Być jak "Misiowy" Cwynkar


Stosunkowo niedawno gdzieś w sieci trafiłem na opinię, której autor stwierdził, że przy obecnym modelu dziennikarstwa i poziomie kształcenia na uczelniach oferujących ten kierunek, spokojnie można zlikwidować studia dziennikarskie, a w ich miejsce wprowadzić technika o tej profesji. Czytając to wtedy, pomyślałem, że coś w tym jest, a teraz — wskutek pewnych wydarzeń — uważam, że jest to całkowicie trafne spostrzeżenie.

Żeby klepać teksty zgodne z linią redakcji, w której się obecnie pracuje, czy skrobać artykuły pod oczekiwane tezy nie trzeba być świetnie wykształconym wirtuozem pióra, a wystarczy być w miarę przyzwoitym rzemieślnikiem. Rzetelnych i samodzielnie myślących dziennikarzy zaczęli zastępować w redakcjach pracownicy medialni, u których dominującą cechą — cenioną przez ich pracodawców — jest bardzo elastyczny kręgosłup moralny.
Więc może warto pochylić się nad tym pomysłem? Obecny przekaz informacji jakościowo nie straci, a wymarzoną profesję będzie można zdobyć i szybciej, i dużo mniejszym kosztem. Dobrym przykładem dla zobrazowania tego, o czym piszę, jest stanowisko większości redaktorów — występujących stale, bądź dorywczo w mediach publicznych — w sprawie rekonstrukcji rządu. Jeszcze dwa-trzy tygodnie temu słuchałem, jak mówili, że absolutnie nie wyobrażają sobie odwołania premier Szydło i że byłby to przysłowiowy strzał w stopę. A dzisiaj? A dzisiaj ci sami ludzie tłumaczą mi ze szklanego okienka albo na łamach prasy, dlaczego dymisja pani premier i powołanie Mateusza Morawieckiego jest bardzo dobrym posunięciem. Oczywiście, są w tym zawodzie wyjątki i jest ich, wbrew pozorom, całkiem sporo, ale to właśnie na ich tle najlepiej widać dzisiejszą kondycję naszego rodzimego dziennikarstwa.

Niestety, będzie jeszcze gorzej. Kilka dni temu żurnaliści in spe w swoim corocznym plebiscycie "MediaTory" przyznali jedną z głównych nagród cynglowi "Gazety Wyborczej" - Tomaszowi Piątkowi — za książkę "Macierewicz i jego tajemnice". W uzasadnieniu nagrody stoi: "za publikację książki ujawniającą koneksje ministra Antoniego Macierewicza z rosyjskimi służbami i domniemanym tamtejszym szefem mafii. Za dotarcie do nieznanych wcześniej dokumentów i danych. Za tytaniczną pracę dziennikarską i szeroko zakrojone śledztwo, odsłaniające kontrowersyjne fakty z życia czołowego polityka".
O Tomaszu Piątku pisał nie będę, bo nie ma o czym. Gniot, który popełnił na zamówienie, jest faktograficzną katastrofą. Świetnie wypunktował to prof. Cenckiewicz, kierując się li tylko analizą źródeł, na których oparł się Piątek. Warsztat autora zrównał z ziemią prof. Gontarczyk. Dla mnie te opinie są wystarczające. Ktoś może zarzucić stronniczość wyżej wymienionym. Dobra, dołożę do tego negatywne cenzurki redaktora Michała Majewskiego czy Pawła Reszki, których naprawdę bardzo ciężko posądzać o sympatie do Antoniego Macierewicza i obecnej władzy. Jedno zdanie z uzasadnienia przykuło moją uwagę: "Za dotarcie do nieznanych wcześniej dokumentów i danych". Wyborne! Sam Tomasz Piątek rozbrajająco szczerze wyznał w programie Mariusza Ziomeckiego, że informację czerpał głównie z internetu (sic!) Autor tego chłamu nie widział konieczności weryfikacji tych rewelacji. Nie czuł potrzeby, by porozmawiać z ludźmi, których w swojej książce oczernia. Etyka zawodu według funkcjonariusza "Gazety Wyborczej".

Cóż dodać... Tacy przyszli dziennikarze, jacy ich dzisiejsi bohaterowie. Smutne to bardzo, ale trzeba żyć nadzieją, że nie wszyscy z nich podejmą prace w wyuczonym zawodzie.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika smieciu

09-12-2017 [09:34] - smieciu | Link:

WDiNP skrót Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych kiedyś był interpretowany jako Wódka Dziwki i Nic Pozatym.

Obrazek użytkownika Ośrodek Myśli Niezawisłej

09-12-2017 [09:43] - Ośrodek Myśli N... | Link:

:))) Dobre!

Obrazek użytkownika Zunrin

09-12-2017 [15:42] - Zunrin | Link:

Z jakieś 3 lata temu czytałem o używanych w kilku amerykańskich redakcjach programach składających proste artykuły o pogodzie, wynikach sportowych, zdarzeniach drogowych, itd. Biorąc pod uwagę postęp w tej dziedzinie i monotonnię przekazu niektórych naszych mediów, to nie powinno być trudne zastąpienie większości tzw. "dziennikarzy".

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-12-2017 [17:11] - Imć Waszeć | Link:

To stary znany numer. Wykorzystuje się go od lat przy generowaniu losowych misji w grach, gdzie urozmaica się tym jakąś fabułę. Już w bardzo starej grze "Frontier" był taki system kilkunastu szablonów, do których podstawiane były tylko właściwe słowa i lokacje. Tam też został zastosowany, chyba jako jeden z pierwszych, mechanizm proceduralnego generowania świata. Wbrew pozorom jest to podobne zagadnienie jak generowanie tekstów. Potem nadeszła era szablonów scenariuszy do przygód RPG, które mogły się rozgałęziać i uwzględniać wybory podejmowane przez graczy. Temat szybko znalazł rozwinięcie w poezji i literaturze cybernetycznej. Okazało się, że pewne schematy w literaturze można oprogramować podobnie jak komputer. To doprowadziło do "odkrycia" hipertekstów literackich, czyli:

"Hipertekst literacki: utwór, który rozgałęzia się lub działa na żądanie. Narracja i fabuła nie układają się w jednorodnej linii, lecz tworzą sieć relacji, którą czytelnik przemierza, dokonując wyboru kierunku lektury. Znane techniki narracyjne, jak analepsis czy prolepsis (cofanie się lub wyprzedzanie sekwencji zdarzeń) wzbogacone są w hipertekście literackim, dzięki np. programowaniu komputerowemu, o szereg dodatkowych mechanizmów, które czynią tekst jeszcze bardziej złożonym, niejednoznacznym i niewyczerpywalnym, czyniąc zeń swoisty kłębek światów możliwych, alternatywnych zakończeń i ślepych odnóg."

Łącząc te wszystkie rzeczy faktycznie można wygenerować zajmujące artykuły prasowe, jak i zwykłe posty mające masowo chwalić lub krytykować coś (ale tak, żeby nie połapał się automat wykrywający spam i flooding).

http://krytyka.org/literatura-...