Reparacje i odszkodowania od Niemiec – czy to ma sens?

Reparacje wojenne od Niemiec powinny być pomyślane w taki sposób, aby bez szkód dla Polski dało się ich schemat zastosować także wobec Rosji, z uwzględnieniem interesów całego Intermarium.
Krzysztof Jasiewicz w artykule Gott mit uns („Do Rzeczy” 16-22.10.2017) kompetentnie rozważa problem reparacji i odszkodowań niemieckich za zbrodnie i zniszczenia dokonane przez Niemcy podczas II wojny światowej. Nie chcę komentować przedstawionego w artykule bilansu strat Państwa Polskiego, gdyż się na tym zwyczajnie nie znam. Zastrzeżenia budzi dopiero sposób realizacji reparacji. Z pozoru pomysł Autora wydaje się racjonalny i miłosierny zarazem; chodzi mianowicie o to, by gospodarka niemiecka odczuła wypłatę reparacji w jak najmniejszym stopniu i aby cały proces wręcz sprzyjał gospodarce niemieckiej, był dla Niemców korzystny. Część zobowiązań Niemcy mogłyby wypłacić w naturze, na przykład przekazując nam nieodpłatnie sprzęt wojskowy i uzbrojenie. Byłoby to dla nich kosztowne, ale mniej dolegliwe, niż żywa gotówka, gdyż - jak podaje Autor – to „rozkręca u nich koniunkturę gospodarczą”. Duża część reparacji miałaby być wypłacona w formie niemieckich inwestycji na ścianie wschodniej i w innych regionach Polski, podupadłych ekonomicznie. Niemcy partycypowaliby wówczas w zyskach tam wypracowanych.
Jeszcze inna część reparacji miałaby zasilić specjalnie utworzony fundusz, będący czymś w rodzaju planu Marshalla dla Afryki i Bliskiego Wschodu. Fundusz ten powołany z udziałem USA i UE miałby pomóc byłym koloniom na spłatę długów zaciągniętych wobec byłych kolonii, co przy okazji przyczyniłoby się do zmniejszenia fali uchodźców i bazy dla terroryzmu.
Drugi fundusz obejmowałby wyłącznie obszar Ziemi Świętej, a jego celem byłoby stworzenie normalnego, bezpiecznego otoczenia dla Izraela. Inicjatywa ta zamknęłaby usta niektórym środowiskom żydowskim, żądającym odszkodowań za mienie pozostawione przez Żydów na terenach II RP. Nie zamknęłaby jednak drogi do odszkodowań indywidualnych, płaconych przez Niemcy, na co strona polska powinna naciskać.
Pomysły Autora wydają się być świetne, ale nierealne. Zbyt wiele pieczeni chce Autor upiec na jednym ogniu. Ignoruje Autor przy tym zupełnie stanowisko Rosji, ale o tym za chwilę.
 
Słabość polskiej dyplomacji
Analizując pomysł Jasiewicza punkt po punkcie natychmiast dostrzegamy słabość numer jeden naszego państwa na przestrzeni wieluset lat jego istnienia, a mianowicie słabość dyplomacji. Polska właściwie nigdy nie miała profesjonalnych dyplomatów. Mile wspominamy zasługi Dantyszka i przewagi Ossolińskiego, czy jednak obecny stan naszego MSZ jest wystarczający, by zrealizować projekty Jasiewicza? Pytanie retoryczne. Nawet nasza chwilowa obecność w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie daje jeszcze podstaw do optymistycznego wniosku, że kraje afrykańskie jak jeden mąż zaczną naciskać na Niemcy, aby nam wypłaciły reparacje tylko po to, by kropelki tych reparacji spłynęły także do nich. Najpierw zatem konieczna byłaby chyba gruntowna reforma i rozbudowa naszego MSZ, praca u podstaw, polegająca na budowie polskiego lobby w krajach afrykańskich. W przeciwnym razie możemy liczyć tylko na łut szczęścia. Wiemy, że w futbolu to się czasem zdarza, ale, niestety, mecze piłkarskie na ogół wygrywają drużyny lepsze. Tak też jest w zmaganiach między narodami.
 
Niemieckie inwestycje w Polsce
Idąc dalej, Niemcy mogliby oczywiście dalej nam przekazywać kolejne wersje Leopardów i inakszy sprzęt wojskowy, jednakże w ten sposób możemy łatwo doprowadzić do likwidacji naszego przemysłu zbrojeniowego. Diabeł tkwi w szczegółach. Mam tu więcej pytań, niż odpowiedzi – a wiem, że są wśród nas blogerzy z wykształceniem wojskowym, więc wątku nie ciągnę dalej.
W kwestii inwestycji niemieckich w Polsce, to mam wrażenie, że nie budzą one najlepszych skojarzeń. Szczególnie, jeśli wziąć do ręki niemiecką prasę polskojęzyczną… Zaprosiliśmy już inwestycje niemieckie na „ziemie wycyckane”, czy chcemy powtórzyć tę operację na ścianie wschodniej? Kolejne pytanie retoryczne.
 
Co na to Rosja?
Pozostaje wreszcie kwestia Rosji i słabości naszej dyplomacji. Ja po prostu nie wiem, jakie będzie stanowisko Rosji w tej sprawie, ale dostrzegam kilka oczywistych zagrożeń. Może Rosja poprze nasze roszczenia, a może nie. Ale ciekawi mnie co innego. Przyjmijmy hipotetyczne założenie, że kiedyś zażądamy reparacji wojennych i odszkodowań od Rosji za złamanie traktatu ryskiego, za wywózki na Sybir, za Katyń, za żołnierzy wyklętych, za ekonomiczne i społeczne upodlenie w czasach PRL. Załóżmy też hipotetycznie, że w Rosji a) będzie rząd chętny do negocjacji w tej sprawie; b) Rosja będzie miała dostateczne środki, aby reparacje i odszkodowania wypłacić.
Wiem, że te założenia brzmią zabawnie, ale trzeba brać pod uwagę każdą możliwość. Trzeba też znowu pamiętać o słabości polskiej dyplomacji i drzemiącym w każdym małym narodzie etno-nacjonaliźmie. Musimy pamiętać także, iż Rosjanie (nawet najbardziej życzliwi) nie będą negocjowali z politykami pokroju Jarosława Kaczyńskiego. Usiądą do stołu raczej z kimś pokroju Leszka Millera albo wcale. No więc siadamy do negocjacji i żądamy reparacji i odszkodowań, a życzliwie uśmiechnięci dyplomaci rosyjscy przedstawiają nam swoją propozycję. Reparacje i owszem, dostaniemy, ale w sprzęcie wojskowym. Ponadto Rosjanie zobowiązują się zainwestować w budowę fabryki autobusów i samochodów napędzanych gazem oraz fabrykę ekologicznych kotłów C. O. również napędzanych gazem. Rosjanie dokapitalizują też nasz przemysł spirytusowy i wykupią od Francuzów ich udziały w rynku wódki. Ponadto oświadczają, że w lwiej części reparacje i odszkodowania należą się nie Polsce, ale Białorusi, Litwie i Ukrainie („a tego dokonamy w odrębnych negocjacjach z tymi krajami”). Oczywiście kraje te ani grosza nie dostaną, ale naiwni etno-Polacy będą kiwali na to głowami, bo przecież jednak osiągnęli sukces – Rosjanie w końcu coś nam, etno-Polakom, zapłacą!
Co dalej? No, dalej pewnie powstanie jakiś polsko-rosyjski fundusz do walki z terroryzmem banderowskim i czeczeńskim oraz inne instytucje imitujące pojednanie.

Przeciwnik jest jeden i ten sam
Przedstawiłem sytuację dość kabaretową, ale powiedzmy sobie szczerze, któż się spodziewał, że po brutalnym stłumieniu Solidarności w grudniu 1981 roku, nasz naczelnik Lech W. usiądzie do stołu z mordercami i wynegocjuje dla nich łagodne lądowanie na cztery łapy? Okrągły stół był kabaretem, który oglądaliśmy własnymi oczami, dlaczego więc mielibyśmy założyć, że nie obejrzymy imitacji pojednania polsko-rosyjskiego? Przecież za rządów Donalda T. mieliśmy przedsmak tego kabaretu!
Wreszcie pozostaje sprawa Ukrainy. Ja już nie chcę wspominać o tym, że wielopoziomowe straty Ukraińców z powodu rosyjskiej okupacji w latach 1920-1991 są daleko większe, niż nasze, i że obecnie trzy województwa tego kraju są znowu pod okupacją rosyjską, zginęło 10 tys ludzi, rannych i okaleczonych jest 23 tys., a 1,5 mln wyemigrowało za chlebem. Wszystko to pozornie jest mało powiązane ze sprawą reparacji wojennych i odszkodowań niemieckich, ale jeśli weźmiemy pod uwagę całość Intermarium, całość Pomostu Bałtycko-Czarnomorskiego, to bez wątpienia sprawę tę trzeba wziąć pod uwagę. Ukraińcy ramię w ramię z Wojskiem Polskim bronili Europy przed inwazją Rosji sowieckiej. Trzeba pamiętać o wspólnocie interesów Niemiec i Rosji, i o tym, że w 1939 roku Polska walczyła z Przeciwnikiem mającym dwie formy, występującym w formie dwóch totalitarnych reżimów, których cele i interesy były te same: wewnętrzne spotwornienie, zniszczenie Polski i Intermarium, następnie zniszczenie reszty świata, a na koniec wyniszczenie wzajemne.
Reparacje wojenne od Niemiec powinny być więc pomyślane w taki sposób, aby bez szkód dla Polski dało się ich schemat zastosować także wobec Rosji, z uwzględnieniem interesów całego Intermarium. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie kraje Intermarium dostatecznie rozumieją potrzebę solidarności. Na Ukrainie na przykład rządzi formacja polityczna, którą można by porównać do naszych post-moczarowców pożenionych z post-SLDowcami (pseudo-etno-nacjonalizm plus post-komunizm). Jednak bez naszego zrozumienia dla potrzeby solidarności w obszarze Międzymorza, Polska utraci jakiekolwiek szanse na podmiotowość i prędzej czy później znowu zniknie z mapy Europy. Tym razem być może już na zawsze.
 
Jakub Brodacki

ps. wszystkich zainteresowanych tematyką Intermarium i nie mających intencji niszczenia tej idei zapraszam na bardzo skromne forum Zwolenników Intermarium.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika smieciu

30-10-2017 [08:42] - smieciu | Link:

Żeby wygrać reparacje to trzeba wygrać wojnę. Trzeba być w obozie zwycięzców. Tylko że Polska nie jest w tym obozie. W Jałcie, Teheranie zwycięzcy zadecydowali już o podziale łupów. Polska była łupem jednego z nich.
Polska nie ma żadnego prawa do samostanowienia! Więc nie wiem doprawdy skąd te fantazje na temat reparacji.
Owszem. Niemcy też są łupem. Ale to tylko jest problem. Bo dlaczego jedni ze zwycięzców mają przekazać swoje niemieckie aktywa jakiejś Polsce?

II WŚ to naprawdę skomplikowany temat. Warto tu choćby przypomnieć że zarówno Rosjanie jak i Amerykanie do dzisiaj mają szereg utajnionych akt. Po prostu są rzeczy, które nawet teraz po 70 latach są na tyle istotne że nikt ich ujawni. Taki aneks WSI to nic nie znaczący pryszcz przy zagadkach związanych z II WŚ. My tak naprawdę nie mamy większego pojęcia o ówczesnych procesach decyzyjnych. Ani o tym co naprawdę ustalono.
Jak możemy więc coś zmienić? Z jakiej pozycji? Jak niby narzucimy Niemcom te reparacje?
Kilka lat temu głośno było że Niemcy właśnie spłaciły ostatnie raty reparacji za I WŚ. II WŚ była o wiele bardziej niszcząca. Skąd ktoś tu wie czy Niemcy nadal nie mają zobowiązań i ich nie spłacają? Może to właśnie to tłumaczy ruski gaz? Jak to jest że kraje, takie jak Niemcy, Japonia czy Korea, które znalazły się pod amerykańską okupacją są tak dobrze prosperują? Skąd wiecie czy to nie w ramach reparacji właśnie? Generują kasę na reparacje?

Ok, powiedzmy że jednak ten temat zostanie pchnięty do przodu. Co będą oznaczać te reparacje?
Przede wszystkim tym że ktoś z obozu zwycięzców wydał na to zgodę. Może wydać. Czemu nie. Przykładowo Polska ma kosmiczne długi nie do spłacenia. Więc... można np. tak to zorganizować że pieniądze pójdą na to, zwycięzcy będą syci, my jak zwykle nic nie dostaniemy, choć uups dostaniemy miliardy ale przecież wszyscy wiemy że skończy się to jak z kamienicami w Warszawie.
Bo to nie my będziemy rozdzielać te pieniądze. Nie TAKIE pieniądze.
Żeby to zrobić trzeba być krajem niepodległym a wszyscy wiemy że prawo UE jest u nas nadrzędne. Tak samo jak prawo korporacyjne dzięki CETA itp. Nad czym czuwać będzie już Duda. To po prostu śmieszne żądać pieniędzy od Niemców teraz, kiedy jesteśmy kolonią.
Jedyne co osiągniemy to pokłócenie się z Niemcami, którzy ostatnio zaczęli nas lubić. Mam tu na myśli zwykłych Niemców, których polityka Merkel pcha w naszą stronę. Czemu mamy to niszczyć? Chyba tylko po to by jak zwykle polaczki i niemiaszki rzuciły sobie do gardeł w imię interesów naszych okupantów i zarządców.

Moja propozycja jest inna. Jeśli naprawdę chcemy coś znaczyć i zdobyć pieniądze to najpierw zdobądźmy niepodległość. Wyjdźmy z UE. Zbudujmy prawdziwe obywatelskie społeczeństwo. I wtedy wyciągnijmy rękę do Niemców. Sami przyjdą. I być może pomogą.
 

Obrazek użytkownika Jabe

30-10-2017 [10:25] - Jabe | Link:

Żeby wygrać reparacje to trzeba wygrać wojnę. – Ano właśnie.

Obrazek użytkownika anakonda

30-10-2017 [10:42] - anakonda | Link:

" Żeby wygrać reparacje to trzeba wygrać wojnę. Trzeba być w obozie zwycięzców. Tylko że Polska nie jest w tym obozie."
-----------------------------------------------------------------------
Te trzy krotkie zdania ktore zamykaja sprawe niemieckich reparacji dla Polski.

p.s.
Rolnik z Mazur w swojej notce przytaczajac wyrok Międzynarodowego Trybunału w Hadze z 3.02.2012 roku pokazal bezsens dzialania posla Mularczyka i setki jego kolegow.
http://naszeblogi.pl/48529-ods...

Obrazek użytkownika anakonda

30-10-2017 [10:42] - anakonda | Link:

" Żeby wygrać reparacje to trzeba wygrać wojnę. Trzeba być w obozie zwycięzców. Tylko że Polska nie jest w tym obozie."
-----------------------------------------------------------------------
Te trzy krotkie zdania ktore zamykaja sprawe niemieckich reparacji dla Polski.

p.s.
Rolnik z Mazur w swojej notce przytaczajac wyrok Międzynarodowego Trybunału w Hadze z 3.02.2012 roku pokazal bezsens dzialania posla Mularczyka i setki jego kolegow.
http://naszeblogi.pl/48529-ods...

Obrazek użytkownika alchymista

31-10-2017 [09:24] - alchymista | Link:

Ale też - być może - korzystając z protekcji senior-partnera, można wynegocjować reparacje i odszkodowania. Wymagałoby to jednak wieloletniej ofensywy dyplomatycznej na wszystkich frontach.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

30-10-2017 [12:12] - rolnik z mazur | Link:

Ostatni akapit trafia w sedno problemu. Popieram i pozdrawiam Ro z m.

Obrazek użytkownika alchymista

31-10-2017 [09:22] - alchymista | Link:

Dziękuję i pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Jabe

30-10-2017 [11:03] - Jabe | Link:

Jak Pan chce sklecić wspólny front reparacyjny, skoro tak wiele (większość?) krajów Intermarium było sojusznikami Niemiec?

Obrazek użytkownika alchymista

31-10-2017 [09:19] - alchymista | Link:

@Jabe Nie chcę klecić żadnego frontu. Chcę tylko, aby schemat reparacji od Niemiec dał się też zastosować w odniesieniu do Rosji i to w taki sposób, by kolejne kraje Intermarium mogły idąc tym schematem uzyskać sensowne odszkodowania. W przyszłości, naturalnie. Inaczej mówiąc chcę, aby Polska stworzyła prawne podstawy, z których po kolei skorzystają wszyscy pokrzywdzeni. Niekoniecznie razem i niekoniecznie jednym frontem, ale idąc naszymi śladami.
To oczywiście nie oznacza, że wiem jak to zrobić, jest to postulat do prawników.