Leasing od Niemców „za drobną opłatą”?

Nasza armia jest kuszona ofertą leasingu niemieckich okrętów podwodnych w ramach tzw. opcji gap-filler, czyli okresu przejściowego przez pozyskaniem docelowych jednostek. Warto więc w związku z tym zadać sobie pytanie: czy warto brać sprzęt wojskowy z „wypożyczalni”?
Zdaniem oferenta, firmy ThyssenKrupp Marine Systems, rozwiązanie nie posiada wad. Podczas, gdy Marynarka Wojenna będzie oczekiwać na zbudowanie naszych własnych okrętów, dwie jednostki zostaną nam użyczone na określony czas „za drobną opłatą”. Dzięki temu od razu odtworzymy zdolność bojową a marynarze nie utracą ciągłości szkolenia.
Niestety z tych dwóch argumentów można się zgodzić tylko z ostatnim. Faktycznie, marynarze będą mieli na czym pływać. Tylko, że nie wszędzie będą mogli popłynąć. Leasing zakłada bowiem znaczące ograniczenia w zastosowaniu sprzętu. Przekonali się o tym Hiszpanie, którzy chcieli wysłać swoje leasingowane czołgi Leopard do Iraku. Producent szybko im przypomniał, że ten cenny sprzęt nie należy do nich i nie życzy sobie żadnej „wgniotki” na zderzaku.
Leasing nie ma więc charakteru operacyjnego– nie można wykorzystywać takiego sprzętu do zadań bojowych. Zapomnijmy więc o misjach NATO przeciwko piratom na odległych akwenach, nie mówiąc o poważniejszych zagrożeniach.
Przynajmniej ma być tanio – powiedzą zwolennicy rozwiązania. Nawet jednak i to się nie zgadza w zderzeniu z rzeczywistością. Użytkowanie jednego okrętu można oszacować na 50 mln euro rocznie, a może to kosztować więcej z powodu kosztów doprowadzenia jednostek do używalności, wydatków na remonty i szkolenia. Leasing dwóch okrętów na sześć lat (tyle czasu ma upłynąć do chwili zwodowania pierwszej naszej jednostki) wyniesie więc ok. 600 mln euro, czyli koszt całego nowego okrętu. Zapłacimy za trzy – dostaniemy dwa.
W czasie trwania leasingu otrzymamy do dyspozycji jednostkę przeznaczoną do zwrotu, na którą trzeba będzie „chuchać i dmuchać” – i za to płacić, a utrzymanie okrętu podwodnego nie jest tanie. Do obrony wybrzeża nadawać się nie będzie, co stawia pod znakiem zapytania sens jego posiadania w sytuacji, gdy Rosjanie podrzucają na polskie plaże pociski sygnalizacyjne z własnych okrętów podwodnych. Innymi słowy, w cenie okrętu bojowego dostajemy statek szkolny.
Warto dodać, że zadbany okręt wróci w końcu do właściciela i zasili jego flotę – bojową.
Temat leasingu okrętów podwodnych nie jest nowy – wypłynął w poprzedniej konstelacji politycznej. 20 sierpnia 2013 r. poseł ówczesnej opozycji, Jacek Sasin (PiS) wystosował interpelację nr 20515 do ówczesnego szefa MON Tomasza Siemoniaka (PO), w której czytamy m.in.: „(...)w kontekście informacji opublikowanych przez portal Defence24, w MON finalizowane są prace dotyczące pozyskania w trybie bezprzetargowym - na zasadzie leasingu - przez Marynarkę Wojenną dwóch niemieckich okrętów podwodnych typu U212A”.
Poseł pytał m.in., czy prawdziwe są doniesienia, jakoby MON zamierzał pozbawić możliwości uczestnictwa polskiego przemysłu, w tym krajowych stoczni, zarówno w budowie, jak i w późniejszym serwisowaniu okrętów podwodnych MW RP, skazując się tym samym na konieczność akceptowania cen narzucanych przez zagraniczną stocznię, w której będą budowane okręty?
Poseł chciał również wiedzieć, czy okręt typu 212A jest zgodny z technicznymi wymaganiami sporządzonymi przez MON oraz czy MON wyklucza sytuację, w której zakupione nowe okręty podwodne nie umożliwią wykorzystania ich w morskim systemie odstraszania, gdyż wybrany model nie będzie mógł odpalać rakiet typu Cruise? W ostatnim z pytań Sasin zauważał, że jeżeli faktycznie rozważana jest opcja leasingu jednostek, jakie jest dla niej uzasadnienie, skoro znane są powszechnie negatywne skutki praktyki pozyskiwania uzbrojenia z drugiej ręki, jak np. fregat typu Oliver Hazard Perry dla MW RP?
Odpowiedź ówczesnego MON na interpelację, zdaniem ekspertów portalu Defence24, była niewystarczająca. „Teraz na interpelację poselską pos. Jacka Sasina minister nagle odpowiada, że [wymagania techniczne] będą zmieniane. Ale nie dlatego, że były złe, tylko, że jeden z okrętów podwodnych nie mieści się w tych wymaganiach i pod ten okręt będą zmieniane” – mówił agencji informacyjnej Newseria Biznes kmdr Maksymilian Dura, b. oficer MW i dziennikarz portalu Defence24.
W połowie listopada 2013 r. MON wydało komunikat, w którym dementowało, by zapadły już jakiekolwiek decyzje w sprawie okrętów podwodnych. Argumentowało, że trwa jeszcze proces wewnętrznych uzgodnień w sprawie wymogów, jakie sprzęt ma spełniać, a ich ogłoszenie nastąpi w przyszłym roku. Eksperci Defence24 podkreślają, że MON nie odpowiedział jednak na kluczowe pytania.
Pod koniec 2013 r. pos. PiS Jacek Sasin i Mariusz Antoni Kamiński złożyli zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu przestępstwa. Posłowie poinformowali, że przy przetargu mogło dojść do korupcji. Według posłów, przetarg był prowadzony pod konkretnego producenta. Ówczesny wiceminister obrony narodowej ds. uzbrojenia i modernizacji, gen. Waldemar Skrzypczak, zapewnił wtedy podczas konferencji prasowej, że w przyszłości „planowane postępowanie na dostawę okrętów podwodnych nowego typu nie będzie prowadzone w celu zawarcia umowy leasingowej”.
Pozostaje pytanie, czy obecne władze podtrzymają to zapewnienie?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Czesław2

20-07-2018 [08:10] - Czesław2 | Link:

Mały kraj jak Polska nie ma szans na wybicie się na samodzielność nie tylko w dziedzinie uzbrojenia, ale nawet w dużo prostszych problemach. Przyczyna? Brak kadr lub ich drenaż. Katastrofalny stan nauki, niechęć Polaków do uczenia się no i nastawienie gospodarki przez Balcerowicza na produkcję cepów jako najbardziej skomplikowanego technologicznie i w całości produkowanego w Polsce podzespołu ( bez licencji ) spowodował likwidację większości biur projektów. Nawet teraz sprzedawane są firmy jak Solaris czy stocznia jachtowa. Oczywiście, to prywatne firmy, jednak widać w Polsce kłopoty z zachowaniem ciągłości ich funkcjonowania. Zresztą to temat rzeka z finansami włącznie.

Obrazek użytkownika Marek1taki

20-07-2018 [08:55] - Marek1taki | Link:

Problem nie jest w nazwie, ani w idei leasingu, ale w darciu łacha. Skoro wysuwane są takie propozycje wynajmu o charakterze naciągactwa, to budzi to podejrzenia, że ktoś miał ją zawrzeć. Przyjrzyjmy się tej i najnowszym umowom zawieranym przez koalicję hołdu polskiego.

Obrazek użytkownika Jan1797

20-07-2018 [23:07] - Jan1797 | Link:

Leasing, jestem sceptykiem, co ze szkoleniem obsługi, kadr technicznych i serwisowych.
Defence24 hmm, mało jasno opisuje, kto jest za; BBN, MON czy MW a kwestia uzbrojenia
aktycznie dyskwalifikuje tę umowę.
Pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika Zunrin

21-07-2018 [09:17] - Zunrin | Link:

Powoli z coraz większym sceptycyzmem podchodzę do kwestii posiadania przez nas okrętów podwodnych. Tak właściwie po nam one? Dla efektu odstraszania? To nie lepiej postawić na obronę rakietową (mobilną wzdłuż wybrzeża i na lekkich jednostkach pływających)?

Obrazek użytkownika Artany

29-04-2020 [03:57] - Artany | Link:

Witam i pytam, bowiem rad byłbym bardzo, gdyby zechciał się Pan podzielić ze mną wiedzą nt. źródła informacji jakiej był Pan użył w swoim komentarzu sprzed blisko dwóch lat, dot. kosztów użytkowania okrętu podwodnego w kontekście leasingu jaki stanowił motto pańskiego komentarza... Otóż wspomniał Pan ,że można je "...szacować na 50 mln euro rocznie, a może to kosztować więcej z powodu kosztów doprowadzenia jednostek do używalności, wydatków na remonty i szkolenia. Leasing dwóch okrętów na sześć lat (tyle czasu ma upłynąć do chwili zwodowania pierwszej naszej jednostki) wyniesie więc ok. 600 mln euro, czyli koszt całego nowego okrętu..."  Zdaję sobie naturalnie sprawę z dystansu czasowego jaki dzieli nas od chwili tej redakcji, ale może uda się Panu dociec tego źródła... Polecam się
i łączę pozdrowienia,   Artur