwaniu. Skończyło się na smętnym stwierdzeniu, że ma wrażenie, iż jego apel o wspólnotowe działanie został wysłuchany.
Może apel został wysłuchany jednym uchem, ale pewne jest, że natychmiast wypuszczony drugim. Nie stracił natomiast werwy francuski mistrz szczytowania, którego piarowska fantazja nigdy nie opuszcza. Sarkozy natychmiast ogłosił nową formułę dla pozorowania unii jednej prędkości. Według francuskiego prezydenta w Unii nie będzie dwóch prędkości, tylko różne poziomy integracji. Równie dobrze mógłby powiedzieć o sobie, że w gruncie rzeczy jest wysokim barczystym blondynem, a jedynie w telewizji wypada jak cherlawy brunecik wieczorową porą.
Poważny problem mają teraz media prorządowe w Polsce, żeby znaleźć jakiś klucz do głoszenia sukcesu Donalda Tuska. Mam pewne przemyślenia i propozycje. Na przykład bolesny sukces? Cokolwiek to może znaczyć, takiej formuły jeszcze nie było. Może zadziała magia nowości? Albo sukces prolongowany na czas nieokreślony. Sukces pięciu prędkości brzmi także nieźle. Sukces pyrrusowy nawiązuje do historii starożytnej, a przecież Donald Tusk jest historykiem. Jednak ostateczny werdykt należy i tak do ministra Grasia, który w kreowaniu sukcesów ma olbrzymie doświadczenie.
Ciekawe podejście zaprezentował polityk fiński, który określił pakt fiskalny jako dokument w najlepszym razie niepotrzebny, a w najgorszym szkodliwy. Według niego pakt ma służyć tylko Berlinowi do wewnętrznych przepychanek. Sytuacja z unijnymi szczytami staje się na podobieństwo meczów piłki nożnej. Kilkadziesiąt osób stara się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. W tym kontekście można powiedzieć, że Donald Tusk wykonał kawał rzetelnej, solidnej i nikomu niepotrzebnej roboty. Nikomu z wyjątkiem Angeli Merkel.
Komentarze
31-01-2012 [14:29] - Gość (niezweryfikowany) | Link: No to meze teraz jakis meczyk panowie?
A potem moze byc juz ta wodeczka od piskorczyka z sejmu czy jak on tam sie zwie.
31-01-2012 [16:56] - Seaman | Link: Gość
Mecz jest dla uczczenia każdego kolejnego sukcesu.
31-01-2012 [15:40] - cogito (niezweryfikowany) | Link: Szczyt wszystkiego.
A mina na zdjęciu wyżej to o żadnym szczytowaniu nie świadczy. Wygląda "osoba" jakby w karcie menu był głównym daniem ogryzionym do kości. Było lepiej się skrzyknąć z Brytyjczykami, Czechami i Węgrami. To mógłby być "początek pięknej przyjaźni". Ale tu problem deficytu jaj mamy na naszym rynku to wychodzi tylko, że będzie szczyt szczytów.
Pozdrawiam C
31-01-2012 [16:58] - Seaman | Link: cogito
"Było lepiej się skrzyknąć z Brytyjczykami, Czechami i Węgrami."
On jest poza wszystkim po prostu za głupi na taki scenariusz.
31-01-2012 [16:04] - SUPER KACZOR (niezweryfikowany) | Link: @Autor:jeszcze go słuchają
Kolego zapomniałeś o jednym szczycie- bezczelnośi, gdzie nasz Umiłowany Przywódca jest niekwestionowanym liderem.Którego nie prześcignie barczysty blondyn, czy DDR-Kanclerin.Wydymać tyle milionów lemingów, to wyczyn nie lada. Niezależne media właśnie kombinują, jak gówno w sukces zamienić.Orzą jak mogą, nawet z niczego otrąbią zwycięztwo Donalda.Nie POrażka rządu tylko chwilowy brak sukcesów. A leningi czekają na POrcję papki medialnej.Chociaż coś ostatnio cienko z produktami,które oszuści mogą włozyć do gara, na breję dla futrzaków.
31-01-2012 [16:59] - Seaman | Link: SUPER KACZOR
Media kombinują, bo to jest bardzo skomplikowany sukces:)
31-01-2012 [17:07] - stanczykblazen (niezweryfikowany) | Link: i ....
I tak siedzieć przy stole nie będziemy ,a pieniądze zapłacimy. Ja to już wolałabym pieniądze dać , a stół olałabym. Na co , po co komu to siedzenie przy stole ?Itak i tak nie jesteśmy podmiotem polityki światowej , a przedmiotem.Przykre to , ale prawdziwe.
31-01-2012 [17:12] - Dana (niezweryfikowany) | Link: A ja nie mam wrażenia lecz pewność, że
jest durnowaty; znaczy, ten co ma Tole.
31-01-2012 [18:25] - kanadyjczyk (niezweryfikowany) | Link: Tuskowe szczytowanie
Nie dalej niz kilka dni temu widzialem Tuska w telewizorni opowiadajacego jakie to twarde stanowisko Polska (czytaj Tusk z Sikorskim) zajmuje w sprawie "brukselskich obiadow". Mielismy nie byc daniem, ani nawet kelnerem serwujacym to danie - "mysmy zwyciezylismy" i bedziemy sie obzerac przy glownym stole!!!
Wyszlo jak zwykle - za pare klepniec po plecach Tsusk zgodzil sie zajac swoje miejsce w szeregu (pod stolem, jak psy podczas uczty w zamku krzyzackim).
Sprawdzalem tzw wiodace media i jak na razie "surmy bojowe" jakos nie graja. Ot tu czy owdzie pojawila sie informacja o "umiarkowanym" sukcesie polskich negocjatorow. Znamiennym za to jest brak komentarzy na ten temat w Rzepie. Ogolna konsternacja mediow raczej nie swiadczy dobrze o tym pakcie. Oj chyba nastepny sukces w rodzaju tego z pakietem klimatycznym. I za to placic 6.5 miliarda Euro?
31-01-2012 [19:44] - ksena (niezweryfikowany) | Link: unijne myślenie o poziomach integracji
można przyrównać do budowy atomu.Wokół jądra na orbitach krążą elektrony o różnej liczbie dla danego pierwiastka.Co stanowi unijne jądro wszyscy wiemy,a elektrony krażące na orbitach czyli poziomach integracyjnych złączone zostały paktem fiskalnym.Oczywiście wszystkie elektrony chcą być najbliżej jądra,zwłaszcza elektron Tusk,ale cóż twarde prawa fizyki dopuszczają na orbitę K jedynie dwa.Sądząc po minie Tuska on tam się nie znalazł,nawet po obietnicy zapłacenia miliardów.Zastanawiam się czy aby ten nasz gest we wspomaganiu bogatych nie pachnie propozycją korupcyjną .
31-01-2012 [23:39] - jk7 (niezweryfikowany) | Link: unijne myślenie o poziomach integracji - szacun
filozofia jest prosta, ziomale budzą się.
Kapitalnie to nazwane tektsem Twoim, Polska/real to nie "portret chiński", ta kalka żywi się iluzją... i udają "wykształconych"
szacun, jk7
31-01-2012 [22:30] - Lila (niezweryfikowany) | Link: Jak to nie sukces,
Jak to nie sukces, halabardnik na unijnych salonach to mało?
01-02-2012 [10:15] - WJD (niezweryfikowany) | Link: Nieporozumienia towarzyskie.
Wolni ludzie nie rozumieją niewolników - decydentów.
Niewolnik nie rozumie wolnych ludzi.
I tyle.
Na drugi raz głosujcie forumowicze za wolnością, za wolnymi ludźmi a nie na niewolników, którzy w parlamentach polskich od zakończenia II wojny światowej do chwili obecnej stanowią niemalże 99.99 procentową większość.
Przecież można bez kłopotu znaleźć polskich wolnościowców, którzy będąc od zakończenia II wojny światowej poza parlamentem, istnieją w Polsce i mają niezmienny program na zbudowanie normalnego państwa i normalnego wolnego życia dla wolnych ludzi. I nigdy nie zmieniają poglądów, choćby ceną była ogromna bieda i polityczne zmarginalizowanie z woli naiwnego pospólstwa..
Jak się zaś głosuje na potomków chłopów pańszczyźnianych /względnie na obce elementy narodowe, co nam na jedno wyłazi/, no to jest tak jak jest. Niewolnicze państwo z niewolniczym ustrojem.
I jeszcze jedna zdumiewająca rzecz.
Węgrzy doskonale wiedzą, iż nie są Słowianami. I wiedzą też doskonale, że Lengyel też nie są Słowianami, chociaż zasiedlali w starożytności ziemie wcześniej niekiedy zasiedlone m.in. przez Słowian.
Co więcej wiedzą Węgrzy, iż Polacy zrazem z Węgrami pochodzą ze wspólnego pnia - rodu.
A w Polsce powojennej był kształtowany w szkołach kompletnie fałszywy mit, jakoby Polacy byli spokrewnieni z "braćmi Słowianami ze wschodu" czyli z Rosjanami.
Tymczasem Rosja przecież, jeszcze za Lenina, stanowiła konglomerat mnóstwa dzikich plemion i narodów, które - dla odmiany też nie-Rosjanin - Stalin stopniowo wyniszczył, w czym pomogła mu wojna. Przecież na terenie Rosji było ponad 300 różnych narodów i plemion i ich języków i dialektów.
Jacy Słowianie?
Jeszcze trzydzieści parę lat temu, mój wuj pojechał warczyburgiem /był taki wschodnio-niemiecki samochód osobowy/, pojechał do Sowietów i tam razu jednego urwał się opiece tajniaków i pojechał do przysiołków. Spotkał tam dzikich ludzi żyjących w epoce neolitu. Nie znali języka rosyjskiego, posługiwali się niezrozumiałymi dźwiękami, mieli wygląd troglodytów jaskiniowców i to nie jest żart. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj można w zapadłych zakątkach spotkać tam takich kompletnie dzikich ludzi. Prowadzą osiadłe i niesłychanie prymitywne szałasowe życie, nikt się tam nie zapuszcza.
Podobnie zresztą można spotkać "obywateli" którzy w ogóle nic nie wiedzą o upadku caratu, rewolucji, itd. Żyją po swojemu odcięci od cywilizacji na dalekim rosyjskim wschodzie jak ich przodkowie. Mówią o sobie "tutejsi".
Tymczasem w Polsce zostały skutecznie Polakom wszczepione mity o panslawizmie, braciach Słowianach ze wschodu itp. zupełne nieprawdy.
To jest niezwykle ciekawa sprawa rzutująca ma mentalność narodów. To jest powód dlaczego jedne aktualne ludy są buntownicze i nie godzą się na niewolnictwo a inne jak najbardziej.
To są geny i to się będzie jeszcze ciągnęło przez następne tysiące lat. Rasy ludzkie są faktem. Oczywiście ludzie są już ogromnie pomieszani, ale nie do tego stopnia, aby to nie miało wpływu.
Zresztą obserwujemy ten fenomen u zwierząt, każdy miłośnik psów wie, że jedne rasy są łagodne a inne agresywne, jedne kochają wolność a inne niewolę, itd.
To są geny.
To jest też przyczyna, dlaczego obecni decydenci w Polsce tak bardzo pragną stworzyć bazę genotypów mieszkańców Polski i dlaczego stworzyli ustawę dla NIK-u, aby zbierał i przetwarzał takie informacje, czym naruszyli prawo do prywatności wolnych Polaków.
01-02-2012 [20:23] - Irvandir (niezweryfikowany) | Link: Czy Rosjanie to Słowianie
Styl życia w Rosji ukształtował niejaki Ruryk i jego potomkowie. Nie byli Slowianami.