Nowy trener reprezentacji siatkówki męskiej

Reprezentacje siatkówki męskiej i żeńskiej nie mogą wyjść z dołka.
Po odejściu „złotek” poziom polskiej reprezentacji żeńskiej obniżył się o dwie klasy. Są wprawdzie zawodniczki grające w renomowanych klubach zagranicznych, ale reprezentacja niewiele z tego korzysta. O poziomie klubów krajowych lepiej nie mówić, wprawdzie mamy ligę dość, mocno rozbudowaną i naszpikowaną zagranicznymi zawodniczkami, ale to nie podnosi ich klasy ani o jotę.
Ich zetknięcia z dobrymi klubami europejskimi są po prostu żałosne.
Młodych zawodniczek jak na lekarstwo, a co gorsze nie widać u nich postępów.
 
Reprezentacja męska opromieniona tytułem mistrza świata z 2014 roku, od tej pory jakby przestała istnieć.
Poniosła rzeczywiście w krótkim czasie duże straty personalne, których nie nadrobiono mimo upływu blisko czterech lat.
Trzeba przyznać, że nie łatwo jest zastąpić takich zawodników jak Gruszka, Świderski, Ignaczak, Zagumny, Wlazły czy Winiarski, ale przecież mamy młodzieżowych mistrzów świata i czy ktoś opracował jakiś plan włączania ich do reprezentacji seniorskiej?
Jak na razie tylko jeden –Kochanowski znalazł uznanie u selekcjonerów.
Odnosi się wrażenie, że główne zło leży w siatkówce klubowej. Mamy nad miarę rozbudowaną ligę i jej dość nudne rozgrywki absorbują całą energię.
Ograniczenie do trzech zawodników na boisku graczy zagranicznych niewiele dało gdyż jest to i tak połowa grającego składu, a przecież można dokonywać zmian między nimi i tak nie będzie miejsca dla zawodnika krajowego.
Z uwagi na możliwości finansowe klubów nie angażujemy najlepszych zawodników światowej klasy tak jak np. Zenit z Kazania, a byłoby wskazane dokonywanie selekcji angażowanych na zwykłej zasadzie pierwszeństwa w zatrudnieniu dla krajowców.
 
Możemy sobie, przynajmniej przez pewien czas dać spokój z dobijaniem się za wszelką cenę do światowej czołówki siatkówki klubowej. Zmniejszenie liczby zawodników cudzoziemskich niewiele nam zaszkodzi, tak jak i niewiele pomaga ich obecność.
Należy natomiast skupić się na reprezentacji, która wymaga znacznie większego wysiłku niż poświęcany obecnie.
Wagner swoje sukcesy odnosił dlatego że miał do dyspozycji kadrę przez znacznie dłuższy czas niż obecnie.
Trzeba wyjść założenia, że reprezentację należy budować od nowa, a to wymaga znacznie większego czasu nie tylko na jej treningi, ale też i na spotkania kontrolne.
Nasza reprezentacja gra za rzadko i tylko przy okazji gier kwalifikacyjnych lub mistrzowskich. To nie są dobre okazje dla celów szkoleniowych, wymagane są częste spotkania towarzyskie lub sparingowe.
Za przykład można wziąć reprezentację piłkarską, która przeszła przez długi okres przygotowawczy zanim doszła do obecnego poziomu.
 
Co do osoby trenera, to niezależnie od jego kwalifikacji nasuwa się spostrzeżenie, że coś niedobrego dzieje się w polskiej siatkówce, że zarówno w klubach jak i w reprezentacji dominują cudzoziemcy i podobnie jak zawodnicy nie najwyższych lotów. Chyba jest coś wstydliwego w tym, że zatrudniamy trenerów z krajów, których siatkówki uczyli Polacy. W tej dyscyplinie bowiem mamy wieloletnie tradycje, tylko że zostały pogrzebane przez skorumpowaną klikę „działaczy” odziedziczonych jeszcze po PRL goniących jedynie za własnymi profitami i zaszczytami.
 
Los polskiej siatkówki, podobnie jak i wielu innych dziedzin, leży w ręku tych, którzy na co dzień pracują w niej czy to jako zawodnicy czy jako trenerzy i ich pomocnicy.
Jeżeli się skrzykną i pogonią całe to towarzystwo żerujące na ich pracy to jest szansa na odrodzenie tej dyscypliny.
A warto chociażby dla popularności siatkówki w Polsce i tych wszystkich, którzy zasłużyli na miano światowych czempionów kibicowania.  
 
Co się tyczy trenera to mam tylko taką uwagę, że największe sukcesy zapewnili nam trenerzy, byli polscy zawodnicy: Wagner i Antiga, najwidoczniej potrafili oni znaleźć wspólny język ze swoimi niekiedy tylko nieco młodszymi kolegami.
Niepokojące jest to, że nowy trener będzie nadal pracował w klubie, sytuacja polskiej reprezentacji wymaga nawet więcej niż pełnoetatowe zatrudnienie trenera.
Trzeba przede wszystkim przygotować szeroką kadrę, z której można czerpać reprezentantów na określone potrzeby. Niektórych zawodników nie da się zastąpić, nie ma np. następcy Wlazłego i może jeszcze długo nie być, a od kilku lat oczekujący na wejście do polskiej reprezentacji Leon nie może się doczekać, bo najwyraźniej działaczom związkowym na tym nie zależy.
Niedostatki jakie istnieją w polskiej siatkówce wymagają czegoś znacznie większego niż tylko obsady trenera reprezentacji.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

09-02-2018 [18:30] - Marek1taki | Link:

A propos siatki: mój kolega z rezygnacją rzucił piłkę za siebie. Poszybowała wysoko, łukiem na całym boiskiem i przeleciała ledwo musnąwszy siatkę ... w koszu. Obręcz kosza nawet nie drgnęła. Kolega nigdy nam nie uwierzył, że trafił.

Obrazek użytkownika smieciu

09-02-2018 [19:13] - smieciu | Link:

Ja przestałem oglądać polską siatkówkę. A to dlatego że od chyba ze 30 lat popełniane są te same oczywiste błędy, które powinny być łatwe do wyłapania przez każdego kto trochę poważniej zagłębił się w ten sport. Jakkolwiek to zabrzmi to jestem przekonany że lepiej sprawdziłbym się na stanowisku trenera niż ostatnich 10ciu. Czasem rzucałem tu i ówdzie (w necie) różne uwagi, podsumowując że wszystkie nasze sukcesy są przypadkowe i nasza realna siła sięga maksymalnie ćwierćfinałów ważnych rozgrywek. Bo na tyle starcza nasza schematyczna, prymitywna gra. Oczywiście zawsze była krytyka, że przecież wygrywamy. I że niby nasza gra nie jest prymitywna.
Tak czasem, przypadkiem się to zdarza. Zwycięstwa. I to jest właśnie najgorsze. Bo uniemożliwia rozwiązanie fundamentalnych problemów.
Tak czy siak już nie zatruwam sobie tym życia.

A no i właśnie. Wlazły. Nic mnie bardziej nie wkurza niż myślenie że jakiś kolo np. Wlazły będzie rozwiązaniem. To właśnie to żałosne opieranie się na graczach typu Wlazły jest przyczyną naszych porażek. Niezrozumienie że siatkówka jest grą bardzo zespołową. Takimi szachami dynamicznego sportu. Gdzie większe znaczenie ma zespołowy zamysł, taktyka, zespołowe zgranie, plan(!) i jego wykonanie niż pojedyncze ulubione figury.

Obrazek użytkownika Francik

10-02-2018 [22:02] - Francik | Link:

Co do trenera, to wybór był jak w ruskiej stołówce - konkurentami w ostatnim etapie byli Gruszka i Kowal. Kowal to tak "wybitny" trener, że potrafi przegrać wygrany mecz idiotycznymi zmianami. Z tego co czytałem kibice w Rzeszowie mają go już dość. Gruszka też raczej wybitnych osiągnięć trenerskich nie posiada. Pełna zgoda, że towarzystwo z zarządu PZPS nie ma żadnej koncepcji rozwoju reprezentacji. Decyzje o wyborze trenera reprezentacji sprawiają wrażenie całkowicie przypadkowych. Mieliśmy szczęście do Antigi, ale to też trener raczej w cudzysłowie. Przed polską reprezentacją nie trenował nawet juniorów. Udało mu się przekonać Wlazłego i Winiarskiego do gry w reprezentacji i miał odwagę wyrzucić ze składu Kurka. To przyniosło sukces i mistrzostwo świata. Po odejściu z kadry dwóch wyżej wymienionych i Zagumnego zaczął się zjazd. Szczególnie, że filarem kadry za Wlazłego miał być infantylny Kurek, który w meczach o dużą stawkę przy decydujących piłkach zawodzi. Jeśli najpoważniejszymi polskimi kandydatami na trenera kadry są Kowal i Gruszka, to coś tu daleko nie gra. Rzeczywiście zatrudnianie przez polskie kluby zagranicznych graczy niezbyt wysokich lotów woła o pomstę do nieba. Tym bardziej, że przeważnie odbywa się to za pieniądze polskiego podatnika: głównymi sponsorami Skry, Jastrzębia, Zaksy czy Lubina to spółki skarbu państwa. Np. Bełchatów wydaje pieniądze na jakiegoś Persa Ebidanipura zamiast inwestować w polską zdolną młodzież. Podobnie w innych klubach. Wspomniany Rzeszów płaci Niemcowi Schoepsowi, który - delikatnie mówiąc - wybitnym graczem nie jest, siedzi na ławie, a jak wejdzie to zawali mecz. W reprezentacji poważny kłopot mamy z rozegraniem. Promowany przez Antigę Łomacz to zaledwie wystawiacz - bardzo schematyczny. Nie wiem czy się jeszcze rozwinie - raczej wątpię. Z kolei rokującemu dobrze Drzyzdze chyba odbiła palma i przez zarozumialstwo obniżył loty. Leon by się przydał, bo przy słabym przyjęciu i nie najwyższych lotów rozegraniu gra wygląda kiepsko - jak dodać do tego słabą zagrywkę to dramat, jak w meczu ze Słowenią na ME w Krakowie. Może Belg wyjdzie poza utarte w polskiej siatkówce schematy i układy personalne i wpuści do reprezentacji świeżą krew.