RAZ-putinowskie paranoje

   Niezmiennie zwykły bawić mnie, podejmowane z niemałą częstotliwością, próby przypisywania wszelkich, przedstawianych zgodnie z intencją autorów tychże przedstawień jako ewidentnie szkodliwe dla Polski, działań tych czy innych środowisk, sprawstwu kierowniczemu pochodzącemu niezmiennie z okolic Kremla. Grzeszą w ten sposób, nie wiedzieć czy bardziej głupotą, czy może złą wolą, politycy i komentatorzy z obu stron politycznej barykady. Odruch wymiotny, który uruchamia się przy każdym kolejnym wywodzie nawiązującym do „strzelających korków od kremlowskich szampanów”, powinien wskazywać na to, że zbyt częste straszenie publiki Czarnym Ludem może w rezultacie prowadzić do tegoż Czarnego Luda oswojenia. Nie ma co udawać, że Kacapia nie jest naszym odwiecznym wrogiem, która to reputacja została niebywale wzmocniona przez przynajmniej 200 lat jej ostatnich dokonań, wiążących się bezpośrednio z mrokami średniowiecza i wynikających w dużej mierze z odwoływania się do wielowiekowej tradycji, bynajmniej nie mającej z cywilizacją łacińską zbyt wiele wspólnego. Jednak nie ma się co również oszukiwać, że jest to nasz jedyny nieprzyjaciel, przed którym pozostali gracze chcieliby nas za wszelką cenę uchronić, przy tej okazji przychylając nam nieba, bo tego rodzaju myślenie nosi w sobie po prostu znamiona bezbrzeżnej politycznej naiwności.
   Owszem, postsowieckie służby są niebywale silne swą determinacją oraz wieloletnim doświadczeniem, niemniej jednak nie wydają się aż tak wszechwładne jak powszechnie zwykło się sądzić. I znajdują w obszarach swojego działania godnych siebie przeciwników. Choć nie możemy póki co niestety zaliczyć do tej kategorii naszych rodzimych Jamesów Bondów. Jednak nie powinniśmy zapominać o tym, że kolos na glinianych nogach, jaki stanowi dzisiejsza Rosja, zwykł również stosować praktykę przypisywania sobie także cudzych zasług. Jak przypomniano nam po raz kolejny nie tak dawno, jej przedstawiciele lubią również dyscyplinować własnych ludzi pokazując im na przykładach „patrzcie co z wami się stanie gdy nas zdradzicie”. Ale de facto chwytanie się desperackich metod, jakie zwykli stosować raczej ludzie satrapy z północnej części Półwyspu Koreańskiego, świadczy o bezradności faktycznych zleceniodawców wobec wyzwań współczesnego świata, w którym postęp technologiczny nie może opierać się już jedynie na podpatrywaniu cudzych rozwiązań i mniej lub bardziej udolnym zaszczepianiu ich na własnym gruncie, a konieczność tolerowania pod samym bokiem niewspółmiernie potężnego swym potencjałem ludnościowym i gospodarczym konkurenta, którego już w PRL-u różni prześmiewcy chcieli w związku z konfliktem granicznym w rejonie Ussuri widzieć w roli naszego potencjalnego sąsiada (nie wspominając o innych zagrożeniach, także ze strony światowego potentata, skutkujących dla odmiany chociażby inną koniecznością - bezsilnego przyglądania się jak w obliczu zastosowania rozwiązań dywersyfikujących systemy dostaw, obraca się w gruzy budowany latami model państwa utrzymywanego na fundamencie gospodarki surowcowej, odpowiednio dozowanej państwom-odbiorcom uzależnionym od kaprysów przysłowiowego „dilera spod dyskoteki”), skłania do frustracji skutkującej możliwym podejmowaniem działań z gruntu rozpaczliwych i nie zawsze racjonalnych.
   Jednak jako się rzekło spora część z nich stanowi nic innego, jak tylko oznaki nieudolnie maskowanej słabości. I nie ma co doszukiwać się w każdym nieprzychylnym nam działaniu takich czy innych środowisk, linków wiodących nas wprost na Łubiankę. Bynajmniej nierosyjskich nieprzyjaciół mamy wokół siebie dosyć. A i wewnętrznych wrogów pozostało nam niemało. Nie wszyscy z nich dają się zaliczyć w poczet przedstawicieli agentury wpływu. Niektórzy z nich to zwykłe szkodniki, bywa że półgłówki, niejednokrotnie występujące od lat w roli pasożytniczych pijawek przyssanych do wciąż trawionego wieloma chorobami organizmu państwa polskiego. Jakaś część z nich z pewnością pozostaje na obcym żołdzie. Ale kierunek przepływu środków pieniężnych wcale nie musi prowadzić ze wschodu na zachód. Przykłady z historii pokazują, że zazwyczaj bywało wręcz odwrotnie. Dlaczego podobnie nie miałoby być i tym razem? Nie mieszajmy we wszystko Putina. To zwykły bandziorek, wiedzą to wszyscy wokół, ale czy nie groźniejsze dla nas mogą być gangusy w białych rękawiczkach, robiący na pierwszy rzut oka wrażenie bycia kimś zupełnie innym, kulturalnym i oczytanym, albo też osoby pozostające w całkowitym cieniu, wypychające w swym zastępstwie na scenę przeróżne lepiej lub gorzej przyczesane kukły wytypowane w organizowanych naprędce (jak to nieraz widać po rezultatach) castingach? Niejednokrotnie zaś także nasi rodzimi (nie tylko ze względu na kraj i język publikacji, ale także uwzględniający, co nie zawsze jest u nas niestety oczywiste, w swej publicystyce naszą rodzimą rację stanu) „panowie dziennikarze”, z niezwykle wydawałoby się błyskotliwym w swej twórczości R.A. Ziemkiewiczem w składzie, ale także ci piszący na tutejszych gościnnych łamach, robili wrażenie nieco otumanionych chociażby ostatnim kryzysem, wywoływanym przez pewną niezwykle wpływową diasporę wraz z nieodzownym państwem-bazą, dając się podpuszczać do poszukiwania źródeł całej hucpy w niecnych knowaniach naszych wschodnich sąsiadów, podczas gdy wszystkie okoliczności wskazują na to, że wektory w tym przypadku przedstawiają się zgoła odmiennie, a bagatelizowany do tej pory przez zbyt wielu ogon, wyraźnie wykazuje zdolność do tego aby kręcić nie tylko jednym psem.
   Także na naszym krajowym podwórku zwykło się demonizować tego czy innego polityka, dajmy na to robiąc z mściwego Kaczora na zmianę sterującego wszystkim demiurga lub posłusznego wykonawcę woli Kremla tak samo, jak w niemalże jednym zdaniu potrafiły przeróżne szmatławce przemianować go na Hitlera i Gomułkę zarazem. Tego ostatniego przynajmniej do czasu objawienia się w pełnej krasie na naszej scenie politycznej o wiele bardziej adekwatnej kandydatury do tego rodzaju porównań w postaci Borysława Budki. Rzecz jasna nikt w miarę rozsądny nie może mieć wątpliwości, że tak samo Putin kręci naszym Kaczafim, jak żałosny pajac z ryżą przyczeską, obecnie tłusto wyfutrowywany na brukselskich wakacjach przez swoją możną protektorkę zza Odry, w swojej własnej, usiłującej nadać sobie znaczenia koguciej narracji miał kręcić putanowskim czekistą (żeby dokonać tej sztuki najpierw sam musiałby się pokusić o samosterowność, o czym z przyczyn oczywistych rzecz jasna nie mogło być mowy), co by przypomnieć jedynie kompromitującą wrzutkę o „naszym człowieku na Kremlu”. W sferze publicznej dla wiarygodności zawodnika usiłującego przekonywać innych do swoich racji liczy się konsekwencja w przekazie, o czym zapewne nie wiedzą obecnie panujący nad totalsami liderzy antypolskich w swej istocie bojówek, uformowanych dla niepoznaki w partie. Ale oni nie są w stanie wykorzystać szansy by posiąść tę wiedzę, bo tak jak wspomniany Dondinho na sznurku swojej kanzlerin, są bezustannie szarpani na wszystkie strony przez swych rzeczywistych mocodawców, kimkolwiek by oni nie byli. Natomiast ludzie niezależni od podobnych pokątnych wpływów i podszeptów nie mogą się dla odmiany zatracić bez umiaru w pokusie zachowania za wszelką cenę owej konsekwencji bez względu na zmieniające się okoliczności, nie dostrzegając możliwej dynamiki zdarzeń i po staremu zganiając wszystkiego co złe i niedobre na paskudnego Ruska. Nie zapominajmy, że i inni szatani są tutaj nieustannie czynni.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika mmisiek

26-03-2018 [18:19] - mmisiek | Link:

"Nie mieszajmy we wszystko Putina. To zwykły bandziorek..."
- - -
Ale za to bandziorek bardzo użyteczny do odwracania uwagi i uzasadniania różnych dziwnych działań. No bo jak sensownie wytłumaczyć choćby bezwarunkowe finansowanie banderyzującej Ukrainy z polskiej kieszeni... Bez Putina ani rusz.
 

Obrazek użytkownika mmisiek

26-03-2018 [19:47] - mmisiek | Link:

To jasne, miałem jednak na myśli wytłumaczenie dla ciemnego ludu...ops... suwerena.