Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Moją Ojczyzną jest mój Naród
Wysłane przez damascen w 08-02-2018 [12:12]
Wyznanie to nie jest ani moje, ani nie jest cytatem – to poetyckie (bo rzecz będzie o poecie), nieco patetyczne, choć nieukrywanie szowinistyczne uogólnienie losu jednostki, ale przecież i przynależnej mu zbiorowości, klarownie wyłożone – mimo że nie wprost - w filmowym dokumencie. Zastanawia i zmusza do przemyśleń. Niepokoi.
Przypadek sprawił, że przysiadłem przy biurku, jak sądziłem na chwilę tylko, by zapisać coś piórem; przed północą; telewizor był włączony, żona w półśnie ni to oglądała, ni dawała się kołysać jakiejś narracji zeń dobiegającej. Nawet nie zwróciłem uwagi o czym się mówi, zajęty swoim zadaniem, ale w dłuższą chwilę namysłu wdarła się ona niespodziewaną, intrygującą treścią: dotyczyła polskiego poety*. Jako, że początki mi „uciekły” – nie od razu mogłem zrozumieć, o kogo chodzi: jakieś nic nie mówiące nazwisko, Paryż…
Wraz z nowymi szczegółami wszystko stawało się jasne: krakowski Kazimierz, obóz koncentracyjny gdzieś w Niemczech, ucieczka, Paryż, pomysł na samodzielne drukowanie swoich wierszy pod nazwiskiem swego obozowego towarzysza z Francji który nie przeżył, francuskie obywatelstwo, ucieczka przed zobowiązaniami finansowymi do Polski, z punktu ministerialne stanowisko (cóż to znaczy więź krwi), dalej rozczarowanie brakiem wolności, powrót do Paryża, pomyślne już kierowanie własnym wydawnictwem, śmierć i testamentowy nagrobek w Jerozolimie. Dowiadujemy się tego wszystkiego od jego francuskiej żony-Żydówki, paryskich przyjaciół i syna – francuskiego adwokata. Godzinny dokument.
I pojawia się ta tytułowa refleksja – kim był ten człowiek o przedstawionej w nim biografii, losie tragicznym w młodości i lirycznym w dalszych kolejach; ten artysta pióra (choć szerzej nieznany), mąż, ojciec, polski i francuski Żyd? Czy tęsknił za krajem swego urodzenia? Pokochał swoją drugą Ojczyznę (z której opieki skorzystał), Francję?
Otóż nie – kazał pochować się w Ziemi Obiecanej. On, artysta myśli. Człowiek w żaden sposób nie związany ani z ruchem syjonistycznym, ani z państwem Izrael.
To jest sedno bycia Żydem. Ta parabola losu. Ta przypowieść. Ta więź ze swoją nacją. Nawet po śmierci…
Nie dziwmy się Żydom amerykańskim; francuskim, polskim – nic ich z tymi krajami, z naszym, nie wiąże – oni tylko zamieszkują, korzystają. Tak jak ci Żydzi niemieccy, w opisanej przez amerykańskiego Żyda, Bryana Marka Rigga (w 2013 r.), książce-publikacji naukowej "Żydowscy żołnierze Hitlera", którzy nie z pobudek nazistowskich, nie ze swojego niemieckiego obywatelstwa, a dla własnego łatwego bezpieczeństwa – w liczbie ponad 150.000 umundurowanych najeźdźców mordowali wrogów Rzeszy; jak ci Żydzi amerykańscy, którzy dla własnej korzyści odmawiali swoim współbraciom z Europy pozwolenia na zawinięcie statku do nowojorskiego portu; jak ci Żydzi polscy, witający wpierw Niemców, potem Sowietów w miasteczkach na wschodzie; a nawet jak ci, co jako nazistowscy funkcjonariusze wydawali na śmierć swoich współbraci – bo inni współbracia ich za to nie rozliczali specjalnie**: ot, taki los, takie szczęście, takie życie i taka śmierć. Taki interes?
Per saldo to się zawsze opłaci: Wspólnota skorzysta. Goje zapłacą.
Nie miejmy zatem pretensji, że nas zdradzają – to nieporozumienie: „nas” w ich cywilizacji, w ich myśleniu, „nie ma”: są tylko oni.
Warto jednak pamiętać, kto się tym „onym” wysługuje – tych bowiem trzeba bezwzględnie rugować z oficjalnych kontaktów z nimi, jak tego dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau (co za nazwa przewrotna! - dlaczego nie PM Zagłady Narodów?), Cywińskiego – bo zdradzają Polskę.
* TVP Polonia: Krakowianin z Paryża. Film dokumentalny Polska 2007. Reżyseria: Jerzy Tuszewski. Opis:
Bronisław Kamiński-Durocher urodził się 4 maja 1919 roku w rodzinie żydowsko-polskiej w Krakowie. Był polskim i francuskim poetą, tłumaczem i wydawcą oraz laureatem dwóch nagród literackich Akademii Francuskiej. Pisarz debiutował jeszcze w Krakowie w 1937 roku tomem zatytułowanym "Przeciw", natomiast w roku 1949 wydaje pierwszą książkę w języku francuskim pod tytułem "Droga kolorów". We Francji zakłada również wydawnictwo, które w latach siedemdziesiątych publikuje około stu książek rocznie. Artysta po ciężkiej chorobie umiera w Paryżu 9 lipca 1996 roku. Na własną prośbę został pochowany na Górze Oliwnej w Jerozolimie.
** jak w przypadku Fritza Scherwitza alias Eleke Sirewitz (który był członkiem NSDAP w randze SS-Untersturmführera), komendanta obozu koncentracyjnego w Lencie k/Rygi: po wojnie Scherwitz był w Monachium członkiem Żydowskiego Komitetu ds. Rewindykacji Żydowskiego Mienia; nie przeszkadzało Żydom nawet to, że oskarżano Sherwitza o liczne gwałty na Żydówkach i osobiste zamordowanie przez niego 200 Żydów (ujawnił to tenże historyk B.M. Rigg)
Komentarze
08-02-2018 [15:43] - Zygmunt Korus | Link: "Warto jednak pamiętać, kto
"Warto jednak pamiętać, kto się tym „onym” wysługuje – tych bowiem trzeba bezwzględnie rugować z oficjalnych kontaktów z nimi..."
I o to chodzi! Ale jak to robić, skoro filosemicki knebel jest tak szczelny? Chyba że teraz, jak spod ciśnienia opary puściły, może da się w tę obłudną atmosferę tchnąć wreszcie normalną dawkę świeżego powietrza zwyczajnie ludziom potrzebną do oddychania. Nastanie realsemityzm?
08-02-2018 [17:27] - damascen | Link: To jest świetne hasło:
To jest świetne hasło: REALSEMITYZM!
powinno na stałe wejść do słownika polskiej polityki! Z zazdrością, ale szczerze gratuluję, Panie Zygmuncie.
Uprawiajmy realsemityzm - o tym właśnie mówi mój artykuł: żadnych złudzeń! - oczywiście nie my, blogerzy...
Tak sobie czasem myślę, że my mamy jakby więcej czasu na przemyślenia - i nie mamy zarazem innych pokus :)
I tak, uważam, jest nienajgorzej, bo coś się wyraźnie ruszyło - i w Polsce i wobec niej. Twarda linia przynosi pierwsze owoce, a trzęsą się portki tym cimoszkom i gebertom - jakby czuli, że przyszedł i na nich czas: oby!
08-02-2018 [18:53] - xena2012 | Link: Nie nastanie realsemityzm
Nie nastanie realsemityzm,przeciwnik nie daaje na to szans.Dzisiaj do ambasady polskiej w Izraelu wdarła się grupa ,,ocalałych '' z holokaustu wyzywajac jak to ujęły media Polaczków i polską ziemię na której stał obóz..Oczywiście grupa była zorganizowana i jak na byłych więźniów Auschwitz całkiem rześka. A gdyby tak odwrotnie do Izreaelskiej ambasady w Warszawie wdarła się grupa Polaków ocalałych z Auschwitz zaprzeczając oszczerstwom i pomówieniom z pewnoscią uznano by to za swiatowy skandal.Może to (oczywiscie teoretycznie) wyjasniłoby termin realsemityzm.