Ukraina: dalej, coraz dalej...

Refleksja bardzo osobista. Na Majdanie (tak zwanym „Drugim Majdanie”) byłem ze sześć razy i nawet parę razy przemawiałem, pracowicie przygotowując wystąpienie po ukraińsku. Dziś politycznego „obozu Majdanu” już nie ma. Nie ma już tej solidarności, której duch unosił się nad kijowskimi ulicami: jest duch buty prezydenta Juszczenki i Julii Tymoszenko – liderów Pomarańczowej Rewolucji, którzy po okresie bliskiej współpracy, potem po okresie względnej koabitacji, walczyli na śmierć i życie. Rodzina Juszczenki handlowała w najlepsze gazem i ropą z Rosjanami, a Tymoszenko pielgrzymowała do Putina, wtedy już nie prezydenta, lecz „tylko” premiera Federacji Rosyjskiej i milczała, gdy Putin publicznie mówił o Juszczence per „wor” (po rosyjsku: złodziej). To był kompletny upadek elity władzy, który zakończył się objęciem władzy przez Janukowycza. „Drugi Majdan” był ukraińskim zmartwychwstaniem i rzeczywiście, chyba trwale, zwesternizował Ukrainę, choć czas po nim obnażył wielką słabość ukraińskiej klasy politycznej. Może zabrzmi to jak paradoks, ale ludzie władzy z Kijowa postępują teraz identycznie, jak... ludzie władzy na Kremlu. Zdumionym odpowiadam: chodzi o ucieczkę, mniej lub bardziej cwaną, od własnych poważnych problemów wewnętrznych – w przypadku Rosji gospodarczych, w przypadku Ukrainy również ekonomicznych, ale także związanych z bardzo ostrymi podziałami politycznymi i brakiem reform – w kierunku polityki zewnętrznej. Putin zatem i Rosyjska Duma dużo mówi o USA, Zachodzie, międzynarodowym spisku, który wyklucza rosyjskich sportowców z igrzysk, czy o wrednych Polakach, a ukraińskie elity, nie tylko stricte polityczne, ale też „intelektualne” (jeśli bełkot szefa IPN-u w Kijowie może kwalifikować go jako „intelektualistę”) ratują się antypolonizmem, rozpaczliwie zasłaniając tym samym coraz gorszą sytuację ekonomiczną i ochłodzenie relacji z Unią spowodowane brakiem reform. Ta socjotechnika władzy: wrzucanie narracji międzynarodowej zamiast tej, w której ponosi się porażki czyli wewnętrznej, nie jest specyfiką szeroko rozumianego „Wschodu”. Przecież identycznie postępuje prezydent Francji Emmanuel Macron, który dużo gada Europie, obsztorcowuje Polskę, byle tylko nie mówić o ograniczaniu praw pracowniczych poprzez dekrety, demonstracjach przeciwko niemu czy dramatycznie spadającym mu poparciu.

Ale w tych antypolskich majaczeniach ze strony różnych ukraińskich oficjeli – a także przyzwoleniu na nich ze z strony prezydenta Petra Poroszenki – pobrzmiewają, niestety, nuty z odległej – i nieodległej – historii. Chodzi o ukraińsko-niemiecki sojusz – ten sam, który odcisnął się na naszych rodakach z Kresów Południowo-Wschodnich RP krwawym brzemieniem. Niemcy faktycznie przyzwalali – bo była im na rękę -na czystkę etniczną Polaków z rąk ukraińskich szowinistów. Trudno o tym nie wspominać dziś, gdy czyta się wywiad szefa ukraińskiego IPN-u Wołodymyra Wiatrowycza, który do idei porozumienia Berlin-Kijów nawiązuje wprost, a o Polsce pisze jako o „agresywnym europejskim outsiderze”.

To dobry moment, aby powiedzieć o Polakach żyjących na terenie Ukrainy. Odwiedzałem ich, choćby we Lwowie – jako świeżo upieczony absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, który powstał przecież w oparciu o kadry lwowskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza. Jako przewodniczący Komisji Sejmu RP do spraw Łączności z Polakami Zagranicą wyprawiałem się na tereny, które do Polski nie wróciły po Traktacie Ryskim, ale mimo że nie były częścią Państwa Polskiego od końca XVIII wieku, do dziś zachowała się tam- na Żytomierszczyźnie -olbrzymia i nieźle zorganizowana polska mniejszość. I to mimo, że przecież padła ofiarą sowieckiej czystki w latach 1930., gdy odbywało się prawdziwe polowanie na Polaków. Sporo jest teraz polityków ukraińskich mających polskie korzenie – ale tylko Ci z dawnych dalekich Kresów nie będących już częścią II RP przyznają się do polskich korzeni – ci z dawnej Małopolski Wschodniej, a obecnej Ukrainy Zachodniej, nie chcą o tym rozmawiać.

Na pewno nie wolno naszych rodaków tam żyjących „przehandlować” na ołtarzu dobrych relacji z Kijowem. Tych nieżyjących, zamordowanych przez ukraińskich szowinistów ‒ też nie.

*tekst ukazał się w grudniowym "Nowym Państwie"

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

13-01-2018 [13:11] - Jabe | Link:

Pan poseł, albo postanowił odciąć się od partii rządzącej z jej bezwarunkowym poparciem Ukrainy, albo sama partia zmienia front. Jeśli to pierwsze, należałoby spytać, czemu tak późno. Jeśli to drugie – jaka jest przyczyna tej wolty. Czyżby sojusznik postawił na nowy reset?

Obrazek użytkownika mmisiek

13-01-2018 [16:53] - mmisiek | Link:

No a niby jak się miało skończyć publiczne ogłaszanie naszego poparcia jako całkowicie bezwarunkowego?
Ciekawe, że to co zwykli ludzie widzieli i rozumieli od dawna to do obozu władzy zaczyna powoli i z wielkim trudem docierać dopiero teraz...
 

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

14-01-2018 [09:31] - Zygmunt Korus | Link:

Giedroyciowska konwergencja, że Polacy wyższa kulturą i lepszą gospodarką skłonią/wchłoną Ukraińców, że sami poproszą o alians Warszawę i dobrowolnie oddadzą nasze tereny jest nie tylko utopią, ale bzdurą, nad którą nawet nie warto mrugnąć okiem. Dlatego ten Pański, odważny tekst, tak brzmi tutaj zdumiewająco. Dlatego pogratulować trzeźwego spojrzenia trzeba. Graba, znaczy szacunek!

Obrazek użytkownika alchymista

14-01-2018 [11:28] - alchymista | Link:

@Zygmunt Korus
Pan Czarnecki pisze prawde, ale nie jest to prawda ostateczna i niezmienna. A w dodatku nie jest to cała prawda. I to jest właśnie clou programu. Bolszewicka arystokracja rosyjska, która rządzi Ukrainą chętnie wspiera integralny nacjonalizm (u nas nazywany banderyzmem) po to, by się legitymizować w obliczu rosyjskiej napaści. Jednocześnie ta sama rosyjska elita w najlepsze handluje z Putinem, nie zważając na rozmaite sankcje i embarga, kupcząc Ukraińcami itd. A więc jeśli mówimy "Ukraińcy to lub tamto" to popełniamy rażące uproszczenie, które prowadzi do nieprawdziwego obrazu świata.
Druga kwestia, to sprawa Saakaszwilego, o której w Polsce się na wszelki wypadek nic nie mówi... Ale po co wiedziec więcej? Lepiej powtarzać bajki o "żydo-banderowcach"...
Sytuacja Polski i całego Intermarium jest niestabilna ze względu na niestabilny Bliski Wschód i Kaukaz. Jest to reguła wręcz geopolityczna, że dla długiego trwania Polski i otoczenia konieczny jest stabilny Kaukaz i Bliski Wschód. Bez tego automatycznie stajemy się zakładnikami kapryśnych sojuszników z Zachodu lub rozpaczliwie szukamy sojuszników egzotycznych, a to w Ameryce, a to w Chinach. Oczywiście można skapitulować przed Rosja, ale to jest najgorsze rozwiązanie, które w perspektywie ok. 40 lat doprowadziło na przykład do depolonizacji Ukrainy w XIX wieku. Rosjanie początkowo zachowali przywileje szlacheckie na tym obszarze, przez co kultura polska sobie egzystowała, ale potem uznali szlachtę polską - 300 tys. wolnych ludzi, także prawosławnych - za pasożyty społeczne i etapowo ją wyniszczyli, a tym samym wyniszczyli ostatnie ślady polskości na tym terenie. Podobnie będzie i z nami dzisiaj, jeśli ulegniemy Rosji. Uchronimy sie może jako zbydlęciały etnos, ale nie jako naród. Dlatego bez nawet szorstkiej przyjaźni z Ukrainą i ukraińskimi patriotami nic nam się nie uda.

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

15-01-2018 [00:16] - Zygmunt Korus | Link:

Szorstka, nieszorstka, ale koncepcja dobroczynnej konwergencji kulturowej jest błędna. Dlatego, że nie ma czegoś takiego jak państwo ukraińskie (czy nawet ten rzekomo naród), bo nigdy tam nie było demarkacji granic, a my mamy święte księgi wieczyste. Dlatego normalne Państwo Polskie powinno te sprawy kłaść na stół szarogęszącym się szabrownikom i jawnym poplecznikom zbrodniarzy UPA.
Koniec. Reszta to tylko taktyka i polityka, które są zakałą współczesnych pseudo-demokracji.

Obrazek użytkownika alchymista

16-01-2018 [10:12] - alchymista | Link:

@Zygmunt Korus
Dla Pana dyskusja kończy się tam, gdzie dla mnie zaczyna...
"Święte księgi" - no słyszałem o Biblii, Talmudzie, Koranie... Z Biblią nolens volens miałem najwięcej do czynienia i nie zauwazyłem, żeby Biblia szczególnie zajmowała się nieruchomościami. No ale bez żartów. Mam dom pod Lwowem. Obecnie jest w nim posterunek policji. Jeśli będę chciał, to oczywiście mogę wystąpić o restytucję mienia i może po 20 latach sie doczekam. Natomiast III Rzeczpospolita jako państwo nie ma ciągłości cywilizacyjnej z I RP. I tak jest nie z powodu szczególnej winy obcych potęg, ale dlatego, ze my sami odeszliśmy od sarmackich ideałów. Czego więc mielibyśmy na Ukrainie szukać? Myślę, że są trzy odpowiedzi: a) ochrona dziedzictwa kulturowego I RP, bo ono i dla nas jest cenne, i dla Ukraińców (choć oni tego nie rozumieją, ale jak wojna z Rosją potrwa dłużej, to pewnie zrozumieją); b) handel i inwestycje (z tym  najtrudniej, bo na Ukrainie rządzi mafia rosyjska); c) wsparcie dla ukraińskiej armii.
Mówi Pan, ze nie ma czegoś takiego jak państwo ukraińskie. Formalnie ono jest, ma władze i parlament, a więc wszelkie zewnętrzne atrybuty państwowości, podobnie jak Polska na początku lat 90. Ukraińcy są mniej więcej na tym etapie. A ponieważ są bliżej Rosji i dłużej byli pod butem rosyjskim, większe poniesli straty od Rosjan, niż my, więc też są bardziej zdziczali i mają większe trudności, niż my. Ale podobieństwo jest uderzające.
Naród ukraiński istnieje, ale definiuje się on inaczej, niż naród polski. Odmawianie komuś istnienia jest nierealistyczne. Szlachta polska w 1648 roku nie doceniła wpływu kozacczyzny na życie na kresach i zapłaciła za to ciężką cenę.
Co do sprawy UPA, to poza sloganem "bandy UPA" (wygodna odmiana sloganu "bandy AK i NSZ") z niczym mi się ono konkretnym nie kojarzy. Za słabo znam historię UPA. Słyszałem, że było 6 organizacji UPA i 3 organizacje OUN, więc trzeba by najpierw ustalić, o której organizacji UPA mowa. My patrzymy przez pryzmat jednego Kościoła, jednej Armii Krajowej i jednego Narodu, podczas gdy na Ukrainie jest to bardziej skomplikowane. Naród istnieje, ale ma problemy z tożsamością. Większe, niż my, Polacy.
Taktyka i polityka - ja bym sugerował opracowanie jakiejś strategii. Tymczasem u nas jest tylko rytualne ujadanie na "UPAinę", nic więcej. To jest droga donikąd.