El General ordynarnie rżnie głupa

   W ciągu ostatnich lat wśród rozlicznych zatroskanych „jautorytetów”, które „nie mogąc milczeć” czuły się w obowiązku zabrać publicznie głos aby zaprotestować przeciwko „temu co się w tym kraju obecnie dzieje”, „zamachowi na praworządność”, „niszczeniu państwa prawa”, „odradzaniu się faszyzmu” i tym podobnym wydumanym bzdetom, nie mogło zabraknąć całego wachlarza dymisjonowanych sukcesywnie przez Antoniego o Strasznych Oczach (to zdaje się patent śp. Seawolfa - kapitana żeglugi wielkiej – świeć Panie nad jego duszą) wojskowych najlepszego sortu. Na tle różnych rozhisteryzowanych aktorzyn i innych artystów estradowych, „wykładowców akademickich” tudzież jeszcze częściej dymisjonowanych dziennikarzyn rozpiętych na pluszowych krzyżach owa grupka wyróżniała się mniej lub bardziej zawoalowanym poparciem starszych mundurowych kolegów, nie ograniczających się w przeszłości  jedynie do jednego resortu wraz z jego „Złotym Funduszem”. Ale owych kilka najbardziej rozpoznawalnych, cieszących się niejednokrotnie wśród braci żołnierskiej poważaniem, twarzy miało za zadanie całe to towarzystwo reprezentowane w realu przez przeróżnych mazgułowatych politruków i innych szemranych pseudokombatantów z kiszczakowego rozdania, niejednokrotnie nieludzko pokrzywdzonych przez kolejną reformę emerytalną, uwiarygodnić w oczach opinii publicznej, co też główny bohater tejże notki czynił był do tej pory często i chętnie, krytykując, jak na byłego podwładnego otorbionego stosownie do sytuacji rozumianym „honorem oficerskim” przystało, przy każdej nieomal nadarzającej się, zasłużonej bądź też niekoniecznie (ze szczególnym uwzględnieniem drugiej z opcji), okazji swego złowrogiego ex-przełożonego.
  
   Dlatego na bok możemy sobie odłożyć wszystkie łzawe relacje o tych, którzy na samą zapowiedź zmiany, która miała ich dalszy żywot sprowadzić do poziomu tego prowadzonego w Polsce przez przeciętnego emeryta, popełniali zbiorowe samobójstwa, tudzież marli masowo na wylewy i zawały, gdyż na legendy miejskie rozpowszechniane przez różnego rodzaju fejkniusowe portale szkoda marnować czasu. Jeśli o mnie się rozchodzi, to o wiele bardziej charakterystyczne pozostają innego rodzaju szczury wpuszczane w przestrzeń publiczną, firmowane dodatkowo przez znane i poważane nazwiska z gen. broni w st. spocz. Mirosławem Różańskim na czele. Oczywiście nie jest tutaj pan generał odosobniony, jednak w odróżnieniu od niejakiego Szoguna, który swego czasu wprowadził był do słownika nową kategorię najwyższych rangą dowódców liniowych w postaci reprezentowanego dumnie przez niego samego elitarnego grona „generałów akademickich” względnie „dowódców teoretyków”, były Dowódca Generalny cieszył się do czasu dymisji w szeregach armii opinią człowieka, który w tzw. linii zęby zjadł. Tak więc trudno byłoby posądzić owego człowieka o nieznajomość MON-owskich realiów czy też oderwanie od rzeczywistości. Jednak wypowiedź tego pana w reakcji na najnowszą „aferę w MON-ie” (którą już z kolei) może poważnie zaburzyć ów zbudowany w świadomości wielu żołnierzy obraz. Oddajmy zatem głos przehandlowywanej bez żenady za słusznie minionej ekipy pod hajdarowskim śmietnikiem „prasie” tudzież innym śmietnikowym portalom:
 
>>W tym roku wojskowe warsztaty odnowią ok. 14 tys. metalowych hełmów, chociaż już dawno zapowiadano, że żołnierze nie będą ich zakładali na głowy. Koszt remontów szacowany jest na ok. 3 mln zł.
(…)
Z informacji, które otrzymaliśmy z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, wynika, że metalowe hełmy podlegają bieżącej naprawie (zwykle są wtedy odmalowywane i wymieniane są pokrowce maskujące lub siatki) lub tzw. naprawie średniej. Ppłk. Marek Chmiel, rzecznik Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, tłumaczy, że w tym drugim przypadku „odmładzanie" hełmów metalowych odbywa się zwykle co 10 lat (chociaż okres ten może zostać wydłużony nawet dwukrotnie). W takim przypadku w warsztatach usuwany jest z „orzeszka" stary lakier i nakładana nowa farba antykorozyjna. Odbywa się też cynkowanie, malowanie czerepu, ponadto wymieniane jest lub regenerowane wyposażenie wewnętrzne hełmu. Potem trafiają one do magazynów.
Zdaniem wojskowych ekspertów hełmy te nie spełniają swoich zadań, nie są w stanie skutecznie ochronić głowy żołnierza przed kawałkami pocisków, granatów czy bomb. Właśnie z tego powodu już w 2015 roku ówczesny Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Mirosław Różański zdecydował, że żołnierze podległych mu jednostek (czyli niemal wszystkich) nie będą używali na ćwiczeniach tego typu osłon głowy, ale lepszej jakości hełmy kompozytowe. Miał to być finał rozpoczętego jeszcze na początku lat 90. stopniowego procesu wycofywania z użycia metalowych i wprowadzania bardziej skutecznych hełmów zbudowanych ze sztucznych włókien.
„Walory ochronne hełmów metalowych są mniejsze od kevlarowych, ich renowacja poprzez malowanie i wymianę wkładu jest pozbawiona sensu. Po pierwsze, nie dbamy o ochronę żołnierzy i narażamy ich życie. Po wtóre, lokowanie jakichkolwiek pieniędzy w sprzęt niezabezpieczający polskiego żołnierza jest kwestią, którą powinny zająć się służby. To marnotrawstwo pieniędzy” – tłumaczy „Rzeczpospolitej" gen. Mirosław Różański, szef Fundacji Stratpoints, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
(…)
Komandor por. Czesław Cichy z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych zapewnia nas, że stalowe hełmy to m.in. rezerwa, zapas, rotacja.
(…)
Resort obrony obiecał wtedy, że kupi 20 tys. hełmów kevlarowych. W grudniu poprzedniego roku podczas konferencji prasowej w MON urzędnicy ministra Antoniego Macierewicza ogłosili, że trwają już dostawy wojskowych hełmów kompozytowych wzór 2005. Producent ma dostarczyć do jednostek wojskowych ponad 60 tys. sztuk takich osłon. W pierwszej kolejności mają je otrzymać żołnierze nowo tworzonych Wojsk Obrony Terytorialnej<<
 
   Tyle donosi z przejęciem Rzeczpospolita.
 
>>Hełmy wz.67 zaczęto wycofywać z armii już w 2005 roku, kiedy postanowiono zastąpić je nowocześniejszymi, kevlarowymi. Nowsze konstrukcje są wygodniejsze, lepiej chronią i pozwalają korzystać z nowoczesnego sprzętu, takiego jak noktowizory.
(…)
W zeszłym roku rozpisano przetarg na remont 25 tysięcy stalowych hełmów, w tym roku wojsko chce odnowić ich 14 tysięcy.
(…)
Według komandora por. Czesława Cichego z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych stalowe hełmy to jedynie rezerwa, wydawana na ćwiczenia rezerwistów.<<
 
   A tyle dodaje z nie mniejszym przejęciem fejknius.de. Przepraszam, oczywiście chodziło o onet.pl. W obu przypadkach wytłuszczenia moje. Cóż jednak wynika z powyższych tekstów? Ano wynika to, że w zasobach SZ przechowywane są zapasy hełmów dla rezerw, nie tylko tych powoływanych na ćwiczenia rezerw osobowych, których organizowanie po tzw. „profesjonalizacji” otrąbionej donośnie za słusznie minionej ekipy, na kilka lat ot tak sobie zarzucono, przypominając sobie o konieczności ich odbywania poniewczasie. Pod terminem rezerw osobowych kryją się bowiem tak naprawdę całościowe zasoby ludzkie na czas wojny, czyli goniona owym czasem zwyczajowo do okopów teraźniejsza zwykła „cywilbanda”, dla której utrzymywania zapasów kevlarowych hełmów nie przewidywano ani teraz, ani za gen. Różańskiego, ani w ogóle nigdy. Z tego prostego względu, że pomimo wszelkich zawirowań, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że wojna wybuchnie nieprędko albo wcale, a przechowywanie kilkusettysięcznych ilości hauerów na półkach magazynowych tylko po to, by za parę lat powychodziły im resursy (straciłyby cechy zdolności użytkowej, tak jak to swego czasu przydarzyło się przechowywanym masowo w pewnym wojskowym składzie przez zapobiegliwego magazyniera laptopom – „jak wydam, to poniszczą”), co skutkowałoby koniecznością wymiany ich na nowe, względnie zastosowaniem równie nieraz kosztownej formy przywrócenia ich do stanu używalności poprzez – uwaga – renowację,  przekracza możliwości finansowe nie tylko naszego budżetu. Taniej więc jest przechowywać gniotsia nie łamiotsia, przy czym nikt rozsądny nie może chyba odmówić tego rodzaju podejściu do przedmiotu sprawy znamion racjonalizmu.
 
   Gdybyśmy mieli przechowywać w magazynach w gotowości gotowe uzbrojenie dla kilkukrotnie powiększonej na czas „W” armii, ustawicznie je modernizując do poziomu najbardziej aktualnych osiągnięć technicznych (tak jak się to powinno odbywać w zasobach ludzkich i sprzętowych armii utrzymywanej w czasie pokoju), zwyczajnie nie bylibyśmy w stanie takowych zapasów utrzymać. No chyba, że całą krajową gospodarkę przekwalifikowalibyśmy zawczasu na tory produkcji wojennej. Ale to musiałoby oznaczać, że właśnie przystąpiliśmy do wojny. Albo, że procent PKB przeznaczony na obronność ni z tego ni z owego wzrósł nam nie do 2,0% czy nawet 3,0%, ale na ten przykład dziesięciokrotnie. Pan generał oczywiście o tym wszystkim doskonale wie, łatwiej mu jednak było załamać teatralnie ręce do obiektywu i rzucić parę bzdetów do usłużnie podstawionego mikrofonu, bo to się wygodnie wpasowuje w forsowaną ciemnemu ludowi narrację o „rozkładzie armii”, tak cudownie ponoć funkcjonującej za czasów firmowanych m.in. jakże dostojnym obliczem pana generała, swego czasu firmującego tymże obliczem chociażby perfekcyjnie wręcz przeprowadzoną reformę systemu dowodzenia, nad której sensem i celem do dzisiaj głowią się wszelkiej maści fachowcy. Poza wszystkim wspomniane artykuły rzecz jasna nie wspominają słowem o tym ile hełmów trafiało tym samym sposobem do renowacji właśnie za owych jakże ciekawych czasów, mowa jedynie o dwóch ostatnich latach. Chciałbym w związku z tym sięgnąć nieco pamięcią do tegoż znamienitego okresu gdy na czele DG RSZ stał nasz protagonista, przytaczając w tym celu fragment nie tak zamierzchłej notki własnego autorstwa:
 
   >>Nie sposób tutaj również nie wspomnieć o całym systemie organizowania przetargów sprzętowych, ustanawiającym zakupowe priorytety według, ujmując rzecz stosunkowo oględnie, dość dowolnie dobranych kryteriów, zwłaszcza przy okazji niedawnego powołania przez min. Błaszczaka osobnej agencji, mającej w zamyśle ująć ów sektor w karby, porządkując go należycie i czyniąc go w pełni transparentnym z punktu widzenia czołowych decydentów.
   I tutaj należy zrobić miejsce na obraz nędzy i rozpaczy, jaki do tej pory ów system prezentował, wykazany na jednostkowym przykładzie, drobnego bądź co bądź, przetargu, rozstrzygniętego na korzyść firmy, która w swoim zobowiązaniu miała dostarczyć dla sił zbrojnych kilka tysięcy hełmów z przeznaczeniem do użytkowania przez skoczków spadochronowych z naszych dwóch dzielnych brygad aeromobilnych. Proszę wybaczyć nieco może zbyt szczegółowe potraktowanie tematu, ale przykład jest doprawdy charakterystyczny i jak w soczewce ukazuje nam, jak funkcjonował za poprzednich rządów cały system dostaw sprzętu wojskowego produkowanego przez zewnętrzne podmioty.
   Otóż hełmy, które w zamyśle miały zastąpić stare, wysłużone „orzeszki” okazały się być w porównaniu do nich niewymiarowe, będąc po prostu zbyt szerokie do tego by w czasie skoku mieścić się swobodnie pomiędzy taśmami otwartego spadochronu standardowego typu, zwanego pieszczotliwie w jednostkach powietrznodesantowych „pieczarką”, uniemożliwiając tym samym skoczkowi wykonywanie tzw. skrętów w taśmach, ze względu na groźbę skręcenia sobie samemu karku, co w rezultacie z kolei nie pozwala skaczącemu na ustawienie się do lądowania zgodnie z kierunkiem wiatru, a tym samym również z metodyką szkolenia, poważnie utrudniając jego prawidłowe czyt. bezpieczne dla skoczka wykonanie tegoż przyziemienia, co może skutkować poważnymi urazami głowy, kończyn itp. Wprawdzie skoczek posiada alternatywę w postaci przeciśnięcia głowy wraz z hełmem poprzez przednie taśmy, co umożliwi wykonanie rzeczonego skrętu w taśmach niejako „za plecami”, ale tym samym przybiera nieprawidłową pozycję do lądowania, co grozi z kolei dla odmiany poważnymi urazami kręgosłupa. Czyli jak nie kijem go, to pałką.
 
   Zastanawiające pozostaje jedynie jakim to tajemniczym sposobem przeprowadzono z wynikiem pozytywnym testy na owych hełmach, przy czym nie zdziwiłoby mnie wcale hipotetyczne rozwiązanie tej zagadki mówiące o tym, że wykonywane próby były jedynie „naziemne”, podobnie jak rzecz się miała podobnież w przypadku osławionych caracali. Na domiar wszystkiego hełmom owym, po ich wprowadzeniu do użytku w siłach zbrojnych, często gęsto zdarzało się wypinać w powietrzu, grożąc tym samym znajdującym się na zrzutowisku osobom niechybną śmiercią lub kalectwem w przypadku trafienia takim lecącym z wysokości kilkuset metrów „pociskiem”.  I wbrew pozorom nie miał to być w tym przypadku jakowyś przewrotny sposób na uśmiercenie potencjalnego, ukrywającego się w okolicznych zakrzaczeniach, naziemnego przeciwnika. Fakt, że owe wadliwe zapięcia, w reakcji na mnożące się tego rodzaju przypadki napowietrznych wypięć,  zostały wymienione po odesłaniu całej partii kilku tysięcy hełmów do producenta, bynajmniej nie zmienia wymowy całego „epizodu zakupowego” tudzież nie nastraja optymistycznie w odniesieniu do sposobów przeprowadzania innych, o wiele „grubszych”, przetargów.<<
 
 
 
Żródło: http://naszeblogi.pl/49623-z-d... - zachęcam niniejszym do lektury całości
 
 
   Na koniec wspomnę jedynie, że generał jako posiadający (jak na oficera, familijnie wręcz skoligaconego z wojskiem jako takim, przystało – rzecz dość popularna zresztą, jeśli nie obowiązkowa wręcz w kręgach MON-owskich błyskawicznych i nieco mniej tylko błyskawicznych karier obejmujących całe resortowe dynastie), obok jakże zaszczytnego tytułu doktora nauk o obronności, w owych burzliwych tudzież przełomowych latach w jednej, a następnie w innej spośród dwóch naszych nieustraszonych brygad aeromobilnych rodzonego brata w całkiem poważnym oficerskim stopniu, powinien być choćby z tego względu w rzeczonej materii właściwie poinformowanym, że o bardziej oficjalnych kanałach służbowych nie wspomnę. Pomijając z grubsza dodatkowy smaczek prasowo-portalowych tekstów, w których nie omieszkali panowie żurnaliści umieścić sugestii, że oto kosztem „wojsk operacyjnych” w „bezpieczny” rodzaj hełmów będzie wyposażany tak powszechnie znienawidzony piąty rodzaj sił zbrojnych (o którym swego czasu raczył imć pan generał-doktor – bynajmniej nie wywodzący swego rodowodu ze służb medycznych – najpewniej zażartować, bo trudno z ust tak znamienitego wodza na poważnie przyjmować tego rodzaju dyrdymały, że za czasów poprzednich dekadencyjnych kadencji ów również istniał, tyle że w jakimś wielce enigmatycznym, także dla znawców tematu, "podziemiu"), powołany do życia przez jeszcze bardziej znienawidzonego, byłego już, ministra, pozwolę sobie w zamian jeszcze raz odnieść się do zamieszczonego w mocno upadłej (bo nawet już nie podupadłej) ostatnim czasem „Rzepie”, wytłuszczonego tu kolorem nieco korespondującym z tym okresem dziejów, kiedy generalska kariera wydawała się dopiero kiełkować, cytatu z pana generała, pozostawiając jednak bez odpowiedzi pytanie kim i czym tak naprawdę powinny zainteresować się właściwe służby…
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zunrin

20-03-2018 [15:49] - Zunrin | Link:

Przecież wiadomo, że najlepiej zarabia się na serwisie. I że najlepsze konfitury są w kontraktach rządowych. "Regeneracja" hełmów, które być może w większości ostatnie lata spędziły na półkach magazynów, gdzie wrócą znów na leżakowanie. Po prostu super.

Obrazek użytkownika Teutonick

20-03-2018 [23:50] - Teutonick | Link:

Niezmiernie mi przykro, że niczego nie zrozumiałeś. Czyli daremny trud:)

Obrazek użytkownika Zunrin

21-03-2018 [15:33] - Zunrin | Link:

A coś było jeszcze do zrozumienia poza tym, że armia efektywnie wyrzuca kasę w błoto? Sorry, ale zgubiłem się w tej ścianie tekstu.

Obrazek użytkownika Teutonick

21-03-2018 [16:09] - Teutonick | Link:

Niestety armia nie może być tania, częstokroć jest zmuszona właśnie wyrzucać kasę w błoto, także w sensie dosłownym.
Cała rzecz w tym aby to "wyrzucanie" pozostawało właśnie efektywnym, a nie jedynie efektownym, czy wręcz efekciarskim (patrz tzw. "profesjonalizacja")