Przedwojenna inteligencja i jej dziedzictwo

Bardzo cieszy mnie powolne odradzanie się idei przedwojennych. Niedawno słuchałam ciekawej audycji z udziałem profesora Śliwińskiego na temat ekonomii narodowej :

http://tv-trwam.pl/film/rozmow...

Wspomniany ekonomista jasno pokazał niektóre ideologiczne przekłamania ekonomii, podkreślając niekorzystne przemiany, jakie przejść miała nauka o gospodarowaniu.
Gorąco liczę na podobne odrodzenie idei wychowania narodowego (o której nieco napomknęłam na tym blogu).

W trakcie mojego dzisiejszego wpisu, chciałabym ponownie odnieść się do przedwojennej literatury traktującej o wychowaniu chrześcijańskim. Jednocześnie pragnę zaznaczyć, iż nie zgadzam się ze wszystkimi założeniami zawartymi w cytowanej przeze mnie książce. Uważam za nierozsądne, zapatrzenie przedwojennego autora w psychologiczne dywagacje. Rozumiem jednak jego nadzieje na naprawę Rzeczypospolitej po odzyskaniu niepodległości przez nasz kraj. Sądzę wszakże, iż szukanie cudownych rozwiązań w naukach psychologicznych (które ówcześnie rozwijały się coraz dynamiczniej) należy poczytywać za ewidentny błąd Polaka. Zamiast tego, oprzeć się należało na bogatej spuściźnie religijnej czy też narodowej.

Ze względu jednakże na kilka znakomitych odniesień zawartych w książce przedwojennego autora, którego nazwiska niestety nie znam (o czym pisałam w kilku poprzednich notatkach na blogu), zdecydowałam się przytoczyć Państwu niektóre jego uwagi.
Wydaje się, iż wielu Polaków żyjących przed 1939 rokiem odznaczało się wybitnymi uzdolnieniami w opisywaniu więzi człowieka z Bogiem.

Jak bowiem pisze przedwojenny autor :

"Wybitne uzdolnienie nazywamy talentem. Talent w wysokim stopniu nazywamy geniuszem. Geniusz, połączony z wytrwałą pracą nad sobą, rodzi mistrzostwo" (str. 127).

Ta "wytrwała praca nad sobą" może być utożsamiona z nieustannym pogłębianiem własnej religijności (tak często spotykanym w naszym narodzie). Efekty pielęgnowanej duchowości zauważyć możemy w niebywale pięknych książkach wydawanych przed wojną. Celują w tym przedwojenni katoliccy duchowni. 

Przedwojenni kapłani, ale i przedwojenni pedagodzy mocno akcentowali błędy koedukacji. Twierdzili, że zarówno dzieci jak i  młodzież powinno uczyć się oddzielnie, uwzględniając kryterium płci. Wychowanie chłopców różnić się powinno od wychowania dziewcząt. Nauczanie mieszane (gdy w jednej grupie, klasie uczą się dziewczynki i chłopcy) potęguje jedynie zainteresowanie płcią odmienną w czasie, który poświęcany winien być podnoszeniu poziomu wiedzy, rozwijaniu umiejętności praktycznych czy też przygotowywaniu się do przyjęcia w przyszłości właściwych ról społecznych. Straty intelektualne, jakich doznać może młody i niewprawny jeszcze umysł młodego człowieka mitrężącego czas na flirty, są bardzo trudne do odrobienia w późniejszym okresie.

W podobnym tonie wypowiada się niemiecki jezuita Hardy Schilgen, a także kilku polskich księży jak : Bolesław Żychliński, Stanisław Podoleński.
Hardy Schilgen twierdzi, iż w okresie dojrzewania, kiedy to między dziewczyną, a chłopcem zaczynają rodzić się pierwsze "miłostki", obecność grupy rówieśniczej sprawia, że w delikatne życie uczuciowe młodzieży wdziera się zazdrość, niezdrowa rywalizacja polegająca na chęci osłabienia sympatii łączącej daną parę nastolatków przez osoby trzecie z ich środowiska rówieśniczego.

Prawie każdy duchowny lub polski przedwojenny inteligent podnosi rolę wczesnego wychowania religijnego, zaznaczając, iż małe dziecko chłonie więcej pojęć o Bogu niż nastolatek bądź osoba dorosła.

Również cytowany przeze mnie autor stwierdza :

"Od najwcześniejszych lat należy stopniowo udzielać dziecku pojęć i wyobrażeń religijnych np. o Bogu - Stworzycielu, o Chrystusie - Odkupicielu, o aniele - stróżu, o ważniejszych wypadkach Starego i Nowego Testamentu, wysuwając i podkreślając ciągle dodatnie typy, wzory i przykłady, z których dziecko w pozytywny sposób będzie uczyć się dobrego. Jak najwcześniej też niech się dziecko nauczy pacierza i odmawia go już stale" (str. 143).

I nieco dalej dodaje :

"Religia jest pierwszorzędnym czynnikiem wychowawczym i bynajmniej nie polega na jakichś nieokreślonych uczuciach, lecz na faktach, objawionych historycznie i rozumowo uzasadnionych" (str. 184).

Przedwojenni autorzy uwypuklali doniosłość znajomości niektórych dziedzin wobec kształtowania miłości Ojczyzny. I tak cytowany przeze mnie autor pisze :

"Historia, literatura i geografia ojczysta nastręczą okazję do wszczepienia uczucia (patriotycznego) w serca młodzieży; należy tu budzić zamiłowanie do języka ojczystego, do pieśni, zwyczajów, a nawet stroju narodowego" (205).

W jego książce znajduje się też szereg zdań oczywistych, o których ważności raczy się dzisiaj zapominać :

"Wychowanie ma następnym pokoleniom podać spuściznę poprzednich całą i nienaruszoną i uzdolnić je do jej utrzymania i pomnożenia" (str. 204).

Już w latach przedwojennych niektórzy ludzie dostrzegali bałamutność wielu dyscyplin naukowych. Jeden z nich zaznaczał:

"Zwolennicy materialistycznych kierunków w filozofii mówią nam nieraz, że socjologia i etyka zastąpią kiedyś religię, a poezja modlitwę. Czy jednak roztrząsania socjologiczne mogą zaspokoić tę dziwną tęsknotę duszy ludzkiej, która już od wieków wyrywa się gdzieś poza sferę spraw i dążeń ziemskich ?
Jedno tchnienie głębokiej wiary w panowanie dobra więcej umoralnia niż najbardziej przekonywujące rozumowania etyczne i najgłębsze koncepcje społeczne. Jedna zaś gorąca modlitwa więcej sprawia niż nieskończone zachwyty nad wzniosła i górną poezją" (str. 207).

O zasadności wysuwanych zarzutów świadczyć może pewien fakt opisany przez innego przedwojennego (i częściowo powojennego) autora :

"U stóp Jasnej Góry zgromadził się (24 maja 1936 roku) kwiat polskiej młodzieży - młodzież akademicka - w liczbie 20 tysięcy. Temu, co tam wyznają przedstawiciele (Narodu), wtóruje młodzież akademicka w kraju po wszystkich kościołach. Za młodymi opowiada się duchem całe zdrowe społeczeństwo. Widać, że w momencie ślubowania decydują się wobec Boga nasze losy doczesne i wieczne.
Nasza młodzież serdeczna w cudownym porywie wiary i patriotyzmu wyznaje Najświętszą Marię Pannę jako Królową Korony Polskiej, obiera Ją na wieczne czasy za Matkę i Patronkę młodzieży akademickiej; pragnąc wytrwać na wieki przy Marii i Zbawicielu, pragnąc widzieć Polskę potężną i szczęśliwą, oddaje pod opiekę Królowej wszystkie wyższe uczelnie i Polskę cała. Chrystusowi i Jego Matce przyrzeka i ślubuje : że zawsze i wszędzie będzie stała przy wierze katolickiej w synowskiej uległości dla Stolicy apostolskiej; że tej wiary będzie broniła i według niej rządziła się w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym, narodowym i państwowym. W dodatku ślubuje szerzyć cześć i nabożeństwo do Matki Najświętszej, a nadto przybywać corocznie na Jasną Górę w uroczystej pielgrzymce, jako wybrane dzieci do umiłowanej Matki" (str. 108 - 109; ks. Z. Pilch, " Ku czci Niepokalanej i Wniebowziętej", Kielce, 1947).

Ksiądz Pilch trzeźwo zauważa, iż ślubowania narodowe przed obliczem Najświętszej Marii Panny czy też Jezusa Chrystusa kwalifikować się powinno jako niepomiernie ważniejsze i bardziej naglące do wypełnienia niż jakiekolwiek inne umowy i traktaty międzynarodowe. Są to bowiem zobowiązania o szczególnym typie, z których rozliczany jest Naród jako całość i wszyscy jego członkowie z osobna, a ich skutki rozciągają się na całą wieczność.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

13-09-2018 [21:33] - Marek1taki | Link:

"Zwolennicy materialistycznych kierunków w filozofii mówią nam nieraz, że socjologia i etyka zastąpią kiedyś religię, a poezja modlitwę."
Oni nie tylko mówią, oni to wdrażają. Np. zamianę spowiedzi na psychoanalizę.

Obrazek użytkownika smieciu

13-09-2018 [22:40] - smieciu | Link:

Dobre :)
Ale idąc tą logiką czyli uznając materialistyczne kierunki w filozofii za zasadniczy motor napędzający obecną cywilizację, należałoby przyjąć że żeby to odkręcić (oczywiście jeśli ten kierunek komuś się nie podoba) trzebaby się oprzeć na niematerialistycznych kierunkach w filozofii :P
Dlatego ja nie jestem wielkim fanem materializmu a w szczególności idei własności ;) I kiedy w jakiejś dyskusji przyznam się do tego to zaraz lecą na mnie gromy. Jak to? Pewnie jesteś komunistą lub innym zbokiem :)
Aczkolwiek istotne jest też że spowiedź nie jest zdaje się pomysłem oryginalnego chrześcijaństwa.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

13-09-2018 [22:42] - Imć Waszeć | Link:

I pomyśleć, że już w przyszłości samochody będą jeździć tylko na wiarę ;)

Obrazek użytkownika smieciu

13-09-2018 [22:45] - smieciu | Link:

Tak, jeśli samochody zrozumieją filozofię :P

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

13-09-2018 [22:56] - Imć Waszeć | Link:

Przecież to nie jest żaden problem, bo Bóg może jeszcze raz zrobić wyjątek od praw natury i im podarować samoświadomość i świadomość :)
Ubawił mnie ten słynny rabin z Chabad Lubawicz, bo zasugerował wręcz, że Bóg musi cały czas ciężko pracować, żeby ten cały świat ze wszystkimi wyjątkami sekundę po sekundzie utrzymywać przy istnieniu, czyli niechybnie pedałować w jakiś niebieski rower, a w związku z tym może nie mieć czasu na dialogi z rabinami ;)
Od razu pomyślałem, że z tym panem rabinem to musimy mieć chyba różnych Bogów, bo ten nasz nie musi aż tak harować. Obecnie widzę jednak, że mogłem się pomylić :/

Obrazek użytkownika smieciu

13-09-2018 [23:24] - smieciu | Link:

Heh a ja dzisiaj usłyszałem dowcip:
Rabi dostaje pytanie: czy to jedzenie jest koszerne? Odpowiada że jest. „Ale, ale” ktoś się odzywa, „Rabi z miasta X twierdzi że nie jest!” Rabi: „I ma rację”. „Ale Rabi” odzywa się uczeń „Przed chwilą mówiłeś że ty masz rację”. Na to Rabi: „Tak, i ty też masz rację” :)
Pewnie gdybym poszedł na prawo, znałbym go już od dawna ...

Obrazek użytkownika Marek1taki

14-09-2018 [07:18] - Marek1taki | Link:

A to była całkiem przyziemna konstatacja, bo w niektórych schorzeniach jest potrzeba takiej "konsultacji". Może nie pytam obcesowo: "To co? Do księdza, czy do psychoanalityka?", ale coś w ten deseń.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

14-09-2018 [11:41] - Imć Waszeć | Link:

Myślę, że w środowisku neokatechumenów i rozmaitych odłamów chrześcijan biblijnych (to taka nazwa-zasłona dymna dla nowej fali protestantyzmu) jest to obojętne, gdyż tam wystarczy grzechy wytańczyć i wykrzyczeć z siebie niemal jak w samokrytyce sowieckiej. Czyż nie przypomina to spotkań z psychoanalitykami lub nawet klubu AA? Mnie zastanowił natomiast fakt, dlaczego niektórzy z "gorąco wierzących" przeszli już od "teorii" "młodej Ziemi", do głoszenia "teorii" Ziemi płaskiej. Kto i po co tym steruje?

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

15-09-2018 [15:25] - Ryszard Surmacz | Link:

Szkoła w II RP ma takie same zasługi, jak Komisja Edukacji Narodowej. Obydwie, choć funkcjonowały w różnych czasach, w ciągu jednego pokolenia potrafiły zmienić pokolenie Polaków. A to zwycięstwo niemal na miarę 1920 r. Autor książki, którą Pani był prawdopodobnie jezuitą. Znam ludzi, którzy byli uczniami powojennych szkół jezuickich w Katowicach. Kadra przyszła z Chyrowa pod Lwowem. To był bardzo dobry poziom. Proszę kontynuować. 

Obrazek użytkownika dr Anna

17-09-2018 [17:48] - dr Anna | Link:

Szanowny Panie Ryszardzie,

nareszcie natrafiłam na konkretne dane przedwojennego autora, którego refleksje cytowałam od kilku wpisów. To ksiądz Wacław Kosiński, a publikacja na którą się powoływałam nosi tytuł : "Pedagogika. Podręcznik dla wychowawców i nauczycieli". Została wydana w 1920 roku, nakładem Księgarni św. Wojciecha.
Całość książki księdza Kosińskiego jest dostępna w Internecie, m.in. na stronach Radomskiej Biblioteki Cyfrowej :

http://bc.radom.pl/dlibra/docc...

Na temat samego autora można przeczytać na stronie Parafii św. Jana Chrzciciela w Radomiu :

http://fara.radom.pl/pl/kaplan...

Myślę, że jeszcze przez parę wpisów powołam się na słowa ks. Kosińskiego.

Pozdrawiam.