Co następne w tym szaleństwie? Cz. 1

 

Czy tak właśnie wygląda upadek pewnej epoki? Siedzimy w środku i jesteśmy pionkami, którymi się to rozgrywa, więc trudno jest nam to pojąć.
Może kiedyś badacze historii nazwę to erą kłamstwa. Właśnie kłamstwo, oszustwo i manipulacja w każdej dziedzinie i na każdym poziomie jest dominującą cechą minionych kilkudziesięciu lat.
A stało się to możliwe i tak powszechne dzięki niebywałemu postępowi w dziedzinie komunikacji. To przede wszystkim telewizja i komputery, oraz smartfony połączone w sieć internetem dokonały tego, o czym cały czas marzyli Stalin, albo Goebbels – panowanie nad informacją, a przez to nad umysłami miliardów ludzi.
Rezultat? Już nie wiemy, co jest prawdą, a co fałszem. A to bardzo niedobrze. Wali się najważniejszy fundament społeczeństwa – szacunek i zaufanie. Upadają autorytety. Uczciwość przestaje istnieć.
Prawda, czy fałsz? Kto nam to może powiedzieć? I komu uwierzymy?
 
 
 
 
 
 
Czy z nudów można zgłupieć? Chyba jednak tak.
Długotrwały pokój niesie w sobie takie niebezpieczeństwo, że wielu ludzi umysłowo gnuśnieje i w poszukiwaniu atrakcji i dreszczyku emocji spowodowanym strachem, czy tylko niepokojem, zaczyna wymyślać różnorodne głupoty.
Zostawmy na boku sporty ekstremalne, będące odmianą rosyjskiej ruletki, narkotyki i ich podlejszą wersję, zwaną u nas dopalaczami, a na świecie designer drugs (NPS – new psychoactive substances) i zajmijmy się czymś znacznie bardziej przyziemnym, czyli dla każdego, coś miłego.
 
Będzie mowa o moich rozmyślaniach na temat optymalnego odżywiania się.
 
 
Na wstępie istotne zastrzeżenie: czasy są takie, że już na prawdę nie wiadomo komu ufać. Kryzys zaufania jest powszechny i dominujący.
A najgorsze w tej erze jest to, że wyłącznie z przyczyn komercyjnych, czyli chęci bogacenia się za wszelką cenę, jesteśmy wprowadzani w błąd, oszukiwani i manipulowani.
Robimy to, co wcale nam nie służy. Bezmyślnie kupujemy reklamowaną nachalnie maść – "tą w żółtym opakowaniu". Jemy paskudztwa, które nigdy nie były w naszym kręgu kulturowym i są byle jakie, lecz polecane jako wyjątkowo zdrowe – tu dałbym jeszcze niedawno hipstersko i korpo modne sushi, czy zmorę dzieciaków – brokuły.
 
No dobrze... na razie odpuśćmy producentom, ich towarom, oraz wielkiemu przemysłowi reklamowemu. Wiemy od dawna, że bezczelnie kłamią i wymyślają niestworzone rzeczy, byle tylko sprzedać swój produkt, niestety, bardzo często kompletnie nam niepotrzebny.
 
Jednakże są gremia, które od wieków cieszyły się bezwarunkowym i niekwestionowanym autorytetem i których słowa przyjmowaliśmy zawsze z pełnym zaufaniem. To naukowcy i lekarze.
Kiedy oni zaczynają kłamać i oszukiwać, to tracimy bardzo ważny punkt oparcia. A niestety tak się dzieje.
Oszustwa przez nich dokonane zazwyczaj powodowane są przez ich moralną małość, co pozwala im się "sprzedać" wielkim firmom, czy korporacjom i produkować wyniki badań nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, z prawdą obiektywną, a nawet często z dobrem ludzkości. Istotny jest wyłacznie zysk finansowy zlecającego nauce podmiotu i gratyfikacja, jaką naukowiec za fałszywe teorie i wyniki badań otrzymuje.
Przykładów jest mnóstwo i mógłbym je wymieniać na kilkudziesięciu stronach, jednakże podam te najbardziej oczywiste, bo celem tego tekstu jest coś innego.
 
Kiedyś, dobre dwadzieścia lat temu, kiedy pierwszy raz zetknąłem się z produktem wyjątkowo cwanych krwiopijców – podatkiem VAT, stwierdziłem: opodatkowali już chyba wszystko i pozostało nam tylko powietrze, którym oddychamy.
Ówczesny sarkazm i czarny humor niestety okazał się proroczy.
 Niewiele czasu minęło, a powietrze, konkretnie cała atmosfera została opodatkowana. Aby z pełną hipokryzją podkreślić szlachetne intencje takiej kolejnej daniny, dodano przymiotnik "czyste".
I oto mamy podatek od czystego powietrza.
Jako wehikuł pozwalający wymiernie naliczać podatek za oddychanie, wymyślono produkcję przez człowieka dwutlenku węgla – CO2.
Nieistotnym stał się fundamentalny fakt, że od początku, jak powstało życie na Ziemi, istnieje nieustanna przemiana życiodajnego dla zwierząt i ludzi tlenu na dwutlenek węgla, gazu, który jest wydalany przez całe królestwo zwierząt.
Tylko... , że królestwo roślin, cała biomasa Ziemi, w tym również morza i oceany pochłaniają CO2, który właśnie im jest niezbędny do życia.
Taki prosty i sprytny trik Stwórcy – zielona przyroda nieustannie uwalnia czysty tlen dla wszystkich zwierząt, a te odpłacają się natychmiast, oddając dwutlenek węgla.
Gdyby tylko na tym poprzestać, to nie byłoby podstaw do stworzenia nowych danin i czerpania ogromnych zysków li tylko z przemian gazowych naszej atmosfery.
Trzeba więc było stworzyć "fakty naukowe".
 
Naukowcy, jako grupa zawodowa, mimo przyznawanego im automatycznie szacunku i autorytetu, niczym się nie różnią od innych zespołów ludzkich. Te same wady i zalety. A historia zna wiele przykładów podłości, kłamstwa, czy nawet złodziejstwa.
Taki jeden przykład, który dobrze pamiętam, to Thomas Alva Edison, duma Ameryki, genialny wynalazca z tysiącem patentów, w tym również wynalezienie żarówki . A wszystko to lipa. Edison żarówki nie wynalazł. Naukowcem był zaledwie miernym. Natomiast miał niesamowity talent do robienia szemranych interesów, posuwając się nawet do zbrodni.
Po latach okazało się, że regularnie okradał, udając przyjaciela, serbskiego geniusza Nicolę Teslę (którego dzisiaj Wikipedia, tak fenomenalną postać, chyba jedyną w pełni rozumiejącą elektryczność, elektromagnetyzm i magnetyzm, czego nawet dzisiaj uczeni nie potrafią rozszyfrować, określa mianem – inżynier).
 
 
Wróćmy do CO2 i ocieplenia klimatu.
 
 
 
Co mówi nauka...
CO2 emitowany w przyrodzie (z oceanów i roślinności) równoważy naturalne pochłanianie (także przez oceany i roślinność). Tak więc ludzkie emisje zakłócają naturalną równowagę, podnosząc poziom CO2 do wielkości niespotykanej od przynajmniej 800 000 lat. W rzeczywistości ludzie emitują 26 Gt w ciągu roku, a ilość w atmosferze rośnie tylko o 15 Gt na rok - duża część ludzkich emisji jest pochłaniana przez naturę.

 
Argument sceptyków...

Antropogeniczny CO2 to niewielki procent emisji
"Oceany zawierają 37400 miliardów ton (Gt) węgla, biomasa lądowa 2000-3000 Gt. Atmosfera zawiera 720 miliardów ton CO2, a ludzie dostarczają tylko 6 Gt. Oceany, lądy i atmosfera ciągle wymieniają CO2, więc dodatkowy wkład człowieka jest niesłychanie mały. Mała zmiana w równowadze między oceanami i powietrzem spowodowałaby dużo poważniejszy wzrost niż wszystko, co my możemy zrobić"

 
[ https://www.skepticalscience.com/arg_ludzkie-emisje-sa-niewielkie.htm ]
 
 
Oczywiście użyty tutaj zwrot "Co mówi nauka..." jest oczywistą kpiną. Bo to jest wielkie, złodziejskie przedsięwzięcie, ukrywające swoje prawdziwe finansowe cele, pod troską o przyszłość ludzkości, w oparciu właśnie o kłamstwa kupionych i nieuczciwych naukowców.
 
Każdy w miarę inteligentny i posiadający powszechną wiedzę człowiek, wyczuwa to wielkie "naukowe" oszustwo i jest w stanie przytoczyć druzgoczące argumenty na ten światowy przekręt.
 
Przyzwoity wulkan, jak ten pamiętny z pogrzebu śp. prezydenta Kaczyńskiego z małżonką, islandzki Eyafjoell, czy Mount St. Helens, którego erupcja w 1980, była największą w historii USA, potrafi dokonać stukrotnie więcej zniszczeń atmosfery jednorazowym wybuchem, niż działalność człowieka przez parę lat.
Pamiętajmy także, że tak zwane globalne ocieplenie jest naturalnym, cyklicznym zjawiskiem na Ziemi. Takim samym, jak okresowe ochłodzenia i zlodowacenia. To w naturze i atmosferze dzieje się samo z siebie, czy człowiek istnieje, czy nie.
Pokryta czapą lodową największa wyspa świata – Grenlandia, nazywa się tak, dlatego, że około tysiąc lat temu, gdy odkryli wyspę wikingowie, była piękną pokrytą lasami, zieloną krainą. Nawet nazwa o tym świadczy: Grenlandia to w tłumaczeniu Zielona Wyspa, bo "gren" to uproszczone skandynawskie "grønn" (nor.) lub "grøn" (dan.) – po prostu kolor zielony.
Nie mówi się też otwarcie i głośno, że znacznie bardziej niszczącym  niż CO2 gazem cieplarnianym jest metan. A olbrzymie ilości metanu wydzielają wszystkie roślinożerne zwierzęta (człowiek zresztą też).
Ktoś policzył, że swobodnie pasące się przez cały rok na argentyńskich pampasach bydło, poprzez metan dostarcza więcej gazu cieplarnianego, niż przemysłowa działalność człowieka produkująca CO2.
 
Jakiś czas temu brałem udział w dyskusji w Trójce Polskiego Radia. Prezentowałem moje bardzo sceptyczne stanowisko wobec całego szwindlu "Globalnego ocieplenia". Po programie byłem przerażony totalną niewiedzą, brakiem zdrowego rozsądku i łatwością, z jaką ludzie przyswajają, a potem wierzą w nawet najbardziej ordynarne i idiotyczne kłamstwo.
A hejtów w internecie dostałem mnóstwo.
 
Żeby zakończyć tą przydługą dygresję mającą na celu pokazanie, że wielu naukowców to sprzedajne prostytutki, które na szczyt niepodważalnej "nauki" wciągną każdą bzdurę, jeżeli tylko jakiś szubrawiec – polityk, korporacja, czy bankster dobrze im zapłaci, jeszcze jedno.
To pieniądze, jeden przykład.
Twarzą, frontmenem szwindlu globalnego ocieplenia stał się były wiceprezydent USA u boku niesławnego Billa Clintona, kiedy ich w końcu z Białego Domu wypieprzyli.
Kiedy pan Gore odszedł od oficjalnej polityki, jego osobisty majątek był policzony na  1,5 miliona dolarów. Bardzo szybko jednak poprzez ten naukowy fałsz, majątek mu się powiększył do prawie 80 milionów USD. Po drodze do prawdziwego bogactwa zakręcone, światowe głupki obdarzyły go jeszcze Oscarem i co najśmieszniejsze – w 2007 roku, Pokojową Nagrodą Nobla!
To już klasyczna tragifarsa pod tytułem "Ciemny Lud Wszystko Kupi".
Tutaj przykład tylko jednego beneficjenta światowego oszustwa. I to nie najważniejszego. Na tym lipnym ociepleniu wzbogaciło się tysiące cwaniaków.
 
Gdy do władzy w Stanach Zjednoczonych doszedł Donald Trump, nieprzejednany wróg przestępczych demokratów (takich jak w Polsce totalni), wszystkich tych Clintonów i Gore,  a jednocześnie spełniony biznesmen i miliarder, to natychmiast zerwał ze szwindlem globalnego ocieplenia, wypowiadając te różne traktaty z Kioto, czy Paryża. Kitu ten człowiek nie będzie tolerował.
 
Na koniec mała ciekawostka: - pamiętacie jaki szwindel obowiązywał przed globalnym ociepleniem?
Tak, to słynna dziura ozonowa. Nieważne, że zdecydowana większość przemysłu, a konkretnie użytkownicy freonu, byli na półkuli północnej, a ozonowa dziura na biegunie południowym, wielki koncern chemiczny DuPont, który chciał się pozbyć konkurencji stosujących powszechnie w urządzeniach freon, gdy sam już miał inny gaz, który ten freon zastąpił, sięgnął po "uczonych", którzy podnieśli alarm w sprawie ozonowej czapy nad Ziemią i freonu, który to niszczy tak, że wkrótce promieniowanie kosmiczne nas wszystkich zeżre. Takie drobne świństwo z wpływem na cały świat.
 
 
Chyba dałem dobry przykład, by udowodnić, że praktycznie nie można mieć zufania do nauki i naukowców, tylko dlatego, że jest to nauka.
Tak, jak wszędzie, jest tam korupcja, kłamstwo, chciwość i rozliczne przestępstwa.
Niebezpieczne jednak to się staje, gdy naukowe szwindle wpływają nie tylko na nasz styl życia, ale także na nasze zdrowie.
Kapitalizm tak już ma, że nieustanny biznes to brutalna walka. I mimo, że panowie miliarderzy często występują w smokingach i muchach, to nie są boje gentlemanów i walka fair. Wprost przeciwnie – wszystkie chwyty dozwolone.
A my – sieroty, żyjemy w niepewności, kto ma rację, gdzie jest prawda.
 
 
Pominę w tym tekście największych drani i oszustów – przemysł farmaceutyczny i ich kooperacja z lekarzami.
Mając świadomość własnego gadulstwa, oraz wściekłości, która w tym temacie we mnie drzemie, pewnie rozpisałbym się na kilkanaście stron. Bo faktów znam mnóstwo.
Może innym razem tym się zajmę.
Powiem tylko, że oni już zaczęli nawet wymyślać nieistniejące choroby, byle tylko sprzedać wymyślone leki na nie.
Osobiście nurtuje mnie poza tym pytanie – czy to właśnie przemysł farmaceutyczny rozpętał anty-nikotynową kampanię, bo uznał, że na walce z tytoniem, wszystkie te gumy do żucia i tabletki, zarobi wielkie pieniądze, a koncerny tytoniowe, tak potężne jeszcze w latach 80-tych, niech sobie sprzedają watę na patyku.

Cdn.
 
 
 
 
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Skrzetuski

15-10-2018 [08:00] - Skrzetuski | Link:

a propos  ostatniego akapitu, co zamiast betablokerów? bo już nie mam sił do tego świństwa...

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [09:36] - jazgdyni | Link:

Witam

Napisałem felieton o paskudztwie beta-blokerów.  
http://niepoprawni.pl/blog/jazgdyni/beta-blokery-moze-nie-swinstwo-tylko-paskudztwo
Jest w sprzedaży lek z powodzeniem zastępujący b-b. Lecz mafia medyczno - farmaceutyczna czuwa i lek jest za drogi, jak na kieszeń zwykłego pacjenta.

Pozdrawiam
 

Obrazek użytkownika Marek1taki

15-10-2018 [08:17] - Marek1taki | Link:

Naukowcy i lekarze też ulegają odruchom stadnym i kraczą aby nie milczeć gdy inne wrony kraczą z instynktownej obawy o wykluczenie - tak modne obecnie słowo. Te środowiska ulegają oczywiście też zabobonom, gdyż (nie inaczej niż inne grupy) przyjmują informacje naukowe, albo naukowo opakowane, bezkrytycznie za prawdę.
Obok nadużywania szczepień (osobna sprawa to "kuchnia" robienia szczepionek) mieliśmy w ostatnich latach "epidemie" chorób wściekłych krów, ptasich gryp itp., które sprawiają wrażenie broni nie tyle biologicznej co ideologicznej w wojnie gospodarczej. Podawane informacje dyskredytowały w każdym razie celowość eliminacji stad inną niż niszczenie konkurencji. Obrońcy zwierząt oczywiście milczeli.
Przykład ekoteroryzmu dwutlenkiem węgla jest dzisiaj wiodący. Właśnie w Katowicach ma być sabat.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

15-10-2018 [09:14] - rolnik z mazur | Link:

Świetny tekst. Wytłumaczenie tego fenomenu jest zupełnie proste.  Po pierwsze to system oświaty, który produkuje fachidiotów ( posztakowanie nauki ). Każdy kształcony w dawnej ośmioklasowej szkole dobrze wiedział z nauki przyrody o  bilansie CO2 i minimalnej roli człowieka w jego produkcji. Po drugie sprzedajne media, które kazda głupote bedą powtarzac do znudzenia i tak długo zanim nawet zdaje się madrzy ludzie zaczna wątpić. Po trzecie relatywizacja prawdy - każdy może mieć własną prawdę. Po czwarte demokracja pośrednia - sprzedajni politycy i po czwarte kasa misiu kasa.. W ten sposób produkuje sie bezmyślnych niewolników .Pzdr

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [16:05] - jazgdyni | Link:

Zgadza się. We współczesnych szkołach zaprzestano nauki samodzielnego myślenia. Większość bezmyślnie przyjmuje serwowane im poglądy.
Zastanawiające jest jednak to, że przekazuje się tak potężny stek kłamstw. Świadome ogłupianie? A potem się dziwią, że po cichu ukradziono 400 mld z VATu. Tylko to też smutne - nie potrafią sobie tej sumy wyobrazić.
O zacytuję: "Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się ile waży 1 milion złotych to poniżej przedstawiam odpowiedź na to pytanie. 1.000.000 zł to: 10.000 banknotów o nominale 100 zł spakowanych przez NBP w 100 paczek po 100 sztuk każda. Zatem waga tak zapakowanego miliona złotych to – 9,3 kg."
I dalej już ode mnie: 400 mld to 400 000 milionów. Wniosek z tego, że to waży 3 720 ton.

Obrazek użytkownika xena2012

15-10-2018 [10:27] - xena2012 | Link:

Media i reklamy pracuja na rzecz ogłupiania społeczeństw.Niby to w trosce o uzupełnieniu jego wiedzy,niby w poczuciu zaspokojenia intelektualnego komfortu ale tak by to społeczeństwo mieć zawsze pod kontrolą.Głośno słychać o efekcie cieplarnianym niszczacym Ziemię,tylko jakoś badajacy nie przedstawiaja konkretnych,wiarygodnych wyników lansując jedynie tezę..Al Gore tak pracowicie ostrzegający przed wzrostem CO2 swoimi nieustannym samolotowymi wojażami po krajach dostarcza go więcej niż czynniki które tak krytykuje.No tak,ale te wojaże i odczyty nie są bezpłatne,więc wiadomo o co chodzi.Społeczeństwa zas mają bezkrytycznie i bez zadawania pytań wierzyć w zdobycze nauki i nie mówić -sprawdzam.I jeszcze maleńka dygresja-,,żółty krem z apteki''.Czy naprawdę Polaków uwaza się za takich durni,że nie sa w stanie zapamietac nazwy Dolgit?

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

15-10-2018 [10:58] - rolnik z mazur | Link:

Sorry Winnetou. Wszystko ok - ale - sprawdzam. Kto uwaza Polaków za durni ? Pzdr

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [16:09] - jazgdyni | Link:

Oczywiście, że im zależy na ogłupianiu. Już za komuny wpajano nam, że - "ciekawość to pierwszy stopień do piekła"

Obrazek użytkownika paparazzi

15-10-2018 [17:29] - paparazzi | Link:

 Jak podały gazety w swoim czasie,  Al Gore płaci rachunek za prąd 34 tysiące dolarów rocznie. To taki lewak co łyżką kawior żre.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

15-10-2018 [11:50] - Imć Waszeć | Link:

Tak jest! Dokładnie. To jest wiek kłamstwa. Kłamstwo zalewa nas za wszystkich stron, kłamstwo jest nobilitowane, kłamcy idą w górę jak szumowina w oczyszczalni ścieków. Kto nie kłamie ten jest frajerem. Kłamstwo jest wykładane na każdej wyższej uczelni jako rzekome umiejętności zdobycia lepszej pracy, usprawnienia komunikacji ze współpracownikami i przełożonymi, wreszcie jako reklama. Dyskusja o kłamstwie w nauce, to jednocześnie dyskusja o zatraceniu wszelkich zasad. Pokojowy Nobel powinien stać się wzorcem kłamstwa w Sevres - w formie nowego złotego cielca.

Obrazek użytkownika smieciu

15-10-2018 [11:56] - smieciu | Link:

To ja może mały głos krytyki. Choć generalnie zgadzam się co do stanu obecnej „nauki”. Rzucę może fajny przykład, który ostatnio wpadł w oczy. Otóż jak wiadomo są te czasopisma naukowe, są publikacje, recenzenci itd. Ale paru ludków postanowiło to sprawdzić i napisali program komputerowy, który generował naukowy bełkot. Po prostu zlepiał zdania z różnych słów. Generował bełkotliwe teksty o niczym. I te właśnie teksty udawało się opublikować. Później ci ludzie napisali pracę o poziomie publikacji a ich testowe teksty po cichu zostały wycofane.
Tak to właśnie wygląda.

Ale skoro to wiemy to nie postępujmy jak oni. Choćby w sprawie ocieplenia. Czemu zakładamy z góry że to nie człowiek jest jego przyczyną? Bo tak twierdzi Al Gore? Czy to jest naukowe podejście?
Zbierzmy fakty.
Słońce: Jest bardzo spokojne, wręcz wyjątkowo spokojne już od długiego czasu. Teoretycznie więc nie powinno odpowiadać za ocieplenie.
Wulkany: No... nie wybuchają jakoś nadmiernie więc też nie bardzo jest jak je winić.
Więc co nam zostaje?
Albo jakiś tajemniczy nieznany czynnik albo ... człowiek.
Według mnie zgodnie z zasadą niekreowania bytów ponad potrzebę warto jednak rozważyć człowieka. Tylko że problem nie leży w tym co nam mówią w swoich celach np. o CO2 choć pewnie też ma znaczenie. Po prostu to szersze zjawisko.
Przykładowo pod niedawnym tekstem „szczepić nie szczepić” dałem odnośnik do filmiku o szkodliwości aluminium. To poważny problem. Tyle że można zrobić badania  czy coś i stwierdzić że aluminium nie jest takie straszne. Bo tak, w laboratorium może nie być straszne ale gdy z niego wyjdziemy w prawdziwy świat to okaże się że nie przypomina on sterylnego laboratorium. W tym prawdziwym świecie jest bowiem mnóstwo rzeczy, które sprawiają że aluminium nagle może okazać się bardzo niebezpieczne.
Tak samo może być z CO2, działalnością człowieka. Nie można brać pojedynczego zjawiska i opierać się na wykreowanych w laboratoriach statystycznych modelach. Bo rzeczy, które zmienił człowiek jest mnóstwo.
Ot choćby samoloty latają po niebie a gdy je wszystkie uziemiono po zamachach na WTC okazało się że temp. w USA spadła. Albo przejedź się z lasu do miasta. Od razu widać różnicę temperatur.
Prawda jest taka że człowiek po protu wytwarza ciepło. Każda czynność, komputer, dosłownie wszystko „co się rusza” wytwarza ciepło. Gdy zbierzemy rzeczy do kupy może się okazać że istnieją trudne do wychwycenia połączenia efektów działalności człowieka, które mogą mieć sumaryczny efekt dużo większy niż wydawałoby się z sumy laboratoryjnego analizowania każdego czynnika z osobna.

Tu jak sądzę może leżeć problem. Nawet z gatunku filozoficzno - religijnych. Kiedy destrukcja zabija kreację.
Coś nas podgrzewa. Ale czy to przypadek że akurat teraz kiedy jakby nie patrzeć jako ludzkość znaleźliśmy się na wielkim zakręcie, który póki co nie ma żadnego związku z ocieplaniem klimatu?

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

15-10-2018 [12:28] - rolnik z mazur | Link:

Otóż to!  Te siedem i pół miliarda ludzi produkują za duzo ciepła, za  duzo żrą i potem wydalaja gdzie popadnie. Trzeba ich zredukować do około miliarda i wtedy zobaczymy czy czynnik ludzki był odpowiedzialny za ocieplenie klimatu ?. Gdzieś bodajże w XVI w Bałtyk w zimie zamarzał tak, że można było saniami  do Szwecji jechac a po drodze nawet stawiali knajpy z lodu. Wtedy na ziemi było może z pół miliarda ludu ( ? - strzelam )  i było zimno u nas. A teraz nawet zatoka nie chce zamarzać. Stąd dla kruka jest nauka ...Eugenika sie kłania. Pzdr

Obrazek użytkownika smieciu

15-10-2018 [12:45] - smieciu | Link:

Szczerze mówiąc to takie skojarzenia jakoś się same nasuwają. Np:
Chory człowiek dostaje gorączki, przechodzi mu.
Ziemia dostaje gorączki, przejdzie jej :)
Tylko co jest przyczyną? Metan, CO2 czy ... człowiek sam w sobie?
Bo jeśli właśnie człowiek sam w sobie to terapia musi być zawsze ta sama. Wiadomo jaka.
Taką terapię mogą zaaplikować jakieś wielkie tajne ludki kręcące światem. Jeśli ktoś wierzy w Wielki Spisek. Głośno powiedzą CO2! A ciszej wstrzykną aluminium noworodkom. Ale jedno i drugie oczywiście w szczytnym celu :)
Taką terapię może zaaplikować sama Ziemia, jeśli ktoś wierzy w jakiś rodzaj wiedzy Wszechświata. Jego doświadczenie itp.
No i wreszcie może zrobić to sam Bóg. Podgrzać atmosferę. Dosłownie i w przenośni! Jeśli uznał że z tej ludzkości pożytku nie będzie :) Już raz tak było na wielką skalę a na mniejszą raczej dość częste zjawisko.
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [16:13] - jazgdyni | Link:

Bardzo proszę poczytać sobie poważne naukowe opracowania, a potem tylko wyciągnąć samemu wnioski. Są zasady termodynamiki, są bilanse energetyczne i najważniejsze - jest sztywna logika. Nic więcej nie trzeba.

Obrazek użytkownika Pani Anna

15-10-2018 [13:45] - Pani Anna | Link:

A konkretnie co pan ma przeciwko brokułom?

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [13:54] - jazgdyni | Link:

Nie lubię ich. Jak większość dzieciaków. Może Pani podać, kiedy pojawiły się w polskiej tradycji kulinarnej?

Ps. Topinambur też mi nie smakuje.

Obrazek użytkownika Pani Anna

15-10-2018 [15:25] - Pani Anna | Link:

W Polsce uprawiany od lat 80. Generalnie warzywo klimatu umiarkowanego. Rozumiem, że jeżeli coś nie ma 1000 letniej tradycji, to już jest be. Moje dziecko i cała moja rodzina bardzo je lubimy, trzeba umieć je przyrządzić, zapewniam jednak, że to nic trudnego. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [15:53] - jazgdyni | Link:

Wolę kalafior (a la polonaise). De gustibus ... itd

Obrazek użytkownika Pani Anna

15-10-2018 [16:13] - Pani Anna | Link:

Dokładnie, "de gustibus... itd". Po co więc biedne brokuły mieszać z efektem cieplarnianym?

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [18:26] - jazgdyni | Link:

Droga Pani Aniu

Brokuły nie są tutaj przypadkiem. Proszę zwrócić uwagę na tytuł. Umieściłem tam - Część pierwsza. Dalej więc dojdę również do brokułów opisując kłamstwa naukowców. A czy Pani wie, że niby wielkie walory szpinaku (którego bardzo lubię) są wynikiem zwykłej pomyłki w umieszczeniu przecinka?

Ps. Kalafior potrafię zakisić, lub zasolić, a brokułów nie.

Obrazek użytkownika Pani Anna

15-10-2018 [20:13] - Pani Anna | Link:

Oczywiście, że wiem o szpinaku, proszę sobie wyobrazić, że nie czerpię całej wiedzy wyłącznie z wpisów tutaj na "naszych blogach". Nie wszystko można i należy zasolić lub zakisić, to nie jest żaden argument. Ziemniaków też pan chyba nie kisi? Nie wiem też, czy ziemniak jest już godzien byc uznany przez pana za część naszego "kręgu kulturowego", wszak dopiero Jan III Sobieski sprowadził go do Polski, czyli dopiero 300 lat gości na naszych stołach, a i to nie od razu na wszystkich.  Chociaż niewątpliwie dłużej od biednego, czegoś podpadniętego panu brokuła, warzywa smacznego (tak, tak, oczywiście degustigus ... itd.), lekkostrawnego (oj, odczułam ja i moje dziecko tę różnicę pomiędzy brokułem a kalafiorem podczas karmienia piersią, proszę mi wierzyć, bardzo boleśnie...) i łatwego do przyrządzenia.

Obrazek użytkownika jazgdyni

16-10-2018 [04:35] - jazgdyni | Link:

Nikt Pani nie zarzuca braku solidnej wiedzy. To emocjonalna nadinterpretacja. Jednakże proszę mi pozwolić na swoją. Te nieszczęsne brokuły, które, jak Pani sama stwierdziła, pojawiły się w latach 80-tych, wraz z Coca Colą i papierosami Marlboro, to element obcy naszego kręgu kulturowego. I nie mam nic przeciwko nim. To symbol. Metafora. Przykład urabiania nas na jedną modłę. Sam zjeździłem cały świat. I bardzo lubię koreańskie kimczi, dalekowschodnie kasztany wodne, kurkumę, czy wszystkie piekielne meksykańskie papryczki. Na długo zanim wiedza o tym stała się popularna przywoziłem Tabasco, Sabal oelek, czy sól hikorową. Lecz jako pewien dodatek, kuriozum. A nie jako jeden z podstawowych naszych produktów żywieniowych. Kuskus też nigdy nim nie zostanie, mimo, że ma takich samych entuzjastów, jak brokuły. A czy nasz polski jarmuż jest kiepski? A rzeżucha? Muszą być od razu kiełki fasoli mung? Świat zazdrości nam takich rzeczy, które właśnie przez te nieszczęsne brokuły wypierane, są o niebo lepsze i zdrowsze. To buraczki, to wspaniałe kapusty, to bób i fantastyczne kasze. I każdy mądry doktor to potwierdzi, że nie ma na całym świecie nic zdrowszego niż nasze kiszone ogórki i kiszona kapusta. A czym są obecnie biedronki, lidle, czy tesco zarzucone? Brokuły, bataty i topinambur.
Pozdrawiam miłośników egzotyki.
Ps. Suszone świerszcze w Tajlandii, czy Wietnamie są podobno lepsze niż prapolskie chipsy.

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

16-10-2018 [15:21] - wielkopolskizdzichu | Link:

Do herbaty zapewne Pan Bloger wsypuje poszatkowaną nać pietruszki lub kiszony ogórek. Mają więcej witaminy C i swojskiego aromatu niż cytryna lub limonka.

BTW
topinambur jest czy raczej znany był, w Polsce, a zwłaszcza na Ukrainie od połowy XVIII wieku, do dziś na kresach południowo wschodnich jest tradycyjną potrawą. Pan Bloger, Sarmata Pierwszego Sortu powinien o tym wiedzieć. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

16-10-2018 [17:12] - jazgdyni | Link:

Ależ Sz.P. rąbnął. Był był, w XVIII sprowadzony do nas. Lecz nie jako czop-czop tylko dekoracyjny kwiatek. Ot taki słoneczniczek.
A na serio:
Status gatunku w Polsce
Gatunek jest obcy na całym obszarze, na którym występuje w Polsce
Inwazyjny gatunek obcy
Przyczyny, dla których gatunek został przetransportowany do Polski:

Handel i uprawa roślin ozdobnych
 Moi nie byli Sarmatami pierwszego sortu. Szukać pod "Kniaziowie litewsko - ruscy"

Ps. Pan bloger niestety niezawiele pije herbatę. Pobyt w Chinach z nieodłącznym termosem z zieloną nieco mi ją obrzydził. Lecz, ponownie niestety, jestem kawoszem,

Obrazek użytkownika Pani Anna

16-10-2018 [17:27] - Pani Anna | Link:

Nie ma żadnej emocjonalnej nadinterpretacji, śmiać mi się chciało z tych nieszczęsnych brokułów, które od 40 lat już się u nas szczęśliwie zadomowiły. Podobnie, jak wcześniej ziemniaki, których worek Jan III Sobieski wysłał Marysieńce z Wiednia "na spróbowanie", jak jeszcze wcześniej pomidory, przywiezione do Europy na statkach Krzysztofa Kolumba, a Polsce pierwsze  wyhodowali warszawscy ogrodnicy w 1880 roku. Nie wszystko więc co "zagraniczne" jest złe i godzi w naszą kulturę, bo chyba nikt już nie wyobraża sobie polskiej kuchni bez np. ziemniaka? Zdrowy rozsądek jest podstawą wszędzie, warto dbać o swoje, jak również czerpać od innych to, co najlepsze. Przecież nie pokroję dziecku pęczka pietruszki, zamiast pomarańczy, ani nie odmówię banana w zamian za buraka cukrowego?

Obrazek użytkownika jazgdyni

16-10-2018 [21:55] - jazgdyni | Link:

No dobrze...lecz z całym szacunkiem - ja tu nie prowadzę dysputy gastronomicznej.

Obrazek użytkownika Jan1797

15-10-2018 [21:18] - Jan1797 | Link:

Przepraszam, że wtrącę, szpinak (podam na życzenie przepis rodzinny) i wiele innych
produktów wspiera przyswajanie; https://dieta.mp.pl/diety/diet...
Kilkanaście lat trwały i podejrzewam trwają nadal badania serwatki, o której elita mówiła
z obrzydzeniem a przypomnę jeszcze kawę przetrawioną przez cywety czy słonie, to jest
efekt top nie szkiełko i oko;-)

Obrazek użytkownika Pani Anna

15-10-2018 [22:14] - Pani Anna | Link:

Ależ proszę bardzo. A szpinak, niezależnie od zawartości również bardzo lubię od dziecka i przyswajam, moja  Babcia  robiła przepyszną zupę szpinakową... Liście sama zrywałam na łące, odkąd Babcia nauczyła mnie je rozróżniać, więc to się chyba liczy, jako nasz "krąg kulturowy" mam nadzieję, bo będę niepocieszona...

Obrazek użytkownika Dorota M

15-10-2018 [16:20] - Dorota M | Link:

Do wszechobecnego kłamstwa w każdej dziedzinie naszego życia, należy dodać złodziejstwo, które jest nie tylko tym materialnym pozbawianiem nas naszych dóbr, ale także to zabierające społeczeństwom jednoznaczność pojęć, wiarę, godność, rozum i wolność. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

15-10-2018 [18:28] - jazgdyni | Link:

Wydawało mi się, że dość wyraźnie powiedziałem, że kłamstwo jest głównie potrzebne, żeby kraść. Więc oczywiście ma Pani całkowitą rację.

Obrazek użytkownika Lektor

16-10-2018 [11:07] - Lektor | Link:

Żona smaży mięso, a ja stoję obok i czuję, że mam usta pełne śliny.  Ciekawe, czy wegetarianie mają to samo, gdy ktoś obok kosi trawnik ?
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

16-10-2018 [13:57] - jazgdyni | Link:

;-))))))))))))
Dobre!