Gdzie nasze miejsce, jak siebie ocenić?

Jesteśmy w trudnym okresie przemian. Wszyscy, bez wyjątku. Proces trwa. Ma on charakter nie regionalny, lecz globalny –  i to jest bardzo ważna informacja. Przed nami polityczna światowa układanka. Nie będzie ona kompletowana w oparciu o kryteria losowe, lecz jakościowe. Liczyć się będą, nie moda, nie patologie lub podobne im wyobrażenia, nie litość, nie modły niesolidarnych ludzi, lecz prawda, właśnie ta, która jest odwiecznym budulcem tego świata. Zło jest po to, aby niszczyć zło i generować dobro. Człowiek jest maleńką cząstkę wielkiego świata, i chce czy też nie, podlega tym samym prawom.

Zacznijmy od początku
Polska wspólnota losu, języka, religii i obyczaju ma ponad 1000 lat. Jesteśmy więc Polakami od co najmniej 10 wieków. Przez ten okres zachowaliśmy ciągłość myśli i czynu; wypracowaliśmy własną specyfikę kulturową, a niektórzy powiadają, że „prawie cywilizację”. To niezwykły dorobek i wkład w ogólnoświatową kulturę. Niestety, zdecydowana większość Polaków tego faktu nie chce uznać.

Polskie dzieje można podzielić na trzy okresy: 1. piastowski, jagielloński i królów elekcyjnych, 2. rozbiorowy, 3. porozbiorowy (II RP i PRL). Jest też okres czwarty, który zapoczątkowała tzw. III RP, i w którym klęska w II wojnie światowej wyrysowała swój pełny obraz. Ulegać destrukcji zaczęło to wszystko, co wypracowały dotychczas 1000-letnie dzieje Polski; wyższa kultura zaczęła zanikać (oprócz muzyki), a los warstwy kulturotwórczej stał się tak obojętny współczesnym Polakom, że nikomu do głowy nie przychodzi prowadzenie głębszych badań w tym zakresie. Więcej, los tej grupy społecznej jest wspólnie przemilczany, zgodnie z wciąż żyjącym komunistycznym nakazem i klasowym prawidłem. Czyli, że wspólnie wyrażamy cichą aprobatę na likwidację swojego kodu kulturowego, dziejowej biblioteki pokoleń i swojej tożsamości – w imię czego? W imię strachu spreparowanego przez komunistyczną propagandę, bojąc się, że wrócą jakieś czasy pańskie, wyższe wymagania, obowiązek poznania zawiłej historii, niezależnego myślenia i patriotyzmu. No cóż, ale po co to wszystko, skoro jest nam tak dobrze…

Likwidacja warstwy kulturotwórczej odsłoniła kulturę chłopską, której horyzonty zamykają się w regionalizmach i zupełnie innych potrzebach. Ale okazuje się, że i ta kultura została sproletaryzowana, a więc pozbawiona właściwych sobie wartości, ambicji i dążeń. Ale to jeszcze nie koniec, bo na ten krajobraz po bitwie zostały nałożone kolejne destrukcyjne warstwy: europeizacja w najgorszym gatunku, wirtualizacja rzeczywistości poprzez internet oraz najbardziej ceniony dodatek – anonimowość, którą zapewnia wyjazd zagranicę (lub migracja do innego miasta). Anonimowość wlecze za sobą „polski mit Zachodu” – tam byli robolami, w Polsce chcą być „zachodnią” inteligencją. Przykładów tego typu jest wiele. To pomieszanie tak uderzało w polską kulturę, że wszystko razem wzięte złożyło się w końcu na aforyzm uczestniczący: „... i kamieni kupa”. Tworzymy więc pozory państwa, pozory dobrobytu, pozory praworządności, wykształcenia i moralności. I z tego twórczego zapału urodziły się zastępy Dyzmów. Tworzymy więc elity przystosowane do czasów, które mijają, nie mamy elit na czasy które nadejdą.

A tymczasem
Spadkobiercami myśli i doświadczeń dziejowych oraz wiodącą warstwą kulturotwórcza była szlachta, potem inteligencja. Ten fakt jest tak samo ogólnie uznany, jak ogólnie kwestionowany. Szlachta statystycznemu Polakowi kojarzy się nie z jej ideałami i procesem kulturotwórczym, obowiązkiem obrony państwa itd., lecz z pijaństwem, biciem chłopów, liberum veto i cholera wie czym jeszcze. Do powszechnej świadomości po prostu nie dociera, że niemal prawie wszyscy polscy pisarze, poeci, dramatopisarze itd. byli albo szlachcicami, albo inteligentami, że za obronę ojczyzny płacili najwyższą cenę – cenę życia, poniewierki, likwidacją majątków i deklasacją (och! deklasacja to się dopiero kojarzy!). Gorzej, tej pokomunistycznej aberracji żadną miarą nie można wyplenić – często, ze względów poprawnościowo-politycznych, lub po prostu ze zwykłej głupoty. Szlachty już od stu lat nie ma, ba, nawet chłopa dziś trudno znaleźć, ale w polskiej mentalności nadal walka idzie na całego. Dopiero teraz galicyjska rabacja i bolszewizm zaczynają święcić prawdziwe tryumfy, cały naród, z kopytami, ściągając w obszar niewolniczego myślenia. Czy tego chcemy?

Na tym właśnie polega upadek polskiej kultury. We wszystkich państwach do warstw kulturotwórczych należą z reguły, czy nam się to podoba czy też nie, osoby majętne – a więc te, które mają czas na tworzenie myśli. Chodzi o to, aby zachować ich ciągłość i ciągłość ich etosu i myśli. Wyjątkiem jest ZSRR, Kambodża, komunistyczne Chiny, choć nie do końca, bo i tam zachowano ciągłość krwi i myśli. Nie chcę już pytać o polskich nuworyszów i ich świadomość kulturową? I właśnie, czy stać nas na utratę choćby jednego pokolenia?

Oprócz kultury szlacheckiej mamy jeszcze kulturę mieszczańską i chłopską. Kultura mieszczańska związana w handlem i w mniejszym stopniu z rzemiosłem, miała niewielki wpływ na ogólnonarodową kulturę polską. Została ona zdominowana przez inne narody: Niemców, Żydów, Ormian itd. Zdominowana nie dlatego, że nie mieliśmy zdolności w tym kierunku, lecz dlatego, że w ideologii szlacheckiej zajmowanie się handlem zmuszało szlachcica do kłamstwa lub oszustwa. Oczywiście praktyka była różna, ale zasada pozostawała niezmienna. I było na to prawo.
Kultura mieszczańska była głównie kulturą handlu, chłopska kulturą pracy i ziemi. Kultura szlachecka była kulturą myśli, miecza i państwa. Kultura chłopska i szlachecka, w kontekście pracy na roli, przenikały się, ale ta pierwsza miała charakter podrzędny i inspirujący, druga stała na pierwszej linii frontu w konfrontacji z innym, obcymi, kulturami. Dziś zapominamy o kulturze i idziemy w kierunku pracy – niewolniczej. Oderwanie się od kultury wyższej oznacza spadek na poziom kultury regionalnej i marginalnej.

Zakończenie
PRL był pokojową kontynuacją wersji wojennej oraz przedłużeniem zaboru rosyjskiego, z pełnymi jego konsekwencjami. W 1945 r. nastąpiła siłowa wymiana elit politycznych i kulturowych. Nośniki tradycyjnej polskiej kultury, w sposób trwały, zostały wyeliminowane, a rolę kulturotwórczą przejęło, podległe pod ZSRR, państwo. Po 1989 r., zamiast z tym wszystkim zrobić porządek, zaczęto „zjadać własny ogon” wyprzedając majątek narodowy. W ten sposób degrengolada objęła struktury państwowe, rodzinne, a także weszła w indywidualne ludzkie serca. Polski proces kulturotwórczy zatrzymał się w miejscu.

Do uzyskania kompletnej ruiny kulturowej brakowało uderzenia muzułmańskiego. Obrona przed nim okazała się obroną Częstochowy. Udało się. Teraz chodzi o to, abyśmy wszyscy zauważyli, w jakim punkcie znalazła się Polska, bo okazuje się, że można mieć 180, a nawet 300 IQ, a brak odpowiedniej wiedzy i wyczucia, tak zdolnego człowieka, może postawić w roli zwykłego profana. Światowe roszady już się zaczęły.

I teraz uwaga! Dziś wszyscy jesteśmy szlachcicami, a więc spadkobiercami 1000-letniej refleksji i tej mądrości kulturowej, która w ostatniej wojnie pozwoliła nam stworzyć Polskie Państwo Podziemne – ewenement na skalę naszej cywilizacji. Musimy wrócić do swojej prawdy i podstawowych wartości, bez których nasze państwo, nasza kultura i naród nie mogą istnieć. I zastosować je w życiu.
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

29-07-2018 [09:37] - rolnik z mazur | Link:

Świetny i bardzo potrzebny tekst.  Świadomość narodu nie sposób jednak budować na mitach.  Fałszywa nauka historii ....Trzeba opisąć stan faktyczny a on jest taki, że elit nie mamy a te które się za takowe uważają są zdeprawowane i sprzedajne - co jest gorsze niż ich brak.  Z tym państwem podziemnym to ja bym się nie chwalił -  bo nie ma czym.  Cześć bohaterom powstania i na pohybel tym. którzy na tą rzeź elit pozwolili. Pzdr

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

29-07-2018 [19:12] - Ryszard Surmacz | Link:

Dzięki. Tu nie chodzi o budowanie świadomości narodu na mitach, ale każdy naród bez swojego mitu obejść się nie może. Mit to jest duch narodu. Więcej, interpretacja faktów historycznych (faktów!), też musi uwzględniać ów mit. Jak nie ma mitu, fakty nie są nośne... Tu posłużę się tak nielubianymi przez Pana Bezdanami. Mit Bezdan, niósł polskich Żołnierzy tamtego okresu, właśnie ku niepodległości. Natomiast, jeżeli chodzi o Państwo Podziemne, to już zupełnie nie rozumiem jego dyskryminacji. To właśnie PPP np. ostatecznie skompromitowało Wehrmacht. Zbudowanie polskich podziemnych struktur państwowych pod nosem niemieckiej armii prowadziło do takiej jej demoralizacji, jak w 1918 r. Gdyby nie alianci i sowieci, być może ziemie zachodnie wzięlibyśmy sami, bez łaski Stalina. Polska niepodległa myśl państwowa istniała do końca, do wkroczenia sowietów do Polski. Potem nastąpiła jej konfrontacja z interesem aliantów i 11 mil. Armia czerwoną. Nie miała żadnych szans. Żadnych!
Wracając do spraw współczesnych, być może za kilka lat wyłoni się nowa inteligencja, która weźmie sprawy polskie w swoje ręce. I tu narodowcy mają wielką szansę, ale muszą do tego dorosnąć. I tu konieczna jest niezależna synteza, bez głupich fochów. Bez myśli Piłsudskiego nie dadzą sobie rady. Proszę mi wierzyć, odcinanie się od myśli państwowej II RP, niczego nie da się zrobić. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

29-07-2018 [22:24] - rolnik z mazur | Link:

Nie mam nic przeciwko PPP i pewnie sam bym w nim działał jak mój dziadek,  ale proszę spojrzec na Francję - i mieli Peteine" a  i de Gaulla i resistance na pokaz - to bym nazwał prowadeniem real politik - w zalezności kto wygra. . Francja to wiadomo ale nawet takie Węgry prowadziły dużo mądrzejszą politykę. Jeśli nie zrozumiemy tych błędów to po prostu bedziemy skazani na ich ciągłe powtarzanie. jak w filmie " Dzień Swistaka " Polską rację stanu nie było wysadzanie niemieckich  pociągów z amunicją , które jechały na wschód. Niestety nie uczymy się niczego i to jest bolesne. Gdyby Niemcy nie potrzebowali wolnej Polski w 1918 r to by Piłsudskiego i Sosnkowskiego dalej internowali. W sumie Piłsudski tak jak Stalin byli  zwykłymi bandytami, którzy dorwali sie do władzy. Z tym, że Stalin był duzym gangsterem a Piłsudski niestety kieszonkowym. Jaka myśl Piłsudskiego ? Równie dobrze mozna sie powoływac na myśł Wałęsy. Pzdr

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

29-07-2018 [23:32] - Ryszard Surmacz | Link:

W pierwszym wpisie pisze Pan, że "tym państwem podziemnym, to ja bym się nie chwalił", potem, że Pański dziadek brał w nim udział oraz że sam by w nim działał. Przyznam, nie rozumiem.
Francja, to zupełnie inna bajka - inna geopolityka; państwo, które nigdy nie straciło elit i państwowości; ma tradycje przewodnictwa kulturowego w Europie, córa Kościoła, jest kilka razy większe od Polski, ma tradycję kolonialną, jak cały zachód itd. Węgry natomiast są państwem małym i muszą prowadzić polityka balansu. Realizm Francji i Węgier jest zupełnie inny i z tego wynika też ich inna Realpolitic. Polska jest w płaszczyźnie zgniotu. Dzisiejsza nauka z przeszłości nie polega na poznaniu partyjnych różnic i ciągnięcie tej bezsensownej narracji, lecz powinna polegać na dokonaniu syntezy okresu - najlepiej od upadku państwowości po czasy obecne. Synteza ta nie powinna gubić czasów piastowski i jagiellońskich, bo tylko tam i w okresie II RP można zobaczyć tę polska wielkość, której brakuje nam dziś.
No ale wybaczy Pan, mam trochę lat, mieszkałem w kilku częściach Polski, i z mojego doświadczenia wynika jasny przekaz - kto wychował się na ziemiach byłego zaboru pruskiego ma jeden podstawowy feler. Może być przeciwny Niemcom, i często jest, ale nie wyobraża sobie nic większego od Niemiec. Z upadkiem ZSRR, Polacy mieszkający na powiedzmy "ścianie wschodniej" pozbyli się kompleksu rosyjskiego, na byłych ziemiach zaboru niemieckiego, jeszcze nie. Dodatkowo, gdy mieszkają w Niemczech, przeżywają swoiste deja wu. Proszę Pana, w 1918 Niemcy potrzebowały, nie wolnej Polski, lecz wolnych Niemiec. W 1918 niemieckich żołnierzy rozbrajały polskie dzieci.Gdyby Piłsudkiego nie uwolniły niemieckie władze, zrobiłaby to niemiecka ulica. O czym Pan pisze? Dalej już nie będę komentował.
Piłsudski nauczył Polaków czym jest państwo, czym patriotyzm. II RP, to jego dzieło. Dmowski był w rządzie Witosa i sam uznał, że (nie pamiętam dosłownie) nie jest do niego przygotowany. Postawa, jaką Pan reprezentuje w stosunku do Piłsudskiego, przypomina dzisiejszą postawę KOD i PO w stosunku do Kaczyńskiego i jego rządu. Czy nie widzi Pan tej zbieżności. Czy tak jest? Chyba nie.
Znam wielu ciekawych ludzi wśród narodowców, chociażby Marian Piłka, którzy znakomicie rozumieją potrzebę chwili i konieczność dokonania syntezy piłsudczykowsko-narodowej, która zastała zapoczątkowana jeszcze przed II wojną. Jednym z wybitnych ich działaczy był powojenny dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu - lwowianin prof. Zygmunt Wojciechowski. I tę linie trzeba kontynuować, a nie powtarzać przedwojenne niedorzeczności. Ma Pan odpowiednią wiedzę, proszę zrobić z niej użytek, a  niedobre mity odrzucić.
Przepraszam, ale pisze Pan to samo już kolejny raz. Pozdrawiam
 

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

30-07-2018 [00:03] - rolnik z mazur | Link:

I kolejny raz taplamy się w tym samym bajorze. Prosze Pana mój dziadek był zwykłym prostym  człowiekiem i chyba jemu zawdzięczam nieufność do panstwa polskiego. Prosty przykład - przypadkiem nie trafił do armii Hallera tylko do amerykańskiej ( przebywał wtedy w Stanach ). I co mi powiedział ? Całe szczęście, że nie trafiłem do Hallera. Koledzy - inwalidzi nawet renty nie meili od państwa polskiego. Ja dostawełem rentę od Amerykańów ( szkolił kawalerystów  i nawet nie brał udziału w walce )  - 150 USD miesięcznie za komuny i przeszła ona na babcię. . Prosze mi nie mówić o niedorzecznościach  i dokształcaniach tylko samemu odrobić lekcję z historii. A jak sanacja skończyła to chyba nie muszę opowiadać. Nie, nie widzę żadnych zbieżności. Po efektach proszę sądzić a nie po słowach. Polska jest w czarnej d....i tyle. To wszystko jest budowane na kredyt, który kiedys trzeba bedzie spłacić.  Róbcie sobie syntezę głupoty dalej.Tytyłu profesorskie nie chronia przed głupotą.  Pzdr. 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

30-07-2018 [18:01] - Ryszard Surmacz | Link:

Nie, proszę Pana, to, co Pan tu pisze, to typowo chłopski punkt widzenia. Bez szans na jakąkolwiek zmianę. Ten punkt widzenia generuje niekończące się pretensje do każdego. 
Gdybym ja zaczął Panu wyliczać "krzywdy", jakich doznała moja rodzina, to Pańskie żale do Polski byłyby maleńką cząstką. Nigdy nie słyszałem jakichś narzekań i pretensji z ich strony.
Ponadto trzeba odróżnić zachowania obronne w cywilizacji zachodniej od tych samych zachowań w cywilizacji bizantyńskiej. To dwa różne światy i dwa różne typy zachowań. Gdyby nie powstania narodowe w Kongresówce, to nie mogłyby nastąpić powstania: wielkopolskie i trzy śląskie. W latach 1914- 1922 r. to od wschodu szła niepodległość dla Polski. I tego faktu nic nie zmieni. Praca u podstaw ma swoje granice, potem następuje moment, że albo wolność, czy niepodległość, zdobywa się siłą, albo ją traci ze względu na jej brak To prawo historii. Proszę wziąć też pod uwagę poznański październik. Poznaniacy, którzy do dziś głoszą wstręt do Powstań, w 1956, sami je wywołali, tak samo, jak wcześniej w Kongresówce. Dlaczego? Min. dlatego, że po 1945 r. znaleźli się w takich samych uwarunkowaniach, jak Polacy pod zaborem rosyjskim.
Sanacja niczego nie skończyła, ją po prostu zamordowano. A tytuły, ma Pan rację, nie chronią od głupoty. Pozdrawiam